O perłach, czyli co może urodzić się z mięczaka
Wielbicieli precjozów niezwykle inspiruje przypowieść o drogocennej perle (Mt 13, 46). To szczególny rodzaj ozdoby i biżuterii. Drogocenna perła stanowi metaforę skarbu tak wielkiego, że warto za niego wszystko dać, a nawet zaprzedać siebie, jak kiedyś św. Antoni Pustelnik. Legenda głosi, że perły zrodziły się z kropelek rosy napełnionych światłem księżyca, a inna – że to łzy wypędzonych z raju Ewy – koloru różowego, czarne – Adama. Perła (gr. margareta), tworzy się około 10 lat.
Najcenniejsze pochodzą od mięczaka z okolic Karaibów, a wręcz unikatowe z Zatoki Meksykańskiej o odcieniu brązowym, z najdroższą na świecie – broszką pająka. Przekazy historyczne dowodzą, że od paru tysięcy lat zachwycają swą niepowtarzalnością i pięknem pełnym naturalnej harmonii. Juliusz Cezar podobno najechał Brytanię w 55 roku p.n.e. tylko po to, aby zdobyć słodkowodne perły.
Wiedza o perłach rozwinęła się w specjalizacji jaką jest gemmologia. W starożytności nazywano je „łzami oceanu”. W Europie zaczęły rozpalać wyobraźnię – po tym, jak Admirał Oceanów, Krzysztof Kolumb, podaruje królowej Izabeli perłę niezwykłej piękności – do tego stopnia, że Amerykę nazwano „ziemią pereł”.
Perły jako metafory duchowego owocu, są znakomite po pierwsze dlatego, że są owocem dramatycznego zmagania z obcym ciałem; po drugie, że małże, perłopławy zalegają głębiny; wreszcie dlatego, że stanowią cenną i kosztowną ozdobę. Warto przypomnieć, że bramy nowego Jeruzalem są perłowe (Ap 21, 21), a Chrystus przestrzega, by nie rzucać pereł świniom (Mt 7,6).
Perła to wynik zmagania mięczaka (typ zwierzątek, których podkategorią są małże). W naturze mięczaka mamy wyposażenie zwane macicą perłową, to wewnętrzna część muszli wyścielona delikatnymi, wapiennymi płytkami. Samo zaś tworzenie perły to mechanizm obronny: mięczak chce żyć i mieć swoją „chałupkę” dla siebie. Kiedy ziarnko piachu, czy jajeczko, czy jakiś inny obcy element zagłębia się w ciało mięczaka, tworzy woreczek perłotwórczy – wydzielający substancję perłową.
Bóg często wbija się w nasze życie, lub rozrzuca ziarnka „piachu”. Boleśnie kształtujący jest Pan. Zmaganie się, walka o przetrwanie, stanowią środowisko rodzenia się pereł. Coś, co tworzy się wokół obcego ciała, które wniknęło do muszli, co wydziela zagrożony mięczak, pretenduje do rzeczy najcenniejszych.
Szukając duchowego znaczenia, należy dać wyraz cudownej dwuznaczności języka polskiego. Jakież to nieopisane piękno może się zrodzić komuś, kto jest „mięczakiem”! Niedolą duchowego „mięczaka” jest to, że nie ma on dostępu do własnej tajemnicy. Mięczak, czasem rozpaczliwie, zna jedynie swój ból i trudną sytuację, wie co to utrapienie, ledwo przeżyć może, znużony trudem nieświadom, że „toczy” rzecz tak znakomitą. Można stąd wyciągnąć naukę duchową, że ci, którzy zazwyczaj koncentrują się na dokuczliwych stronach życia, żyją w „nieświadomości pereł”. Jest tu okazja, by wybaczyć wszystkim „często narzekającym” nad stanem świata, czy kondycją kościoła, gdyż być może w cieniu swej niedoli łakną i pragną sprawiedliwości (Mt 5, 6), rodząc się dla Królestwa nasycenia.
Wydaje się, że tylko Bóg ma dostęp do prawdy o nas, do tego, co tak naprawdę nasz trud zrodził. Perła jest jak łza oblubienicy, tęskniącej za miłością. Czuje się gnieciona i spychana, a rodzi wieczyste piękno.
Metafora perły powinna przewartościować znaczenie dokuczliwości życia, czy – jak to nazywa św. Jan Apostoł – ucisku (Ap 1, 9), zmartwień rodzinnych i okazjonalnych, bo być może niedogodne, wstydliwe, a nade wszystko gorszące strony życia stanowią mechanizmy, w których rodzi się nieprzemijające piękno.
M. Zawada OCD
w: Głos Karmelu 5 (2012)