Kapłaństwo w pismach św. Teresy Benedykty

Kapłaństwo w pismach świętej Teresy Benedykty od Krzy­ża (Edyty Stein) występuje w różnych znaczeniach, od kapłań­stwa starotestamentalnego, przez kapłaństwo Chrystusowe, aż po wzmianki na temat kapłaństwa pogańskiego, jak w wypadku Ifigenii Goethego. Jednak w naszych rozważaniach zajmiemy się przede wszystkim kapłaństwem nowotestamentalnym, choć trzeba pamiętać, że Edyta Stein wyrosła w kręgu kultury żydow­skiej i jako chrześcijanka stale powracała do korzeni Starego Te­stamentu. Fakt, że urodziła się w święto Jom Kippur, czyli Dzień Pojednania, w którym dawniej najwyższy kapłan wchodził do Świętego Świętych, by złożyć za lud ofiarę pojednania i w któ­rym nakładano na kozła ofiarnego wszystkie winy ludu i wypę­dzano go na pustynię wycisnął na niej głębokie piętno. Uważała ten dzień za największe żydowskie święto i nie mogła go póź­niej nie kojarzyć z istotnymi funkcjami kapłanów Nowego Przy­mierza, czyli ze składaniem Ofiary i odpuszczaniem grzechów. Dla niej prawdziwą Ofiarą pojednania był Jezus Chrystus. Podob­nie jak On został zabity i wywyższony, tak wszyscy wezwani na ucztę Baranka muszą jej zdaniem przejść przez cierpienie i Krzyż. Teresa Benedykta jako karmelitanka czuła się do tego szczegól­nie powołana3. Pisała, że każdy musi cierpieć i umrzeć, ale przez więź z Chrystusem cierpienie i śmierć otrzymują charakter od­kupieńczy. W ekonomii zbawienia mogą zostać użyte dla rato­wania zniewolonych grzeszników. Po Soborze Watykańskim II moglibyśmy mówić w kontekście tych duchowych ofiar o kapłań­stwie chrzcielnym, ale w epoce, w której żyła Edyta Stein prawda o królewskim kapłaństwie wszystkich wiernych była w większo­ści jeszcze zapomniana.

Od Soboru Trydenckiego podkreślano przede wszystkim god­ność kapłaństwa służebnego. Edyta Stein jako katoliczka, a jesz­cze bardziej jako karmelitanka, uczyła się miłości i szacunku do sakramentu kapłaństwa. Jej wzorem była chociażby święta Teresa Małgorzata od Serca Jezusowego, o której pisała, że przepełniała ją święta cześć wobec kapłanów. Korzystała też z mądrości i pomo­cy wielu kapłanów, przede wszystkim jej duchowego przewodnika księdza Schwinda, którego zasługi opisała po jego śmierci w opubli­kowanym nekrologu. Teresa Benedykta przyswajając sobie ducha Karmelu, pisała o wspólnocie świętej Teresy Wielkiej, że głównym zadaniem sióstr było ćwiczenie się w cnocie, modlitwie i wyrze­czeniu, ku czci Boga i Jego Kościoła, dla zbawienia dusz i dla po­mocy kapłanom walczącym z wielkimi błędami tamtych czasów.

Również Edyta żyjąc w świecie, a jeszcze bardziej jako zakonni­ca troszczyła się w modlitwie o powołania kapłańskie i zakon­ne. Ponieważ jej zdaniem nie ma nic piękniejszego na świecie, niż działanie łaski w duszy, Święta cieszyła się, gdy mogła z nią współpracować jako causa secunda. Poza tym Edyta Stein inte­resowała się kapłaństwem sakramentalnym również teoretycznie i wzmianki na jego temat możemy odnaleźć w wielu jej pismach. Jak już zaznaczono, jej rozważania często sięgały do tradycji Sta­rego Przymierza. Na podstawie przypisywanego wtedy świętemu Pawłowi Listu do Hebrajczyków Święta pisała, że z powodu słabości i niewystarczalności starotestamentalnego kapłaństwa lewitów mu­siał przyjść Kapłan według obrządku Melchizedeka (por. Rdz 14, 18; Hbr 7, 11). Skoro zaś w obu Testamentach z ofiarą wiąże się nieoddzielnie kapłaństwo, Kościół, który otrzymał Eucharystię, potrzebuje widzialnego kapłaństwa, w które zostało przekształ­cone kapłaństwo Starego Przymierza (Hbr 7,12n).

1. Natura kapłaństwa służebnego

Na temat natury kapłaństwa służebnego Edyta Stein pisała w swej teologicznej antropologii, w której oparła się zasadniczo na kompendium nauki Kościoła H. Denzingera i C. Bannwarta: Enchiridion symbolorum, definitionum et declarationum de rebus fidei et morum. Korzystała prawdopodobnie z wydania z roku 1928.

Czerpiąc z tego źródła, Święta ukazała sakrament kapłaństwa w kontekście innych sakramentów. Przede wszystkim sakramen­ty zawierają łaskę i udzielają jej tym, którzy je godnie przyjmują. Pierwszych pięć sakramentów służy duchowemu udoskonaleniu każdego człowieka jako takiego, a dwa ostatnie zdaniem Edyty służą do prowadzenia i powiększenia całego Kościoła. Tak więc przez chrzest zostajemy na nowo duchowo narodzeni, przez bierzmowanie doświadczamy wzrostu łaski i umocnienia wiary, jesteśmy żywieni przez Eucharystię, gdy zaś popadamy w grzech, zostajemy przez pokutę duchowo uzdrowieni, a w ostatnim na­maszczeniu uzdrowieni na duszy i o ile jej to służy, także na ciele. Wreszcie przez kapłaństwo Kościół jest prowadzony i duchowo rozwijany, podczas gdy małżeństwo pomnaża go cieleśnie.

Tak więc święcenia kapłańskie (ordinatio) to jeden z siedmiu sakramentów Kościoła. Edyta Stein uznała za istotne przypo­mnieć, że w sakramencie święceń zostaje udzielone nieusuwal­ne znamię, które sprawia, że wyświęcony nie może już stać się ponownie człowiekiem świeckim. Drugą konsekwencją nieusu­walnego znamienia jest fakt, że święceń kapłańskich udziela się tylko raz i nie można ich powtórzyć. Wszystko to zdaniem Świętej wyróżnia kapłana trwale spośród reszty wiernych. Stąd słuszne, choć zapominające o kapłaństwie chrzcielnym stwierdzenie, że je­śli ktoś uważa, iż wszyscy chrześcijanie są kapłanami Nowego Te­stamentu lub że są obdarzeni tą samą duchową władzą, lekceważy hierarchię kościelną wbrew nauce świętego Pawła, że nie każdy jest apostołem, prorokiem czy pasterzem (por. l Kor 12,29). Do tego hierarchicznego porządku Edyta zaliczyła przede wszystkim biskupów i podporządkowanych im kapłanów. Warto wspo­mnieć, że Sobór Watykański II przypominając o kapłaństwie ca­łego ludu Bożego, zaznaczył, że kapłaństwo służebne różni się od chrzcielnego nie tylko stopniem, ale istotą (por. LG 10) i przez to

trafniej wyartykułował to, co było intencją Trydentu. Trzeba do­dać, że choć w tych wywodach Świętej akcent padał na hierar­chiczną strukturę Kościoła, to jednak ulubionym jego obrazem u Edyty Stein był obraz Ciała Chrystusa.

W związku z tym trzeba zauważyć, że Edyta Stein przedstawia­ła naukę o kapłaństwie w ścisłym związku z eklezjologią a przede wszystkim w relacji do sakramentu Eucharystii, gdyż jej zdaniem rzeczywistości te są tak powiązane, że nie można zrozumieć jed­nej bez uwzględnienia pozostałych. Bowiem Chrystus ustano­wiony Kapłanem według obrządku Melchizedeka złożył Ojcu w ofierze swe Ciało i Krew pod postaciami chleba i wina i dał je Apostołom, których w tym momencie uczynił kapłanami No­wego Przymierza. Ponieważ Chrystus złożywszy się na Krzyżu w ofierze Ojcu pragnął, by Jego kapłaństwo dalej trwało, podczas Ostatniej Wieczerzy zlecił Uczniom i ich następcom składanie tej Ofiary na Jego pamiątkę. Ustanowił się nową Paschą, która w Kościele właśnie przez kapłanów ma być składana w widzial­nych znakach na pamiątkę Jego przejścia ze świata do Ojca. To jest „ofiara czysta” (Ml 1,11), która nie może zostać skalana żad­ną niegodnością czy złością tych, którzy ją składają.

Edyta Stein ujmowała różne stopnie święceń w kluczu posługi względem Eucharystii. Pisała o tonsurze, jako znaku przyjęcia do stanu duchownego i o wyróżnianych wówczas stopniach święceń kapłanów, diakonów, subdiakonów, akolitów, egzorcystów, lekto­rów oraz ostiariuszy. Podział ten z dzisiejszego punktu widze­nia wymaga pewnego komentarza. W 252 roku papież Korneliusz w liście do pewnego biskupa wskazywał na siedem stopni w Ko­ściele Rzymu: kapłani, diakoni, subdiakoni, akolici, egzorcyści, lektorzy i ostiariusze. Tak więc w tradycji Kościoła łacińskiego były dopuszczone trzy święcenia wyższe: kapłaństwo, diakonat, subdiakonat i cztery niższe: akolita, egzorcysta, lektor i ostiariusz. Sobór Watykański II przywrócił stały diakonat i w konsekwen­cji tego w obszarze sakramentalnym wyróżniono trzy święcenia, mianowicie diakonat, prezbiterat i episkopat. Tym samym potwier­dzono sakramentalność święceń biskupich. Papież Paweł VI po­zostawił wprawdzie akolitat i lektorat, ale nie jako święcenia, lecz posługi nadawane przez ustanowienie18.

Nadal aktualne jest to, co pisała Święta na temat obrzędu świę­ceń kapłana i diakona w kontekście nakładania rąk. Nadal for­mą święceń są słowa, a udzielającym biskup. Edyta Stein odnosiła się do wyznania wiary dla waldensów, że do ważności święceń potrzebna jest fizyczna obecność biskupa, przekazana przez tra­dycję formuła i szczery zamiar tego, który ją wypowiada. Zmie­nił się jednak pogląd na materię święceń. Edyta Stein pisała, że jest nią to, co zostaje przekazane, czyli w wypadku kapłanów kie­lich z winem i patena z chlebem. Wypada przypomnieć, że pa­pież Pius XII w Konstytucji Apostolskiej Sacramentum Ordinis w 1948 roku ustalił, że materią święceń jest włożenie rąk przez biskupa, a formą odpowiednie słowa prefacji. Odtąd stałą nauką Kościoła jest, że podczas święceń schodzi na kandydatów Duch Ojca i Syna i naznacza ich przez włożenie rąk biskupa, udzielając szczególnych łask i upodabniając na zawsze do Chrystusa Głowy i Pasterza Kościoła.

W przytaczanym przez Edytę Stein tekście hierarchia jest wyróżniona z masy wiernych przez aktywny udział w składa­niu ofiary w zależności od stopnia święceń. Chodzi więc o konsekrowanie, udzielanie Komunii, przynoszenie darów, zapalanie świec, czytanie tekstów i pilnowanie domu Bożego. Jeśli chodzi o egzorcystę, Święta stwierdziła, że wyrzucanie złego ducha od­dala ze świątyni to, co nieświęte i zapobiega zakłócaniu świę­tych czynności. Czytanie i tłumaczenie liturgicznych tekstów oraz wyjaśnianie znaczenia Ofiary jest tu zarezerwowane dla księży. Tak, wychodząc od Ofiary, należy zdaniem Edyty rozumieć urząd nauczania. Chrystus jest darem ofiarnym i kapłan ustanowiony przez słowo Chrystusa ma być Jego widocznym zastępcą. W ten sposób służba ofiarnicza hierarchii jest współudziałem w działa­niu ofiarniczym samego Pana. Ponieważ te czynności ofiarnicze umożliwiają wszystkim wiernym stanie się jednym z Chrystusem, dlatego Kościół jako całość wiernych i mistyczne Ciało Chrystusa jest wspólnotą ofiarnicza21. Te ostatnie słowa, bardziej niż podkre­ślanie aktywnego udziału ze strony kapłana w składaniu Ofiary zbliżają nas do współczesnego ujęcia, które mówi także o czynnym udziale (actuosa participatio) wszystkich wiernych w liturgii (por. SC14;30;48;50;114).

Na potwierdzenie istotnego związku kapłaństwa i Ofiary w ro­zumieniu Teresy Benedykty warto na koniec przytoczyć jej słowa na temat wzorowego kapłana, świętego Jana od Krzyża. Jej zda­niem umrzeć na Krzyżu z Chrystusem, by z Nim zmartwychwstać to szczególnie dla kapłana rzeczywistość przeżywana w Ofierze Mszy świętej, która jest odnowieniem Ofiary Krzyża. Kto ją skła­da z żywą wiarą, w nim i dla niego dzieje się to samo, co stało się na Golgocie. Żywym przykładem takiej postawy zdaniem Teresy Benedykty był właśnie Jan od Krzyża, którego przed Mszą świętą sprawowaną we wrześniu 1567 roku w klasztorze świętej Anny w Medina opanował święty lęk przed kapłańską godnością tak, że tylko posłuszeństwo wobec przełożonych pozwoliło mu przezwy­ciężyć wątpliwości. Na początku Mszy myśl o jego niegodności była tak mocna, a pragnienie bycia całkiem czystym, by dotykać Najświętszych Postaci nieskalanymi rękami tak gorące, że prosił Boga, by uchronił go od jakiegokolwiek śmiertelnego grzechu. Jan pragnął odczuwać ból i żal za wszelkie przewinienia, w któ­re bez Bożej pomocy mógł popaść, ale bez popełniania ich. Jak wynika z relacji, podczas przeistoczenia zrozumiał, że Bóg mu udzieli tego, o co prosił. W komentarzu Teresa Benedykta zapi­sała, że bycie czystym od winy, a jednak odczuwanie cierpienia stanowi prawdziwą jedność z niepokalanym Barankiem w tajem­nicy Getsemani i Golgoty. Zresztą wrażliwość na wielkość Mszy świętej nigdy u Jana nie osłabła. Święta przypomniała, że w Baeza odszedł od ołtarza w zachwyceniu bez ukończenia obrzędów, a w Caravaca widziano go podczas Mszy rozjaśnionego promie­niami wychodzącymi od świętej Hostii. Sam Jan od Krzyża wy­znał, że czasami rezygnował z Mszy świętej, gdyż jego natura była zbyt słaba, by znieść nadmiar niebiańskich pociech. Te rozwa­żania podkreślające więź kapłaństwa i Eucharystii prowadzą nas ku wymogom życia i duchowości kapłańskiej.

2. Wymogi życia kapłańskiego

Wspomnieliśmy już o przekonaniu Teresy Benedykty, że ka­płani potrzebują modlitwy. Wzorem Świętej w tym względzie była jej patronka Teresa Wielka, której intencją była nieustanna modlitwa za księży. Bo niestety, zdaniem Edyty Stein, choć Ko­ściół jest najpierw Boską instytucją zbawienia, rozdającą środki prowadzące do wspólnoty z Bogiem, może się zdarzyć, że jego członkowie gardzą lub nadużywają tych środków, przez co wyłą­czają się z tego Organizmu i przestają być żywymi członkami Ko­ścioła. Wtedy albo odstąpią od niego również zewnętrznie, albo obumrą duchowo i będą tylko martwymi narzędziami, jak to jest w wypadku niegodnego księdza, który wprawdzie rozdziela łaski w Kościele, ale sam nie ma w nich udziału. W rym kontekście przypomina się relacja Teresy Benedykty z życia świętej Teresy Wielkiej, która niedługo po wstąpieniu do klasztoru ciężko za­chorowała i musiała wyjechać na leczenie. Kapłan, u którego się spowiadała, wstrząśnięty czystością jej duszy, wyznał, że od dłu­giego czasu żył w ciężkim grzechu. Święta nie zrezygnowała ze starań, dopóki go nie doprowadziła do zerwania grzesznej rela­cji i rozpoczęcia godnego życia kapłańskiego. Rok, w którym ów kapłan poznał Teresę Wielką, był ostatni w jego życiu i stanowił przygotowanie do dobrej śmierci.

Zapewne również Edyta Stein była zatroskana o poziom du­chowego życia kapłanów. Warto wspomnieć, że podczas pierwszej wojny światowej uważająca się jeszcze za ateistkę Edyta widy­wała w lazarecie katolickiego kapłana, ale swym brakiem troski o chorych nie zrobił on na niej pozytywnego wrażenia. Dlate­go Święta pisała o konieczności dobrego wyboru i przygotowania kandydatów. Wprawdzie w kontekście warunków dopuszczenia do święceń przypominała, że Kościół odrzucił tezę o konieczno­ści zachowania niewinności chrztu, podkreślała jednak koniecz­ność poddania próbie kandydatów do kolejnych wyższych stopni posługi. Inną okazją do przypominania konieczności elimino­wania nieodpowiednich kandydatów i troski o staranny wybór nauczycieli w seminariach była jakże aktualna w tamtym czasie sprawa modernizmu. Edyta Stein odwoływała się w tej sprawie do tez papieża Piusa X zawartych w encyklice Pascendi dominici gregis. Edyta Stein przypominała, że kapłan reprezentujący Chrystu­sa, Głowę Kościoła, musi naśladować Jego doskonałość, co, choć przekracza naturalne siły człowieka, możliwe jest dzięki Boskiej mocy Głowy. Szczególnie ważna jest tu, obok ukazanej wcze­śniej duchowości eucharystycznej, modlitwa kapłana, zwłaszcza Liturgia Godzina, która zdaniem Świętej ma wielki wkład w for­mowanie duszy księdza. Z modlitwą Edyta wiązała najszerzej przez nią omawiany aspekt duchowości kapłańskiej, mianowicie czystość przeżywaną w celibacie. Zdaniem Edyty Stein wszyscy wybrani do świętej służby w kapłaństwie muszą być w pewien sposób oddzieleni. Już do kapłanów Starego Testamentu, wyzna­czonych do służby w świątyni Bóg mówił: „bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty” (Kpł 20, 7). Nakazywano im w roku służ­by mieszkać z dala od domu w świątyni i powstrzymywać się od współżycia, by w czystości mogli składać dary miłe Bogu. Podob­nie z woli Chrystusa kapłani Nowego Przymierza winni żyć w czy­stości, by wszystko w ofiarach, jakie codziennie składają podobało się Bogu. Bowiem ci, „którzy według ciała żyją, Bogu podobać się nie mogą” (Rz 8,8). Tu Edyta Stein widziała argument za celiba­tem duchownych, który obowiązywał od subdiakonatu. Od tego święcenia było nie tylko zabronione, ale wręcz niemożliwe zawar­cie ważnego małżeństwa. Święta dodała, że gdy celibat może być postrzegany jako środek negatywny, by czynić człowieka wolnym do świętej służby, pozytywnym środkiem utrzymującym ducha w odpowiednim stanie do posługi jest divinum officium.

Tytułem komentarza wypada nadmienić, że argument czy­stości rytualnej nie jest dzisiaj przytaczany w zestawie racji prze­mawiających za dyscypliną celibatu. Najczęściej podaje się tutaj: pełniejsze przylgnięcie do Chrystusa miłowanego niepodziel­nym sercem, znak nadziei pokładanej całkowicie w Panu, więk­szą dyspozycyjność do służenia Królestwu Chrystusa i spełniania własnych zadań w Kościele, źródło intensywnego życia ducho­wego i pasterskiej owocności, bardziej wyłączny wybór ducho­wej płodności oraz miłości do Boga i ludzi, a także praktykę życia jako świadectwa eschatologicznego, bardziej podobnego do de­finitywnego stanu w Królestwie Bożym, co stanowi profetyczną wartość dla współczesnego świata. Sama Edyta Stein na innym miejscu skupiała się na wzorczej wartości dziewictwa Chrystu­sa i Maryi, akcentując uzasadnienie celibatu kapłańskiego w nie­podzielnej gotowości służenia Panu, który czyni kapłana swoim zastępcą.

3. Zadania kapłana

 

Edyta Stein ukazywała księży jako tych, którzy głoszą słowo Boże i udzielają sakramentów. Podkreślała przy tym więź ontologiczną kapłanów z Chrystusem. Pisała, że gdy członkowie hie­rarchii przez posługę Ofiary i udzielanie sakramentów przekazują duszom owoce Ofiary Chrystusa, to pełnią posługę pasterzy w Jego imieniu i Jego mocą. Gdy zaś przez nauczanie czynią dusze gotowe na przyjęcie łaski, to wtedy słowo Chrystusa jest treścią ich naucza­nia. Także w tym objawia się Kościół jako wciąż żyjący Chrystus. Spośród wszystkich kapłańskich zadań Edyta zdaje się akcentować przede wszystkim funkcję kultyczną. Odwołując się do formuły święceń, podkreśla składanie Ofiary jako istotne zadanie kapła­na i na marginesie dodaje, że z racji braku takiego podkreślenia święcenia anglikańskie nie są uznawane przez Kościół za ważne. Edyta Stein ukazywała urząd nauczania kapłana, wychodząc od Ofiary, czyli jako zadanie odczytywania i tłumaczenia liturgicz­nych tekstów i wyjaśniania znaczenia Ofiary Chrystusa.

Dziś raczej położylibyśmy akcent na odmienną kolejność. Sobór Watykański II ukazał prezbiterów jako ludzi, którzy „wy­święcani są, aby głosić Ewangelię, być pasterzami wiernych i spra­wować kult Boży jako prawdziwi kapłani Nowego Testamentu” (LG 28). Jan Paweł II komentując nauczanie soborowe, stwier­dził, że posługa kapłańska bierze początek z przesłania Ewangelii (por. PO 2), ale jednocześnie posługa słowa zmierza do Eucha­rystii, będącej źródłem i szczytem całej ewangelizacji (por. PO 5). Dlatego kapłani spełniają główne zadanie w posłudze eucha­rystycznej Ofiary (por. PO 13). Tak więc pod tym względem w istocie nic się nie zmieniło, poza punktem wyjścia rozważań. Edyta Stein pisała, że kapłani sprawują Eucharystię nie tylko za siebie, ale za wszystkich wiernych należących do mistycznego Ciała, dlatego jej zdaniem Sobór Trydencki zezwalał i zachęcał do Mszy świętych, podczas których tylko kapłani przyjmowali Ciało i Krew Pana, a wierni komunikowali duchowo. Jednak dla pełniejszego obrazu trzeba dodać, że ów sobór również zachę­cał wiernych do przyjmowania Komunii podczas Mszy świętej41. Jeśli chodzi o funkcję kultyczną, trzeba dodać, że w całej nauce o sakramentach spisanej przez Świętą kapłani są często wymie­niani jako ich szafarze.

Wspomnieliśmy już o zadaniu nauczania, które w wykła­dzie Edyty łączy się ściśle z kapłańską funkcją składania Ofiary. Zwłaszcza tłumaczenie jej znaczenia i objaśnianie tekstów Mszy świętej było od Trydentu zadaniem kapłanów. Umożliwiało to udostępnienie wielkich duchowych wartości Mszy świętej wier­nym bez rezygnacji z łaciny jako liturgicznego języka całego Kościoła. Znajdujemy też u Edyty Stein wzmianki na temat różnych specyficznych zadań wspólnot zakonnych. Przy tej okazji Święta stwierdziła, że rozkrzewianie wiary, jako kapłańskie zadanie na­uczycielskie jest przeważnie męską domeną. Na temat proroc­kiej funkcji nauczania Teresa Benedykta pisała także w kontekście hierarchii kościelnej u Pseudo-Dionizego Areopagity, której za­daniem jest tłumaczenie Pisma świętego. Zdaniem Świętej moż­liwe jest, że jednostkom lub całym stanom zostanie udzielona „władza kluczy”, czyli dar i zadanie tłumaczenia Pisma, tak jak świętemu Piotrowi (por. Mt 16,19). Tu zdaniem Teresy Benedyk­ty otwiera się możliwość zrozumienia pojęcia hierarchii u Areo­pagity. Zgodnie z jego nauką Bóg objawia się najpierw czystym duchom, a ich urząd przekazywania otrzymanego światła rozwi­ja się dalej w kościelnej hierarchii. Do jej zadań należy głoszenie i tłumaczenie Bożego słowa. Tu widać głęboki związek Pisma świętego i Kościoła w rozumieniu Edyty Stein. Święta powołała się na słowa Areopagity, że Chrystus będący głową obu hierarchii daje udział w Boskim życiu, w czysto duchowy sposób aniołom, a przez kapłaństwo i symbole liturgiczne ludziom. W ten sposób u Areopagity pośrednictwo aniołów ustępuje miejsca hierarchii kościelnej. Dla Teresy Benedykty, tak jak i dla Pseudo-Dionizego Pismo święte i hierarchia kościelna stanowiły najlepsze zabez­pieczenie przed błędem. Były one miarą, dzięki której możliwe było sięganie do innych źródeł. Ten wymiar zadań kapłańskich prowadzi nas ku funkcji pasterskiej księży.

Edyta Stein zaliczała kapłanów do grupy intelektualistów, którzy są powołani, by być przewodnikami ludu. Jej zdaniem in­telektualiści to nie tylko teoretycy, ale także wszyscy, którzy na podstawie teoretycznego wykształcenia wykonują praktyczne za­wody, jak księża, lekarze i nauczyciele. Dodać też trzeba, że Edy­cie nie chodzi o przewodzenie ludowi w sensie politycznym, ale raczej o zadanie pracy wychowawczej. Zdaniem Świętej wyższe wykształcenie duchowe jest warunkiem pracy dla ludu i kto osią­gnął wyższy stopień człowieczeństwa, nie powinien jedynie sam z niego korzystać, ale ma czuć się zobowiązany do pracy dla in­nych i do formowania innych. Kwestia ta powraca u Edyty Stein szczególnie w aspekcie religijnego wychowania młodzieży. Świę­ta wymieniała trzy główne podmioty kształcenia, czyli rodzinę, Kościół i państwo, wyposażone w odpowiednie organy wycho­wawcze. W wypadku rodziny będą to szczególnie rodzice i ro­dzeństwo. W Kościele główną rolę odgrywają rodzice, kapłani i osoby stawiające sobie za cel wychowanie młodzieży w duchu Kościoła. Państwo nie ma takich naturalnych organów, jednak stawiając sobie za cel pracę wychowawczą tworzy odpowiednie organy w postaci nauczycieli. Zdaniem Edyty Stein wychowa­nie religijne, będąc obowiązkiem Kościoła, spełniane jest głównie przez kapłanów. Bowiem Kościół realizuje to zadanie przez nabo­żeństwa, udzielanie sakramentów, słowa kapłana z ambony i pod­czas nauki religii, czyli przez całą działalność duszpasterską. Święta pisała, że praca formacyjna księdza winna być zarówno ojcowska, jak i macierzyńska. Jako organ Matki Kościoła kapłan winien dawać przykład służebnej miłości w zapomnieniu o sobie, by przez tę miłość uzyskać intymny przystęp do dusz i ich indy­widualnego charakteru. Ponieważ ksiądz reprezentuje Chrystusa, Głowę Kościoła, musi naśladować Jego doskonałość, występować z ojcowskim autorytetem i wprowadzać do służby, którą każdy członek Kościoła winien pełnić wobec Głowy i wobec innych członków. Nie chcąc w niczym pomniejszać wychowawczej ro­li kapłana, Edyta Stein sugerowała jedynie, by nauczanie religii młodzieży żeńskiej, zwłaszcza tematy dotyczące życia płciowego, powierzać kobietom, z racji pewnego skrępowania po obu stro­nach. Na koniec wypada przypomnieć o roli kapłana w pro­wadzeniu dusz ku świętości. Dla Edyty Stein przede wszystkim święta Teresa Wielka była doskonałym przykładem potrzeby światłych kapłanów jako kierowników duchowych, zwłaszcza na wyższych stopniach rozwoju życia duchowego.

4. Kwestia kapłaństwa kobiet

Edyta Stein w okresie po przyjęciu chrztu poświęcała jako chrześcijańska feministka wiele uwagi roli kobiety w Koście­le, w tym również kwestii kapłaństwa kobiet. Kwestia ta była przez nią poruszana w kontekście różnych zadań realizowanych przez męskie i żeńskie zgromadzenia zakonne. Święta dostrze­gała podstawową różnicę w tym, że swoiście kapłańska działal­ność została zarezerwowana mężczyznom. Pan Jezus nie udzielił kapłaństwa kobietom, nawet swojej Matce, która została wynie­siona ponad całą ludzkość w doskonałości i pełni łaski. Kościół pierwszych wieków znał wieloraką charytatywną działalność ko­biet we wspólnocie, wielkie apostolskie oddziaływanie wyznawczyń i męczennic, liturgiczne dziewictwo i poświęcony kościelny urząd diakonis z własnymi święceniami diakonatu (Diakonatsweihe), ale również nie wprowadził kapłaństwa kobiet. Dalszy hi­storyczny rozwój przyniósł zdaniem Edyty Stein wyparcie kobiet z tych urzędów i powolne obniżanie się ich kościelno-prawnego statusu pod wpływem starotestamentalnych i pochodzących z rzymskiego prawa wyobrażeń. Dlatego jeśli chodzi o prawo ko­ścielne, to zdaniem Edyty, nie może być mowy o równości męż­czyzny i kobiety, bo jest ona wykluczona ze wszystkich urzędów święceń. Współczesny Świętej stan był wręcz pogorszeniem w sto­sunku do pierwotnego Kościoła. Fakt takiej ewolucji świadczy jej zdaniem o tym, że istnieje możliwość rozwoju w przeciwnym kierunku. Edyta Stein zauważała w życiu Kościoła wskazówki, że można było oczekiwać takiego rozwoju. Wzrastało bowiem powołanie kobiet do kościelnych zadań w dziełach miłosierdzia, w pomocy duszpasterskiej i działalności katechetycznej. Najczę­ściej w Kościele prawne określenia szły za formami życia, które zostały praktycznie zaakceptowane.

Trudno było jej przewidzieć, jak daleko może pójść taki roz­wój. Ze strony kobiet rodziły się dążenia, by tej czynności ponow­nie nadać formę pewnego, kościelnego urzędu święceń i zdaniem Edyty jest możliwe, że temu dążeniu pewnego dnia da się po­słuch. Czy byłby to pierwszy krok na drodze, która w końcu pro­wadziłaby do kapłaństwa kobiet, pozostaje jej zdaniem otwartym pytaniem. Edycie Stein wydawało się, że dogmatycznie nic nie zabrania Kościołowi, by taką, dotychczas niesłychaną nowość wprowadzić. Osobiście jednak Święta nie wierzyła w dopusz­czenie kobiet do kapłaństwa. Wprawdzie wzrastająca rola kobiet w wypełnianiu misji Kościoła wiązała się ze zmianą spojrzenia urzędowych przedstawicieli Kościoła na istotę i zadania kobiety. Święta dostrzegała tu różnicę pokoleń, choć twierdziła, że nie tyl­ko starsi księża nie mogą się wyzwolić z uwarunkowanych histo­rycznie poglądów. Niektóre wypowiedzi księży o przeznaczeniu kobiety były brane za obowiązującą naukę Kościoła. Chodziło jej szczególnie o wypowiedzi w tonie patriarchalnym, niebiorące pod uwagę działalności kobiety poza domem i liczące się z koniecz­nością kurateli mężczyzny na wszystkich polach. W początkach XX wieku bez wątpienia byli przedstawiciele tego poglądu, któ­ry jednak stawał się coraz mniej powszechnym. Dalekowzrocz­ni teologowie należeli do pierwszej linii tych, którzy patrzyli bez uprzedzeń na żądania liberalnego ruchu kobiecego i udowadnia­li, jak daleko są one zgodne z zasadami światopoglądu katolickie­go, stając się przez to pionierami katolickiego ruchu kobiecego. Zdaniem Edyty Stein, niewzruszoność Kościoła polega na tym, że łączy bezwarunkowe strzeżenie tego, co wieczne, z niezwykłą elastycznością w dopasowywaniu się do sytuacji i wymagań cza­su. W związku z tym dostrzegano w wielu kręgach dążenie do owocnego wykorzystania wielorakich kobiecych sił i zdolności w służbie Kościoła.

kobiet z kapłaństwa za coś nieuwarunkowanego czasem, ale stałe­go (Eben darum halte ich den Ausschuss der Frauen vom Priestertum nich für etwas Zeitbedingtes). Ale w swej miłości Jezus nie znał i nie zna różnicy. Jego łaski w równy sposób stoją do dyspo­zycji wszystkich chrześcijan, a Jego nadzwyczajne dary, łaski mi­styczne, zostały w szczególnie rozrzutny sposób udzielone właśnie kobietom. Praktyczne skutki wprowadzenia kapłaństwa kobiet niosłyby wiele argumentów za i przeciw. Przeciw temu przema­wia zdaniem Edyty cała tradycja od czasów pierwotnych, aż do współczesności, ale jeszcze bardziej tajemniczy fakt, że Chrystus przyszedł na ziemię jako Syn człowieczy, a pierwsze stworzenie będące w wyjątkowy sposób obrazem Boga zostało stworzone w płci męskiej. To zdaje się wskazywać, że Jezus chciał za swych urzędowych zastępców tylko mężczyzn. Skoro związał się z jedną kobietą – Maryją, tak jak z żadną inną istotą na ziemi i w takim stopniu uczynił ją swoim obrazem, jak żadnego innego człowie­ka przedtem i potem, wyznaczając jej nieporównywalne miejsce w Kościele, to podobnie na wieki powołał kobiety do najbardziej wewnętrznego zjednoczenia, jako posłanki Jego miłości, zwiastunki jego woli do królów i papieży, jako wysłanniczki przy­gotowujące drogę Jego panowaniu w sercach ludzkich. Dlatego zdaniem Świętej nie może być wyższego powołania niż sponsa Christi i kto widzi tę drogę przed sobą, ten nie będzie się do­magał żadnej innej. Właśnie w dziedzinie duchowości znalazła Edyta Stein wyjaśnienie postawy Jezusa, który chce mieć kobiety przy sobie jako miłujące oblubienice, podczas gdy kapłani mu­szą opuszczać obcowanie z Nim, by poświęcić się aktywnym za­daniom w Kościele.

Argumenty Edyty Stein za udzielaniem święceń kapłańskich wyłącznie mężczyznom trzeba uzupełnić. Już papież Paweł VI w deklaracji Inter insigniores wymienił następujące: poświadczony przez Pismo święte przykład Chrystusa, stała praktyka Kościoła i żywe Magisterium Kościoła konsekwentnie głoszące, że wyklu­czenie kobiet z kapłaństwa jest zgodne z zamysłem Boga wobec Kościoła. Jan Paweł II podkreślił, że Kościół nie ma władzy, by podejmować tu arbitralne decyzje. Zwłaszcza w liście Ordina­tio Sacerdotalis, nawiązując do nauczania Piusa XII Sługa Boży przypomniał, że Kościół nie ma władzy wobec substancji sakra­mentów, gdyż specyfika użytego znaku jest w nich istotna. Chrzci się wodą, która obmywa, a nie oliwą, która namaszcza, choć oli­wa jest cenniejsza. Analogicznie sakramentu święceń udziela się mężczyznom, bez stawiania przez to kwestii wartości płci. Istot­nym argumentem teologicznym za udzielaniem święceń jedynie mężczyznom jest także fakt, że kapłan reprezentuje samego Chry­stusa w Jego relacji do Kościoła. Działa in persona Christi Capitis et Pastoris Ecclesiae. Chrystus jest Oblubieńcem, a Kościół Ob­lubienicą. By ta relacja była prawomocnie wyrażona w porządku sakramentalnym, konieczne jest, by Chrystus był reprezentowa­ny przez mężczyznę.

Zakończenie

Powyższe refleksje na temat kapłaństwa w pismach świętej Te­resy Benedykty od Krzyża opierają się na nielicznych wzmiankach w jej bogatej spuściźnie literackiej. Wiele z tego, co Edyta Stein pisała na temat natury kapłaństwa, duchowości i misji księży nie straciło nic z aktualności. Pewne tezy domagały się uzupełnie­nia o współczesne posoborowe rozumienie. Służyły temu przede wszystkim wypowiedzi papieża Jana Pawła II odnoszące się do nauczania Soboru Watykańskiego II. Trzeba przyznać, że isto­ta kapłaństwa służebnego, szczególna identyfikacja ontologiczna z Chrystusem i wypływająca z niej konieczność identyfikacji deontologicznej, jak również więź kapłaństwa z Eucharystią po­zostają niezmiennymi i ponadhistorycznymi elementami wiary Kościoła. Wreszcie ostateczna forma wypowiedzi Jana Pawła II na temat kapłaństwa kobiet nabrała charakteru dogmatycznego i stanowi autorytatywną odpowiedź na wątpliwości pojawiające się w pismach Edyty Stein.

Ks. prof. W. Zyzak