Porządkująco-uzdrawiający charakter ascezy człowieka w ujęciu Edyty Stein
W niniejszym artykule zostaje podjęta problematyka ascezy w rozumieniu Edyty
Stein. Głównym punktem wyjścia jest przedstawienie budowy osoby ludzkiej, która wraz
z nakreśleniem kondycji natury człowieka stanowi tło do ukazania wartości i celowości
podjęcia ascezy. Zostaje również nakreślona jej perspektywa eschatologiczna. Rozważania
mają charakter filozoficzno–teologiczny. W rozumieniu Edyty Stein takie połączenie daje
ujęcie możliwie względnie całej rzeczywistości: „(…) mam jednak inną ideę metafizyki, która
według mnie, ujmuje całą rzeczywistość z uwzględnieniem Prawdy objawionej, a więc
opiera się o filozofię oraz teologię” (Stein, 2002, s. 363).
1. Budowa osoby ludzkiej
Termin „asceza” wywodzi się z greckiego czasownika askeo, który oznacza ćwiczyć,
trenować, a także obrabiać artystycznie, kształtować. W starożytności greckiej rozumiano ją
jako dążenie do doskonałości: fizycznej, etycznej lub religijnej. Przez ascezę fizyczną
rozumiano długotrwałe ćwiczenia ciała, które miały prowadzić do sprawności i wydajności
fizycznej. Wysiłek ducha, intelektu i woli charakteryzował ascezę etyczną. Jej celem było
osiągnięcie mądrości i cnoty, dzięki którym człowiek mógł się stać sprawiedliwy,
umiarkowany i prawdomówny. Asceza religijna natomiast miała zapewniać zjednoczenie
z bóstwem (Szyran, 2007, s. 8).
Chrześcijańskie ujęcie ascezy bazuje przede wszystkim na zbawczym dziele
Chrystusa oraz na relacji z Nim. Wyróżnia ją integralność wyrażająca się w podmiocie (w
ćwiczeniach ascetycznych bierze udział cały człowiek) oraz w celu, którym nie jest
poszczególna wartość lub cnota, lecz całościowe uświęcenie człowieka. W ascezie
chrześcijańskiej można wyróżnić główne trzy elementy: bezwarunkowe przylgnięcie do
Chrystusa i zawierzenie Mu siebie (asceza wiary), wierne i wytrwałe podążanie za Nim
(asceza krzyża) oraz dążenie do pełnego życia w Jego misteriach (asceza eschatologiczna).
Wymienione elementy ascezy chrześcijańskiej wskazują na ważność współpracy człowieka
z łaską w dążeniu do osiągnięcia zjednoczenia z Chrystusem (tamże, s. 11). Edyta Stein
bazując na chrześcijańskim rozumieniu ascezy, podkreśla jedność zachodzącą w budowie
podmiotu ascezy.
W jej ujęciu człowiek jest istotą cielesno-psychiczno-duchową. Swojemu życiu
duchowemu zawdzięcza to, że może wychodzić z siebie i doświadczać świata zewnętrznego,
jednocześnie pozostając w sobie. Duch ludzki w swoim świadomym i rozbudzonym życiu
może przenikać zatem dwa światy transcendentalne: świat zewnętrzny oraz wewnętrzny.
Świat zewnętrzny można rozumieć na dwa sposoby: jako to wszystko, co nie należy do
„mnie”; wówczas obejmowałby także wewnętrzne światy innych duchów. Drugim
rozróżnieniem jest świat ciał materialnych, które są dostępne spostrzeżeniu zewnętrznemu.
Przez świat wewnętrzny rozumie świadome życie Ja oraz życie nieuświadomione
bezpośrednio, w którym swoje źródło ma życie świadome (Stein, 1995, s. 378).
Kluczowe w rozumieniu Edyty Stein osoby ludzkiej jest porównanie duszy do
twierdzy wewnętrznej. W tym porównaniu dusza jawi się jako przestrzeń będąca w środku,
a zarazem obejmująca całą złożoność ciała, duszy i ducha. Edyta rozróżnia niejako jej trzy
rodzaje. Pierwszym jest dusza zmysłowa, która zamieszkuje każdą część i wszystkie członki
ciała; zarazem z niego czerpie, działa na nie kształtująco i zachowawczo. Drugim rodzajem
jest dusza duchowa. Ma ona zdolność wznosić się ponad siebie, patrzeć w świat rzeczy, osób
i zdarzeń. Z tym światem nawiązuje kontakt i z niego czerpie. Trzecim rodzajem jest dusza
w jej najwłaściwszym znaczeniu – mieszka sama w sobie i jest ośrodkiem przebywania
osobowego Ja. Właśnie to miejsce jest konfrontacją tego wszystkiego, co przenika ze świata
duchowego oraz zmysłowego. Jest również obszarem, gdzie następuje krystalizacja postawy
wobec niego. W przeciwieństwie do punktowego Ja, dusza jest przestrzenią, gdzie Ja
w swobodnym poruszaniu się może wychodzić na zewnątrz lub kierować się bardziej do
wnętrza (tamże, s. 385).
2. Droga formacji i natura człowieka
Życie w głębi własnej duszy jest drogą wiodącą do ostatecznej formacji oraz
doskonałości istnienia. Gdy osobowe Ja znajduje się tam, w najwłaściwszym sensie jest ono u
siebie. Dysponuje wówczas całą skupioną siłą duszy i może nią dowolnie zarządzać. Kolejna
zaletą przebywania w centrum swojej duszy jest adekwatna ocena sytuacji oraz uchwycenie
jej sensu i znaczenia. Życie skupione w swoim wnętrzu oznacza także zdolność dostrzegania
wielkich powiązań między małymi, pozornie nieznaczącymi sprawami. Tylko taki człowiek
może według ostatecznej miary ocenić ich właściwą wagę i obrać wobec nich stosowną
postawę. Jak zauważa Edyta Stein, istnieją ludzie, którzy przygodnie powracają w głąb
swojej duszy, po czym wracają na jej powierzchnię. Niestety, tym sposobem głębia nadal jest
nie wykształcona i nie może rozwijać swojej formującej mocy, która wpływałaby na warstwy
dalsze, znajdujące się bardziej na zewnątrz (tamże, s. 441-442).
W innym miejscu Edyta Stein bardzo wyraźnie podkreśla, że ostateczne spełnienie,
właściwa konfrontacja ze światem oraz odnalezienie swojego miejsca w świecie może
odbywać dzięki życiu w głębi własnej duszy: „Człowiek jest powołany do tego, by żyć
w swoim najgłębszym wnętrzu i tak panować nad sobą, jak to jest możliwe tylko na tym
gruncie; tylko na tym gruncie jest też możliwa właściwa konfrontacja ze światem; tylko na
tym gruncie człowiek może znaleźć w świecie miejsce, które zostało mu przeznaczone”
(Stein, 2005, s. 227).
Okazuje się jednak, że życie duszy jest nastawione na ciągły kontakt ze światem
i działanie w nim. Dlatego też jej naturalnym ukierunkowaniem jest wychodzenie z siebie,
nie zaś przebywanie we własnej głębi (Stein, 1995, s. 443). Edyta Stein podaje trzy typy ludzi,
u których Ja przemieszcza się w zależności od przyczyny jego ruchu. Są to człowiek
zmysłowy, człowiek poszukujący Prawdy oraz człowiek dla którego Ja stanowi centrum.
Człowieka zmysłowego Edyta Stein charakteryzuje następująco: „zatopiony najczęściej
w użyciu zmysłowym albo w jego poszukiwaniu, znajduje się bardzo daleko od tego, co jest
w nim najbardziej wewnętrzne” (Stein, 2005, s. 230). Człowiek poszukujący prawdy
przeważnie oddaje się działalności rozumowej. Gdy realnie szuka Prawdy, szuka Boga,
choćby w pełni tego sobie nie uświadamiał. Wówczas jest bliżej Niego i tym samym bliżej
własnego wnętrza (tamże, s. 230-231). Ostatnim typem jest człowiek, który dostrzega we
własnej duszy oraz własnym ciele atrakcyjny przedmiot swoich obserwacji i doświadczenia.
Owocem takiej postawy jest poznanie własnej siły i zdolności do działania w świecie oraz
rozeznanie w wynikach owej działalności. Dla niego własne Ja jest ważniejsze niż reszta
świata. Nie znajduje się jednak we własnym wnętrzu. Edyta Stein określa tę przestrzeń jako
„osad pierwotnego życia, skorupy, które stale narastając, zalegają wnętrze” (Stein, 1995, s.
444). W praktyce nadmierne skupienie się na własnym Ja może przerodzić się w postawę
egoistyczną, która ma dla jednostki oraz całego społeczeństwa zgubne skutki: „Ten
hedonistyczny, snobistyczny, pożądliwy i zachłanny egoizm sam rodzi swą karę. Jego
gorzkie owoce to choroby z użycia i nadużycia, pustka duchowa, przesyt, często także
rozpad rodziny. To w życiu prywatnym – a w społecznym? Stałe „śrubowanie” potrzeb ma
swą odwrotną stronę medalu: ogromne rozbudowanie pewnych gałęzi przemysłu,
zanieczyszczenie i zatrucie środowiska. A nałogi, narkotyki, rewolucja seksualna?
Najpilniejszą potrzebą jest właśnie ograniczenie nadmiernych potrzeb, umiejętności
poskramiania wybujałych pożądań” (Wiśniewska-Roszkowska, 1983, s. 226).
Przeciwny kierunek dążeń duszy, a zatem ku jej wnętrzu, dokonuje się dzięki
wymaganiom oraz głosowi sumienia. On to sprawia, że skłania się do właściwego działania
i powstrzymuje przed niewłaściwym. Jako głos z głębi, nieustannie przywołuje Ja do
powrotu do właściwego miejsca jego przebywania i uświadomienia sobie własnego
działania i jego skutków. Dusza jednak nie jest w stanie przebywać w swej głębi zbyt długo
z powodu narastającego napięcia płynącego z zewnątrz. Co więcej, Ja przebywając u siebie
znajduje niewiele. Doświadczany stan jest równoznaczny z zerwaniem wszelkich powiązań
ze światem, z brakiem odbierania bodźców przez zmysły; także z odrzuceniem tego, co
przechowuje pamięć i tego, co dostrzega w sobie jako istocie działającej w świecie (tj. własne
zdolności i umiejętności). Tym, co zastaje we własnym wnętrzu jest pustka i cisza, które są
mu obce. Wejście w samą głębię duszy i wsłuchiwanie się w nią nie jest w stanie zaspokoić
pędu Ja do życia i działania. W konsekwencji Ja nie zatrzymuje się tam długo, o ile wnętrza
duszy nie wypełni i nie wprawi w ruch coś innego niż świat zewnętrzny. Tym, co
przewyższa cały świat i zarazem jest nowym, potężnym i wyższym życiem jest życie
nadprzyrodzone (tamże, s. 443-444).
Centrum i ośrodkiem duszy jest obecny w niej Bóg. Człowiek, który poznaje prawdę
wiary i szuka Boga, może przez podejmowanie dobrowolnego wysiłku (uwalniania od
panowania zmysłów, „obrazów” pamięci, a także z naturalnej działalności rozumu i woli)
wchodzić do własnego wnętrza. Tam, wśród samotności oraz ciemności wiary, doświadcza
prostego i rozmiłowanego przebywania z obecnym, choć ukrytym i utajonym Bogiem
(tamże, s. 444-445).
Swoje ostateczne spełnienie i swój najgłębszy punkt spoczynku dusza odnajduje
w Bogu, a siłą pociągającą ją ku Niemu jest miłość. Edyta Stein stwierdza, że owa miłość
może na ziemi ciągle wzrastać. Dodaje również, że „im jest większa, tym bardziej jest
zakorzeniona w duszy i tym bardziej dusza w swoim wnętrzu ogarnięta jest Bogiem” (Stein,
2005, s. 218). Miłość zatem można zobrazować za pomocą drabiny, po której dusza wznosi
się do zjednoczenia z Bogiem, a jednocześnie zstępuje w głąb samej siebie. We wnętrzu
duszy, u jej samych podstaw dokonuje się zjednoczenie z Bogiem (tamże). Kluczową rolę
pełni tutaj także pełnienie woli Bożej, bowiem „(…) naprawdę wejdzie się w siebie dopiero
wówczas, gdy będzie poszukiwać woli Bożej” (tamże, s. 233). W innym miejscu bardzo
wyraźnie przedstawia relację zachodzącą między miłością, a pełnieniem woli Bożej: „Miłość
– według swego ostatecznego sensu – jest przecież oddaniem własnego istnienia
Umiłowanemu i zjednoczeniem z Nim. Bożego Ducha, Boże życie, Bożą miłość – czyli
samego Boga – poznaje właśnie ten, kto czyni wolę Bożą. Gdy bowiem pełni ją
w najgłębszym oddaniu siebie, wtedy Boże życie staje się jego życiem wewnętrznym:
wchodząc w siebie znajduje w sobie Boga” (Stein, 1995, s. 447).
W swoim dziele pt. „Wiedza Krzyża” Edyta Stein szczegółowo opisuje drogę, która
wiedzie do własnego wnętrza. Opiera się przy tym głównie na mistycznych tekstach
świętego Jana od Krzyża. Okazuje się, że główną rolę na tej drodze odgrywa aktywne
podjęcie ascezy. Przez ten termin Edyta Stein rozumie dobrowolne wyrzeczenia, które
wyrażają się niejako w śmierci i unicestwieniu w sensie naturalnym, doczesnym
i duchowym tego wszystkiego, co ceni wola. Gdy dusza w swoim uniżeniu dojdzie do
całkowitego „nic” będącego najgłębszą pokorą, wtedy osiągnie zjednoczenie z Bogiem. Ten
stan wyraża się zatem w śmierci krzyżowej w zewnętrznej i duchowej części człowieka, czyli
w zmysłach i duchu (Stein, 2005, s. 78-78).
Do podjęcia tej drogi skłania również kondycja natury człowieka, która na skutek
grzechu pierworodnego została zraniona i posiada skłonność do zła (KKK, s. 106). Zerwanie
pierwotnej harmonii, wyraża się przede wszystkim w wewnętrznym podziale człowieka. Od
tej chwili ciało walczy przeciwko duchowi, „dlatego całe życie człowieka jest walką
i cierpieniem” (Stein, 2005, s. 361). Jego stosunek do stworzenia również uległ zmianie – stało
się dla niego wrogie i obce (KKK, s. 104). Środkiem, który wiedzie do odzyskania harmonii
wewnętrznej oraz w relacji do stworzenia jest asceza: „(…) człowiek, chcąc żyć harmonijnie,
musi sobie wiele rzeczy odmówić, w przeciwnym bowiem razie wezmą nad nim górę
nieokiełzane siły instynktów występujących pod maską zmysłów, pieniądza, chęci
panowania, żądzy zemsty. Doświadczamy bowiem, że wewnątrz nas istnieje konflikt
między prawem Bożym a prawem naszego ciała i że na zewnątrz musimy walczyć przeciw
nienawiści w stosunku do bliźnich; asceza jest nieodzowna do osiągnięcia integracji
wewnętrznej i jedności ze światem zewnętrznym (Granat, 1985, s. 16).
By ponownie uczestniczyć w zjednoczeniu z Bogiem, człowiek za wzorem Chrystusa
musi przejść śmierć krzyżową. Oznacza to, że tak jak On musi ukrzyżować własną naturę
poprzez umartwienia i zaparcie się siebie. Co więcej, „im pełniejsze będzie to czynne i bierne
ukrzyżowanie, tym głębsze będzie zjednoczenie z Ukrzyżowanym i tym bogatszy udział
w Bożym życiu” (Stein, 2005, s. 79). Tradycja duchowości wyróżnia tu dwa rodzaje ascezy:
negatywną i pozytywną. W ascezie negatywnej kluczową rolę przyjmuje działanie człowieka
i jest charakterystyczne na stopniu oczyszczającym. Natomiast asceza pozytywna wyróżnia
się działaniem Boga i wiąże się z etapem oświecającym. Zadaniem człowieka jest cierpliwe
i wytrwałe przyjmowanie oschłości, przez które Bóg dokonuje oczyszczenia. Wysiłki
człowieka zmierzają także do wytworzenia dobrych przyzwyczajeń (Machniak, 1996, s. 65-
66).
3. Noc mistyczna
Opisując tę drogę, Edyta Stein za przykładem świętego Jana od Krzyża, posługuje się
symbolem nocy. Dostrzega, że jest to symbol panujący w dziełach świętego Jana od Krzyża,
a zwłaszcza w „Drodze na Górę Karmel” oraz w „Nocy ciemnej”. Echo nocy można także
znaleźć w jego dwóch pozostałych dziełach – „Pieśni duchowej” oraz „Żywym płomieniu
miłości”. Rozważa znaczenie nocy kosmicznej i nocy mistycznej, a następnie przedstawia
stosunek jednej do drugiej, by na koniec odczytać w nich orędzie krzyża (tamże, s. 85).
Noc kosmiczna jest czymś, co przychodzi z zewnątrz. Jako naturalne zjawisko jest
przeciwieństwem światła i okrywa wszystko, co znajduje się w jej zasięgu. Światło padając
na przedmioty, ukazuje ich naturalne właściwości. Noc zdaje się je „pochłaniać” i choć
istnieją nadal, stają się nieokreślone, niewidzialne i bezpostaciowe lub ocienione, widmowe
i groźne. Noc posiada zatem dwa oblicza: noc piękną, która przez poświatę księżyca jest
rozjaśniona miłym i łagodnym światłem oraz noc ciemną, która przejmuje grozą. Pierwsza
z nich ukazuje nocne oblicza rzeczy. Sprawia, że przedmioty, które w świetle dnia jawiły się
jako ostre, twarde i rażące, w jej poświacie stają się przyciemnione i łagodne. Zmysły,
a zwłaszcza wzrok i słuch, rejestrują kształty oraz dźwięki, które wcześniej były niewidziane
i niesłyszane. Z kolei wraz z nocą ciemną przychodzi spokój, spowolnienie pośpiechu
i uciszenie gwaru dnia (tamże, s. 87).
Noc mistyczna w odróżnieniu od nocy kosmicznej ma swoje źródło we wnętrzu
duszy i dotyczy tylko tej osoby, u której powstaje. Jej działanie jest porównywalne do
działania nocy kosmicznej, bowiem wyprowadza dusze na pustkowie, gdzie doświadcza
samotności i próżni. Jej żywotność i siły są osłabione, a odkrycie tego, co w sobie kryje, budzi
w niej lęk. Co ciekawe, tutaj także istnieje światło nocne, które mając swe źródło we wnętrzu
duszy, oświetla świat zewnętrzny sprawiając, że dusza widzi go zupełnie inaczej (tamże, s.
89).
Rozważania Edyty Stein na temat nocy kosmicznej i nocy mistycznej wykazują, że
doświadczenie zmysłowe można odnieść do doświadczenia czysto duchowego. Wyjaśnia to
językiem filozoficznym, wskazując na występowanie „pierwotnej wspólności i wzajemnej
przynależności” (tamże, s. 90). Zarówno jedna, jaki druga noc charakteryzują się czymś, co
jest nieuchwytne, bezpostaciowe i rozległe.
W porównaniu do omawianych nocy zupełnie inny sens posiada ciemność pożądań.
Edyta Stein określa je jako „prawdziwą ciemność, gdyż pożądliwości męczą, dręczą,
zaciemniają i osłabiają duszę; pozbawiają ją ducha Bożego, od którego się odwraca, oddając
się temu, co zwierzęce” (tamże, s. 97-98). Używanie dobrodziejstw świata, pożądanie ich
i czerpanie z nich przyjemności można określić jako jasne życie dzienne prowadzone przez
człowieka natury. Okazuje się jednak, że w oczach Boga jest ono prawdziwą ciemnością
mającą swoją przyczynę w grzechu. Można ją usunąć z duszy dzięki otwarciu przestrzeni
dla Boga. Drogą prowadzącą do tego jest aktywne podjęcie walki z własną naturą, co dla
Edyty oznacza wzięcie na siebie krzyża i wydanie się na ukrzyżowanie. Celem nie jest
zaprzestanie poznawania zmysłami, gdyż są one nieodłącznym elementem życia dzięki
którym jest możliwe poznanie. Celem zatem jest zmiana stosunku do świata poznawanego
za ich pośrednictwem. To z kolei jest jednoznaczne z wejściem czynnie w ciemną noc
zmysłów (tamże, s. 97).
Działaniom ludzkim towarzyszy, a nawet je poprzedza działanie Boga. Jak podkreśla
Edyta Stein, „działanie Boże jest początkiem i wypełnieniem działania duszy” (tamże, s. 95).
W innym miejscu akcentuje poprzedzające działanie łaski, która zachęca człowieka do
podjęcia określonych aktów. Gdy człowiek dzięki swej wolności przyjmie ją, może liczyć na
wsparcie z jej strony i spotęgowanie jej udzielania się. Zauważa, że „łaska daje siłę oporu
wobec nieuporządkowanych skłonności, a tym samym pozwala je okiełzać i przeformować
(…)” (Stein, 2012, s. 194-195). Co więcej, „źródeł każdego dobrowolnego aktu, który ma
znaczenie dla zbawienia, należy szukać w miłosierdziu Bożym, a nie na odwrót” (tamże, s.
285).
Wykazując nieodzowne działanie łaski, należy jeszcze raz podkreślić ludzką
współpracę z nią. Edyta Stein zauważa, że „w scaleniu skażonej natury nie wolno liczyć
tylko na działanie łaski, gdyż łaska uświęcająca nie integruje jeszcze całkowicie natury, ale
integracji toruje drogę i umożliwia ją przy naszym współdziałaniu” (Stein, 1999, s. 183).
Zatem istnieją dwie drogi, prowadzące do uporządkowania naturalnych skłonności i dojścia
do zjednoczenia z Bogiem. Są to „mozolna wspinacza o własnych siłach” i „podnoszenie
przez Boga” (Stein, 2002, s. 100).
3.1. Czynna noc zmysłów
Człowiek podejmując się uwolnienia od niewoli zmysłowej natury, doświadcza nocy
w potrójnym znaczeniu: ze względu na punkt wyjścia, na drogę i na cel. Punktem wyjścia
jest wyrzeczenie się pożądania rzeczy tego świata, które przez duszę jest przeżywane jako
ciemność i próżnia. Świat dostrzegany zmysłami jest odbierany jako mocny grunt lub jako
dom, który zapewnia poczucie bezpieczeństwa. Dostarcza również wszystkiego, co jest
potrzebne; jest źródłem radości i przyjemności. Gdy dusza go opuszcza, ma poczucie
usuwania się gruntu spod nóg; pogrąża się w ciemności i zdaje się jej, że ginie. W ten sposób
staje na drodze pewnej, choć ciemnej. Jest to droga wiary, która w przeciwieństwie do
naturalnego pojmowania rozumu, jest poznaniem ciemnym. Pozwala bowiem coś poznać ale
nie pozwala tego zobaczyć. Wiara jest również porównana do ciemności północy, ponieważ
zostaje wygaszona naturalna działalność zmysłów oraz rozumu. Cel również jest nocą, gdyż
w życiu doczesnym, a także w nadprzyrodzonym zjednoczeniu Bóg pozostaje ukryty. Jego
jasne światło jest odbierane przez ludzki umysł jako ciemność. Tak jak noc kosmiczna, tak
też noc mistyczna posiada swoje okresy. Przyciemnianie światła zmysłowego to jednoczesne
zapadanie nocy, przez którą jeszcze prześwituje światło zmierzchu. Środek nocy, a więc
ciemność północy to doświadczenie wiary, ponieważ wygaszeniu ulegają zmysły
i przyrodzona działalność rozumu. Odnalezienie Boga we własnym wnętrzu to zarazem
pojawienie się brzasku poranka, który niesie ze sobą nowy dzień (Stein, 2005, s. 95-96).
Tak jak wcześniej została podkreślona rola miłości w dążeniu do własnego centrum
duszy, tak też pełni ona główną rolę w podjęciu ascezy. Bardzo wyraźnie podkreślał tę
prawdę święty Jan od Krzyża mówiąc, że przez miłość wszelkie ludzkie władze, pożądanie
oraz czyny powinny być wypełnione Bogiem. Do tego celu powinny zmierzać jego zdolności
i wysiłki (Jan od Krzyża, 2013, s. 323).
Wejście w ciemną noc zmysłów jest zatem wkroczeniem na drogę wiary. Edyta Stein
podaje wskazówki, dzięki którym można mieć pewność, że znajduje się na tej drodze:
1) Należy nieustannie pragnąć naśladować we wszystkim Chrystusa tak, by upodobnić
swoje życie do Jego życia. Aby to było możliwe, trzeba nad Jego życiem często
rozmyślać.
2) Ze względu na miłość do Chrystusa trzeba wyzbyć się wszelkich upodobań
zmysłowych, które nie zmierzają wprost do Jego chwały i czci.
3) W celu umartwienia i uspokojenia namiętności naturalnych, do których zalicza się
radość, nadzieja, lęk i ból, trzeba zastosować środek przynoszący wiele korzyści. Jest
to skłanianie się ku temu, co jest trudniejsze, nieprzyjemne i niesmaczne; ku temu, co
wiąże się z podjęciem trudu, co nie przynosi pociechy, co jest mniejsze, niskie,
wzgardzone i gorsze (Stein, 2005, s. 98 ).
Bezcennym owocem przebycia czynnej nocy zmysłów jest uwolnienie się od
przywiązania oraz miłości do rzeczy stworzonych. Mimo to, dusza nadal popada w wiele
błędów i niedoskonałości. Należą do nich m.in. pycha duchowa i łakomstwo duchowe. Na
tym etapie najczęściej dusza ma już za sobą długi czas ćwiczeń duchowych, które
podejmowała ochotnie i z radością. Wówczas przychodzi czas na drugi etap (tamże, s. 100-
101).
3.2. Bierna noc zmysłów
Bóg przejmuje inicjatywę i wprowadza duszę w bierną noc zmysłów. Można to
rozpoznać po trzech znakach. Pierwszym z nich jest brak pociechy i upodobania w świecie
stworzonym. Drugim jest obawa, że nie służy się odpowiednio Bogu. Jako ostatni została
wymieniona oschłość oczyszczająca, która przejawia się tym, że człowiek nie odczuwa
zadowolenia w sprawach Bożych; martwi się, że się cofa. W człowieku dokonuje się
przedziwna wymiana, bowiem dobra i siły zmysłowe zostają zamienione na duchowe. W
tym procesie Duch Święty wzmacnia duszę, podczas gdy zmysły z powodu braku
przyzwyczajenia do dóbr duchowych doświadczają oschłości i niezadowolenia (tamże, s.
101).
W poddawaniu zmysłów duchowi kluczową rolę przyjmuje kontemplacja. Święty Jan
od Krzyża określa ją następująco: „kontemplacja nie jest to co innego, jak tylko tajemne,
spokojne i miłosne udzielanie się Boga” (Jan od Krzyża, 2013a, s. 59). Okazuje się, że „w
modlitwie właśnie dokonuje się wewnętrzne oczyszczenie, w radosnym i bolesnym procesie
doświadczania i bliskości Boga, i mroków oddalenia od Niego” (Adamska, 2002, s. 218). Bóg
zaczyna udzielać się człowiekowi na sposób duchowy, co jest przez niego odczuwane
bardzo boleśnie. Edyta Stein by opisać ten stan, stosuje porównanie do umierania: „rzecz
zrozumiała, że zauważa się tutaj raczej umieranie człowieka zmysłowego, a nie dostrzega
świtania nowego życia, które się za tym kryje” (Stein, 2005, s. 103).
By wyrazić ogrom bólu i cierpienia doświadczanego przez człowieka, a także pewną
bierność z jego strony, Edyta Stein porównuje jego stan do ukrzyżowania. Wskazuje
bowiem, że niemożność posługiwania się siłami naturalnymi odczuwa jako bolesne
przygwożdżenie. Dodatkowo dusza lęka się, czy aby na pewno podąża właściwą drogą,
ponieważ jest przekonana, że utraciła wszelkie dobra duchowe, łącznie z opuszczeniem
przez Boga. Kolejną przyczyną męki jest wspomniana wcześniej kontemplacja, na początku
tej drogi wprowadza oschłość, pustkę, lęk i udrękę. Chociaż rozpala w duszy płomień
miłości i jest szczególnym udzielaniem się Boga, pozostawia w niej bolesną tęsknotę za Nim,
która przybiera określenie rany miłości. Podczas gdy człowiek pragnie działać i być
aktywnym, Edyta Stein zaleca postawę cierpliwości, wytrwałości, a także zaniechania
wszelkiej aktywności tak, by pozostać wolnym i nieskrępowanym. Co więcej, sugeruje
korzystanie z kierownictwa duchowego, ponieważ w innym razie dusza może twierdzić, iż
czas poświęcony na modlitwie jest stracony, w związku z czym lepiej ją zaniechać. Kolejną
przyczyną cierpienia są pokusy, które w wyobraźni przybierają postać ducha nieczystości
i bluźnierstwa. Człowieka nękają niezliczone skrupuły potęgujące poczucie bezradności
i zamieszania. Celem doświadczanych burz jest umocnienie i zaharowanie duszy. Okazuje
się jednak, że opisywane próby nie stają się udziałem wszystkich osób. Nie małe znaczenie
ma tutaj wola Boga względem duszy: „Im wyższy jest stopień miłosnego zjednoczenia, do
jakiego Bóg chce człowieka doprowadzić, tym oczyszczenie jest bardziej gruntowne
i dłuższe” (tamże, s. 106).
Owoce i korzyści przebytej nocy są niezliczone. Poprzez udzielany dar kontemplacji,
dusza pragnie przebywać w ciszy i samotności, gdzie raczej porzuca swoje działanie by nie
przeszkadzać działaniu Bożemu. Kolejnym owocem jest duchowy pokój charakteryzujący się
spokojnym, delikatnym i uszczęśliwiającym działaniem Boga. Jest dużo bardziej subtelny
i odczuwalny duchowo, niż wcześniejsze pociechy do których miały dostęp zmysły. Bardzo
znamienne jest, iż człowiek w tym stanie zyskuje również poznanie samego siebie.
Wyzwalając się od polegania tylko na zmysłach, otwiera się na światło i poznanie prawdy,
która nie należy do łatwych, bowiem dostrzega, że jest nędzą i nie znajduje w sobie nic
dobrego. Dzięki temu jednak uczy się zwracać do Boga z większą czcią. Poznaje również
Jego wielkość i wspaniałość. Dusza zatem staje się pokorna. Zostaje oczyszczona z dawnej
pychy duchowej, co oznacza, że nie wynosi się już wobec innych, a nawet teraz inni wydają
się jej być znacznie doskonalsi. Dzięki poznaniu własnej nędzy, z wyrozumiałością patrzy na
cudze błędy. Co więcej, czuje do innych miłość i szacunek. Doświadczenie bezradności
sprawia, że człowiek staje się uległy i posłuszny co przejawia się w pragnieniu bycia
pouczanym. W miejscu łakomstwa duchowego rodzi się w nim umiarkowanie. Wszelkie
działanie podejmuje tylko ze względu na Boga i miłość do Niego, nie szukając przy tym
własnego zadowolenia. Uwalnia się także od zamieszania i niepokoju, zyskując ciągłą
pamięć o Bogu. Ciemna noc okazała się być dla duszy szkołą licznych cnót, a przede
wszystkim uległości i cierpliwości. Staje się teraz wierna w życiu duchowym, zdolna do
rezygnacji z wszelkiej pociechy i pokrzepienia. Doświadczane trudności potęgują jej siłę
i wielkoduszność. Niebywałym zyskiem jest całkowite oczyszczenie wszelkich zmysłowych
skłonności i pożądań, co nieuchronnie prowadzi ją do wolności ducha. Szatan, świat i ciało
nie mają już mocy, by szkodzić duchowi (tamże, s. 102-105).
Bierna noc zmysłów otworzyła człowieka na drogę ducha, na której znamienne jest
zanikanie aktywności ludzkiej, co jest wyrazem jego wolności. Człowiek jest na drodze,
która wiedzie go do własnego centrum. Edyta Stein wskazuje na pojawiającą się w tym
procesie zależność: „Trzeba pamiętać, że własna działalność duszy zmniejsza się w miarę jej
zbliżania się do swojego wnętrza. Gdy je osiąga, sam Bóg wszystko w niej działa i duszy nie
pozostaje nic innego, jak tylko przyjmować. W tej biernej postawie wyraża się właśnie jej
wolność. Wolność ta obejmuje teraz stanowisko bardziej decydujące. Bóg sam działa
w duszy wszystko jedynie dlatego, że ona całkowicie Mu się oddaje. To oddanie jest
najwyższym aktem jej wolności” (tamże, s. 229-230).
Etap ten bywa określany drogą postępujących lub drogą oświecającą. Przez
kontemplacje duszy udzielane są czyste radości duchowe, których mogą także skosztować
najbardziej oczyszczone zmysły. Dzięki uwolnieniu od przywiązania do stworzeń, dusza
otworzyła się na dobra wieczne. Edyta Stein opisuje te zjawisko następująco: „Śmierci
człowieka zmysłowego dotrzymuje kroku zmartwychwstanie człowieka duchowego”
(tamże, s. 106-107).
W niniejszych rozważaniach człowiek został przedstawiony jako istota cielesno-
psychiczno-duchowa, której wnętrze jest porównane do twierdzy duchowej. Kierunkiem
rozwoju człowieka i jego ostatecznej doskonałości jest dążenie do życia w centrum owej
twierdzy, w której znajduje się Bóg. Okazuje się jednak, że droga nie jest prosta, ponieważ Ja
jest nastawione na konfrontację ze światem i działanie w nim. Oznacza to, że jego naturalna
skłonność jest przeciwna do przebywania we własnej głębi. Dodatkowo dochodzi fakt, iż
w następstwie grzechu pierworodnego ludzkie ciało sprzeciwia się duchowi: „(…) natura
złożona z ciała i duszy, przekazana nam przez prarodziców, jest naturą, w której ciało
walczy przeciw duchowi, a rozum – jest zaciemniony (wobec natury nieskażonej), wola zaś
osłabiona i serce skłonne do złego” (Stein, 1995, s. 504). Tym, co motywuje duszę do
podążania w kierunku własnego centrum jest miłość do Boga oraz podejmowanie ze
względu na Niego wyrzeczenia. Na tej drodze niezbędny jest ludzki wysiłek
i podejmowanie współpracy z łaską. Człowiek, który rzeczywiście podejmuje tę współpracę
i odważnie podejmuje ascezę, wchodzi w czynną noc zmysłów, dzięki której uwalnia się od
przywiązania i miłości do rzeczy stworzonych. Kolejnym etapem jest bierna noc zmysłów.
Wówczas inicjatywę przejmuję Bóg w celu dogłębnego oczyszczenia zmysłowej części
człowieka. Stan człowieka, który doświadcza owe uzdrawiające działanie Boga został
porównany do ukrzyżowania. Korzyści przebycia tej nocy są niezliczone, bowiem integrują
człowieka wewnętrznie, uzdrawiają jego relację do świata stworzonego i otwierają go na
drogę ducha; niejako zmartwychwstając, otwiera się na dobra wieczne.
Bibliografia:
Adamska I., (2002), Światło rozumu i wiary. Duchowa droga Edyty Stein św. Teresy Benedykty od
Krzyża. Wybór tekstów i komentarz, Poznań: Totaldruk.
Granat W., Ku uczłowieczeniu przez ascezę, (w:) Asceza – odczłowieczenie czy uczłowieczenie, W.
Słomka (red.), (s. 13-23), Lublin: Wydawnictwo Towarzystwa Naukowego
Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Jan od Krzyża, (2013), Droga na Górę Karmel, Kraków: Wydawnictwo Karmelitów Bosych.
Jan od Krzyża, (2013a), Noc ciemna, Kraków: Wydawnictwo Karmelitów Bosych.
Katechizm Kościoła Katolickiego, (2009), Poznań: Pallotinum.
Machniak J., (1996), Asceza u mistyków, (w:) Asceza chrześcijańska. Materiały z sympozjum,
Machniak J. (red.), (s. 62-73 ), Kraków: Wydawnictwo Naukowe Papieskiej Akademii
Teologicznej.
Stein E., (1995), Byt skończony, a byt wieczny, Poznań: W drodze.
Stein E., (1999), Kobieta. Jej zadanie według natury i łaski, Tczew-Pelplin: Wydawnictwo
Diecezji Pelplińskiej „Bernardinum” w Pelplinie.
Stein E., (2005), Wiedza Krzyża. Studium o św. Janie od Krzyża, Kraków: Wydawnictwo
Karmelitów Bosych.
Stein E., (2012), Czym jest człowiek? Antropologia teologiczna, Kraków: Wydawnictwo
Karmelitów Bosych.
Szyran J., (2007), Asceza dla każdego, Niepokalanów: Wydawnictwo Ojców Franciszkanów.
Wiśniewska-Roszkowska K., (1983), Asceza moralność, zdrowie, Warszawa: Instytut
Wydawniczy Pax.
Mgr Elżbieta Kożuchowska
W TROSCE O ZDROWIE UJĘCIE INTEGRALNE 4(32)2017