Edyta – Żydówka

EDYTA STEIN, CÓRKA NARODU ŻYDOWSKIEGO
Powszechnie wiadomo, że Edyta Stein jest „pochodzenia ży-
dowskiego”, nie opisano jednak, w jaki sposób jej rodzina praktykowała
judaizm: niektórzy biografowie przedstawili jej rodzinę jako bardzo orto-
doksyjną i praktykującą, ale nie jest to do końca prawda. Przy odtwarzaniu
życia i myśli Edyty Stein ważne wydaje się pełne określenie judaizmu,
z którego wywodzi się i który poznała. Tak samo jeśli chodzi o zorientowa-
nie się, w jaki sposób rozumiała ona swoją przynależność i solidarność, jaką
chciała utrzymać z swoim narodem, właśnie dlatego, że był on prześlado-
wany. Wtedy lepiej może zrozumiemy jej miłość do Chrystusa oraz sposób,
w jaki żywi ją do narodu żydowskiego, miłość do Jezusa i miłość do Kościo-
ła, aż do najwyższego świadectwa w męczeństwie.
1. Prawdziwe życie rodziny żydowskiej
z Wrocławia
Przystępując do napisania Dziejów pewnej żydowskiej rodziny,
Edyta Stein nie wstąpiła jeszcze do Karmelu, ale już przygotowywała się do
tego. Mamy 1933 rok. Wysłuchuje z ust swej mamy historii rodziny i chce
napisać książkę, która ujawni prawdę i zdementuje okropne kłamstwa nazi-
stowskiego antysemityzmu.
Odnosząc się do nazistowskich przemówień, pisze:
Jak z krzywego zwierciadła, spogląda […] straszliwa karykatura, możliwe nawet, że
z autentycznym przekonaniem. Może zresztą pojedyncze rysy zaczerpnięto z ży-
wych modeli, ale czy natura żydowska jest nieodzownym skutkiem „żydowskiej
krwi”? Czy wielcy kapitaliści, impertynenccy literaci i niespokojne głowy, które ode-
grały przewodnie role w ruchach rewolucyjnych ostatnich dziesięcioleci, są jedynymi
lub też najprawdziwszymi reprezentantami tego, co żydowskie? We wszystkich
warstwach niemieckiego narodu znajdują się ludzie, którzy temu zaprzeczają: weszli
oni bowiem w żydowskie rodziny jako pracownicy, sąsiedzi, koledzy szkolni i uni-
wersyteccy i zaznali tam dobroci serca, zrozumienia, ciepłego przyjęcia, ochotnej
pomocy. Ich poczucie sprawiedliwości zostaje naruszone przez fakt, że ci ludzie zo-
stali teraz skazani na bytowanie pariasów. Wielu innym przecież brak tych doświad-
czeń. Przede wszystkim okazja [poznania tego, co żydowskie – przyp. tłum.] niedo-
stępna jest dla młodzieży, którą dziś wychowuje się w nienawiści rasowej. Wobec
nich więc my, którzy wyrośliśmy w tym, co żydowskie, mamy obowiązek dania
świadectwa
Na tych stronach nie chcę napisać apologii tego, co żydowskie. Do wyjaśnienia „idei
narodu żydowskiego i jej obrony przed zafałszowaniem, do przedstawienia treści re-
ligii żydowskiej, do napisania historii narodu żydowskiego, do tego wszystkiego są
[inni] bardziej powołani. Kto zresztą chce to poznać, znajdzie bogatą literaturę. Ja
chciałabym tylko prosto opisać to, czego sama doświadczyłam jako Żydówka; dać
[jeszcze jedno] świadectwo oprócz tych, które już są w druku lub ukażą się w przy-
szłości. Komu zależy na tym, by się bezstronnie pouczyć u źródeł, może je tutaj zna-
leźć1.
W 1933 roku Edyta Stein jest świadoma, iż zadaje matce ciężkie cierpie-
nie – które „dorzuca” do chrztu – idąc drogą swego powołania. Najprawdo-
podobniej ma zamiar wykazać, poprzez solidarność z narodem żydowskim,
swe poczucie przynależności. Być Żydem, to jednocześnie być cieleśnie
i duchowo członkiem narodu. Wstępując do Karmelu, chce być w pełni soli-
darna z losem swych bliskich.
Jaki rysuje się obraz judaizmu Stein? Na podstawie Życia pewnej żydow-
skiej rodziny i świadectwa Suzanne Batzdorf-Biberstein, siostrzenicy Edyty,
możemy odtworzyć obraz rodziny świadomej swej żydowskości, ale mało
praktykującej.
Przodkowie Edyty 2 byli typowymi przedstawicielami judaizmu Europy
Wschodniej. Od strony matki istotnym był kantor wspólnoty [Joseph Bur-
chard – przyp. tłum.], naturalnie w centrum wspólnoty żydowskiej żyło się
wiarą, pozwalało to na życie według wszystkich praktycznych reguł orto-
doksyjnego judaizmu. Od 1812 roku rodzina miała obywatelstwo pruskie
i jak wszyscy niemieccy Żydzi pragnęła cieszyć się z nowo nabytych możli-
wości, które przynosiła równość prawna. Edyta słabo znała swojego dziadka
od strony matki, który zmarł w 1896 roku. Jej dziadkowie od strony matki,
którzy pobrali się w 1842 roku, handlowali produktami kolonialnymi (dzi-
siaj nazwalibyśmy to handlem luksusowymi towarami spożywczymi),
i osiągnęli pewien dobrobyt dzięki swej pracy, jednocześnie wychowując
swoich piętnaścioro dzieci. Augusta była czwartym dzieckiem. W domu
Courantów krzewiło się też, z wdzięczności za przyznane Żydom prawa,
wielki pruski patriotyzm, dlatego też stopniowo zapominano tradycję ży-
dowską i język hebrajski. Ojciec Edyty, Zygfryd Stein (1843-1893), pochodził
z wielodzietnej rodziny kupców z Wielkiego Śląska. W 1871 roku Zygfryd
poślubia Augustę i osiada w Gliwicach, gdzie dzierży firmę swojej matki
(trudnej dla Augusty teściowej), później zaś w Lublińcu, pracując na własne
konto. Początki są trudne i rodzice Augusty, Salomon i Adelajda Couranto-
wie, pomagają młodemu małżeństwu. Wraz z uprzemysłowieniem i budo-
wą linii kolejowych, handel drewnem kwitnie. W 1890 roku, po kilku prze-
prowadzkach, rodzina Steinów osiada we Wrocławiu, żeby, jak mówi
wyraźnie Edyta, po pierwsze, osiągnąć dobrobyt społeczny, który był nie-
możliwy w Lublińcu, i po drugie, pozwolić dzieciom podjąć studia. Augusta
zdecydowanie popierała społeczny awans, zachęcała więc dzieci do podjęcia
dobrych studiów na miarę ich możliwości3 .
Gorliwy judaizm przodków stopniowo ustępował u potomków miejsca
marzeniom o asymilacji, emigracji na zachód, integracji ze społeczeństwem
pruskim. Rodzina, wzbogacając się na skutek dużej ilości pracy, była coraz
mniej praktykująca. Edyta Stein nie ukrywa braku gorliwości u swych star-
szych braci, którzy, przez wzgląd na ich matkę, praktykują judaizm tylko
w czasie wielkich świąt. W Dziejach pewnej żydowskiej rodziny, Edyta Stein
przytacza zaledwie kilka wspomnień o rodzinnej liturgii Paschy (Pessah),
Nowego Roku (Rosch Ha szana) i Dnia Pojednania (Jom Kippur). Trzeba
przyznać, że to mało. Niektórzy biografowie będą ubarwiać młodość Edyty
Stein, przedstawiając jej rodzinę jako ortodoksyjnych Żydów odnoszących
się ściśle do tradycyjnych praktyk. Nie odpowiada to rzeczywistości, a Su-
zanna Batzdorff wielokrotnie się buntuje przeciwko podobnym błędom4 .
Miasto Wrocław było ważnym ogniskiem żydowskiego życia. Podobnie
jak rodzina Steinów, wielu Żydów przyjechało ze Wschodu, żeby odnaleźć
tam dobrobyt i możliwość asymilacji. Po śladach napoleońskiej armii,
w pierwszej połowie XIX wieku rozprzestrzeniło się marzenie pełnego i cał-
kowitego obywatelstwa Żydów. Urzeczeni myślą o asymilacji, niektórzy
identyfikują się się z duchem Oświecenia, pasjonują się naukami świeckimi,
porzucają jidysz, odrzucają tradycję i autorytet rabina; nazywa się ich żyda-
mi Haskala. Inni podtrzymują tradycyjny sposób życia skierowany na reli-
gijność nadzorowaną przez rabinów i radę starszych w silnie zintegrowa-
nych, mocno spojonych wspólnotach (ortodoksja). Na Litwie narodził się
bardzo religijny ruch mitnaggedim, skierowany na zracjonalizowane studiów
Tory, podczas gdy w Polsce kwitła głównie duchowość chasydzka, zdecy-
dowanie mistyczna i prawie antyracjonalistyczna, prowadzona przez wiel-
kich mistrzów życia duchowego.
Rodzina Steinów sytuuje się wyraźnie w obszarze Haskala, podąża za
judaizmem zreformowanym, który interesuje się nowoczesnymi studiami,
takimi jak prace rabina Abrahama Geigera (1810-1874). Przybywszy do
Wrocławia w 1840 roku, rabin Geiger walczy o włączenie języka narodowe-
go do liturgii i złagodzenie pewnych rytualnych praktyk. Augusta Stein,
chociaż otrzymała od swoich rodziców ortodoksyjne wychowanie, używa
w czasach dzieciństwa Edyty modlitewnika wydanego przez rabina Geigera
(dwujęzyczny hebrajsko-niemiecki) i uczęszcza do zreformowanej synagogi.
Ale rodzina Steinów jest otwarta, uczęszcza także do żydowskiego se-
minarium conservative (jak określa to amerykańskie nazewnictwo). W 1854
roku Zachariasz Fränkel (1801-1875) rzeczywiście ufundował we Wrocławiu
Żydowskie Seminarium Teologiczne. Fränkel chciał zachować tradycyjną
praktykę (stąd nazwa conservative), otwierając się jednocześnie na nauki no-
woczesne i lekturę historyczno-krytyczną Biblii. Edyta i jej matka uczęszcza-
ły okazjonalnie do tego seminarium (co bardzo ceniła Erika, siostrzenica
Edyty), o czym świadczą listy oraz tekst Jak wstąpiłam do Karmelu w Kolonii5 .
Seminarium liczyło do siedmiuset studentów. Fundacja Fränkela obejmowa-
ła także szpital, sierociniec, oferowała też wsparcie dla potrzebujących6 . In-
tuicja Fränkela leży u źródła ruchu konserwatywnego – ważnej gałęzi
współczesnego judaizmu, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych.
Wrocław był, wraz z Berlinem, jednym z centrów, gdzie opracowywano
różnorakie odpowiedzi, jakie dać mógł judaizm na wyzwania nowoczesno-
ści. Edyta Stein odziedziczyła więc otwartą wizję tradycji żydowskiej. Ale
sama wyznała, że będąc młodą studentką, nie zawracała sobie szczególnie
głowy pytaniami o religię: spragniona była nauki na uniwersytecie, asymila-
cji, przyczynienia się do rozwoju narodu pruskiego. Dopiero po pierwszej
wojnie światowej zdała sobie sprawę z ograniczeń, jakie niosła asymilacja,
ze zjadliwości pruskiego antysemityzmu. To marzenie zderzyło się ze skost-
niałością społecznego i politycznego świata, całkowicie pogrążonego w cha-
osie okresu międzywojennego Niemiec. W 1919 roku, w liście do polskiego
przyjaciela Romana Ingardena, Stein opłakuje „powszechnie panujący po-
tworny antysemityzm”, który odbiera jej nadzieję na uniwersytecką karierę7 .
Właśnie w 1919 roku kobiety po raz pierwszy mają prawo głosu w wybo-
rach parlamentarnych, mogą nawet zostać wybrane na posłów: Edyta Stein
emocjonuje się, aktywnie angażuje i przynależy do DDP (Deutsche Demo-
kratische Partei, Demokratycznej Partii Niemieckiej); wygłasza przemówie-
nia, rozdaje ulotki. Partia ta reprezentuje liberalną lewicę8 .
Edyta Stein ze smutkiem odnotuje w Życiu pewnej żydowskiej rodziny, że
Żydzi nie mogli wzbudzać sympatii, będąc „bliżej prawicy”. Ze szczerością
zauważy, że Żydów nie uznaje się za Niemców. Z pewnością nie był to po-
wód, by zataić swoje korzenie, wręcz przeciwnie – Edyta Stein będzie się
zawsze przyznawać do przynależności do narodu żydowskiego, czasem nie
bez odwagi czy prowokacji.

2. Edyta Stein poznaje chrześcijaństwo, wiarę w Chrystusa – Żyda
Wszystkie biografie z entuzjazmem opisują „nawrócenie” Edyty
Stein. Słusznie wskazuje się w tym kontekście na dwa wydarzenia. Po
pierwsze, w 1917 roku Edyta Stein dowiaduje się, że jej przyjaciel i mistrz,
Adolf Reinach, jako wolontariusz poległ na froncie we Flandrii. Spieszy, by
pomóc młodej wdowie, Annie Reinach, w uporządkowaniu filozoficznych
notatek jej męża. Zastaje kobietę cierpiącą, choć silną w wierze jako nowo
ochrzczona. Jest to spotkanie z siłą, którą krzyż daje tym, którzy go czczą,
decydujące doświadczenie życiowe, podwojone po lekturze ostatnich pism
Adolfa Reinacha, który, ochrzczony podczas przepustki z wojska, zredago-
wał w pospiechu kilka notatek dotyczących filozofii religii. Niestety, sposób
relacji często zniekształca prawdziwą historię.
Było to moje pierwsze zetknięcie z Krzyżem i z jego boską mocą, jakiej udziela on
tym, którzy go noszą. Po raz pierwszy naocznie widziałam zrodzony zrodzony ze
zbawczego cierpienia Chrystusa Kościół i jego zwycięstwo nad ościeniem śmierci.
Był to moment, w którym moja niewiaraz załamała się, judaizm zbladł, a Chrystus
zajaśniał: Chrystus w tajemnicy Krzyża [podkreślenie C.R.]9.
Tak właśnie Renata Posselt, była mistrzyni nowicjuszek Edyty Stein, opi-
suje to zdarzenie. Wbrew temu, co się zazwyczaj myśli, nie jest to tekst samej
Edyty Stein, mimo użycia pierwszej osoby. Świadectwo Ojca Hirschmanna
(referującego w 1950 roku wypowiedzi usłyszane z ust Edyty Stein) wspo-
mina o „mocy tajemnicy krzyża” i o „prawdzie chrześcijańskiej religii”10 .
W dalszej części Renata Posselt uzna za stosowne upiększyć styl i mówić
o „blednącym judaizmie”. Zauważmy, że to właśnie nie jest prawdziwe.
Stein przechodzi ona raczej od świadomego agnostycyzmu do wiary chrze-
ścijańskiej.
Drugi decydujący ruch, który pozwala Edycie Stein optować nie tylko za
wiarą chrześcijańską, ale szczególnie za katolicyzmem, to lektura autobio-
grafii św. Teresy z Ávila. „Lektura życia świętej Teresy była powodem, dla
którego pozyskana dla chrześcijaństwa [Edyta Stein – przyp. C.R.] zwróciła
się ku Kościołowi katolickiemu, a nie ku Kościołowi ewangelickiemu, jak jej
nauczyciel Husserl, jej przyjaciółka Hedwig Conrad-Martius lub pani
Reinach”11 . W tym aspekcie biografia autorstwa Posselt kolejny raz znie-
kształca fakty na rzecz długiej przemiany, łączącej intelektualne poszukiwa-
nie z porywem serca. Według prawie legendarnej opowieści pierwszej bio-
grafki, Edyta Stein czyta w ciągu jednej letniej nocy 1921 roku Księgę Życia
świętej Teresy z Ávila i zamykając książkę, wykrzykuje: „To jest prawda!”.
Legenda ta mówi poniekąd prawdę, jak wiele legend: święta Teresa otwiera
swojej XX-wiecznej czytelniczce nieskończoną perspektywę miejsca spotka-
nia z Bogiem i nic nie ugasi jej dążenia do prawdy. Edyta Stein odkrywa
pragnienie katolicyzmu i swoją drogę życiową: karmelitańskie doświadcze-
nie modlitwy. Ale wszystko nie wydarzyło się w ciągu jednej nocy. Edyta
Stein już czytywała Jana od Krzyża i Teresę z Ávila z uwagi na zaintereso-
wanie niektórych filozofów i fenomenologów mistyką12 . Od lata 1918 roku
kilkakrotnie rozmawiała z Husserlem i Heideggerem o książce Rudolfa Otto
poświęconej sacrum, w której występują też mistycy z Karmelu. W swych
listach do Romana Ingardena wspomina o wpływie, jaki oni na nią wywarli,
wpływie tak mocnym, że sugeruje również swojemu polskiemu przyjacie-
lowi oddanie się lekturze: zobaczyłby wówczas, że mistyka jest nie tyle czy-
stym złudzeniem, w doświadczeniem umysłów rozkochanych w prawdzie,
które nie godzą się na łatwe iluzje. W tym czasie żydowskie pochodzenie
Teresy z Ávila nie było jeszcze znane, ale nie sposób nie odnotować, że
Karmel jest jedynym katolickim zakonem, który sięga swoimi korzeniami do
Izraela, do Góry Karmel, i szczyci się prorokiem Eliaszem jako swym funda-
torem. To legendarne przywiązanie raz jeszcze mówi o głębokiej prawdzie:
kontynuacji doświadczenia Boga między Przymierzem z góry Synaj i No-
wym Przymierzem, przypieczętowanym przez Jezusa.
Odkrywając Chrystusa jako przyjaciela, Edyta Stein odkrywa ponownie
judaizm. Odkrywa żydowskie korzenie chrześcijaństwa, wszczepia się
w pień Izraela – jak wspaniale to określa święty Paweł w Liście do Rzymian.
W 1936 roku, już jako karmelitanka, poproszona jest do zabrania głosu
w dyskusji, jaka miała miejsce w niemieckim świecie katolickim danej epoki,
o modlitwie osobistej (subiektywnej) i wspólnotowej (obiektywnej, litur-
gicznej). Uczyniła to w krótkim, mistrzowskim, prawdziwie inspirującym
tekście, który wskazuje na jej ujednoliconą wizję modlitwy, zaczynającej się
od wyznania wiary w Chrystusa – Żyda.
Z Ewangelii wiemy, że Chrystus się modlił jak wierzący i wierny Prawu Izraelita.
W dzieciństwie w towarzystwie Józefa i Maryi, a później razem z uczniami piel-
grzymował w przepisane dni do Jerozolimy, by wziąć udział w nabożeństwach od-
prawianych w świątyni. Wraz z innymi w świętym uniesieniu ducha śpiewał na
pewno w radości psalmy pielgrzymie, takie jak np. Psalm 121: „Uradowałem się, gdy
mi powiedziano: pójdziemy do domu Jahwe!”. Opis Ostatniej Wieczerzy ukazuje Go
nam odmawiającego dawne błogosławieństwa nad chlebem, winem i płodami ziemi,
tak jak do dziś się je odmawia. Ta święta wieczerza pożegnalna, przeżyta wspólnie
z uczniami, była jednocześnie wypełnieniem najświętszego obowiązku religijnego,
uroczystą ucztą paschalną ustanowioną niegdyś na pamiątkę wyprowadzenia Ży-
dów z niewoli egipskiej. Może zestawienie obu tych faktów pozwoli nam lepiej zro-
zumieć modlitwy Kościoła13.
Edyta Stein pomija upraszczającą opozycję modlitwy osobistej i modli-
twy kościoła, odmawia również uznania opozycji martwej liturgii żydow-
skiej i żywej liturgii katolickiej. Jak stwierdza w przypisie do przytoczonego
tekstu: „Judaizm posiadał i ciągle posiada bogato rozwiniętą w bożej służbie
liturgię publiczną i domową, na wielkie święta i na każdy dzień”.
Powiązanie trwałości rzeczywistości żydowskiej i egzystencji chrześci-
jańskiej wymaga pogłębionej refleksji, której tutaj nie podejmiemy. Ale war-
to podkreślić, że Edyta Stein na długo przed deklaracją Nostra Aetate Soboru
Watykańskiego II odważnie wkroczyła, z zaskakującym teologicznym wy-
czuciem, na nową ścieżkę rozmów o judaizmie. Miało to miejsce w 1936
roku, kiedy jako osoba nieprzynależąca do rasy aryjskiej miała zakaz pu-
blicznych wypowiedzi. Było to wręcz działanie prorocze, nie tylko nowator-
skie, ale i odważne. Podjęła je z miłości do żydowskiego narodu, ale także
z miłości do Kościoła, który gorąco pragnęła chronić przed „brunatną dżu-
mą”, nazistowską zarazą.
3. Zawsze solidarna z narodem żydowskim
Edyta Stein po przyjęciu chrztu jest nadal solidarna ze swoim
narodem i czasami ośmiela się go publicznie bronić. W marcu 1932 roku
Jego Ekscelencja Sigismund Waitz, administrator apostolski Innsbrück-
-Feldkirch, wysłał jej swoje dzieło na temat gorliwości apostolskiej świętego
Pawła. Stein w odpowiedzi uprzejmie dziękuje za przesyłkę, zanim szczerze
oznajmi:
Trochę boleśnie poruszyły mnie, podobnie jak w pierwszym tomie, przypadkowe
uwagi o religii żydowskiej. Jeśli ktoś urodził się w judaizmie i w nim dorastał, jest
świadom wielkiego ludzkiego i obyczajowego dziedzictwa, które dla osób z zewnątrz
najczęściej pozostają ukryte. Osąd ten, który odnosi się do mocno uzewnętrznionych
objawów upadku, odbiera się wtedy jako surowy i niesprawiedliwy14.
W 1933 roku, dorównując św. Brygidzie Szwedzkiej i św. Katarzynie
z Sieny (z którymi jest obecnie, zgodnie z wyborem Jana Pawła II, współpa-
tronką Europy), odważyła się napisać do papieża z prośbą o oficjalną naga-
nę nazistowskiej propagandy rasy i antysemityzmu:
Jako dziecko narodu żydowskiego, które przez łaskę Boga od jedenastu lat jest
dzieckiem Kościoła katolickiego, ośmielam się wyrazić przed Ojcem chrześcijaństwa
to, co boli miliony Niemców. Od tygodni jesteśmy w Niemczech świadkami czynów,
które urągają wszelkiej sprawiedliwości i człowieczeństwu, nie wspominając już
o miłości bliźniego. Przez całe lata narodowosocjalistyczni przywódcy głosili niena-
wiść do Żydów. Ten zasiew nienawiści wzeszedł, odkąd dostali w ręce rządowy apa-
rat przemocy i uzbroili swych stronników, wśród których niewątpliwie są elementy
przestępcze15.
Następnie zaś dodaje, odnosząc się z wielką przenikliwością do kwestii
dalszych losów „układu milczenia” zawartego między niemiecką władzą
i Kościołem, że:
My wszyscy, którzy jesteśmy wiernymi dziećmi Kościoła i z otwartymi oczami pa-
trzymy na sytuację w Niemczech, obawiamy się, że jeśli milczenie będzie trwało dłu-
żej, wizerunek Kościoła będzie jak najgorszy. Jesteśmy również przekonani, że to
milczenie nie będzie w stanie okupić na dłuższą metę pokoju z obecnym niemieckim
rządem. Walka z katolicyzmem jest na razie prowadzona po cichu i w mniej brutal-
nych formach, niż walka z Żydami. Ale nie mniej systematycznie 16.
Jako że jej ojcem duchownym jest ksiądz z opactwa benedyktyńskiego
Beuron, opat Rafał Walzer, który ma swoje wejścia do Watykanu, jej list zo-
staje dostarczony do rąk własnych Ojca Świętego.
Trawiący Kościół antysemityzm przeraża Stein. Kiedy była już karmeli-
tanką, czasem złościła się na siostry, gdy słyszała antysemickie lub przy-
chylne nazizmowi wypowiedzi: „Służebnica Boga […] złościła się, z miłości
do swojego narodu, na nazistów. W czasie rekreacji musiałyśmy zachowy-
wać się z największą ostrożnością, aby jej nie zranić. Zawsze broniła swojego
narodu. Widać było w jej sposobie bycia, że cierpiała z powodu prześlado-
wania swego narodu”17 . W tonie rozpaczliwego humoru dodała kiedyś, że
jest coś wspólnego między Żydami i jezuitami: „To, że mówi się wszystko
i nic o jednych i drugich!”18 .
Kiedy wstąpiła do Karmelu, próbowała faktycznie wyjaśnić swojej ro-
dzinie, że to nie jest ucieczka przed prześladowaniem, rodzaj zerwania więzi
z bliskimi. Dla niej było to coś całkiem innego, choć oczywiście jej żydowska
rodzina nie może pojąć sensu jej karmelitańskiego powołania. Jednak naj-
bliżsi potwierdzają absolutną wierność Edyty Stein i jej uczciwość. Jej sio-
strzenica Suzanne, która w wieku dwunastu lat odważyła się zapytać swoją
ciocię o wstąpienie do Karmelu, pozostawia wzruszające świadectwo:
Zgodnie z jej zwyczajem, nie zbagatelizowała moich słów i nie odpowiedziała mi
wyniośle. Pozostała poważna i troskliwa i wyjaśniła mi, że nie uważała swego po-
stępowania za zdradę. Nie opuściła nikogo. Jej wstąpienie do klasztoru nie zapew-
niało jej żadnego bezpieczeństwa i nie odcięło jej od rzeczywistości świata zewnętrz-
nego. Pozostała na zawsze członkiem swojej rodziny, jak i narodu żydowskiego,
nawet jako zakonnica. Trudno było mi rozumieć takie rozwiązania. Teraz wydaje mi
się jasne, że było to całkowicie logiczne z jej punktu widzenia, ale dla nas, jej żydow-
skiej rodziny, to nie mógł być przekonujący argument… 19
Cierpienie wypływające z niezrozumienia jest wielkie i z jednej, i z dru-
giej strony. Jan Paweł II podsumuje to w §9 Spes Aedificandi następująco:
„Spotkanie z chrześcijaństwem nie prowadzi jej [Edyty Stein] do zanegowa-
nia żydowskich korzeni, ale raczej odnajduje je ona w swej pełni. Tymcza-
sem nie oszczędzi jej to niezrozumienia ze strony bliskich. Zwłaszcza brak
poparcia matki spowoduje jej niewypowiedziany ból”20
4. Izrael i Kościół w Bożym zamyśle
Edyta Stein nie zdąży zbudować teologii Izraela poprzez odnie-
sienie do zamysłu Bożego. W tym czasie była to całkowicie nowatorska per-
spektywa i podchodzi ona do tego z całkowitą uczciwością i wielkim posza-
nowaniem dla tradycji katolickiej. Sama wskazuje na kilka ważnych punk-
tów tego niedokończonego projektu. Streścimy je tu pokrótce.
4a. Zbawienie jej matki – Żydówki
Poruszona miłością do swej matki, to znaczy doświadczeniem
silnej i wiernej macierzyńskiej wiary, nie wątpi w jej zbawienie:
Wiadomość o nawróceniu mojej Matki jest bezpodstawną pogłoską. Nie wiem, kto ją
rozpuścił. Matka do końca pozostała przy swojej wierze. Ale ponieważ wiarę i uf-
ność w Bogu zachowała od najwcześniejszego dzieciństwa aż do osiemdziesiątego
siódmego roku życia, a w momencie ciężkiego zmagania się ze śmiercią to zaufanie
pozostawało w niej żywe, jestem pewna, że znalazła łaskawego Sędziego, i że w tej
chwili jest moim najwierniejszym pomocnikiem, abym i ja doszła do mojego celu21.
W Kościele jej współczesnym jest to śmiałe oświadczenie: jej matka, po-
zostając Żydówką, korzysta z wiecznego zbawienia i wstawia się za swoimi
dziećmi. Karmelitanka nie omieszka modlić się, żeby jej naród odkrył
w Jezusie Mesjasza, ale nie odbiera zbawienia tym, którzy go nie rozpoznali.
4b. Korzenie żydowskie i wiara chrześcijańska
Tak jak mogliśmy zauważyć, Stein dostrzega wiele żydowskie-
go dziedzictwa, które otrzymał Kościół w tradycji liturgicznej i symbolice.
W Dialogach nocnych, szkicu napisanym dla sióstr z Karmelu, kontempluje
Kościół wychodzący z pnia Izraela. Jedna z bohaterek, królowa Ester,
oświadcza tam:
Widziałam wzrost Kościoła począwszy od mojego narodu
Niczym napięty, rozkrzewiający się pęd…22
Data jej chrztu – pierwszy stycznia – to dzień, w którym Kościół wspo-
mina obrzezanie dzieciątka Jezus, jego wpisanie w przymierze narodu
wybranego. Na bierzmowanie wybiera dzień drugiego lutego – dzień ofia-
rowania Jezusa w Świątyni i oczyszczenia Maryi według Prawa. Te dwa
święta wskazują na ciągłość zamysłu Bożego, wierność Prawu i jednoczesny
wybuch niewysłowionej nowości Nowego Przymierza. Urodzona w święto
Kippur, zna moc symboliki dat i w Modlitwie Kościoła będzie właśnie snuć
rozważania nad dniem Kippur, wielkim dniem Pojednania.
Za siebie i za swój dom musiał arcykapłan ofiarować młodego cielca i baranka.
Krwią cielca kropił Tron łaski i nie widziany przez żadne oko ludzkie modlił się za
swój dom i za cały lud izraelski, po czym wychodził do oczekujących go na zewnątrz
i kropił krwią ołtarz zewnętrzny […]. Wielki i święty był dzień Pojednania. Wszyscy
trwali w świątyni, modląc się i poszcząc. Wieczorem, gdy święte obrzędy były już
dokonane, pokój i radość panowały w sercach, gdyż wierzono głęboko, że Bóg zdjął
z nich ciężar win i udzielił im swej łaski23.
Wielkie, ostateczne Pojednanie dokonało się na krzyżu dzięki Jezusowi.
Jezus jest wielkim kapłanem nowego Przymierza:
A kiedy już powiedział i uczynił wszystko, co tylko mógł im powiedzieć i dla nich
uczynić, wzniósł oczy ku niebu i w ich obecności modlił się do Ojca. Zwykliśmy tę
modlitwę nazywać Arcykapłańską modlitwą Chrystusa. I ona ma również swe po-
twierdzenie w Starym Testamencie. Raz w roku, w dzień największy i najbardziej
święty – w Święto Pojednania – wchodził arcykapłan do miejsca Świętego Świętych
i stawał przed Obliczem Pana, by „modlić się za siebie samego, za swój dom i za całe
zgromadzenie Izraela” [Kpł 16,17]. Wówczas to opryskiwał przebłagalnie krwią
młodego cielca i kozła, uprzednio zabitych, aby dokonać przebłagania nad Miejscem
Świętym za grzechy swoje i swego domu, oraz „nieczystości synów Izraela i za ich
przestępstwa według wszystkich ich grzechów!” [Kpł 16,16]. „Żaden człowiek nie
będzie obecny w Namiocie Spotkania od chwili, kiedy Aaron wejdzie, aby dokonać
obrzędu przebłagania w Miejscu Najświętszym” [Kpł 16,17]. I on sam może je prze-
kroczyć tylko w tej godzinie, lecz musi wpierw wrzucić kadzidło na ogień przed Ja-
hwe, aby obłok kadzidła okrył przebłagalnię, która jest na Arce Świadectwa. W prze-
ciwnym razie musiałby umrzeć [Kpł 16,13]. Samotną rozmowę z Bogiem okrywa
głęboka tajemnica24.
Zalążki tej teologii znajdziemy Liście do Hebrajczyków, która odtąd jest
głęboko rozważana w Kościele katolickim. W swoim mistrzowskim komen-
tarzu kardynał Ratzinger ogłasza: „Katechizm [Kościoła Katolickiego – przyp.
C.R.] wyjaśnia samą śmierć Chrystusa jako wielkie wydarzenie ekspiacji,
jako pełne urzeczywistnienie tego, co oznaczają dni Ekspiacji. […] Tak jak
wskazuje List do Hebrajczyków, Jezus sam stał się Dniem nieustającej Ekspia-
cji”25 .
4c. Miłosna modlitwa za naród żydowski, naród wybrany
wiernego Boga
Utożsamiając się z królową Esterą błagającą o zbawienie dla in-
nych, Edyta Stein wzywa w szkicu Dialog nocny swoje siostry karmelitanki,
a poprzez nie wszystkich chrześcijan, do modlitwy za naród żydowski:
Tak, powiedziałaś to. Przebywam świat cały
błagając o schronienie dla wszystkich pozbawionych ojczyzny
dla mego ludu bez przerwy wypędzanego, zgniatanego
dla mojego narodu, który przecież nie umiałby umrzeć26.
Zarażona gorliwością niczym święty Paweł – ponieważ jej wszyscy bli-
scy nie uznają Jezusa – Edyta Stein dochowuje doskonałej wierności, której
nigdy nie poniecha: wyznaje panowanie Jezusa Chrystusa i kocha naród
żydowski, który Go nie uznaje.
Utożsamianie się z królową Esterą jest odruchem, który uznałabym za
typowo żydowski. Księga Estery nie jest do końca doceniona w liturgii chrze-
ścijańskiej. Nie potrafimy jej odczytywać jako opowieści paschalnej (na co
wskazuje jednak tekst, który odsyła dokładnie do okresu kalendarzowego
Paschy). Edyta Stein wie, że żyje misterium paschalnym, że ma przeżyć
dramat Estery: zaryzykować swoje życie, aby stać się solidarna ze swoim
ludem i, jeśli to możliwe, uratować go.
Dostrzega również w Esterze prefigurację Maryi Panny, co wyraża
otwarcie w Nocnym dialogu. Na prośbę swojej przełożonej układa całą litur-
gię, aby uczcić Maryję Królową Pokoju, i z odwagą umieszcza w centralnym
miejscu swojego oficjum figurę królowej Estery. Tutaj liturgia żydowska nie
jest zestarzałym korzeniem liturgii chrześcijańskiej, pozostaje dla niej źró-
dłem teraźniejszej inspiracji. Jest to godna uwagi intuicja. Sposób, w jaki
naród żydowski odczytuje Pismo, pozostaje do dziś źródłem inspiracji, po-
mocą i wsparciem dla Kościoła, nawet jeśli Kościół widzi w Piśmie prefigu-
rację i twarz Chrystusa, którego Izrael nie potrafi dostrzec. Tajemnicza kom-
plementarność i wzajemne zapładnianie.
Edyta Stein przeczuwa, że Pan nie może odwołać swojego przymierza.
„Dary Boże są nieodwołalne” – powie odważnie święty Paweł. Stein po
omacku próbuje pojąć plany Boga wobec Izraela. Pomocne będą jej filozo-
ficzne poszukiwania; stara się zgłębić koncepcje żydowskiego państwa
i wspólnoty, a także specyfikę narodu żydowskiego i jego rolę w planach
Bożych.
Stary Testament dostarcza nam przykładu jedynego rodzaju „narodzin” [narodu –
przyp. C.R.] w historii narodu Izraela. Zauważalne jest rozrastanie się rodziny
w wielkie pokolenie, a później w naród wędrujący, później walczący, zjednoczony
wewnętrznie, odróżniający się od innych sposobem życia, prawem i tradycją, na-
stępnie umocniony przez umiejscowienie i założenie państwa. Tutaj wspólnota krwi
i wspólnota wiary są podwalinami wspólnoty narodu. Ta podwójna [przynależność
– przyp. C.R.] jest tak silna, że naród przeżył utratę swego Państwa i wzmocnił
wszystkie konflikty przeznaczenia, które przyczyniają się do upadku innych naro-
dów27.
„Bóg dał całemu ludowi prawo, które w ciągu całego życia miało każ-
demu wskazać drogę, i dał [prawo – przyp. C.R.] temu jedynemu narodowi,
żeby go strzegł i nieprzerwanie [fortlaufend] przekazywał wszystkim innym
narodom i całej ludzkości”28 . Jest w tych słowach coś więcej niż korzeń ży-
dowski, który miałby się odnosić do przeszłości: naród Izraela zachowuje
ciągle i niezmiennie powołanie strażnika Prawa, służącego wspólnemu do-
bru.
Istniałoby więc powołanie Izraela polegające na tym, aby pozostać no-
śnikiem Prawa, aby zbawienie Boga dotarło ostatecznie aż do wszystkich
narodów, aż do odległych wysp – według mistycznego proroctwa Izajasza,
kontemplującego sługę cierpiącego, a później wywyższonego w celu zba-
wienia wszystkich. Edyta Stein nie ma czasu opracowywać pełnej teologii
Izraela, Shoah pochwyci ją w swój mechanizm śmierci.
Zatrzymana została przez Gestapo 2 sierpnia 1942 roku w ramach odwe-
tu w stosunku do Kościoła katolickiego, którego biskupi protestowali prze-
ciwko łapance Żydów. Władze nazistowskie w Holandii wydały w związku
powyższym dekret o aresztowaniu wszystkich odnotowanych żydowskich
katolików. Siostra Franciszka Teresa słyszy, jak Siostra Benedykta (Edyta
Stein) zachęca swoją siostrę Różę: „Chodź, pójdźmy za nasz naród”29 . Ge-
stapo czeka na nie z kilkoma innymi, zatrzymanymi już osobami.
W obozie Westerbork karmelitanka z żółtą gwiazdą wypowie, według
świadka, to enigmatyczne zdanie, które jego, jako Żyda, wprawi w zadzi-
wienie:
„Świat zbudowany jest z kontrastów. I być może to dobrze, że istnieją. Próba ich
wymazania byłaby kamuflażem, a to nie byłoby dobre. Na końcu nic nie pozostanie
z kontrastów. Pozostanie tylko Miłość przez duże M. Jak mogłoby być inaczej?” –
mówiła z taką pewnością i z taką pokorą, że słuchającemu pozostawało tylko to
przyjąć30.
Jedno jest pewne: karmelitanka Teresa Benedykta od Krzyża, która nie
zapomniała, że jest córką narodu żydowskiego, pragnęła pozostać solidarna
ze swoim narodem aż do śmierci. Członek Rady Żydowskiej obozu w We-
sterbork, Wielek, zaświadczył:
Kiedy nie było żadnej wątpliwości, że zostanie deportowana dalej za niespełna kilka
godzin z innymi ochrzczonymi [Żydami – przyp. C.R.], zapytałem, kogo miałbym
uprzedzić, kto mógłby może jeszcze pomóc? Czy członek policji wojskowej, jeden
z tych godnych zaufania, nie mógłby zadzwonić do Utrechtu? Znowu się uśmiechnę-
ła: „Nie, nie rób tego. Nie rób tego, proszę”. Dlaczego [robić] wyjątek dla mnie albo
całej grupy? Czy to nie to było właśnie słuszne, czy mogliby uchylić się od konse-
kwencji chrztu? Jeśli nie mogłaby dzielić losu z innymi, to jej życie nie byłoby nic
warte. Teraz nie ma co się tym zajmować… I odeszła, prosząc, by dołączyć do boku
swojej siostry [Róży Stein – przyp. C.R.] w bydlęcym wagonie… I widziałem jej
uśmiech… jej siłę, jej niezachwianą pewność… która towarzyszyła jej aż do Au-
schwitz [podkre. – C.R.]31.
To samo świadectwo podkreśla również wagę modlitwy i współczujące-
go cierpienia: „Nie wiedziałam jeszcze, że ludzie mogą tacy być. I że moje
siostry i bracia muszą tyle cierpieć… Niestety, nie wiedziałam o tym też w
moim odosobnieniu w klasztorze. W każdej chwili modlę się za nich. Czy
On usłyszy moją modlitwę? Ich jęk z pewnością słyszy Bóg”32 .
W ten sposób Edyta Stein wyznacza dla Kościoła drogę wzajemnego
poszanowania, współczucia względem swoich żydowskich braci, drogę
pojednania, a przede wszystkim drogę wzajemnego prześcigania w służbie
jedynemu Bogu, wiernemu swoim zamiarom, większemu niż wszystkie
ograniczone koncepcje teologiczne.
Pozwólmy mówić Janowi Pawłowi II, który Edytę Stein podziwiał, bło-
gosławił i kanonizował, a później ogłosił współpatronką Europy:
Patrząc dziś na Teresę Benedyktę od Krzyża, dostrzegamy w tym świadectwie nie-
winnej ofiary z jednej strony naśladowanie Baranka-Żertwy oraz protest przeciw
wszelkim przejawom łamania podstawowych praw człowieka, z drugiej zaś – zada-
tek nowego zbliżenia między żydami a chrześcijanami, które zgodnie z życzeniem
wyrażonym przez Sobór Watykański II doprowadziło do wzajemnego otwarcia, bu-
dzącego nadzieje na przyszłość. Ogłosić dzisiaj św. Edytę Stein Współpatronką
Europy znaczy wznieść nad starym kontynentem sztandar szacunku, tolerancji
i otwartości, wzywający wszystkich ludzi, aby się wzajemnie rozumieli i akceptowa-
li, niezależnie od różnic etnicznych, kulturowych i religijnych, oraz by starali się bu-
dować społeczeństwo prawdziwie braterskie. […] W rzeczywistości jednak [Edyta
Stein – przyp. C.R.] przeszła całą swą drogę ku chrześcijańskiej doskonałości nie tyl-
ko pod znakiem ludzkiej solidarności z macierzystym narodem, ale także prawdzi-
wego duchowego współudziału w przeznaczeniu synów Abrahama, naznaczonych
przez tajemnicę powołania i „nieodwołalne dary Boże”33.

Cécile Rastoin
ZNCB IM. EDYTY STEIN • FENOMEN EDYTY STEIN – DAS PHÄNOMEN EDITH STEIN NUMER 11 POZNAŃ 2014, Z języka francuskiego przełożyła Nelli Przybylska