Wychowanie i E. Stein

Ks. Marek Studenski

(Edytą Stein) odkrywamy prawdę – fundament wychowania

Konferencja dla duszpasterzy i wychowawców z okazji IV Tygodnia Wychowania w Polsce

Wydaje się, że wielu współczesnym ludziom grozi coś, co można by nazwać „syndromem cebuli”. Gdybyśmy chcieli sprawdzić, co kryje się we wnętrzu cebuli, stanęlibyśmy przed zadaniem nie do wykonania. Musielibyśmy położyć cebulę na deseczce i obrać z warstwy łupinek, potem pojawiłaby się kolejna skórka, zdjęlibyśmy następną warstwę – a w końcu okazałoby się, że na desce leżą tylko kolejne warstwy i właściwie nie ma nic więcej. Osoba dotknięta „syndromem cebuli” to człowiek o wielu twarzach. Jedno oblicze ma dla domowników, inne dla współpracowników, jeszcze inne – dla kolegów. Pojawia się pytanie – kim taki człowiek jest naprawdę, wtedy, gdy nikt na niego nie patrzy. „Kompleks cebuli” nie omija też, niestety, młodszych grup wiekowych, a może jest w nich obecny jeszcze częściej – zmieniają się tylko osoby i środowiska, od których zależy maska, którą się nakłada. Wybór kolejnej twarzy może zależeć od tego, czy osobami, z którymi akurat się przebywa, są rodzice, nauczyciel, ksiądz, rówieśnicy, itd. Nieraz bardzo trudno dotrzeć do prawdy i odpowiedzieć na pytanie, kiedy tak naprawdę jest się sobą. Kształtowanie szacunku dla prawdy i motywowanie do budowania na niej życia było i jest jednym z najważniejszych zadań wychowawczych.

Do realizacji w życiu jakiejkolwiek wartości najsilniej motywuje czyjś przykład. Kiedy widzimy osobę, która daną wartość przyjęła jako własną i wcieliła w życie, przekonujemy się, że można w oparciu o tę wartość w ogóle żyć i działać. Jeżeli jeszcze czyjeś życie budowane w oparciu o tę wartość jest udane i piękne – można się nim zachwycić i otrzymać dodatkową motywację, by pójść podobną drogą.

Przykładów życia opartego na fundamencie, jakim jest prawda, polegającego na jej odkrywaniu i realizacji, można by podać wiele. Nieczęsto jednak można spotkać osobę, która poświęciła życie poszukiwaniu prawdy w tak heroiczny sposób, jak uczyniła to niemiecka filozof i karmelitanka, Edyta Stein – św. Teresa Benedykta od Krzyża. „Tęsknota za prawdą była moją jedyną modlitwą” – tak powiedziała sama o sobie i te słowa dobrze streszczają jej życie.

Edyta Stein urodziła się we Wrocławiu 12 października 1891 r. w żydowskiej rodzinie, praktykującej na co dzień zasady judaizmu. Charakterystycznymi rysami, obecnymi w jej życiu już od najmłodszych lat, były: refleksyjny stosunek do własnej egzystencji i poszukiwanie prawdy. Z całą pewnością wpłynął na to styl wychowania przyjęty przez matkę, która po śmierci ojca była jedyną wychowawczynią siedmiorga dzieci. Pomimo przykładu szczerej religijności matki i jej wierności przepisom rabinackim, Edyta w wieku 14 lat odeszła od judaizmu1. Od tej pory rozpoczął się w jej życiu czas intensywnych poszukiwań prawdy. Wszystko, co robiła, podporządkowane było gorączkowej wręcz pogoni za prawdą: „Moje prace są zawsze odzwierciedleniem tego, czym zajmowałam się w życiu, bo jestem już tak skonstruowana, ze nie mogę się obyć bez refleksji.”

 

  1. Wizja życia a wychowanie do prawdy

Zauważmy, że istnieją dwie możliwe „filozofie” życia. Ktoś może nastawiać się na osiągnięcie sukcesu, zrobienie kariery, zapewnienie sobie przyszłości. To jeden ze sposobów na życie, znajdujący odzwierciedlenie w określonych celach wychowania podejmowanych przez rodziców. Drugie, całkiem inne podejście do życia nastawione jest na okrywanie jego sensu i dociekanie ostatecznych racji swej egzystencji. W takim duchu zostało ukształtowane serce Edyty. Bardzo interesujące jest porównanie losów Edyty Stein i Hansa Heinricha Lammersa. W dzieciństwie mieszkał on w kamienicy przy ul. Mickiewicza 9 w Lublińcu – tej samej, w której przed wyjazdem do Wrocławia mieszkali państwo Stein. Autor tego porównania – S. Bechcicki – śledzi losy dzieci rodzin: Stein i Lammers. Miały one przed sobą podobne możliwości i potencjalnie szczęśliwą przyszłość. Hans zrobił karierę – został w czasie wojny szefem kancelarii Rzeszy i obergruppen- fuhrerem SS. Edyta i jej siostra Róża stały się poniekąd jego ofiarami, ginąc w nazistowskim obozie koncentracyjnym2.

Edyta Stein studiowała psychologię, germanistykę i filozofię. Została asystentką znanego filozofa, twórcy fenomenologii – Edmunda Husserla. Poszukiwanie prawdy stopniowo zaczęło otwierać ją na chrześcijaństwo. Była nastawiona nie tylko na zgłębianie treści książek i artykułów naukowych, ale potrafiła z równą intensywnością czytać księgę życia. Jednym z istotnych motywów odkrycia prawdy w Jezusie Chrystusie było jej doświadczenie przeżyte we Frankfurcie nad Menem. Dało jej wtedy wiele do myślenia zachowanie przekupki, która weszła do pustego kościoła prosto z targu, z dużym koszem w ręku, uklękła w ławce i zaczęła się modlić. Do tej pory miała doświadczenie osób, modlących się w czasie nabożeństw w synagogach czy kościołach protestanckich a tu „przyszedł ktoś wprost z codziennego życia do pustego kościoła, ot tak – na poufną rozmowę”. Ważnym doświadczeniem była też dobrowolnie przyjęta posługa pielęgniarki w szpitalu wojskowym w czasie I wojny światowej3. Widać tu, jak istotne w drodze do prawdy i w wychowaniu do niej jest nie tylko teoretyczne jej poszukiwanie, lecz także zaangażowanie w różne sytuacje życiowe, refleksyjne ich przeżywanie, a także – jak miało to miejsce w życiu Edyty Stein – postawa bezinteresowności i poświęcenia dla innych.

Przełom w życiu Edyty następuje pewnego letniego wieczoru 1921 r. Podczas pobytu u przyjaciółki – Jadwigi Conrad-Martius – zostaje sama w domu, chcąc coś przeczytać, sięga odruchowo po jedną z książek stojących na półce w biblioteczce. Okazuje się, że jest to autobiografia św. Teresy z Avila. Czyta całą noc. Zamykając książkę nad ranem, mówi: „To jest prawda”. Uderza konsekwencja w podążaniu za odkrytą prawdą. Już 1 stycznia 1922 roku Edyta przyjmuje chrzest. Czyni to wbrew matce i swym krewnym. Dalsze koleje jej życia prowadzą ją do porzucenia kariery naukowej i stanowiska docenta w Instytucie Pedagogiki w Munster. Poznana prawda pociąga ją coraz bardziej. Odkrywa powołanie do życia zakonnego i w 1933 roku wstępuje do Karmelu w Kolonii. Tu wędrówka za prawdą doprowadza ją do odkrycia szczególnego źródła wiedzy – jest nim krzyż. W Niemczech naziści rozpoczynają krwawe prześladowania osób narodowości żydowskiej. Edyta Stein – jako karmelitanka Teresa Benedykta od Krzyża – pisze w jednym z listów: „Scientia Crucis (wiedza krzyża) zdobyta być może tylko wtedy, gdy się samemu do głębi doświadczy krzyża. Byłam o tym przekonana od pierwszej chwili i powiedziałam z całego serca: «Ave crux, spes unica» (witaj krzyżu, jedyna nadziejo)”. Są to kolejne słowa, które nie pozostają jedynie na papierze. Wiedzę krzyża przyjdzie Teresie Benedykcie od Krzyża wkrótce wprowadzić w życie. 2 sierpnia 1942 roku wraz z rodzoną siostrą Różą zostają aresztowane, a siedem dni później umierają w obozie koncentracyjnym Auschwitz Birkenau.

We wszystkich decyzjach Edyty Stein – św. Teresy Benedykty od Krzyża powta­rza się ta sama prawidłowość: poszukiwanie prawdy jej odkrycie i przyjęcie — poświęcenie wszystkiego, by ją zrealizować. Zaprzeczeniem tej drogi jest alternatywa oparta na schemacie: poszukiwanie tego, co tu i teraz da mi najwię­ksze korzyści (albo ewentualnie przyda się w przyszłości) —> decyzja —> poświę­cenie wszystkiego (z większą lub mniejszą konsekwencją) dla realizacji swych celów.

Edyta Stein pierwszą z tych dróg wybrała w sposób całkowicie świadomy. Świadczą o tym chociażby jej słowa: „.. .również wtedy, gdyby ludzie nie uczynili dla mnie tak wiele dobrego, nie mogłoby to mnie odwieść od Kościoła. Nie zmieniłabym wyznania, aby mieć z tego powodu korzyści lub gdyby wciągnęli mnie tam ludzie; zrobiłam to, ponieważ nauka Kościoła i wiara w jego sakramenty stały się dla mnie konieczne. Przykładem realizacji drugiej drogi jest historia wspomnia­nego już Hansa Lammersa, wielu jemu współczesnych, a także nam współcze­snych osób.

 Spotkanie z życiem św. Teresy Benedykty od Krzyża i innych świadków prawdy uświadamia nam, że wszystkie decyzje i kroki, jakie podejmuje wychowawca są konsekwencją jakiegoś wcześniej przyjętego spojrzenia na świat i życie człowieka. Otworzenie się na coś więcej niż czysty pragmatyzm polegający na poszukiwaniu w życiu sukcesu i samorealizacji, wcale nie wyklucza tego, że czło­wiek będzie się czuł spełniony i szczęśliwy. Cechą charakterystyczną wychowania, które można określić jako „chrześcijańskie”, jest integralność. Formacja w takim duchu nie wyklucza żadnego z istotnych celów wychowania, poszerzając je jednak o perspektywę duchową.

  1. Atmosfera wychowawcza i działania sprzyjające kształtowaniu szacunku dla prawdy

Zastanawiając się nad źródłem tak wielkiej determinacji św. Teresy Benedykty od Krzyża w poszukiwaniu prawdy, bp Roman Pindel zauważa, że kształtowanie szacunku dla tej wartości było jednym z priorytetów wychowawczych przyjętych przez jej matkę – Augustę. Sama Edyta wyznaje, że matka była osobą dobroduszną, jednak nie znosiła niektórych wad charakteru – nie tolerowała na przykład kłamstwa. Autor przywołuje zdarzenie z dzieciństwa Erny – siostry Edyty. Chodzi o interwencję matki w szkole w trosce o dobre imię córki. Edyta nawiązując do tego wydarzenia, uzasadnia je tym, że matka nie chciała dopuścić, aby jej córce zarzucano kłamstwo. Trzeba dodać, że Augusta Stein nie zwykła była interwe­niować w obronie swych dzieci. Świadkowie potwierdzają też, że Edyta Stein i jej rodzeństwo powtarzało maksymę: „Kto kłamie, temu się nie wierzy, chociażby mówił prawdę”7. Pisząc o swoim życiu św. Teresa Benedykta od Krzyża wspomina: „w kręgach burżuazji żydowskiej praktykowano często podwójną moralność, której moja siostra i ja namiętnie przeciwstawiałyśmy się”.

Wychowawca powinien zdać sobie sprawę z tego, że klimat sprzyjający lub niesprzyjający otwarciu się na prawdę i kształtowaniu u wychowanków postawy prawdomówności w dużej mierze zależy od niego samego. Czy można oczekiwać otwartej postawy i szczerego zwierzania się ze wszystkich problemów od dziecka, które wie, że nawet nie zdąży do końca doprowadzić swojej wypowiedzi, bo od razu zostanie poddane osądowi i skarcone? Albo czy można liczyć na szczerość ze strony dziecka, które ma świadomość, że i tak nikt mu nie uwierzy? Pierwszym zadaniem rodziców i wychowawców w sferze wychowania do prawdy jest rozwijanie atmosfery sprzyjającej temu, by relacja między nimi a dzieckiem była szczera i oparta na prawdzie. Wychowanek powinien mieć poczucie, że w każdej chwili może przyjść i zwierzyć się rodzicom ze swego problemu, niezależnie od tego, co go spotkało. Słuchając dziecka, rodzice powinni wystrzegać się natychmiastowych osądów i ocen. Ważny jest tu nawet wyraz twarzy i mimika, które już same, bez udziału słów, mogą zablokować wychowanka i wpłynąć na szczerość wypowiedzi. Istotne jest przekonanie dziecka, że zawsze może liczyć na pomoc ze strony rodziców. To samo dotyczy nauczycieli i wychowawców, którzy pragną, by wychowanek stanął przed nimi w prawdzie o sobie.

Istotną rolę w kształtowaniu otwartości na prawdę (a także na inne wartości) odgrywa dialog prowadzony z wychowankiem. Szczególnie cenne są rozmowy zainicjowane przez samych wychowanków. Nie należy nigdy bagatelizować dziecięcych pytań. Wiek przedszkolny bywa nazywany „wiekiem pytań”. Dziecko spontanicznie przedstawia wtedy problemy i pragnie, by jego bliscy pomogli mu je rozwiązać. Jeśli się dobrze wsłuchamy w dziecięce pytania, odkryjemy, że wiele z nich pokrywa się z problemami stawianymi przez największych filozofów. Tych pytań nie można ignorować. Wszystko to, co pojawia się spontanicznie i jest wynikiem zainteresowań dzieci, inicjuje zwykle najowocniejsze oddziaływania wychowawcze.

Dialog w wychowaniu zachowuje swoje znaczenie przez cały okres towarzyszenia wychowankowi w jego rozwoju. Wymaga to „bycia na bieżąco” z problemami tych, których się wspiera w drodze ku dojrzałości. Edyta Stein w liście do jednej z sióstr przekazuje niezwykle cenną wskazówkę pedagogiczną: „Niech tylko Siostra pozostanie nadal wrażliwa na problemy młodzieży i nie traci z nią kontaktu. Dzisiejsze młode pokolenie przeżyło wiele kryzysów i nie potrafi nas zrozumieć. Ale musimy starać się zrozumieć młodych, gdyż tylko wtedy zdołamy im trochę pomóc”.

W innym ze swych listów św. Teresa Benedykta od Krzyża przedstawia znajomej siostrze zakonnej propozycje lektur dla dzieci. Rady, jakie w związku z tym przekazuje, zachowują niezwykłą aktualność także dzisiaj: „Mogłaby też Siostra przerobić jedną z tych lektur, ale wtedy musi się zastanowić, co odważy się uprzystępnić dzieciom. W każdym razie taka lektura jest możliwa, oczywiście przy dużym wkładzie pracy ze strony Siostry… Pytań z dziedziny seksualnej nie omijałabym, przeciwnie, raczej należy się cieszyć, gdy nadarza się dogodna okazja pomówić o tych sprawach jasno i uczciwie, bo rzeczywiście nie uchodzi, abyśmy posyłali w świat dziewczyny, nie dając im wychowania seksualnego. Trzeba tylko starannie wybierać materiał (…) Sprawy stanowiące elementarne fakty życiowe – zgodnie z ich znaczeniem – należy traktować uczciwie i realnie, gdyż takie postępowanie jest dużo mniej niebezpieczne. W każdym razie należy liczyć się z tym, że dzieci nie mające o tych sprawach żadnego pojęcia, mogą potem przeżywać kryzys”.

Wychowawca nie powinien nigdy przemilczać i ukrywać prawdy, jego zadaniem jest natomiast namysł nad tym, jak w najodpowiedniejszy sposób ją przedstawić. Bezrefleksyjność jest największym wrogiem wychowania.

Pierwszorzędne znaczenie w rozwijaniu postawy szacunku dla prawdy ma świadectwo życia rodziców, wychowawców i osób znaczących.

W filmie pt. „Cwał” w reżyserii Krzysztofa Zanussiego przedstawiona jest sytuacja chłopca, który mieszka u swej przyszywanej cioci. Kobieta imponuje Hubertowi ze względu na dwie cechy – jest zagorzałą antykomunistką – nie ulega, jak inni, presji czasów, w których żyje (akcja filmu toczy się w latach stalinowskich), a także jest miłośniczką koni. To wystarcza, by była dla chłopca autorytetem i ucieleśnieniem najważniejszych wartości. Pewnego razu Hubert otrzymuje przy spowiedzi pokutę polegającą na przeczytaniu fragmentu Biblii. Wraca do domu, odnajduje w kredensie egzemplarz Pisma Świętego, otwiera i jego oczom ukazuje się książeczka w czerwonej okładce. Jest to legitymacja partyjna jego ciotki. Chłopczyk czeka do późnego wieczora na powrót cioci. Ma już spakowane walizki – chce wyjechać. „Ciociu, muszę o coś zapytać. Czy ty masz siostrę i ona jest partyjna?” Ciocia (znakomita kreacja Mai Komorowskiej) – wyjaśnia: „W tych trudnych czasach nie ma jednej prawdy, jest wiele prawd, bo logika jest taka… zawikłana. Ty myślisz, że ja źle robię…” Chcąc na nowo przekonać podopiecznego do siebie, ciocia stara się go skusić, odwołując się do jego hobby: „A poza tym, kto będzie źrebaka ujeżdżał? To ty powinieneś zrobić”. Hubert odpowiada: „Kiedy ja nie mogę, ja nic nie rozumiem…”

Dzieci potrafią „czytać między wierszami”. Może się zdarzyć, że jakieś jedno domowe wydarzenie zburzy to, co z takim trudem przez całe lata budowali rodzice i wychowawcy. Nie chodzi tu jedynie o bardzo silnie działające, zwłaszcza na wczesnym etapie życia dziecka, mechanizmy psychologiczne – identyfikacji z oso­bami znaczącymi czy naśladowania. Wychowanek wyciąga wnioski na podsta­wie wszystkich danych, które do niego docierają: Skoro rodzice (wychowawcy, nauczyciele) mówią coś, a potem postępują wbrew temu, co wcześniej deklarowa­li, to widocznie nie jest to aż tak ważne. Stąd największe znaczenie wychowawcze mają konkretne wybory moralne dokonywane w prozaicznych sytuacjach życia. Najbardziej niekorzystną natomiast sytuacją byłaby taka, w której rodzice w słow­nych deklaracjach mocno akcentowaliby wierność jakimś wartościom, a decyzje etyczne i wynikające z nich czyny przeczyłyby tym deklaracjom.

  1. Wychowanie do odpowiedzialnego korzystania ze środków społecznego przekazu

Święta Teresa Benedykta od Krzyża żyła w czasach, w których coraz większą rolę zaczynały odgrywać środki społecznego przekazu. Jako wykładowca pedago­giki w Munster sama wygłaszała pogadanki radiowe na tematy wychowawcze. Miała jednak świadomość, że media mogą dostać się w ręce osób, które nie traktu­ją ich jako środka komunikacji, ale wykorzystują instrumentalnie, na przykład jako tubę propagandową. W liście do papieża Piusa XI pisała, że radio bombarduje codziennie społeczeństwo niemieckie „ubóstwieniem rasy i państwa”.

Mówiąc o wychowaniu do prawdy, nie można nie wspomnieć o kształtowaniu umiejętności odpowiedzialnego i twórczego korzystania ze środków społe­cznego przekazu. Przede wszystkim trzeba uczyć wychowanków, że nie każda wygłoszona w telewizji czy wydrukowana lub pojawiająca się w Internecie opinia jest wiarygodna tylko z tego powodu, że została opublikowana. Środki społecznego komunikowania mogą działać w sprzeczności z zasadą służby prawdzie.

O tym, jak potężną broń stanowią media, dobrze wiedzą stratedzy wojskowi. Do historii przeszedł na przykład brytyjski szpieg – Sefton Delmer, który w czasie II wojny światowej prowadził niemiecką radiostację. Rozgłośnia ta niczym nie odbiegała od innych niemieckich stacji radiowych – transmitowała przemówienia przywódców III Rzeszy, odtwarzała marsze bojowe, zagrzewała do walki. Jednak w najbardziej kluczowych momentach w bardzo wyrafinowany i przemyślny sposób strzelała swym mocodawcom samobójczą bramkę. Niezwykle skutecznie sparaliżowała na przykład planowaną akcję przesiedlenia mieszkańców Hamburga na teren Polski i Czech (co z pewnością wiązałoby się z wysiedleniem tamtejszych mieszkańców], siejąc panikę wśród Niemców „niewinnym” komuni­katem. Zawierał on gratulacje dla „bohaterskich lekarzy niemieckich, którzy na tych terenach z narażeniem życia pielęgnują chorych na tyfus w przepełnionych szpitalach, nie mając już żadnych leków i potrzebnych narzędzi…” Kto po takim komunikacie chciałby wziąć udział w organizowanej akcji przesiedlenia?

W gąszczu wzajemnie wykluczających się opinii, funkcjonowania różnych spojrzeń na tę samą rzeczywistość, trzeba rozwijać u wychowanków krytycyzm wobec docierających do nich treści, a także odporność na manipulację. Mały Hubert, bohater wspomnianego już filmu „Cwał” w reżyserii Krzysztofa Zanussiego, pyta miejscowego wikariusza: „Proszę księdza, jak to jest, że o tym samym człowieku w jednych książkach piszą jedno, a w innych zupełnie na odwrót?” – „Widzisz, prawda jest jedna, tylko nie wszystkie książki mówią prawdę”. Odpowiedź, jaką ksiądz dał chłopcu, niestety, ciągle zachowuje swoją aktualność. Świadomość takiego stanu rzeczy trzeba przełożyć na konkretne zadania wychowawcze.

Nie można też zapominać, że współczesne media pochłaniają sporą ilość czasu swych odbiorców. Co prawda, uwaga dzieci i młodzieży przesunęła się z telewizji na sieć internetową, jednak możliwość straty czasu wynikającej z nieodpowie­dzialnego korzystania z mediów dzięki temu jeszcze się zwiększyła. Istotne jest więc wychowanie do selektywnego i świadomego korzystania z mediów. Warto na przykład rozmawiać z dziećmi na temat treści, które do nich docierają, czy uczyć korzystania z zamieszczanych w prasie informacji na temat programów telewizyjnych w celu świadomego, przemyślanego wyboru propozycji, z której się skorzysta.

  1. Prawda o człowieku – punktem wyjścia działań wychowawczych

Edyta Stein w swym stosunkowo krótkim, ale bardzo bogatym życiu była również zaangażowana w rozwój pedagogiki jako nauki, a także miała doświad­czenie praktyki pedagogicznej. Już w czasie studiów we Wrocławiu najbardziej pociągała ją „grupa pedagogiczna”. Jakiś czas pracowała jako nauczycielka we Wrocławiu, a także w szkole dla przyszłych nauczycielek i w liceum prowadzonym przez dominikanki w Speyer. Uczyła historii i języka niemieckiego. Była także wykładowcą w Instytucie Pedagogicznym w Munster.

Wielkim atutem Edyty Stein w jej działalności pedagogicznej była posiadana przez nią gruntowna wiedza z zakresu antropologii filozoficznej i teologii. Wykładając pedagogikę w zimowym semestrze 1932/1933 w Instytucie Pedago­giki Naukowej w Munster, Edyta Stein wygłosiła cykl wykładów: „Idea człowieka jako podłoża dla naukowej pedagogiki i pracy wychowawczej”.

Jesteśmy świadkami społecznej dyskusji dotyczącej ideologii gender. Błąd tego kierunku polega właśnie na fałszywych założeniach antropologicznych.

Ks. prof. Piotr Mazurkiewicz wyjaśniając, na czym polega pomyłka zwolenników genderyzmu, nawiązuje do rozróżnienia pomiędzy „płcią biologiczną” daną człowiekowi w postaci naturalnego wyposażenia, z jakim przychodzi na świat, a „płcią kulturową”, rozumianą jako realizacja męskości i kobiecości w życiu człowieka: „Nie budzi wątpliwości stwierdzenie, że na różne sposoby można być kobietą i mężczyzną, że sposoby te w ciągu historii ulęgają zmianie, o ile zarazem nie jest podważana ani męska ani kobieca tożsamość płciowa. Z ideologią mamy do czynienia w sposób ewidentny wówczas, gdy ktoś – popełniając błąd antropo­logiczny – twierdzi, że kultura może się całkowicie uniezależnić od natury, że można płeć kulturową człowieka kształtować w sposób całkowicie dowolny. (…) Jednego dnia można być L, drugiego G, trzeciego B, czwartego zaś T i to bez żadnych konsekwencji dla stanu zdrowia psychicznego. (…) – Zwolennicy tej ideologii używają głównie narzędzi politycznych i prawnych a nie naukowych. Nie znam badań, które wykazują, że używanie słów mama i tata ma zgubny wpływ na psychikę dziecka, albo że sprowadzenie kobiety do roli brzucha do wynajęcia zwiększa jej poczucie godności. Znam natomiast przykłady ograniczania swobody badań naukowych, akcje ostracyzmu wobec naukowców, którzy stosując poprawną metodologię badawczą dochodzą do wyników, które nie zgadzają się z jedyną prawdziwą ideologią”.

Św. Teresa Benedykta od Krzyża nie ma wątpliwości co do tego, że natura czło­wieka nie jest „grą przypadku”. To „Bóg zobowiązuje każdego człowieka do wypełnienia tego, do czego jest powołany”. W swojej książce „Kobieta. Jej zadanie według natury i łaski” podaje konkretne przykłady powołania mężczyzny i kobie­ty, którzy dzięki odrębnym cechom i predyspozycjom mogą wzajemnie się uzupełniać.

Od tego jak rozumie się człowieka, zależą przyjęte cele i metody wychowania. Spór o wizję człowieka nie jest więc tylko akademicką dyskusją, którą można śledzić w beznamiętny sposób. Doświadczenie historyczne podpowiada, że od wyniku tego sporu zależały zwycięstwa pedagogiki formującej ludzi o wielkich zaletach umysłu i serca, ale były też i takie jego rozstrzygnięcia, które doprowadziły do upadku całych społeczeństw.

Św. papież Jan Paweł II powiedział: „Człowiek jest sobą poprzez prawdę i staje się bardziej sobą przez coraz pełniejsze poznanie prawdy” (UNESCO, 2.06.1980). Wychowanie realizowane w duchu prawdy oparte jest na najtrwalszym funda­mencie. Wszystko, co jest sprzeczne z prawdą, prędzej czy później legnie w gru­zach. Mówi o tym doświadczenie ludzkości na przestrzeni wieków. Świadectwem prawdziwości tej tezy jest życie św. Teresy Benedykty od Krzyża – Edyty Stein. Uwrażliwiając serca dzieci na poszukiwanie prawdy, przekazujemy im klucz do pełni życia. W jednym z listów św. Teresa Benedykta napisała: „Bóg jest prawdą. Kto szuka prawdy, szuka Boga, choćby o tym nie wiedział”.

4TW-konferencja.pdf