Bł. Henryk Suzo

Bł. Henryk Suzo z Konstancji, się urodził prawdopodobnie w 1295 roku. Już w wieku 13 lat wstąpił do Zakonu Kaznodziejskiego. W roku 1320 ukończył studia, a wyświęcony, kontynuował je w Kolonii, gdzie spotkał się z Mistrzem Eckhartem, pod którego wpływem pozostał. Około czterdziestego roku nastąpił w jego życiu przełom: został wędrownym kaznodzieją Mądrości Przedwiecznej. Przewędrował Szwajcarię, Szwabię, Alzację, dolinę Renu. Wiele czasu poświęcał siostrom zakonnym, prowadząc również korespondencję. Dzięki jednej z nich, Elżbiecie Stagel z Tőss, możemy poznać wiele szczegółów z jego życia. Zmarł w roku 1365 w Ulm, gdzie trafił pod koniec życia. Pozostawił po sobie autobiografię Życie, Księgę Mądrości Przedwiecznej, Księgę Prawdy, Małą Księga listów, oraz zbiory kazań.

Teksty


O najwyższym wzlocie ducha doświadczonego

Mądra córka powiedziała: „Największą przyjem­ność sprawiłoby mi zgodne z Pismem wyjaśnienie następującej, najwznioślejszej nauki: Gdzie i jak umysł człowieka dobrze wyćwiczonego, zanurzonego w bez­dennej Otchłani, ma znaleźć swój ostateczny kres, tak żeby jego wewnętrzne doświadczenia zgadzały się z sensem Pisma”. Sługa zaczerpnął z Pisma duchową odpowiedź, której ukryte znaczenie wyjaśnić można w następujący sposób: Człowiek tak szlachetny przyjmuje w prostocie ukojonego ducha głębokie słowa, które Syn Przedwieczny wypowiedział w Ewangelii: „Gdzie Ja jestem, tam ma być również mój sługa”. Kto się nie prze­ląkł tego „gdzie” Syna w Jego konającym na krzyżu człowieczeństwie, kto tego bolesnego „gdzie” nie bał się naśladować, ten, zgodnie z Jego obietnicą, będzie mógł, w czasie i w wieczności, na sposób duchowy i w pełnej rozkoszy, doświadczać również radosnego „gdzie” czy­stego synostwa Bożego – w mniejszym lub większym stopniu, stosownie do swoich możliwości.Ach, gdzież jednak się znajduje to „gdzie” czystego Boskiego synostwa? – W nadistotowym świetle Bo­żej jedności i zgodnie z Jego bezimiennym imieniem, jest to Nicość; rozpatrywane w jego istocie, jest to istotowy spokój; według wewnętrznych pochodzeń, jest to natura Trójcy; według jakości, jest to światło, którego źródłem jest ono samo; jako niestworzona przyczyna, jest to byt dający istnienie wszystkim stworzeniom. W tej ciemnej nieobecności „sposobów” znika wszelka wielość, duch traci swój własny byt i swoje działanie. Taki jest ostateczny kres, nieskończone „gdzie”, do którego dociera duchowe życie wszystkich duchów; zatrace­nie się w nim na zawsze – oto wiekuista szczęśliwość. (…) Tam właśnie, ku temu ponadzmysłowemu „gdzie”, wznosi się duch człowieka duchowego; mocą przedziw­nego Bóstwa szybuje na nieskończonych wysokościach, to znowu pływa nad bezdenną Głębią. Niemniej, w tym rozkoszowaniu się Osobami równie wiecznymi i potęż­nymi, pozostającymi w sobie, a zarazem wychodzącymi, duch zachowuje swoją naturę i – uwolniony od wszelkich zaciemnień i działania pochodzącego od rzeczy niższych – kontempluje przedziwne rzeczy Boże. Bo jakiż może być cud większy nad prostą jedność, w której się zanurza według swej prostoty Trójca Osób, a wszelka wielość przestaje być wielością? Rozumieć to trzeba w tym znaczeniu, że ujawniające się w tym po­chodzeniu Osoby nieustannie wracają do jedności tejże istoty. A wszelkie stworzenia, w swym immanentnym pochodzeniu pozostają od wieków w Jednym, jako istnie­jące w życiu Boga, w Jego poznaniu i istocie – zgodnie ze słowami Ewangelii: „To, co się stało, w Nim było życiem od wieków”. Ta czysta jedność jest ciemnym milczeniem i cał­kowitym spokojem, które może zrozumieć tylko ten. w kim jaśnieje sama ta jedność. Z tej ciszy i pokoju promieniuje prawdziwa wolność, w której nie ma przymieszki złości, ponieważ rodzi ona siebie samą w uni­cestwiającym odrodzeniu. Tam jaśnieje tajemna, wol­na od wszelkiego fałszu prawda, która rodzi siebie, przez to, że odsłania swoją ukrytą prostotę. Bo tutaj duch zostaje pozbawiony związanej z ludzką natura ciemnej światłości, która mu towarzyszyła po objawieniu tych rzeczy; tutaj zostaje od nich uwolniony, bo czuje tu, że istnieje na inny sposób, bardziej rzeczywisty niż przedtem, kiedy siebie poznawał w poprzednim świetle – zgodnie ze słowami świętego Pawła: „Żyję ja, ale to już nie ja”. W ten sposób uwolniony, wpro­wadzony zostaje w bezsposobowość Boskiego, prostego bytu. Wtedy wszystkie rzeczy jaśnieją w prostej ciszy; w tym prostym, wolnym od sposobów sposobie duch nie dostrzega nieprzerwanie istniejącej odrębności poszczególnych Osób. Bo jak mówi Pismo: Osoba Ojca, sama jedna, nie daje szczęśliwości, podobnie sama Oso­ba Syna ani Ducha Świętego; dają ją trzy Osoby, trwające w jedności Bytu. To właśnie jest szczęśli­wość. Taka jest istota Osób: z niej czerpią swój byt wszystkie stworzenia, w swym istnmieniu przyrodzonym jak i nadprzyrodzonym: ona, na sposób prosty i istotowy, zawiera w sobie obraz wszystkich rzeczy. A ponieważ to nadistotowe światło zachowuje swoją naturę, rzeczy zawierają się w nim nie na sposób przypadłościowy, jako fantazmy, lecz na sposób jego istoty: a ponieważ oświeca ono wszystkie rzeczy, posiada też właściwość światła. W ten sposób wszystkie rzeczy jaśnieją w łonie tego Bytu, w panującej w nim ciszy, w prostocie istoty. (…) Kiedy więc, nieświadomy samego siebie, duch znajdzie swe właściwe mieszkanie w tej błogosławionej, jaś­niejącej ciemności, wtedy, jak mówi święty Bernard, uwalnia się od wszelkich przeszkód i traci swe właści­wości. (…)Można powiedzieć tyle tylko, że po zatraceniu się du­szy przez zanurzenie się w Bogu, w zachwyceniu tym znikają zdziwienie i niepewność, ponieważ w Jego By­cie i w nieświadomości samej siebie pozbawiona zosta­je swego własnego bytu. Bo zgodnie z ogólnie przyjętym sposobem mówienia, duch, mocą Bożego, jaśnie­jącego Bytu, zostaje porwany i uniesiony ponad swoje możliwości naturalne i umieszczony w nagiej Nicości, która jest wolna od wszelkiego stworzonego sposobu, ma natomiast w sobie samej właściwy jej sposób ist­nienia, odpowiadający jej istocie. Tym bezsposobowym sposobem jest istota Osób; mają go One w sobie w pro­sty sposób, przez odpowiadające ich naturze poznawa­nie siebie. Jak już to powiedziano, przez to poznanie duch zatraca samego siebie. (…) W tych dzikich górach nadboskiego „gdzie” znajduje się i prowadzi swą grę wyczuwalna dla wszystkich czystych duchów Otchłań; tam właśnie dusza dociera do tajemnej bezimienności i niepojętego wyobcowania. Jest to przepaść głęboka, niedostępna dla żadnego stworzenia, sama tylko znająca własne dno; zakryta jest ona przed wszystkim, co nie jest nią samą – wyjąwszy tych, którym się chce udzielić. Ci zaś muszą jej szukać przez oderwanie się, a poznawać niejako przez nią samą, zgodnie ze słowami Pisma: „Tam poznamy – tak jak jesteśmy poznani”. Poznania tego duch nie ma ze siebie samego, bo jedność w Trójcy pociąga go ku sobie, do jego prawdziwego, nadprzyrodzonego mieszkania, w którym mieszka ponad sobą samym, w Tym, któ­ry go pociągnął. Tam, w przedziwnych rzeczach Bóstwa, pełen życia duch umiera. Śmierć jego polega na tym, że w swym unicestwieniu nie dostrzega już odrębnoś­ci swego własnego bytu. Kiedy jednak wróci do siebie, wówczas znowu dostrzega odrębność Osób w Trójcy i każdą rzecz poznaje w jej odrębnym bytowaniu – co Sługa jasno wyłożył w Księdze Prawdy.Zwróć uwagę na jeszcze jeden punkt: W omawianym tu unicestwieniu, z jedności wychodzi proste światło; trzy Osoby posyłają to bezosobowe światło duchowi, w jego czystości. Dzięki temu oświeceniu, zatraca on siebie samego i cały swój stworzony byt, traci również działalność swoich władz, zostaje zatem pozbawiony i swego działania i siebie samego. Przyczyną tego jest za­chwycenie, w którym znalazł się poza sobą, zatracił się i unicestwił, po to by znaleźć się w nieswoim bycie, w ciszy przedziwnej, w jaśniejącej ciemności, w nagiej, prostej jedności. W tym bezsposobowyrn „gdzie” znaj­duje się najwyższa szczęśliwość[1].

 

Jak prowadzić życie wewnętrzne

Sługa: Wiele jest ćwiczeń duchowych i wiele reguł życia, jedne takie, drugie inne. Wiele jest również odmiennych metod. Pismo Święte jest niezgłębione, a doktryn mamy bez liku. Mądrości Przedwieczna, naucz mnie w kilku słowach, jak z tej otchłani różnych rzeczy wydobyć to, czego na drodze prawdziwego życia powinienem się przede wszystkim trzymać.Mądrość Przedwieczna: Najprawdziwszą, najpożyteczniejszą i najbardziej zwięzłą nauką, jaką ci może dać całe Pismo, nauką, która w niewielu słowach ukaże ci wszelką mądrość, aż po najwyższą doskonałość czystego życia, jest następująca:1. Trzymaj się z dala od wszystkich ludzi.2. Odsuwaj od siebie wszystkie szkodliwe obrazy.3. Uwolnij się od wszystkiego, co może wprowadzić do twojego życia lekkomyślność, przywiązanie lub troskę.4. Wznoś nieustannie swe serce ku ukrytej Boskiej kontemplacji, mając Mnie ciągle przed oczyma, i nigdy nie odwracaj ode Mnie spojrzenia. Kontemplacja ta powinna być celem również innych ćwiczeń, jak ubóstwo, post, czuwanie i wszystkie inne umartwienia. Praktykuj je tylko w takim stopniu, w jakim pomagają ci one w dążeniu do niej. W ten sposób dotrzesz do najwyższej doskonałości, jakiej nie osiąga nawet jeden na tysiąc, a to dlatego że widząc w tych innych ćwiczeniach sam cel, błądzą oni przez długie lata.Sługa: Panie, któż może trwać nieustannie w kontemplacji Twojej Boskiej obecności?Mądrość Przedwieczna: Nikt spośród żyjących w czasie. Powiedziano ci to tylko po to, żebyś wiedział, dokąd masz zmierzać, jaki powinien być cel twojej wędrówki, ku czemu powinny się kierować twoje serce i umysł. A kiedy zostaniesz pozbawiony tej kontemplacji, powinieneś się poczuć, tak jakby ci zabrano twoje wieczne szczęście, i masz wrócić do niej jak najszybciej, by ją na powrót posiąść i musisz wtedy pilnie czuwać nad sobą. Kiedy bowiem jej nie masz, jesteś jak wioślarz, któremu wśród rozszalałych bałwanów wypadły z rąk wiosła i nie wie, gdzie ma się skierować. A jeśli nie potrafisz jeszcze trwać stale w kontemplacji, częste nawroty ku sobie samemu i cierpliwe jej ponawianie, prowadzą cię do takiej stałości, jaka tylko jest możliwa.Słuchaj, słuchaj, Moje dziecko, wiernej nauki twojego wiernego Ojca (por. Prz 1, 8). Zrozum ją dobrze. Zamknij w głębi swego serca. Pamiętaj, kim jest Ten, który ci ją daje, i jak wielką przywiązuje On do niej wagę. Jeśli chcesz czynić postępy na drodze doskonałości, miej tę naukę przed oczyma. Gdziekolwiek jesteś, siedzisz, stoisz czy idziesz, zachowuj się tak, jakbym był przy tobie i napominał cię tymi słowy: „Dziecko Moje, bądź skupiony, czysty, wolny i wznoś wysoko swoje serce”. W ten sposób szybko zrozumiesz Moje słowa i poznasz również to dobro, które teraz jest jeszcze przed tobą zakryte.Sługa: Bądź pochwalona na wieki, Mądrości Przedwieczna! Panie mój i najdroższy mój Przyjacielu, gdybym sam nie chciał postępować w ten sposób, przymusiłyby mnie do tego Twoje słodkie słowa i Twoja miła, dobra nauka. Panie, powinienem i chcę dołożyć do tego wszelkich starań[2].

 

O szlachetnej postawie człowieka prawdziwie oderwanego

Uczeń zwrócił się z wielką żarliwością do Prawdy Przedwiecznej i prosił Ją o ukazanie mu zewnętrznych oznak odróżniających człowieka prawdziwie oderwanego. Takie jej postawił pytanie: Prawdo Przedwieczna, jak się zachowuje taki człowiek wobec każdej jednej rzeczy?Odpowiedź: Umiera sobie samemu, a wraz z nim umierają wszystkie rzeczy.Pytanie: Jak się zachowuje wobec czasu? Odpowiedź: Żyje chwilą obecną, nie snuje egoistycznych planów i dostrzega swój pożytek zarówno w najmniejszych jak i największych sprawach.Pytanie: Paweł mówi, że sprawiedliwemu nie dano żadnego prawa (1 Tm 1, 9).Odpowiedź: Sprawiedliwy, odpowiednio do stopnia swej sprawiedliwości, zachowuje się z większą niż inni uległością, bo w głębi swego wnętrza rozumie, co zewnętrznie należy się każdej rzeczy i stosownie do nie się odnosi. Jego zaś swoboda rodzi się stąd, że to co ogół ludzi robi z przymusu, on – w duchu oderwania.Pytanie: Czy ten, kto osiągnął to wewnętrzne oderwanie, nie jest wolny od zewnętrznych ćwiczeń? Odpowiedź: Niewielu widzimy takich, którzy ten stan osiągnęli, a nie utracili przy tym sił, gdyż oderwanie to oczyszcza do samego szpiku kości tych, których stało się rzeczywistym udziałem. Dlatego z chwilą gdy poznają, co należy czynić, a czego zaniechać, pozostają przy zwykłych praktykach, stosując je odpowiednio do swych możliwości i okoliczności.Pytanie: Skąd u niektórych, z pozoru dobrych, bio­rą się wielki ucisk i niezwykle ciasne sumienie, u in­nych natomiast – niedopuszczalna swoboda?Odpowiedź: Jedni i drudzy stawiają sobie jeszcze za cel swój własny obraz, chociaż w różny sposób: jed­ni według ducha, inni według ciała.Pytanie: Czy taki człowiek nie trwa ciągle w bezczyn­ności – a jeśli nie, to jakie jest jego działanie? Odpowiedź: Działanie człowieka całkowicie oderwanego polega na nie-działaniu, jego zaś uczynki, to po­zostawanie w bezczynności. W działaniu bowiem zacho­wuje spokój, a w uczynkach pozostaje bezczynny?.Pytanie: Jak się odnosi do bliźniego?Odpowiedź: W prawdziwej wolności żyje razem z nim, lecz nie zachowuje jego obrazu, kocha go ale bez przywiązania, współczuje mu lecz nie poddaje się zmartwieniu.Pytanie: Czy taki człowiek ma obowiązek spowia­dania się?Odpowiedź: Spowiedź płynąca z miłości jest owoc­niejsza niż wynikająca z poczucia obowiązku.Pytanie: Jak wygląda modlitwa takiego człowieka i czy w ogóle musi się on modlić?Odpowiedź: Jego modlitwa jest owocna, ponieważ kieruje on swe myśli ku wnętrzu (Bóg jest duchem!) pilnie bada, czy nie stworzył sobie jakiejś przeszkody, albo też czy nie idzie za własną wolą i nie słucha swo­jego własnego ja. W jego władzy wyższej ukazuje się mu wtedy światło, w którym widzi, że Bóg jest jego bytem, życiem i działaniem, on sani zaś – tylko Jego narzędziem.Pytanie: Jak wyglądają jedzenie, picie i sen tak szlachetnego człowieka?Odpowiedź: Zewnętrznie, na poziomie zmysłów, je­go byt zewnętrzny je, nie czyni tego natomiast jego wpatrzony w Boga człowiek wewnętrzny; w przeciw­nym bowiem razie zażywałby pokarmów i spoczynku ten sam sposób co zwierzęta. To samo się odnosi do innych ludzkich czynności.Pytanie: Jakie jest jego zewnętrzne zachowanie? Odpowiedź: W ruchach i słowach jest oszczędny, prosty i naturalny, a jego postępowanie – pełne umia­ru, tak iż rzeczy przepływają przez niego bez jego udziału i nie burzą spokoju w sferze jego zmysłów.Pytanie: Czy wszyscy oni są tacy?Odpowiedź: Mniej więcej, stosownie do ich drogi życiowej. Ale w niektórych istotnych punktach nie różnią się.Pytanie: Czy taki człowiek doszedł do pełnego poz­nania prawdy, czy też pozostają w nim jeszcze waha­nia i wątpliwości?Odpowiedź: Dopóki człowiek pozostaje sobą, nie zni­kają one, kiedy natomiast wyjdzie ze siebie i pogrąży się w tym co jest [tj. w Bogu], wtedy poznaje całą prawdę. To bo­wiem jest samą prawdą, człowiek zaś, z chwilą gdy umarł sobie samemu, trwa w nim.Dosyć ci już powiedziałem. Do tego stanu nie do­chodzi się przecież za pomocą pytań; do tej ukrytej prawdy dociera się na drodze prawdziwego oderwania[3].


[1] H. Suzo, Życie, tłum. W. Szymona OP, Poznań 1990, s. 209-216.[2] H. Suzo, Księga Mądrości Przedwiecznej, tłum. W. Szymona OP, Poznań 1983, s.154-156.[3] H. Suzo, Księga Prawdy, tłum. W. Szymona OP, Poznań 1989, s. 50-52.