Bł. Dorota z Mątowów

Dorota urodziła się 25 stycznia 1347 r. w Mątowach Wielkich koło Malborka jako siódme z kolei dziecko w rodzinie osadników holenderskich. Od najmłodszych lat miała zamiłowanie do pokuty, które chciała zrealizować w życiu zakonnym, lecz bezskutecznie. W wieku szesnastu lat, została wydana za płatnerza gdańskiego, Adalberta (Wojciecha), prowadzącego zgoła odmienne życie mieszczańskie. Na dziewięcioro urodzonych dzieci, epidemie i koleje losu przeżyła tylko jedna córka, która wstąpiła do klasztoru mniszek w Chełmnie.

Od roku 1384 wiele pielgrzymuje, m. innymi do Rzymu, kiedy to podczas podróży umiera jej mąż. Po powrocie przenosi się do Kwidzynia, gdzie powierza swój duchowy rozwój Janowi z Kwidzynia. Spisywał on łaski Doroty, zebrane pod wspólnym tytułem Septililium. W maju 1393 r. podejmuje przy katedrze życie w rekluzji. Umiera po kilkunastu miesiącach surowej pokuty dnia 25 czerwca 1394 r. Kult Doroty rozpowszechniony po ziemi warmińskiej i chełmińskiej wyznaczały nie tylko łaski, ale i osobistości nawiedzające jej grób (np. król Władysław Jagiełło po zwycięstwie pod Grunwaldem). Błogosławioną została dopiero w 1976 roku.

Teksty

 

Trzydzieści sześć stopni miłości i ich związki

Pierwszy. Miłość, boski płomień, o którym mówi Pismo Święte, zawsze jest gorąca, a czasem wręcz pali czy parzy. Jest przynajmniej tak gorąca, że Boga przedkłada nad każde stworzenie, Jego bowiem miłuje przed wszystkim i ponad wszystko. Ale jeśli wspaniałość Bożej miłości byłaby taka, że nie miłowałaby nic więcej i nic równie Bogu, nie byłaby prawdziwą miłością. Dlatego miłość nazywa się bezcenną i nieporównywalną; ponieważ jak mówi się w Księdze Mądrości Syracha: Za wiernego przyjaciela nie ma odpłaty (Syr 6, 15) i przez usta apostoła w Liście do Filipian: Wszystko uznałem za stratę, aby zyskać Chrystusa (Flp 3, 8) oraz w księdze Pieśni nad Pieśniami: Jeśli jakiś człowiek oddał za nią całe bogactwo swego domu, pogardzą nim tylko (Pnp 8, 7). Drugi. Miłość jest taka, że nie wystarczy jej jedynie miłować przez rok czy dzień, lecz pragnie objąć swoim miłowaniem każdy czas czy to powodzenia, czy nieszczęścia – jak mówi się przez usta Mędrca w księdze Przysłów: Przyjaciel kocha w każdym czasie. (Prz 17, 17). I dlatego że rozciąga się na długi czas, mówi się, że miłość jest długotrwała.Trzeci. Ponieważ miłość w swoim żarze pragnie miłować nie tylko na długo czy przez cały czas, lecz także pragnie objąć swoim miłowaniem każdego bliźniego, zarówno przyjaciela, jak i nieprzyjaciela, więc dlatego mówi się, że miłość jest rozległa. O niej czytamy w psalmie: Przykazanie twoje sięga bardzo daleko (Ps 118, 96).Czwarty. Jednak miłość nie zadowala się tylko miłowaniem każdego bliźniego i Boga, lecz pragnie kochać kolejno wszystko, co jest godne miłości, aby móc powiedzieć słowami Pieśni nad Pieśniami: Ustanowił mnie w miłości (Pnp 2, 4). (Bowiem według świętego Augustyna są cztery rzeczy godne miłości, o czym pisze w pierwszej księdze Nauki chrześcijańskiej. Pierwsza to ta, która jest ponad nami, czyli Bóg, którego należy miłować nad wszystko; druga to my sami, trzecia zaś, która jest obok nas, to bliźni, którego należy miłować jak siebie samego Czwartą natomiast jest to, co znajduje się poza nami, czyli nasze ciało, które powinniśmy miłować, ale nie tak mocno jak siebie czy naszego bliźniego). Tak więc ponieważ miłość kocha według porządku wszystko, co godne miłości w jakimkolwiek stanie czy czasie, dlatego mówi się, że jest doskonała i wspaniała lub też stosowna, bo miłuje nie tylko to, co jest, lecz także to, co jeszcze nie istnieje, gdy tylko zaistnieje, umiłuje według porządku. Piąty. Miłość płonie tak, że swoim działaniem, czyli miłowaniem, pragnie objąć każdego człowieka – nie tylko tego, który żyje teraz, ale i tego, który już przeminął, jak i tego, który będzie. Nie ogranicza się do jakiegoś czasu, jakkolwiek długi czas można by sobie wyobrazić, ani nie wyznacza sobie kresu swojego miłowania, lecz pragnie miłować wiecznie. Dlatego mówi się, że miłość jest bezkresna.Szósty. Miłość nie tylko zamierza czy chce kochać każdego człowieka, lecz także pokazuje swoje miłowanie w działaniu, według nauki Jana apostoła, który mówi: Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą (1J 3, 18). Stara się więc, o ile może, pomagać wszystkim w sprawach duchowych czy fizycznych, gdy dostrzega, że to konieczne, ponieważ według słów Apostoła miłość nie szuka swego, jest cierpliwa i łaskawa (1 Kor 13, 4). Dlatego dogłębnie rozważając w duchu ludzką słabość stara się jej zaradzić, a jeśli nie może tego uczynić przez jakieś zewnętrzne działanie, to przynajmniej pomaga przez płacz i ufną modlitwę. Dlatego mówi się, że miłość jest zawsze obecna i zawsze jest przy nas. Siódmy. Miłość zarówno mała, jak i wielka, nie jest bierna ale czynna i kocha nieustannie – w każdym czasie i miejscu – o czym mówią słowa apostoła z listu do Tesaloniczan Kto nie chce pracować, niech nie je (2 Tes 3, 10). O takiej miłości mówi się, że ciągle trwa i nie ustaje, według słów Piotra: Przede wszystkim miejcie nieustannie wobec siebie wzajemną miłość, ponieważ ona zakrywa wiele grzechów (1P 4, 8). Ósmy. Miłość, im częściej dokonuje swoich czynów, tym głębiej się zakorzenia; wtedy mówi się, że jest głęboko zakorzeniona, według słów apostoła w Liście do Efezjan: Abyście ukorzenieni i ugruntowani w miłości wraz ze wszystkim świętymi zdołali ogarnąć, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość (Ef 3, 17). Wyjaśnia to święty Bernard, gdy pisze do papieża Eugeniusza: Jeśli nieustannie i z całego serca będziesz miłował, zdobędziesz Długość, obejmij swoją miłością nieprzyjaciół, wtedy pojmiesz Szerokość, ufaj Bogu w każdym utrapieniu, wtedy ogarniesz Głębokość. A chodzi oczywiście o długość, szerokość i głębokość miłości. Bowiem ten, kto z miłości boi się, aby nie odstąpił od miłowania, wtedy gdy unosi się do góry, albo spada w dół, strzeże się przed niebezpieczeństwem, ponieważ troszczy się, by wytrwał zakorzeniony w miłości.Dziewiąty. Miłość, skoro tylko się zakorzeni, staje się mocna i silna, jak mówi się w księdze Pieśni nad Pieśniami: Mocna jak śmierć jest twoja miłość, a zazdrość jej nieprzejednana jak szeol (Pnp 8, 6). Śmierć niszczy naturalne życie, zaś miłość niszczy życie typowe dla zwierząt i każde pożądanie ciała i świata. Śmierć nikogo nie oszczędza, zaś miłość ożywia i miłuje tych, którzy nienawidzą sami siebie i pragną swojej śmierci. Szeol wymaga oddania ostatniego grosza; zaś miłość łatwo wybacza drugiemu i nie tylko oczyszcza tego, kto ja posiada, ale i potem strzeże go w czystości, jest mocna jak śmierć w poszukiwaniu i działaniu, lecz i mocniejsza w trwaniu, zaś najdzielniejsza w cierpieniu i znoszeniu zła. Znosi bowiem gdy się mówi o niej dobrze i źle, wytrzymuje niedostatek, chorobę, nieprzyjaźń oraz najstraszliwszą z nich – śmierć.Dziesiąty. Tak zakorzeniona i wzmocniona miłość staje się potężna w taką siłę, że żadne przeciwieństwo nie może jej usunąć albo oderwać od działań miłości w każdym czasie i miejscu, tak wobec nieprzyjaciela jak i przyjaciela. Pragnie dla nich nie tylko łaski w czasie obecnym i chwały w przyszłości, ale zaradza ich potrzebie według swych możliwości i służy. Mówi się więc o miłości stała i mocna oraz dobrze utwierdzona. Ona nie oddaje złem za zło, lecz przeciwnie – dobrem za zło i błogosławieństwem za złorzeczenie. Trwa niezmienna i wszystko znosi, odważnie działa i wszystko wytrzymuje. Miłość zbudowana została na stałej skale i dlatego jest stała, napisano bowiem: Miłość wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, wszystko przetrzyma (1 Kor 13, 7). Jedenasty. Gdy dusza dobrze czyni nieprzyjaciołom z miłości, to gromadzi węgle na swoją głowę, ponieważ nie mogłaby tego czynić, jeśli nie płonąłby ogniem miłości; tyle razy więc dokonuje dzieł miłości ponad swój obowiązek, że ogień boskiej miłości przekształca z żaru w płomień i gwałtownie go zapala; wtedy nazywa się miłość żarliwie płonącą, o której jest mowa w ewangelii według św. Łukasza: Czy nie płonęło w nas nasze serce? (Łk 24, 32).Dwunasty. Ten płomień tyle razy i tak długo trwa, że rozpalony człowiek nie tylko poci się, lecz także płonie i żarzy się, jakby się w nim gotowało. Wtedy mówi się, że miłość jest wrząca. Dlatego jest napisane w księdze Hioba: Z jego nozdrzy wychodzi dym jakby z garnka, w którym się gotuje (Hi 41, 11). Jeśli ktoś chciałby ten stopień miłości umieścić przed poprzednim, mógłby to uczynić z następującego powodu. Bo najpierw jest wrzenie, czyli to co dzieje się w gotującym się garnku, a potem płomień -a tak dzieje się w wypadku płonącej miłości. Podać tu można taki przykład: żeby drewno zapłonęło i wydało jasny płomień, to najpierw żar ognia musi je wysuszyć i strawić jego zieloność. Tak i miłość przez żarliwe łzy zrodzone z miłości wrzącej zostaje oczyszczona z brudu grzechu i przez żar miłości wysuszona z wilgoci pożądania.Trzynasty. Z wielkiego żaru i gwałtownego płomienia boskiej miłości rodzi się gwałtowne pragnienie skierowane ku Panu, które odrzuca każde inne pragnienie, ponieważ mu nie służy. W ten sposób miłość przechodzi na wyższy stan i otrzymuje nazwę tej, która pragnie wspaniałe i gorąco. Dlatego Daniel nazywany był człowiekiem pragnień, gdyż bardzo gorąco pragnął uwolnić lud z niewoli. Czternasty. Jeśli to gorące pragnienie będzie trwało dalej, to zapłonie i wejdzie wyżej, a nie zazna spokoju dopóki nie dotknie pragnienia najwyższego. Dlatego w swym pragnieniu dusza powie za Jeremiaszem: Któż mi da, że Wszechmocny wysłucha mojego pragnienia?. Wówczas mówi się o duszy, że pragnie tego, co wysoko, jak oblubienica, czy też lepiej: ta, która wstępuje wysoko.Piętnasty. Dusza, którą pragnienie wyniosło tak w górę doznaje gwałtu – nie należy to bowiem od początku do jej natury. Tak więc miłość wylana z góry tak czyniąc nazywa się gwałtowną, a ci, którzy ją posiadają nazywani są gwałtownikami, o nich można przeczytać w ewangelii według św. Mateusza: Królestwo niebieskie cierpi gwałt i gwałtownicy je zdobywają. (Mt 11, 12).Szesnasty. Pragnienie zdobycia umiłowanego bardzo duszę męczy, zwycięża ją, porywa i pociąga do tego stopnia, że nie może go powstrzymać, a miłość ją rani. Jest to bowiem miłość, która swoją rozpaloną strzałą przeszywa umysł i przenika do głębi tak, że dusza nie potrafi opanować żaru swojego pragnienia i przez jakieś znaki, przez głębokie jęki i wzdychania, pokazuje, że jest ranna, jakby mówiła: Chora jestem z miłości.Siedemnasty. Zraniona dusza szuka swego umiłowanego na ulicach i placach, mówiąc: Czy widziałyście tego, którego umiłowałam? (Pnp 3, 3), a ponieważ nie znajduje go według swojego życzenia i nie potrafi opanować swojego pragnienia, dlatego nie odpoczywa, lecz siła miłości niecierpliwie i niespokojnie poszukuje dalej, przebiegając przez wszystkie drogi, na których ma nadzieję ujrzeć tego, którego umiłowała. A ponieważ miłość popycha ją, aby szukała tego, kogo kocha, dlatego ze względu na to działanie otrzymuje nazwę poszukującej lub takiej, która nie spocznie w swych poszukiwaniach. Dlatego Augustyn w dziesiątej księdze Wyznań pisze: Niespokojne jest serce nasze, Panie, dopóki nie spocznie w tobie. Osiemnasty. Choć z miłości podejmuje gorliwe poszukiwania i z miłości nie może zapomnieć o ukochanym, to jednak nie znajduje go. Dlatego wszystko, co jej się zdarzy, uważa za nie do zniesienia i za bezużyteczne, dostrzega bowiem, że nie zaspokaja to jej pragnienia i staje się bardzo niecierpliwa nie mogąc znieść oczekiwania, które wydaje jej się obrzydłe. Tę niecierpliwość jednak należy raczej pochwalić, a nie zganić, bo dusza myśli wtedy jak Hiob: Czy starczy mi sił, aby przetrwać, albo jakiż tu cel cierpliwości? (Hi 6, 11). Tak jakby mówiła: By zdobyć mojego Boga staję się niecierpliwa. Dlatego mówi się o miłości: niecierpliwa.Dziewiętnasty. To silne pragnienie i zniecierpliwienie powoduje, że niepocieszony człowiek płacze i wzdycha, nie przyjmuje żadnej rady, nie słucha rozumu, nie dopuszcza żadnego pocieszenia, a to, co inny ofiaruje mu jako pocieszenie uważa za godne wzgardy lub zbyt ciężkie; gardzi tym, co ziemskie i nie dba o to, co zewnętrzne. Dlatego uważa się go za głupca i szaleńca. Taka jest bowiem głupota świata. Tamten tymczasem okazuje się jednym z tych ludzi, o których synowie tego świata będą mówić w dniu ostatecznym To ci, którzy niegdyś byli dla nas pośmiewiskiem, ich życie mieliśmy za szaleństwo a śmierć bez za hańbę. W jaki więc sposób zaliczono ich do synów Bożych (Mdr 5, 4-5). Dlatego więc mówi się, że miłość jest szalona.Dwudziesty. Lecz ponieważ człowiek nieustannie szuka, usilnie kołacze i prosi, Pan, którego poszukuje się z wielkim płaczem, pozwala się wreszcie odnaleźć i dopuszcza, by skosztować jego słodyczy. Wtedy do duszy wstępuje duch słodszy nad miód; nawiedza ją, gdy przebywa w ciemności, rozwesela i zachwyca; dlatego ona sama woła tak, jak w księdze Mądrości Syracha: Nie ma nic słodszego niż rozważanie przykazań Pana (Syr 23, 37), i w Psalmie Jak wielka jest twoja słodycz, Panie, którą zachowałeś dla bojących się Ciebie (Ps 30, 20). Ze względu na taką słodycz, którą Bóg daje tym, którzy go miłują, miłość nazywa się słodką. Dlatego mówi mędrzec: Wino i muzyka rozweselają serce ale wyżej od obu tych rzeczy stoi umiłowanie mądrości (Syr 40, 20).Dwudziesty pierwszy. Cierpliwy i łagodny Pan ujawnia swoją zachwycającą obecność, lecz gdy dusza myśli, że go zdobyła, to wkrótce się jej wymyka. Pan nie przychodzi bowiem, by pozostać, ale aby pobudzić uczucie, aby szukać go gwałtowniej i żarliwiej. I gdy znów będzie poszukiwany długo, ze łzami i w trudzie, da się odnaleźć, ale nie od razu, lecz odnalezienie go odwleka się, by znaleźć go z większą radością, lepiej strzec i ściślej trzymać. Dusza więc tak pobudzona pragnieniem i uczuciem, gdyż zakosztowała boskiej słodyczy, szuka jeszcze bardziej wytrwale i z większą zachłannością, jak chciwiec, który pragnie wykopać skarb. Dlatego mówi się, że miłość jest zachłanna. Dwudziesty drugi. Znów Pan długo poszukiwany na czuwaniach, z potokami łez i cierpieniem, z żarliwym pragnieniem, pozwala się powtórnie pochwycić i skosztować, lecz i teraz nie pozwala się na długo zatrzymać. szybko Umyka bowiem szybko, pozbawia duszy swojej obecności i wzbudza w niej większe niż wcześniej pragnienie. Ożywiając je i pobudza tak, że w końcu pragnienie staje się ogromne i nie można go nasycić. Dusza nieustannie poszukuje umiłowanego, aby zaspokoić swoje pragnienie; lecz jakkolwiekby się starała, nie zapanuje doszczętnie nad tym nienasyceniem i nie zaspokoi pragnienia lecz tylko je pobudzi. Dlatego miłość nazywa się nienasyconą.Dwudziesty trzeci. Ze względu na tak wielkie pragnienie miłości nie może być w pełni zaspokojona, i dlatego staje się nienasycona. Cokolwiek przyjmowałaby jako lek na pragnienie, tylko je powiększy i dlatego kochający staje się szaleńcem, niedomaga na ciele, topnieje mu serce. Dla miłości żyć znaczy – Chrystus, a umrzeć – zysk, pragnie odejść i być z Chrystusem. Stąd mówi się w księdze Pieśni nad Pieśniami: Córki jerozolimskie, powiedzcie umiłowanemu, że chora jestem z miłości (Pnp 5, 8). Dlatego mówi się o miłości chora, a z nią łączy się miłość szalona lub omdlewająca. Dwudziesty czwarty. Miłość prowadząc do takiej choroby, osłabia siły cielesne, lecz wzmacnia siły duszy. Ona nieustannie przywołuje umiłowanego mówiąc: Wróć, wróć mój ukochany, podobny do młodego jelenia na górach Beter (Pnp 2, 17). On, tak gwałtownie upragniony przybywa i nie oszukuje duszy w jej pragnieniu, a o tyle orzeźwia duszę wewnętrzną radością, o ile miłość do niego wykluczyła z duszy każde inne uczucie, dołączyła wrażliwość na ducha, a uczyniła obrzydliwymi nie tylko przyjemności ciała ale i wszelkie pocieszenia poza nim. Pod tym warunkiem umiłowany Pan odwiedza spragnioną duszę, nasyca ją swoimi dobrami, a ducha poi swoją słodyczą. Duch zachęca najmilszą Mu duszę, by się nim nasyciła, mówiąc: Pijcie, przyjaciele i upajajcie się najdrożsi (Pnp 5, 1). A Pan przez proroka Jeremiasza mówi: Nasycę dusze kapłanów tłuszczem (Jr 31, 14). Ze względu na to nienasycenie mówi się, że miłość jest pełna pragnienia. Dwudziesty piąty. Nienasycona dusza staje się dzielna i odważna, ufnie prosi, aby przekroczyć władze umysłu, przenika duchem niebo, skąd czerpie dobra, a przez nie czyni lżejszą swoją biedę. Stąd nieustannie schodzi i wychodzi, staje się tak bogata jak nasycona, uważa, że nie potrzebuje już żadnej pomocy, a z miłości do tego, którego miłuje szuka zniewag, cierpienia i ubóstwa. Pan obiecał bowiem, że tych, którzy go miłują, ubogaci dobrami duchowymi. Dlatego mówi się w Księdze Przysłów: Drogą prawości kroczę, ścieżkami sprawiedliwości, aby wzbogacić miłujących mnie i napełnić ich skarbce (Prz 8, 20). Dlatego mówi się, że miłość czyni bogatym, albo że uświetnia. Dwudziesty szósty. Dusza z miłości wzbogacona w dobra i mając wielkie dobra duchowe, raduje się w sobie, wiedząc, że ona tak kocha Boga, że chętnie pragnie ze względu na Niego znieść każdą pogardę, każda krzywdę i każde cierpienie. Ufa, że może bezpiecznie podnieść do Boga swoją twarz i mieć nadzieję, że go więcej nie zabraknie. Czerpie stąd wielką radość, dlatego w księdze Przysłów jest napisane: Szczęśliwe serce to jakby wieczna uczta (Prz 15, 15). I tak miłość, ponieważ rozwesela twarz człowieka – jakby olejkiem namaszczenia – łaską bożą, nazywa się miłością przynoszącą radość.Dwudziesty siódmy. Dusza często napełnia się duchowymi rozkoszami z wcześniejszych dóbr na tyle, że słodycz, która jest w obfitości w duszy, wytryska i wpływa do serca, które z tego powodu poszerza się i otwiera. Wypływa zaś tyle źródeł, że nie tylko serce, ale i całe ciało napełnia się słodyczą, a to wszystko rodzi się z miłości. Dlatego mówi się, że miłość wytryskuje lub obfituje.Dwudziesty ósmy. Ta miłość wzrasta i obfituje, kiedy nie tylko w sobie rozlewa duchowe rozkosze i bogactwa – które są dla duszy miłe, wonne i jest ich tak wiele, że słodycz miłości wypływając rozlewa się na całe ciało – lecz także na innych bliźnich, których przez akt miłości ogarnia z wielką słodyczą, a których także bardzo miłuje. Ta miłość, jak się okaże, opiera się na stopniach wcześniejszych i następnych, odmierza bowiem miarą dobrą, pełną, utrzęsioną i przesypującą się.Dwudziesty dziewiąty. Człowiek mając miłość i jej rozkosze w nadmiarze mógłby zbłądzić w tym nasyceniu ducha, albo w jego pragnieniu, zbytnio poszcząc, czuwając czy podejmując zadania ponad siły, jeśli nie kierował by sobą w sposób mądry i roztropny. Dlatego koniecznym jest, żeby do wcześniejszych stopni miłości dodać miłość mądrą, jako nowy stopień. Ale rozróżnienie między stopniami miłości strzeże cnót i kieruje nimi, według Ryszarda, o czym pisze w dziele O kontemplacji mniejszej, pojawia się rzadko lub późno. O tym mówi też apostoł w pierwszym liście do Koryntian: Jeśli ktoś chce stać się mądry, niech stanie się głupi, by posiadł mądrość (1 Kor 3, 18). Bowiem Bóg udziela mądrości pokornym. Dlatego czytamy w psalmie: Daje mądrość prostaczkom (Ps 18, 8). Ta mądrość według mędrca Salomona, o czym czytamy w Księdze Przysłów, jest lepsza niż siła, zwycięża zło, ona wszystkim kieruje i nie istnieje nic od niej bogatszego.Trzydziesty. Dzięki roztropnemu kierownictwu miłość staje się miłością niepokonaną – przystoi jej ta nazwa, bowiem miłości nie pokona przebiegłość ludzi, świata czy złego, ani grzech czy zwodzenie, ani żadna ziemska rozkosz czy cielesne uczucie, ani nie zwycięży jej jakikolwiek wrogi atak. Nic dziwnego – działa w niej przecież duch Boży i kieruje nią niewypowiedziana mądrość. Ponadto miłość zwycięża świat, przekracza miłość do rodziców, dzieci czy żony i własne życie ma w nienawiści, znając powiedzenie Prawdy: Kto nienawidzi swojej duszy na tym świecie, zachowa ją na życie wieczne ( J 12, 25).Trzydziesty pierwszy. Gdy miłość okaże się niepokonana, to w konsekwencji przestaje się dręczyć; dlatego nie dba o utratę majątku, cierpienie wywołane chorobą, czy poszukiwanie przyjaciół, ponieważ miłość cierpliwa jest, łaskawa jest, według słów apostoła (1 Kor 13, 4). Stąd słodycz miłości tak się wzmacnia, że raduje się w każdej przykrości, a żar miłości nieustannie się wznosząc pobudza się do dobra, mówiąc z apostołem Pawłem Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia (Flp 4, 13). Trzydziesty drugi. Potem miłość łączy duszę z Bogiem tak mocno i ściśle, że łatwiej oddzielić duszę od własnego ciała niż od jej umiłowanego Boga, z którym tworzy jedno. Dlatego powtarza za apostołem: Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusa? Prześladowanie czy ucisk, czy głód czy nagość? itd. a do tych wyliczeń dodaje: Pewien jestem, że ani śmierć, ani życie, itd. nie mogą nas oddzielić od miłości Boga, która jest w Jezusie Chrystusie, Panu naszym (Rz 8, 35). Mówi się wówczas, że jest to miłość, której nie można rozdzielić.Trzydziesty trzeci. Jeśli miłości nie można oddzielić od miłującego, to ona także nie może utracić swojej dzielności; doświadczyła bowiem wszystkiego, co trzeba znieść, zna pragnienie i głód, umie cierpieć niedostatek i obfitować. Może więc powiedzieć z oblubienicą: Znalazłam tego, kogo umiłowała moja dusza, pochwyciłam i nie puszczę, aż nie wprowadzę do domu mojej matki i komnaty mej rodzicielki (Pnp 3, 4) itd.Trzydziesty czwarty. Na pierwszych stopniach miłości ze względu na nią człowiek umarł dla świata, ciała i grzechu. Lecz teraz jakby powstaje z martwych, już śmierć nie będzie nad nim (czyli nad łaską) panowała, lecz ponieważ żyje, żyje dla Boga (Rz 6, 9). Jak mógłby umrzeć ten, którego nie można odłączyć od Boga, który jest jego życiem, a z którym jest nierozłącznie związany? Na tym więc stopniu mówi się, że miłość jest nieśmiertelna. Trzydziesty piąty. Po wielu stopniach miłość wstępuje aż do tego miejsca i osiąga doskonałość, a dzięki niej człowiek nie czuje cierpień i staje się nieśmiertelny. Nie czuje bowiem krzywd, ofiarowuje chętnie i z miłością siebie wszystkim, wszystkim – nieprzyjaciołom i przyjaciołom, staje się wszystkim wraz z apostołem, aby wszystko zyskać, w miłości swojej z wielkości jej żaru nie potrafi zachować miary. Dlatego człowiek ośmiela się bronić braci i w pewien sposób sprzeciwiać się Bogu, jak apostoł, który pragnął być pod klątwą ze względu na braci (Rz 9, 3) i Mojżesz, który pragnął, aby odpuszczono winę ludowi lub by wymazano jego imię z księgi życia (Wj 32, 32).Trzydziesty szósty, ostatni. Boża miłość łamie serce. Bowiem miłość wzrasta w wielką siłę, która przewyższa siły ciała, zdobywa tak głęboki żar, że wreszcie doszczętnie wypala głęboką wilgoć, ogarnia serce i jego siły, a wręcz je przekracza tak bardzo, że rozdziera serce, łamie je, gasi iskrę natury, a gwałtownie rozpala ogień łaski. Doprowadzi wreszcie do tak wielkiego życia łaski, że zgasi życie natury, będzie to życie łaski, której niech nam udzieli Jezus Chrystus Syn Boży, który żyje i króluje. Septililium Beatae Dorotheae Montoviensis, Bruxellis 1885, s. 20-28przekł. Bogusława Tobor

 

Miłość niespokojna, niecierpliwa i szalona

Oblubienica chora z miłości gwałtownie pragnie ze wszystkich sił umiłowanego Jezusa tak, że chce jak najszybciej Go zdobyć. Dlatego mając miłość, o której mówi się, że jest niespokojna, sama taka była: szukała wszystkich dróg i sposobów, by czuć się dobrze i żyć święcie, lecz teraz pragnie obecności Pana, Eucharystii, życia wiecznego. Była jak oblubienica w Pieśni nad Pieśniami, która mówi: Na łożu mym nocą szukałam umiłowanego mej duszy. Wstanę, po mieście chodzić będę, wśród ulic i placów, itd.(Pnp 3, 1-2). Potem, gdy długo szukała i nie zdobyła tego, czego gorąco pragnęła, żar pragnienia nie pozwalał jej spocząć, lecz niepocieszona w płaczu odrzucała to wszystko, co nie sprzyjało jej pragnieniu, bo nie mogła tego znieść i było dla niej obrzydliwe. Dlatego święty Augustyn w księdze „O pocieszeniu słabych” mówi: „Miłość niecierpliwa lekceważy wszelkie niebezpieczeństwo”. Płakała, a na ten płacz nie było lekarstwa. Pisze bowiem Augustyn w drugiej księdze Solilokwiów: „Miłość niecierpliwa nie zna miary we łzach, chyba że dostanie to, co kocha”. I tak jej niepokój wzrósł aż do godnej pochwały niecierpliwości, którą aprobuje Pan: Powinnaś być dla mnie niecierpliwa (…). I tak miłość niecierpliwa staje się miłością szaloną – dzieje się tak wtedy, gdy z ogromu pragnienia nie może słuchać rozumu ani rady, nie chce żadnego pocieszenia, dopóki nie zjawi się ten, który jedynie może ją pocieszyć, a którego ona szukała ze wszystkich sił (…). I jak ryba nie może długo żyć bez wody, tak i oblubienicy wydaje się, że nie może żyć bez Oblubieńca (…)Tamże, 47-49przekł. B. Tobor

 

Miłość słodka

Ponieważ dusza szuka Jezusa Chrystusa tak usilnie, to w końcu znajduje Go z wielką słodyczą i zachwytem. Dlatego w Księdze Przysłów jest napisane: Spełnione pragnienie ukoi duszę (Prz 13, 19). Nic dziwnego, bowiem skoro znalazła swego oblubieńca, to przez jego obecność zdobyła słodycz. Ta słodycz daje ukojenie, a jej smakiem jest miłość. Dlatego Bazylii pisze w Heksameronie: „Kto pragnie skosztować prawdziwej słodyczy, niechaj uczy się słodkiej miłości, którą jest Chrystus”. Im więc żarliwiej oblubienica miłuje oblubieńca, tym słodszych rozkoszy ducha kosztuje i pragnie powtarzać za Pieśnią nad Pieśniami: Owoc jego słodki memu podniebieniu (Pnp 2, 3). Dlatego święty Augustyn pisze w Wyznaniach: „Prawdziwa miłość nie czuje goryczy lecz słodycz; ponieważ siostrą miłości jest słodycz, a siostrą nienawiści – gorycz”. Jeśli zaś pilnie będziesz czytał tę księgę, dowiesz się, jak słodko jest dla tej oblubienicy z miłości znosić to, co gorzkie i ciężkie, bo Chrystusa Pana umiłowała tak słodko, że żadna inna słodycz nie ma mocy odłączyć jej od tej miłości. Krótko mówiąc, miłość nazywa się słodką, bo słodko miłuje Boga i nie czuje goryczy wobec bliźnich, nawet jeśli są jej wrodzy, oraz dochodzi do rozkoszy ducha, które są jakby zaczątkami przyszłej szczęśliwości . A jak wielkich rozkoszy ducha zakosztuje ta dusza, która miłuje Boga, wie tylko On sam (…). Tamże, 49-50przekł. B. Tobor

 

Miłość nienasycona

O miłości nienasyconej pisze święty Ryszard w traktacie „Miłość gwałtowna”, mianowicie mówi się o niej wtedy, gdy już nic nie może zaspokoić pragnienia płonącego ducha. Na tym stopniu miłości oblubienica czuje większe niż wcześniej pragnienie, aby miłować Pana, aby czuć Jego obecność. Choćby widziała Go, słyszał Go, jak mówi do niej, składał obietnice i pocieszał ją, to jednak nie zaspokoiło to jej pragnienia, lecz tylko je zwiększyło, według słów z Księgi Mądrości Syracha: Którzy mnie spożywają, dalej łaknąć będą, a ci którzy mnie piją, nadal będą pragnąć (Syr 24, 21). To więc, co Pan czyni dla oblubienicy, by zaspokoić jej pragnienie, powoduje tylko jego wzrost, ponieważ słodycz, której wtedy zakosztowała jest zachwycająca i ponętna, nowa i niespodziewana, że jeszcze bardziej i żarliwiej pragnie zakosztować i zdobyć Pana. Toteż okazuje się, że miłość z dostatku rodzi niedostatek, ponieważ sama zakosztowawszy rozkoszy, bardziej płonie w pragnieniach. Bez wątpienia boskie rozkosze, o czym pisze Grzegorz w komentarzu do przypowieści z Ewangelii o człowieku, który wyprawił wielką ucztę, nie rodzą przesytu, tak jak rozkosze ciała, a Pan Bóg nie rozdziela pożywienia na ulicach, aby nasycić, lecz raczej aby wzbudzić pragnienie. To pragnienie przynosi szczęście, choć niemożliwe jest, by je zaspokoić (…).Tamże, 51-52przekł. B. Tobor