s. prof. Zofia Zdybicka USJK
Szlak modlitewny i kontemplacyjny – na tropie wielkiej mistyki hiszpańskiej
Jan Paweł II sam odsłonił tajemnicę swojego życia modlitwy i refleksji nad powołaniem na przestrzeni całego życia. Wskazywał bowiem „szlak modlitewny i kontemplacyjny […] drogi do kapłaństwa, a potem w kapłaństwie – […] do dnia dzisiejszego”. Wskazywał również, jak znalazł się na tropie wielkiej mistyki hiszpańskiej i był jej wierny do końca swego życia.W swoich pismach autobiograficznych: Przekroczyć próg nadziei, Dar i tajemnica, Wstańcie, chodźmy! oraz Pamięć i tożsamość „sięga do korzeni […] najgłębszych i najbardziej osobistych przeżyć i doświadczeń”.Jan Paweł II umożliwił w ten sposób – raczej niespotykany u dotychczasowych papieży – wgląd w swoje życie duchowe, w swoje wnętrze. Dzielił się najgłębszymi doświadczeniami i refleksjami dotyczącymi drogi, którą go Pan Bóg prowadził, i wskazywał na jej ostateczne źródła. Wyłania się z nich obraz człowieka, kapłana, biskupa, papieża, którego życie było ukierunkowane ku Chrystusowi, w którego wierzył, któremu zawierzył, którego kochał i służył Mu z bezgranicznym oddaniem.W mistycznym zjednoczeniu z Chrystusem i Kościołem ogarniał swoją miłością całe dzieło Boże, a przede wszystkim każdego człowieka i nadludzkim wysiłkiem dążył, by współczesnym ludziom ukazać niepojętą miłość – Boga. Ukazać „oblicze Chrystusa”, by otworzyć drzwi serc ludzkich Chrystusowi, jedynemu Zbawicielowi człowieka. Prowadząc życie „spowite modlitwą”, pragnął, by modlitwa była udziałem innych.Jan Paweł II miał osobowość ludzką i religijna niezmiernie wrażliwą. Wzrastał w środowisku głęboko religijnym. Na drodze jego życia Duch Święty stawiał ludzi modlitwy.Według świadectwa Jana Pawła II pierwszym „nauczycielem modlitwy” był ojciec „człowiek głębokiej modlitwy”. Nieraz widział nawet w nocy ojca modlącego się na kolanach, utkwił mu również widok ojca modlącego się w kościele parafialnym. Ten „przykład mojego Ojca był jakimś pierwszym domowym seminarium”. To ojciec dając książeczkę do nabożeństwa, wskazał na modlitwę do Ducha Świętego i polecił synowi odmawiać ją codziennie.„Tak też staram się czynić. Wtedy po raz pierwszy zrozumiałem, co znaczą słowa Chrystusa do Samarytanki o prawdziwych czcicielach Boga, to znaczy tych, którzy czczą Go w Duchu i w Prawdzie (por. J 4, 23)”.Drugą osobą, która oddziałała na młodego Wojtyłę był J. Tyranowski. Według opinii Jana Pawła II był on prawdziwym mistykiem: „Człowiek ten, którego uważam osobiście za świętego, wprowadził mnie na trop wielkiej mistyki hiszpańskiej, a zwłaszcza św. Jana od Krzyża. Jeszcze przed wstąpieniem do tajnego seminarium czytałem dzieła tego mistyka, zwłaszcza poezje. W tym celu nauczyłem się też języka hiszpańskiego, aby móc czytać dzieła św. Jana w oryginale. To był bardzo ważny etap w moim życiu”. Z dalszych losów Jana Pawła II wiemy, że św. Jan od Krzyża stał się jego „nauczycielem i przyjacielem”.Jan Paweł II przyznaje, że to słowa ojca, który kazał mu być czcicielem Boga „w Duchu i Prawdzie” pozwoliły mu głębiej wniknąć w istotę życia chrześcijańskiego. „Odnalazłem Kościół jako wspólnotę zbawienia. Odnalazłem w tym Kościele swoje miejsce i swoje powołanie. Stopniowo zrozumiałem znaczenie Chrystusowego Odkupienia, a przez to znaczenie sakramentów, a zwłaszcza Mszy świętej. Dostrzegłem, za jaką cenę zostaliśmy odkupieni. I to wszystko wprowadziło mnie jeszcze bardziej w tajemnicę Kościoła, który właśnie jako tajemnica ma wymiar niewidzialny. […] Kościół, jako Ciało mistyczne Chrystusa, przenika nas wszystkich i wszystkich ogarnia. Jego duchowa, mistyczna pojemność jest o wiele większa, aniżeli potrafią to ukazać jakiekolwiek socjologiczne statystyki”. Czym był dla Jana Pawła II Kościół, wyraził on plastycznie w poemacie Stanisław: Kościół: dno bytu mojego i szczyt. (…)Sakrament mojego istnienia w Bogu, który jest Ojcem. W oparciu o żywą wiarę i na modlitwie szukał drogi życia, sposobu uczestniczenia w życiu Kościoła. Miał wiele możliwości – literatura, poezja, teatr, filozofia… W wyborze drogi życia szukał pomocy. Szczególnie bliski był mu św. Brat Albert (Adam Chmielowski): „Dla mnie jego postać miała znaczenie decydujące – pisał – ponieważ w okresie mojego własnego odchodzenia od sztuki, od literatury i od teatru, znalazłem w nim szczególne duchowe oparcie i wzór radykalnego wyboru drogi powołania”.„Szukaj w dalszym ciągu. Ale czego? Szukałem chyba dość. Szukałem wśród tylu prawd.Przecież te rzeczy mogą dojrzewać właśnie tylko w ten sposób. Filozofia… sztuka… Prawdą jest to, co ostatecznie wypływa na wierzch jak oliwa w wodzie. W ten sposób życie odsłania nam ją powoli, częściowo, lecz ciągle. Prócz tego jest ona w nas, w każdym człowieku. Tam właśnie zaczyna przylegać do życia. Nosimy ją w sobie, jest mocniejsza od naszej słabości […]”.Z wyraźnej pilnie nadsłuchiwanej Bożej inspiracji Wojtyła wybrał kapłaństwo: „[…] coraz bardziej jawiło się w mojej świadomości światło: Bóg chce, ażebym został kapłanem. Pewnego dnia zobaczyłem to bardzo wyraźnie: był to rodzaj jakiegoś wewnętrznego olśnienia. To olśnienie niosło w sobie radość i pewność innego powołania. I ta świadomość napełniła mnie jakimś wielkim wewnętrznym spokojem”.Następne wybory: praca naukowa, filozofia czy biskupstwo, wreszcie pasterz diecezji czy pasterz całego Kościoła nie zmieniły w jego życiu „priorytetu modlitwy”. Pogłębiły jej intensywność i poszerzały przestrzeń omawianych na modlitwie spraw. „Moją ustawiczną troską było, aby oddając się nauce, studium teologii i filozofii, nie tylko nie »zapomnieć« być kapłanem, lecz raczej, by mi to pomagało być nim coraz pełniej”.Życie w seminarium duchownym było wypełnione nauką i modlitwą. Znając głęboką religijność młodego Wojtyły, można sobie wyobrazić jego życie modlitwy. Daje temu świadectwo kolega kursowy ks. A. Deskur: „[…] wyróżniał się spomiędzy nas świętością i głębią swego modlitewnego życia”. A że modlitwy było wiele świadczy notatka z wakacji spędzonych w parafii w Raciborowicach: „Wiele czasu spędzałem w starym raciborowickim kościele […]. Wiele godzin przemedytowałem spacerując po cmentarzu. Przywoziłem do Raciborowic także swój warsztat studiów – tomy św. Tomasza z komentarzami. Uczyłem się teologii niejako w samym »centrum« wielkiej teologicznej tradycji. Pisałem już wówczas pracę o św. Janie od Krzyża” (chodzi o pracę magisterską: Pojęcie środka zjednoczenia duszy z Bogiem w nauce św. Jana od Krzyża).Święcenia kapłańskie Wojtyła przeżył głęboko jako całkowitą konsekrację Bogu. Po latach wraca do tych przeżyć, zwłaszcza leżenia krzyżem. W tej postawie widzi wyznanie „całkowitej gotowości do podjęcia służby” jaka zostaje mu powierzona. „Ceremonia ta pozostawiła głęboki ślad w moim życiu kapłańskim. Kiedyś po latach w – Bazylice Św. Piotra na początku Soboru – mając przed oczyma ten moment święceń kapłańskich, napisałem utwór poetycki [Posadzka – dop. Z. J. Z.] […] [wyrażając pragnienie – dop. Z. J. Z.] tak jak Piotr, przyjąć we własnym życiu krzyż Chrystusa i uczynić się »posadzką« dla braci” – najgłębszy sens duchowości kapłańskiej. W przypadku Wojtyły trudno nie dopatrzyć się elementu wizyjno-mistycznego.Nie ulega wątpliwości, że życie kapłańskie Jana Pawła II było życiem modlitwy. Wynikało to z jego głębokiego przekonania, „że: »Modlitwa tworzy kapłana i kapłan tworzy się przez modlitwę […] kapłan winien być przede wszystkim człowiekiem modlitwy, przekonanym, że czas przeznaczony na bliski kontakt z Bogiem jest czasem najlepiej wykorzystanym, ponieważ wspomaga nie tylko jego samego, ale i pracę apostolską”.„Sekretem pozostaje jednak zawsze świętość kapłańskiego życia, wyrażająca się w modlitwie i medytacji, w duchu ofiary i gorliwości misyjnej. Gdy przebiegam myślą lata mojej duszpasterskiej posługi jako kapłana i jako biskupa, widzę coraz wyraźniej, jak bardzo ta zasada sprawdza się w życiu”.Wszyscy, którzy uczestniczyli w odprawianej przez Jana Pawła II Mszy św., zwłaszcza w prywatnej kaplicy, podkreślają ogrom towarzyszącego przeżycia. Jakby wyczuwało się obecność, która promieniowała przez Celebransa. Sam zresztą stwierdza, że „sprawowanie Eucharystii jest największą i najświętszą czynnością każdego prezbitera. A dla mnie, od pierwszych lat kapłaństwa, sprawowanie Eucharystii stało się nie tylko najświętszym obowiązkiem, ale przede wszystkim najgłębszą potrzebą duszy”.Otwarcie się na Chrystusa i „mistyczna z Nim więź”, otwarcie się na Ducha Świętego, oddanie się Matce Najświętszej (Totus Tuus), wyrażane w stałej, wiernej, głębokiej modlitwie decydowały o świętości życia Ojca Świętego, niespożytej dynamice apostolskiej przesyconej pragnieniem, aby wszyscy ujrzeli Oblicze Chrystusa i doświadczyli Jego miłości miłosiernej. Miłością ze źródeł najczystszych obdarzał wszystkich kierowany bogatą „wyobraźnią miłosierdzia”.W głębię i bogactwo tajemnicy duchowego życia Jana Pawła II dobrze wprowadza także jego twórczość poetycka. Towarzyszyła ona Ojcu Świętemu od młodości do ostatnich lat życia. Od Hioba (1940), Pieśń o Bogu ukrytym (1944), aż po Tryptyk rzymski (2003) poetyckim językiem wyrażał swoje doświadczenia mistyczne. Cała przestrzeń poezji Wojtyły wypełniona jest Bogiem, tajemnicą związków człowieka z Nim, z nieskończonością, wypełniona jest wielkim tematem modlitwy, wiary, miłości, cierpienia, całokształtem problemów ludzkiej egzystencji, zwłaszcza w perspektywie odniesienia do Boga. Jest to poezja medytacyjna, o charakterze wizyjno-mistycznym, poezja kontemplacyjna, a „blask rozświetlający jej wnętrze ma źródło mistyczne”.Jest to poezja wyrażająca własne stany ducha, doświadczenia i przekonania autora ze świadomością ich wagi w życiu innych. Autor przemawia nie tylko jako znawca, ale pragnie przekazać własne doświadczenia innym – czyli przemawia jako nauczyciel, mistrz życia wewnętrznego. Zawarta jest w niej „wizja człowieka w drodze do zbawienia”, tajemnica „świętości życia”. Modlitwa dopełniona jest przez działanie.Wśród często występujących kategorii: spojrzenia, zdumienia, ciszy, prostoty, pokory, ukrycia, wdzięczności – wybija się na pierwszy plan i najczęściej powtarza kategoria „głębi” -centralna dla poezji, a w pewnym sensie, dla życia Wojtyły. Młody Wojtyła pisał: „Musisz stanąć i patrzeć coraz głębiej i głębiej […]”.Konieczność zatrzymania się i kontemplacji jest nieodzowna na drodze, na której zmierzamy do Boga, którą przechodzi każdy z nas.Jest to także droga Kościoła, po której Kościół prowadzi do Boga, do zbawienia. Toteż wezwanie, które Jan Paweł II skieruje do Kościoła na progu Trzeciego Tysiąclecia brzmi -„wypłyń na głębię”.(Fragment książki „Jan Paweł – filozof i mistyk”, Lublin 2009, s. 112-121)