Współczesny świat miejscem posłannictwa osób wierzących – świętość rodzi się „tu i teraz”

o. Marian Zawada OCD

Współczesny świat miejscem posłannictwa osób wierzących – świętość rodzi się „tu i teraz”

W temacie istotne są trzy elementy: współczesność świata, posłannictwo wobec niego i świętość. Pokrótce przyjrzyjmy się tym sektorom myśli, by odkryć prawdę naszej obecności.

1. Desygnaty „świata”

 

Świat może być rozumiany w kilku znaczeniach. Najważniejsze z nich wyeksponujemy, by uchwycić zasadnicze punkty odniesień.

1.1. Kosmos – dzieło Boga

Świat jest dziełem Boga, z wpisanym w nie przedziwnym Jego imieniem (por. Ps 8, 2). Zostało od początku do końca uczynione według Jego zamysłu (logoi), bez udziału człowieka, lecz powierzone w jego ręce, aby go uprawiał go i doglądał (Rdz 2, 15). W językach oryginalnych mamy dokładnie: działał i strzegł. Dzieło to cechowały piękno, jedność, harmonia. Opis biblijny posługuje się metaforą ogrodu, czyli czegoś przyjaznego życiu i uporządkowanego.

 

Świat jest naturalnym środowiskiem życia człowieka, o które ma się troszczyć. Oznacza to dwie rzeczy: człowiek żyje w świecie i tu realizuje własne powołanie. Świat jest miejscem, na które zstępuje „każde dobro, jakie otrzymujemy, i wszelki dar doskonały” (Jk 1, 17). Jest tym, co naturalnie mówi o Bogu, wiąże człowieka ze Stwórcą, przypomina mu Jego dar i hojność. Bóg powierzając człowiekowi świat, jednocześnie zgodził się, by troszczył się o niego według własnego pomysłu.

1.2. Świat jako scena historii

Świat jest miejscem gdzie dokonuje się historia, splatają ludzkie dzieje i trwają pokolenia. Tu człowiek buduje kulturę, swe wspólne dziedzictwo, to, co jest wytworem jego pracowitości, troski a także potrzeby tworzenia. Tu najpełniej ujawnia się twórcza moc ludzkiego ducha. Tu dochodzi do prawdy, poszukuje, organizuje siebie i swą działalność oraz życie w społecznościach, buduje, tworzy rzeczywistości i rzeczy piękne i użyteczne, poprzez sztukę, rzemiosło i technikę. Tu też porządkuje swą obecność odnajdując ślady Boga i kierując ku Niemu swe życie.

Człowiek żyje w wielkiej polifonii sensów i kontekstów, od ciał niebieskich, poprzez wielkie wydarzenia historyczne, po drobne sprawy codzienności, a dziś coraz bardziej jest zapraszany by odnajdywać się w różnorodności. U wielu tempo zmian przerasta zdolność do przyswajania, nie nadążają, by temu, co nadchodzi nadać imię, czyli rozeznać sens. Dlatego żyją w narastającej anonimowości zjawisk i wydarzeń.

1.3. Świat jako przestrzeń zdrady człowieka

Świat jako miejsce zdrady człowieka możemy rozumieć w dwóch kontekstach: jako miejsce zdradzone przez człowieka, oraz jako miejsce, w którym człowiek doznaje zdrady. Świat po upadku człowieka stał się miejscem „przeklętym” (przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu, Rdz 3, 17), gdzie zadomowił się bunt wobec Boga (Babel) i nienawiść wobec człowieka (Kain). To, co niskie uzyskało władzę nad tym co wysokie, i uformowało nowy sposób życia. Dosadnie go określa to Paweł: żyliście niegdyś według doczesnego sposobu tego świata, według sposobu Władcy mocarstwa powietrza, to jest ducha, który działa teraz w synach buntu (Ef 2, 1-3).

Świat po upadku człowieka w grzech stał się „kartą przetargową”, miejscem sporu pomiędzy boską aspiracją człowieka (wpojoną przez węża w raju) a Stwórcą. Stał się niejako miejscem sporu o bóstwo, gdzie człowiek usiłuje odgrodzić go od Stwórcy i uczynić się jedynym suwerenem ziemi. Poprzez grzech wróg naszego zbawienia zdobył władzę nad światem, tak, że stał się on duchowo dwuznaczny. Św. Jan stwierdza: Wiemy, że jesteśmy z Boga, cały zaś świat leży w mocy Złego (1J 5, 19), dosł. zadaje kłam mocą Złego. Kłamliwość świata polega na tym, że wyrzeka się Stwórcy. Zły uważa je za swe terytorium. Pamiętamy słynną kwestię ze sceny kuszenia Chrystusa: Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je odstąpić, komu chcę (Łk 4, 6).

Tę opozycję względem Stwórcy św. Paweł nazywa tajemnicą bezbożności (2Tes 2, 7). Działa ona wewnątrz świata jako zasada grzechu, nieprawości, zła. Rodzi się i umacnia w przestrzeni kłamstwa, tam, gdzie nie ma miłości prawdy (2Tes 2, 10), pośród tych, którzy umiłowali ciemność (J 3, 19). Św. Paweł mówi o żywiołach świata (Kol 2, 20), które chcą zdominować człowieka i poddać go prawu grzechu. W samym sercu świata tkwi zdrada. Człowiek pojawia się jako zdradzony, oszukany – homo decēptus. W samym środku świata, w samym środku swego serca doznaje zdrady. Pojawia się jako zagubiony pośród zdrad i w nie się nieustannie wikła. Dlatego świat jawi się jako przestrzeń uwodzenia. To nie tylko przestrzeń grzechu, ale i innego człowieczeństwa, innej Ewangelii (por. 2Kor 11, 4). Inne bowiem, zwłaszcza to szukające zadomowienia w ufności, może być kłamliwe. Zdrada wtedy staje się żywiołem.

Chrystus w dziele zbawienia wypracował dla nas przestrzeń wolności od uwikłania w grzeszną naturę świata: razem z Chrystusem umarliście dla “żywiołów świata” (Kol 2, 20).

3.1. Świat – moduł duchowo wewnętrznie pusty

Ten świat, ponieważ został poddany niewoli zepsucia (Rz 8, 21), niejako „zablokowany” na prawdziwego Boga, stał się wewnętrznie pusty. W istocie jest to pustka po Bogu. Owocuje zasadniczo jako osamotnienie, życie na bezpańskiej ziemi, na której wolność zajmuje się przede wszystkim usuwaniem: barier moralnych, ograniczeń natury, innych ludzi, ale nade wszytko Boga. Ta pustka ogarnia od wewnątrz i wbija się w świadomość pazurami poczucia bezsensu i absurdalności istnienia. Kłamstwo zaś polega na tym, że świat stwarza złudzenie obfitości. Dlatego świat staje się objawieniem zdrady: w istocie nie daje żadnej odpowiedzi, a jedynie zatrute słowa i kłamliwe obietnice, jak wąż w raju.

Jednocześnie świat (człowiek w swoim świecie) sam stał się przedmiotem kultu, a zarazem – przestrzenią idolatrii, przestrzenią schorowanej religijności. Nie tylko, że nie dopuszcza do głosu idei prawdziwego Boga, ale skrzętnie wypełnia religijny obszar kreacjami idolatrycznymi, zastępami bogów, którym czołobitnie służy. Świat znakomicie zagospodarowuje religijne potrzeby człowieka, hołdując wyobrażeniom wielkości i wzniosłości. We współczesności mamy do czynienia ze wzmożoną kreacją idolatryczną, która z jednej strony posuwa się do radykalnego usuwania prawdziwego Boga z przestrzeni publicznej, z drugiej, ubóstwieniem przestrzeni doczesnej. Dokonuje się nieustannie absolutyzacja względności.

3.2. Antropologiczne spłaszczenie

Zorganizowanemu zakłamaniu towarzyszy fałszywa wizja człowieka, traktująca go jako „biologiczną masę” zainteresowaną jedynie zaspokajaniem i rozwijaniem najprostszych i najbardziej podstawowych instynktów i uczuć, unieważniając zupełnie sferę ducha. Współczesny człowiek pojawia się najczęściej w kontekście świata, który jest wielką piaskownicą, a jego zadaniem jest dostarczać dużych porcji dobrej zabawy. Lansując scenę współczesną, „wolną” od uprzedzeń i wyrzutów sumienia, podporządkowuje jednocześnie i zniewala, wręcz tyranizuje swymi wytworami, a oponentów spycha i ośmiesza. Jednocześnie swych „wyznawców” uwalnia od poczucia winy, proponując powszechną zgodę na grzech i kłamstwo. Kościół mówi o zorganizowanych strukturach zła, o antyewangelizacji.

Spłaszczonej antropologii towarzyszy spłaszczona soteriologia. Można mówić o sekularyzacji idei zbawienia, zamkniętej w doczesnym świecie.

2. Świat jako przestrzeń Kościoła

Chrystus żegnając się z apostołami posyła ich właśnie do świata: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! (Mk 16, 15). Nie powiedział: strońcie od świata, uciekajcie przed nim, zamykajcie się we wspólnotach. Nie powiedział także: idźcie tylko do określonych środowisk. Powiedział idźcie na cały świat, na całość świata.

2.1. Praca Kościoła na scenie historii

Kościół formułuje swe zadanie jako budowanie Królestwa Bożego. Pracować dla Królestwa znaczy uznawać i popierać Boży dynamizm, który jest obecny w ludzkiej historii i ją przekształca. Budować Królestwo znaczy pracować na rzecz wyzwolenia od zła we wszelkich jego formach (CA 29). Chrześcijanin dzięki swej obecności przywraca i poddaje własną historię i historię społeczności Bogu. Dzięki temu jego historia staje się historią Boga, a jego życie – życiem Boga.

Wierzący zostali obdarowani największymi obietnicami, by przez nie się stać uczestnikami Boskiej natury, jednocześnie wyrywając się z zepsucia wywołanego żądzą na świecie (2P 1, 4). Tym żądzom św. Jan nadaje trzy imiona: Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc: pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia nie pochodzi od Ojca, lecz od świata. (1J 2, 16). Trzy przestrzenie: żywioł cielesności, zachłanność i schorowana wielkość to wewnętrzna struktura świata. Łaska Chrystusa jednocześnie wyzwala z tych żywiołów. Warto zauważyć, że trzy śluby składane w konsekracji zakonnej ogarniają właśnie te trzy rzeczywistości.

Encyklika Centesimus annus dopowiada: Królestwo Boże obecne w świecie, nie będąc ze świata, oświeca porządek społeczności ludzkiej, a energie łaski przenikają go i ożywiają. W ten sposób można lepiej zrozumieć potrzeby społeczeństwa godnego człowieka, naprawić wypaczenia, zachęcać do odważnego działania w służbie dobra. Do tego dzieła przepajania duchem Ewangelii rzeczywistości ludzkich powołani są, razem ze wszystkimi ludźmi dobrej woli, chrześcijanie, a w szczególny sposób świeccy (CA 25).

2.2. Chrześcijańskie supra modum

Człowiek dzięki wierze wprowadza nowy czynnik, nowy wymiar, nazywany przez Chrystusa fermentum (Mt 13, 33), który ostatecznie okazuje się być decydujący. Jest to zaczyn nowego życia. Dlatego w samym centrum świata toczy się zmaganie o życie, o rodzaj życia, o jego rozmach i jakość. Dziś jeszcze bardziej rozumiemy, że jest to bój śmiertelny.

Chrześcijanin wprowadza w samo centrum świata myślenie transcendencją i objawia boski rodzaj godności, przez co narusza naturę świata zamkniętą w sobie i na sobie skupionej. Chrześcijanin wyrasta „ponad”, wprowadza w skończony horyzont spraw nieskończony zaczyn, w przestrzeń zamkniętą w czasie – zaczyn wieczny. Owo „ponad” – supra modum czyni rzeczywistość niespójną i wprowadza ewangeliczny niepokój. Człowiek wierzący winien być wierny supra modum, odnawiać nieustannie pamięć wieków i kierować ją ku temu co w górze: Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi (Kol 3, 2). Wewnątrz tych dążeń toczy się spór o naturę możliwej do osiągnięcia pełni. Owo rozwidlenie kierunków, pomiędzy tym, co przyziemne i tym, co wysokie, przebiega zarówno przez serce człowieka, jak i serce historii, całych społeczeństw. Dążenie formuje właściwa mu dyscyplina, posłuszeństwo wewnętrznej logice: bądź wierność temu, co zniszczalne, bądź temu, co niezniszczalne. Formułuje się to zgodnie ze słowami św. Pawła: Zapewniam was, bracia, że ciało i krew nie mogą posiąść królestwa Bożego, i że to, co zniszczalne, nie może mieć dziedzictwa w tym, co niezniszczalne (1Kor 15, 50). Widzimy, że obecność chrześcijanina obnaża niezdolność świata do wzniosłego, wysokiego dążenia – demaskuje osadzenie w tym, co zniszczalne i przemijalne. Świat zaś w sposób zdecydowany chce ukryć tę prawdę.

Kościół wskazuje, że ukryte tchnienie Ducha Bożego powoduje, iż duch ludzki otwiera się również wobec zbawczego i uświęcającego samootwarcia się Boga. Dzięki łasce uczynkowej, która jest darem Ducha Świętego, człowiek wchodzi w „nowość życia”, zostaje wprowadzony w Boży i nadprzyrodzony jego wymiar. Równocześnie zaś sam człowiek staje się „mieszkaniem Ducha Świętego”, „żywą świątynią Boga” (por. Rz 8, 9; 1 Kor 6, 19). Przez Ducha Świętego bowiem Ojciec i Syn przychodzą do niego i czynią u niego swe mieszkanie. (DV 58). Dzięki temu Bóg może jeszcze bardziej zamieszkać w historii.

2.3. Nowa formuła Kościoła – być w świecie

W stosunku do świata dominowały dwie tendencje: jedna, co prawda ukierunkowana na życie doczesne, ale wiara miała pozostawać czymś obcym, i druga zwrócona wyłącznie ku zbawieniu pozaziemskiemu, które jednak nie oświecało i nie kształtowało obecności człowieka na tej ziemi (por. CA 5). Sobór Watykański II wypracował nowe usytuowanie: Kościół w świecie współczesnym. Nie „poza”, czy „obok”, ani „ponad”, lecz „w”, być pośród świata. Otwarcie na współczesność, aggiornamento, stawiało wobec Kościoła wbrew podejrzeniom jeszcze trudniejsze zadanie, gdyż chciał on być blisko wszystkich ludzkich spraw. Być w świecie, a jednoczenie nie być ze świata, być z Chrystusa.

Furorę zrobiła formuła „tu i teraz” (hic et nunc). Oznacza ona, że nie mamy innego miejsca, niż to ofiarowane nam przez Boga i innego czasu niż obecny. Nie możemy żyć w jakimś wirtualnym miejscu i urojonym czasie.

Lecz ta formuła nie może wystarczać. Aby pośród współczesności nie ulec pokusie upodobnienia do świata należy być wierny formule ewangelicznej obietnicy, która ostateczne szczęście przenosi na drugą stronę życia. Formułę „tu i teraz” należy dopełnić inną – „tam i potem” (ibi et post). Wtedy „tu i teraz” jest drogą do „tam i potem”. Zwłaszcza konsekracja winna oprzeć się na tym wyeksponowaniu obietnicy, by stała się świętowaniem nadziei.

2.4. Spór duchowy ze światem

Chrystus, jako objawienie prawdy, a zarazem Kościół w posłudze zbawienia, odbudowując rzeczywistą wizję świata, człowieka i Boga, oraz relacje między nimi, pojawia się jako coś demaskującego zakłamanie świata. Zakłamanie pojawia się w podwójnym znaczeniu. Po pierwsze polega na tym, że chce on uchodzić za coś idealnego. Lecz kolejne rozczarowania i tragedie społeczne i osobiste przekonują nas o tym, że człowiek najczęściej pada łupem kolejnych złudzeń. Po drugie, stanowi on środowisko grzechu.

Dlatego pojawia się i odżywa pierwotna, określona przez Boga nieprzyjaźń, pomiędzy pokoleniem wężowym a pokoleniem Niewiasty (por. Rdz 3, 15). Daje temu wyraz sam Chrystus: Ja im przekazałem Twoje słowo, a świat ich znienawidził za to, że nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego. Oni nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Uświęć ich w prawdzie (J 17, 14-17). Pada tu kluczowe wyrażenie definiujące rolę Kościoła wobec świata: uświęcenie w prawdzie, wobec hołdowaniu kłamstwu.

Świętość to droga upodobania, które odnajduje wierny w oczach Ojcu, to kroczenie królewską drogą Krzyża, poprzez uniżenie i radykalne próby wykluczenia. Świętość nie wyklucza odwagi zmierzenia się z męczeństwem, utraty w wymiarze doczesnym słusznych praw i społecznego wsparcia, wyściela drogę poświęceniem. Świętość to dzielne i pełne miłości trwanie pod Krzyżem, nie bacząc na lekceważenie, oszczerstwo i utratę dobrego imienia. Kościół chce wnosić w zastaną – ofiarowaną mu przez Ojca – rzeczywistość świata zbawczą możliwość przełamania ludzkiej nienawiści i pogardy, miłość, która bezinteresownie bierze jego beznadzieję i bezsilność.

Zdajemy sobie sprawę z tego, że świat może zająć różne stanowiska wobec Kościoła: albo poddać go usunięciu czy zmarginalizowaniu w życiu społecznym, zaproponować inne typy duchowości czy religijności, albo też starać się pozyskać Kościół dla własnych celów.

Dynamika boskiej prawdy, jako łaska miłości i prawdy, przemienia i przekształca oblicze świata. Ale świat, który w istocie rości dla siebie boskie aspiracje może ujawnić wrogość wobec posłannictwa Kościoła. Chrześcijanie ciągle wydają się być zaskoczeni posunięciami w życiu publicznym, ustawodawstwie czy moralności, jak gdyby zapominali o tej duchowej niespójności Kościoła i współczesności. Spotkają się przecież na scenie świata synowie chwały (Hbr 2, 10) z synami buntu (Kol 3, 6).

Kościół podejmując misję Chrystusa na świecie winien pamiętać, że naznacza świat wymiarem wiecznym (boskim) oraz głosi nową ziemię. Świat jednak nie oczekuje na orędzie, nie tylko polemizuje z nim, ale bywa, że zdecydowanie się mu przeciwstawia. Pomimo, że będzie on wrogi, Kościół jednak cierpliwie i wiernie podejmuje zbawczą służbę: podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą do królów i namiestników. (…) z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich (Łk 21, 12.17).

We współczesności dostrzegamy również wysiłki, by zastąpić typową dla Kościoła religijność, inną, bliżej nieokreśloną, charakteryzującą się jedynie osobistym wymiarem i swobodnym doborem prawd i postaw.

Wreszcie, mamy czy to w polityce, czy życiu społeczno-gospodarczym próby bezkrytycznego pozyskania Kościoła dla przeforsowania swych planów. Kościół musi strzec prawa do oceny zachowań ludzkich, czy to na planie osobistym, czy ogólnym i wiernie bronić prawdy.

W sensie duchowym winien być gotowy brać na siebie grzech świata i składać swe życie za jego ostateczne zbawienie.

3. Strategie posłannictwa

Kościół swe posłannictwo czerpie z Chrystusa, który został posłany. Z historii zbawienia dowiadujemy się, że Ojciec posyła Syna, następnie Ojciec wraz z Synem – posyłają Ducha Świętego. Bóg tak umiłował świat, że posłał swego Syna, jako ofiarę przebłagalną (J 4, 10). A Jezus dziękuje Ojcu, że poznali, żeś Ty mnie posłał (J 17, 25). Rozpoznanie Jezusa jako posłanego wydaje się być kluczem do mądrzejszego poruszania się po świecie duchowym. Ten sam Jezus obiecuje: odejdę i poślę Go [tj. Ducha Świętego] do Was (J 16, 7). Posłany Bóg do człowieka – oto sposób ujawnienia się, objawiania właściwy Bogu.

Również o Duchu Świętym dowiadujemy się ważnej rzeczy: na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do waszych serc Ducha Syna swego, który woła Abba (Ga 4, 6). Duch wysyłany do człowieka przychodzi, by dać nam nowe serce, jak to znajdujemy u Ezechiela: Dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do wnętrza waszego (Ez 36, 26). Oto posłany Duch-Ogień z nieba.

W tym kluczu posłania Kościół i każdy wierny winien odnaleźć siebie. Najpierw dlatego, że tego chce Chrystus: jak Ojciec mnie posłał, tak i ja was posyłam (J 20, 21). Zatem w ten sam sposób jak Syna posyła Ojciec, jesteśmy posyłani przez Syna i przez Kościół.

Posłanie – missio, ma dwa etapy: objawienie synów i zjednoczenie z Chrystusem. Świat nie dopuszcza ani do objawienia, ani do zjednoczenia. Natomiast intensywnie zagospodarowuje te dwie przestrzenie, jawiąc siebie i jednocząc ze sobą.

a.     Objawienie synów

Dowiadujemy się ze słów św. Pawła, że stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych (Rz 8, 19). Kościół podejmując się swej misji, porządkując świat jednocześnie objawia obecność zaczynu, czynnika nadprzyrodzonego, który powoli zakwasza sobą współczesność. Lecz świat, który pragnie niepodzielnie panować we własnej przestrzeni odczytuje orędzie Kościoła jako coś obcego, niechcianego, jednocześnie lansując własną „ewangelię”, podejmując własną misję (np. przez media) i angażując własnych misjonarzy masowej kultury.

b.    „Zjednoczyć wszystko w Chrystusie” wobec fałszywych modeli jedności

Drugie wielkie zadanie Kościoła, by jednoczyć wszystko w Chrystusie natrafia na opór świata, który kreuje własne modele jedności, jednocześnie odrzucając i potępiając Kościół. Z doświadczenia wiemy, że modele te są zazwyczaj dalekie od chrystusowych ideałów (od fałszywego zjednoczenia płciowego po zrównanie i ujednolicenie w utopiach totalitarystycznych), a nawet świadomie usuwają Boga z przestrzeni publicznej i własnych programów. Wrogowie Ewangelii nie chcą dopuścić do objawienia synów, starają się ich zepchnąć, zmarginalizować, lub ośmieszyć ich misję, a czasami starają się Kościół uwikłać w realizację własnych planów. Cierpliwe niesienie idei jedności odpornej na manipulację i spektakularny efekt, staje się drogą w zaspieszonym i zagonionym świecie.

4.Struktura posłannictwa

Posłannictwo pojawia się na trzech poziomach. Pierwszy, będący fundamentem stanowi osobisty stosunek do Boga; drugi – dotyczy wypracowania właściwego języka, trzeci – związany jest z działaniem. Lecz początkiem refleksji winno być odkrycie siebie pośród świata. To odkrycie nie może być bagatelne – chrześcijanin odkrywa siebie w samym sercu świata, bo o to serce zawalczyć dla Boga.

4.1. Odkryć siebie i Boga w samym sercu świata

Pierwszy element posłannictwa dotyczy zagospodarowania przestrzeni „wyjścia” do świata. Nie może on być inaczej formułowany, jak „wyjście” od Boga zamieszkującego moje serce do Boga zamieszkującego serce świata.

4.1.1. Nieświęte odkrycie siebie pośród świata

Droga do świętości rozpoczyna się w momencie odkrycia zdrady, to znaczy ujawnienia z pełnym przekonaniem, że człowiek jest oszukiwany, że świat jest sceną, pozorem, teatrem. W samym sercu świata, podobnie, jak w samym centrum raju, wąż zasadził zdradę. Uwodzenie polega na tym, że mimo kłamliwego wnętrza, świat domaga się ufności. Kłamliwość świata dotyczy szczególnego faktu: nie chce podlegać Bogu, chce należeć do siebie. Sili się na „niepodległość” wobec Boga.

Co więcej, na tej scenie zostaje zdemaskowany przygnębiający dramat nieszczęsnych: każdy człowiek jest kłamcą (Ps 116, 11). Skażone serce człowieka odsłania odmęty ciemności kłamstw.

Świętość rozpoczyna się od zdemaskowania własnego kłamstwa. Świętość zaczyna się tam, gdzie odkrywam siebie – po zdradzonej stronie świata. Ale – i w tym należy upatrywać zasadniczego sensu – nie tyle czuję się zdradzony, nie tyle widzę podatność na zdradę, lecz odkrywam zdradę własną.

Niektórzy zatrzymują się na tym fakcie zamieniając życie w kolejne sekwencje i odsłony zdrady. Nie-święty skupia się na zdradzie innych i czerpie zadowolenie z jej ujawniania. Taki rodzaj religijności owocuje religią oskarżenia i demaskowania zdrad. Jest rodzajem demonicznego celebrowania zła.

Świętość zaczyna się w momencie, gdy dostrzegam jak sam zdradzam – siebie i Boga, jak zdradzam prawdę i Prawdę. Świętość rodzi się w poczuciu własnej słabości i grzeszności, jak to formułuje wielu, którzy przeszli wąską drogę. Świętość ostatecznie formułuje się jako wierność, zwłaszcza drodze Bożej. Człowiek święty mobilizuje siły i błaga Boga, by przestrzeń zdrady i upadania raczył On zamienić w ziemię wierną. Taki jest rdzeń skruchy. Powierzam Bogu osobistą przestrzeń stworzenia, by dokonał się w niej cud narodzin. Lecz do ujawnienia fenomenu świętości należy dokonać jeszcze jednego odkrycia.

4.1.2. Odkrycie poniżonego Boga w sercu świata

O wiele bardziej istotnym odkryciem od zdrady jest odkrycie mocniejszego Boga – mocniejszego od zdrady, Boga miłosiernego i pokornego, który zwycięża potęgi w cichym i pokornym Sercu Syna. Dopiero wtedy, gdy człowiek decyduje się zamieszkać w Sercu Syna, które bije w sercu świata, może mieć odwagę spojrzeć inaczej na współczesność.  

Posłannictwo ma sens jeżeli osadzone jest w osobistej, mocnej relacji z Bogiem. Posłany winien być wytrawnym znawcą Boga, pojawiać się jako intelligens Deum. Wnosi nie tylko określoną wiedzę, wewnętrzne rozumienie Ewangelii, przetrawione przez życie, ale chce być światłem świata (Mt 5, 14). Poprzez swe życie wewnętrzne rozświetla mroki, to co, św. Jan nazywa głębinami szatana (por. Ap 2, 24). Nie czyni tego, by oskarżać, ale by świat zbawić. Jest to wiedza błogosławieństw – kodeks czy też konstytucja nowego czasu, to prawda o duchowym zmaganiu, prawdziwej wojnie, o przerażeniu nocy ciemnych, gdyż odkrywanie Boga w świecie nie jest zajęciem estetycznym, lecz dramatem.

W samym centrum świata i chrześcijaństwa stoi Krzyż – miejsce poniżenia Boga, Jego zewnętrznej klęski – bezprecedensowego pohańbienia tego, co boskie i rzekomego zwycięstwa doczesności.  

Świętość, aby mogła się rozwinąć, prowadzi człowieka o jeszcze jeden stopień niżej. Poza zdradą świata pomaga dostrzec poniżonego, zdradzonego Boga. Taka jest – z woli Boga – racja zbawienia. Chrystus ocalił świat doznając jego zdrady. W zdradzanym i zdradzającym świecie śmierć Boga staje się gwarantem jego zbawienia. Chrześcijanin sytuuje się w tym samym miejscu – „tu i teraz” zdrady świata. To miejsce jest również miejscem zdradliwego pocałunku najbliższych, jak Judasza. Dlatego Kościół cierpi niewymownie w samym sercu świata, lecz tę miłość wybiera – chce stać pod Krzyżem. Miłość w tym miejscu zostaje najmocniej sfałszowana. Takie jest imię świata, który ubiera swe kłamstwo w kolejne iluzje i utopie społeczne. Zwłaszcza dzisiaj, po totalitarystycznym barbarzyństwie XX wieku, silenie się na beztroski optymizm względem świata nie tylko jest niestosowne, ale zakrawa na kpinę. Z drugiej strony dostrzegamy – dzięki konsumpcjonizmowi – nasycenie współczesnością. Racja nasycenia stała się niekwestionowaną kategorią uprawniającą istnienie. Lecz nasycenie należy dostrzec również w kontekście naszego tematu – życie publiczne, tzw. kultura masowa, a zwłaszcza prawodawstwo coraz bardziej nasycone jest zdradą człowieka. Być może najczęstszą drogą świętości będzie wierne trwanie, jak pod Krzyżem, w hańbie w samym sercu świata, trwanie natarczywie ośmieszane i lekceważone.

4.2. Evangelizare znaczy głosić

O ważności drugiego poziomu przekonujemy się wczytując się w słowa Chrystusa: Oni są ze świata, dlatego mówią tak, jak mówi świat, a świat ich słucha (1J 4, 5). Wielu ludzi żyje wsłuchanych w logos świata. Odnajdują łatwo nie tylko wspólny język, ale i wspólnotę języka, rozpoznają się w słowach i znaczeniach. Chrześcijanie używają innego języka, namaszczonego przez Ducha Świętego (por. 1 J 2, 20). Chcą nie tylko głosić dobrą nowinę, ale jeszcze bardziej być słowem dla świata.

Język jest więc znakiem, czymś religijnie rozpoznawalnym. Głoszenie ma charakter prorocki, czyli w założeniu zmaga się twardością serca i kierowane jest w stronę tych, którzy nie chcą słuchać. Natrafia ono na opór, na wrogość, na lekceważenie, czy też na zmowę milczenia. Dziwi, że chrześcijanie ciągle na nowo wydają się być „zaskakiwani” antagonizmem świata, jakby łudzili się, że przybierze postać potulnej owieczki.    

4.3. Pełnienie – opera missio

Miłość osiąga spełnienie w przyjaźni z Bogiem i we wspólnocie we wspólnym powołaniu do zbawienia. Posłany jest czujny – czuwa nad historią, nad swym sercem, by nie skazić się mentalnością świata, czyli wirusem niepodobieństwa do Boga. Posłany pamięta słowa św. Jakuba: Czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem jest nieprzyjaźnią z Bogiem? (Jak 4, 4-5) i żyje świadomie przyjaźnią ze Stwórcą, by miłość mogła zwyciężać. Pamięta słowa św. Jana: Nie miłujcie świata ani tego, co jest na świecie! Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca 1 J 2, 15).

Tym, co odróżnia wierzących od obywateli tego świata jest nie tylko odmienny język, ale nade wszystko koncepcja wolności. Pragną oni żyć wolnością dzieci Bożych, czyli pełnieniem woli Boga. Konsekrowani pieczętują to w ślubie posłuszeństwa.

Posłannictwo wyraża działanie wewnętrzne, jak i wewnętrzne. Pierwsze, to trud pokonywania miłości własnej, która zamyka się w sobie i na swoich sprawach; jest ona spieraniem się z dawnym człowiekiem, nieprzyjaznym Bogu pragnieniom i postawom. W zwycięstwie człowiek otwiera się na innych i chce im ofiarować dobro najwyższe.

Drugie, zewnętrzne, dotyczy zwłaszcza dzieł misyjnych, wspieranie lokalnych kościołów, podejmowanie dialogu, wymiany wartości, zwłaszcza podnosi sprawę godności człowieka i ochrony najuboższych. To również ogół dzieł misyjnych, charytatywnych, splot wszystkich przedsięwzięć Kościoła, który obecny w różnych kulturach, niesie niestrudzenie miłość.

 

***

 

Powyższe trzy sektory: poznanie, język i działanie, wyznaczają również trzy typy świętości, zaangażowania w sferę duchową. Pierwszy, skupiony wokół poznania jest świętością typu kontemplacyjnego, gdzie pierwszorzędną sprawą jest usilne poszukiwanie Boga, wierne Jego wypatrywanie, oczekiwanie, milczące trwanie pod Krzyżem w samym centrum świata. Domaga się on ukrycia i pokornej cierpliwości.

Drugi, skupiony wokół przekazu, środków dotarcia do odbiorcy, w szerokim znaczeniu słowa skierowanego do człowieka. Świętość jest głoszeniem, przepowiadaniem, przekształceniem życia w czytelne słowo Boga dla współczesności. Ten typ jest obecnością zwłaszcza w kulturze.

Wreszcie trzeci, to droga aktywności, dzieł apostolskich, misyjnych, charytatywnych, zaangażowania w dobro człowieka. Jest odpowiedzią Kościoła na biedę ludzką w najszerszym znaczeniu.

Posłannictwo Kościoła pojawia w świecie współczesnym, jako próba jego ocalenia i przemiany na podobieństwo Boga. Kościół świadomy jest rozdźwięku pomiędzy swym zadaniem a mentalnością świata, jednak nie rezygnuje z niego. Dzięki chrześcijanom w świecie może pracować realnie miłość potężniejsza niż grzech, a prawda i miłość staje się najlepszym środowiskiem ludzkiego wzrastania. Konsekrowani zaś są szczególnie powołani, by pomimo trudu i „spiekoty dnia” świadczyć o miłości Boga, który jest ostatecznym celem całego stworzenia. Nawet, jeśli się to dokonuje w trudnym i milczącym trwaniu przy Krzyżu, ustawionym duchowo w samym centrum świata.