O. Marin Zawada OCD
Potęga detalu, czyli świętość znaczona kruszynami życia
W jednym z filmów była przedstawiona ciekawa teoria, że nawet poruszenie skrzydeł motyla może mieć poważne skutki. W życiu duchowym jest jeszcze bardziej subtelnie. Wielu w swym rozwoju duchowym, wyswobodziwszy się z ciasnych wrzecion kokonu, jak mistyczny motyl jedwabnika u św. Teresy z „Twierdzy wewnętrznej”, nabiera niebywałej zdolności szybowania i wzbijają się w dziedziny niebieskie, niczym orły.
Ich dzielność i zamiłowanie do wysokości, jednych deprymuje, innych oblewa zazdrosnym rumieńcem, a bardziej przedsiębiorczych zachęca do zorganizowanego polowania na motyle, bo uważają, że świętym przystoi miejsce w gablotach.Niemniej jednak, wytrawnych szybowników nie sposób łatwo wystraszyć, więc ćwiczą swe skrzydła w coraz śmielszych akrobacjach, nie wiedząc, że przydają skrzydeł Kościołowi. Jedno machnięcie skrzydeł z czystej miłości do Boga dźwiga całe kontynenty, a wypiętrzenia bywają okazałe.
Każde ich machnięcie ma niewiele wspólnego z machnięciem ręki, natomiast pozwalają niektórym wyżej zadzierać głowy i odnowić młodzieńcze marzenia o świętości.
Inni podobni są do mrówek. Zbierają nasionka, ziarnka piachu, okruszyny i budują swoje „mrówcze” domy, czasem kopce tak potężne, jak góry. Gdyby jednej mrówce z przygodnym ziarnkiem pokazać efekt, to by nie uwierzyła, do czego kolonia jest zdolna.
Podobnie pszczoły, które maleństwa kropelek nektaru zamieniają w ociekające miodem plastry, dające zdrowe, siły i słodycz niewybredną.
Z powyższych przykładów płynie jeden wniosek – o potędze małych rzeczy. Znana mistrzyni „małych technik” – św. Teresa z Lisieux, zdaje się przekonywać, że im rzeczy „mniejsze”, tym bardziej znaczące. Kto nie może zbierać zasług np. dobrych słów (te niemieckie są stanowczo za długie), niech zbiera przecinki. Czasem oddech, pomiędzy jednym zdaniem, a drugim może być przejawem miłości. I język przestaje być karabinem maszynowym. A niektórzy to potrafią szczebiotać bez końca!
Kogo nie stać na rozweselenie bliźniego, niech stanie się mistrzem jednego uśmiechu. Można zacząć od postanowienia, że jak coś zobaczy, to się uśmiechnie. Wtedy może sobie człowiek zdać sprawę, jak wiele rzeczy jest mu dane widzieć.
A jeśli musisz powiedzieć prawdę, zadbaj najpierw, by była podwójnie owinięta miłością, jak
Tym, którzy specjalizują się w malarstwie radzimy, gdy nie może przemalować komuś nieba na błękit lazurowy, to niech zdecyduje się na jedno zdecydowane pociągnięcie. Śpiewakom i wszelkiej maści muzycystom, bardom i DJ-om – teorię jednej nutki, albo jednego klucza, który otwiera pogodę serca. Dołóż swą cegiełkę do akcji „budujemy nowy świat”.
Tym zaś, co mają tendencje przyspieszania kroku i przymus wygrywania wszystkich potyczek, niech zaplanują jeden wolniejszy krok, by nadstawić ucha życzliwego i wziąć coś z ludzkiej biedy do serca.
Nie dasz rady przynieść całego drzewa, ale gałązkę możesz. Ogień rozpoczyna się od jednej gałęzi, może właśnie Twojej, a skoro Panu zależy żeby już zapłonąć…
Tymi i podobnymi pomysłami można zmienić historię, udekorować drogi, dodać odwagi więdnącym. Nie musisz być słońcem! Wystarczy jeden mały promyk w ciemnym miejscu. Czyż najwspanialszy, najkunsztowniejszy, najdroższy materiał – tzw. jedwab morski nie robi się z prawie niewidzialnych nitek? Taka jest logika duchowej subtelności. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu! w: Głos Karmelu 5(53)2013, s. 43.