O sztuce trucia

O sztuce trucia

Niebagatelną Bóg wyświadczył nam przysługę, kiedy ujawnił obecność naszego duchowego śmiertelnego wroga w postaci węża. Węże posiadają tę cechę, że mimo iż wiją się po ziemi, ciągle mają świecącą, czystą skórę, niemal lśnią. W swej „dekoratywności” mogą zauroczyć. Najgroźniejszy z nich to mamba czarna o błyszczącej skórze – błyskawiczny i bezwzględny jak „cień śmierci”, a Zuluzi mówią o nim: „wąż, który biega na ogonie”.

I co ciekawe, mogą tę skórę zmieniać. To dramatyczny wątek dla nie wprawionych. Zmienność ta, a właściwie zwinność i przemyślność w nowych „kreacjach” potrafi deprymować adeptów życia duchowego.

Węże są niebezpieczne z powodu jadu. Jad węży jest mieszaniną związków o  rozmaitym działaniu, który jest sporządzany zasadniczo w celu uśmiercenia ofiary, wyeliminowania jej z kręgu życia. A mędrzec ostrzega: Uciekaj przed grzechami jak przed wężem, bo jeśli się do nich zbliżysz, ukąszą cię (Księga Eklezjastyka 21, 1-2).

Toksyny jadu powodują najpierw drżenie mięśni, drgawki, konwulsje, aż po zaatakowaniu mięśni oddechowych, człowiek dusi się i umiera. Tak samo umiera się duchowo – bez tchnienia, oddechu Ducha Świętego.

Jad najszybciej, przez neurotoksyny, atakuje system nerwowy. To znaczy nie pozwala działać, czy nawet poruszyć się. Postępujący paraliż i bezwład czasem jest oszałamiający w swej skuteczności. Paraliżowanie wyobraźni, którą wąż napełnia lękiem, paraliżowanie umysłu, który zalega złowroga ciemność, wreszcie – woli – najbardziej przykry paraliż w przestrzeni dobra. Paraliżowanie miłości to najforsowniejszy atak duchowy.

Bywa, że trucie zaczyna się od osłabienia ostrości widzenia, a nawet utraty wzroku. Coraz bardziej słabnący duchowy wzrok, nieostrość widzenia powoduje, że człowiek żyje w zamazanym świecie, nie rozeznaje ani dobra, ani zła, a tym bardziej działania Bożego od demonicznego.

Trucie polega na tym, że człowiek traci władzę. Kurczy się ona coraz bardziej i nie potrafi już nawet „zarządzać” sobą. Grzesząc ulega złudzeniu, że tę władzę poszerza, ale ponieważ trucizna zaciemnia perspektywę, a tracenie przytomności rozumiane jest jako wolność, a nawet ekstaza wolności.

Trucizna oddziałuje również na umysł, który podlega głównemu oszustwu – iluzji. Tu następuje zasadniczo deformacja perspektywy.

Niektóre jady są najgroźniejsze dla serca i je atakują najszybciej, gdyż w ich składzie przeważają  kardiotoksyny. Człowiek zaczyna żyć w coraz bardziej bezlitosnym, niemiłosiernym  świecie, a serce mu najpierw twardnieje, a potem robi się zupełną skamieliną. Buduje bezlitosny świat.

Inne trucizny powodują od zewnątrz rany, które nie tak łatwo się zabliźniają. Poraniony człowiek często stosuje swego rodzaju „negatywizor” (negatywna ocena sytuacji), lub co gorsza, negatywny modyfikator, czyli odnawialność negatywnego (zatrutego) spojrzenia. W oczach niektórych zawsze odżywa czarne widzenia spraw, dostojny negatywizm, wierność ciemnej stronie świata.

Mistrzowie trucizn często swe ofiary zabijali pokarmem. To ulubiony i łatwy sposób osiągania celów: zatruć to, czym człowiek się karmi. Dziś niemal powszechnie sączy się trucizna banału, trucizna gniewu, trucizna obnażenia. Kiedy chcemy żyć, należy bardzo rozsądnie i świadomie sięgać po właściwy pokarm, szczególnie, gdy chcemy karmić ducha.

Istniała wśród japońskich wojowników mistrzowie w sztuce trucia – shinobi. Oczywiście, jeżeli ofiara jest ważna, najszlachetniej przyrządzić truciznę ze żmii królewskiej.

Do sztuki trucia należy stosować taką truciznę, by nie można było wyczuć jej obecności. Dlatego stosuje się czasem lekkie trucizny, które odkładają się w organizmie, a dawkowane przez dłuży czas powoduję pożądany, śmiertelny efekt. To ważna wskazówka, dla nadmiernie ufających, dla niebezpiecznie naiwnych, częstujących się tryskającym optymizmem. Trzeba przemyśleć strategie odtruć, a wśród zmysłów odnawiać wrażliwość na toksyczne specjały.   

o. M. Zawada OCD