Z antropologii św. Pawła: narodziny nowego człowieka
Wchodzenie w nowe okresy czasu ożywiają metafory nowości, zwłaszcza te dotyczące tajemnicy nowego świata i nowego człowieka. Teologia św. Pawła wnosi wiele w tę przestrzeń myśli. Szukając dróg odnowy ducha i odnowienia Kościoła, można skorzystać z bogatej teologii, która formowała wyobraźnię chrześcijańską od początku. Mówi on o starym, dawnym człowieku związanych z żywiołami i nowym, zrodzonym z Ducha Bożego. Przyjmijmy zaproszenie, by odnaleźć na nowo duchową wielkość człowieka ewangelicznego.
Człowiek żywiołów
Żywioły wstrząsają naturą, przewalają się przez historię i przez serce człowieka, nie tylko nimi zakłopotanego, ale przez nie często rozbitego. Żywioły to zasadniczo metafora wszelkich nadciągających huraganów, trawiących płomieni, twardej wyschłej ziemi, na której nie da się już żyć, jak i odmęty wód topiących wszystko, co wartościowe. Św. Pawłowi zawdzięczamy doskonałe wyrażenie: człowieka żyjącego w niewoli żywiołów tego świata (Ga 4,3). W żywiołach zadomowił się znakomicie stary człowiek.
Dawny człowiek to grzeszna, upadła, skupiona na doczesności i zmysłowości kondycja i tendencja zawarta w strukturze ludzkiej. Żyje według doczesnego sposobu tego świata, według sposobu Władcy mocarstwa powietrza, to jest ducha, który działa teraz w synach buntu (Ef 2,2). Wyrasta z ginącego nasienia (1P 1,23) i sieje w ciele. Kto sieje w ciele swoim, jako plon ciała zbierze zagładę; kto sieje w duchu, jako plon ducha zbierze życie wieczne (Ga 6,8). Oznacza to nie tylko nieuchronność przemijania, ale martwe życie, tonące w zdawkowych formach śmierci. Człowiek zmysłowy żywi gorzką zazdrość i skłonność do kłótni i sprzeciwia się kłamstwem prawdzie (Jk 3,14). Ta zazdrość wydała owoc w postępowaniu ludzi starego, faryzejskiego systemu religijnego skupionego wokół świątyni. W konfrontacji z prawdziwym Bogiem w Chrystusie byli zdolni jedynie do postaw asekuracyjnych, wynikających z zazdrości i lęku: Patrz – świat poszedł za Nim (J 12,19). Nie liczyła się prawda, Boża sprawa, ale tracone wpływy, poczucie władzy, a zatem należało jak najszybciej zlikwidować zagrożenie. Tego typu uwikłanie dawnego człowieka, świadczy, że opanowała go nie zstępująca z góry mądrość, ale mądrość ziemska, zmysłowa i szatańska (Jk 3,15). Umysłem pogrążeni w mroku, obcy dla życia Bożego, na skutek tkwiącej w nich niewiedzy, na skutek zatwardziałości serca (Ef 4,18), nie byli zdolni do przyjęcia prawdziwego Boga, ani Jego orędzia.
Istotę dawnego człowieka można określić jako podleganie żywiołom upadłej natury, żywiołom w sensie zewnętrznym i wewnętrznym. Mówiąc o żywiołach zewnętrznych mamy na myśli naturę w sensie szerokim, ład i dzikość żywiołów natury, oraz żywioł ludzki: życie społeczne, polityczne, religijne, zmagania interesów i celów przeróżnych grup, wspólnot, układów, itd., co Sobór Watykański II nazywa światem, będącym widownią historii rodzaju ludzkiego (GS 2). Na tej widowni dokonują się przemiany nieraz bezładnie, a… sama wyrazistsza świadomość rozdźwięków istniejących w świecie rodzi lub wzmaga sprzeczności i zakłócenia równowagi (GS 8).
Żywioły wewnętrzne to instynkty, popędy, mroczne pragnienia, wszystko, co wiąże człowieka z niższą częścią natury i powoduje, że w jego sercu wiele elementów zwalcza się nawzajem (GS 10). Po grzechu stosunek do samego siebie stał się sprzeczny i ambiwalentny, podobnie jak cały człowiek[1]. One to, gdy dominują, umysł zupełnie pogrążają w ciemności, prowadząc do zupełnego chaosu i zniszczenia.
Dawny człowiek żyje w niewoli nieprzyjaciela naszego zbawienia. Niewola owa oznacza zniewolenie umysłu i religijnej wyobraźni. Zniewolony zmysłowym sposobem myślenia nie tylko ma zły stosunek do natury, ale nie trzyma się mocno Głowy (Kol 2,19). Z jednej strony bowiem nie pojmuje tego, co jest z Bożego Ducha. Głupstwem mu się to wydaje i nie może tego poznać (1Kor 2,14).
Człowiek żywiołów nie ma dostępu do doniosłości znaczenia Stwórcy. Upadaniu w żywioły towarzyszy proces nikczemnienia. Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy (Rz 1,25). Odwrócenie od Boga powoduje, że człowiek szuka nowych form dla swej religijności, organizując się i ograniczając do tego, co bardziej wyraża jego wnętrze, niż tajemnicę Stwórcy. Jest to zupełnie zarzucenie porządku teologicznego na rzecz antropologicznego, a w konsekwencji zamiana treści religii z wiary na personalne wyrażanie religijnych uczuć czy stanów. Upadających w żywioły czekają dwie konsekwencje:
– wydanie na pastwę na nic niezdatnego rozumu (Rz 1,28);
– wydanie poprzez pożądania ich serc na łup nieczystości (Rz 1,25).
Można by to rozumieć jako bezczeszczenie myślenia i ciała, zaślepienie umysłu i zaćmienie serca. Chory umysł i chore serce rodzą chorą religię uprawianą zgodnie z zasadami kultu własnego pomysłu (Kol 2,23). Ale już nie Bóg stanowi w niej przedmiot uwielbienia.
Dojrzewanie do czasu narodzin
Stary człowiek żywiołów musi być poddany procesowi śmierci. Umiera, gdy nie jest żywiony, gdy się go nie karmi kłamstwem, pozorami, miernotą, zmysłowością. Wyłamując się z oków starego człowieka, dostępujemy tajemnicy nowych duchowych narodzin. Mistrz Eckhart wyjaśnia:
Dwa są narodzenia człowieka: jedno przez które przychodzi się na świat, drugie, duchowe, przez które się go opuszcza. To drugie jest duchowym rodzeniem się w Bogu. Chcesz wiedzieć, czy twoje dziecko się narodziło i czy jest ogołocone ze wszystkiego, a zatem czy stałeś się Synem Bożym? Dopóki się trapisz w sercu z jakiejś przyczyny, choćby nawet z powodu grzechu, twoje dziecko jeszcze się nie narodziło. Jeśli się czymś martwisz, nie jesteś jeszcze matką – rodzisz dopiero i jesteś bliski zrodzenia. Nie poddaj się jednak zwątpieniu, dlatego że cierpisz z powodu siebie samego lub z powodu swego przyjaciela; dziecko wprawdzie jeszcze nie przyszło na świat, ale jego narodzenie jest już bliskie. O doskonałym jego narodzeniu mówić możemy dopiero wtedy, kiedy człowiek nie trapi się już z żadnego powodu; wówczas ma on byt, naturę, substancje, mądrość, radość i wszystko to, co ma Bóg. Wtedy byt Syna Bożego staje się naszym i w nas jest, my zaś wchodzimy w ten sam byt, który ma Bóg[2]
Jak sądzą mistycy nadreńscy, w człowieku, który otrzymał dar zjednoczenia z Bogiem, nie ma innego działania niż tylko rodzenie. Bóg rodzi w nas nieustannie swego Syna. Istnieje przy tym pewna różnica miedzy rodzeniem w Bogu (przedwieczne narodzenie) a rodzeniem w człowieku (odrodzenie)[3]. Człowiek zapominając o sobie czyni miejsce dla Syna, rodząc się ku nieustannemu rodzeniu. Wchodzi na drogi Ojca Odwiecznego Rodziciela.
Ojciec – odwieczny Rodziciel
W tajemnicy Trójcy Przenajświętszej Boga Ojca rozumiemy jako Rodzącego w odwiecznym rodzeniu. Ojciec to ten, od którego wszystko pochodzi. To Rodzenie, jedynie słusznie zwane boskim zajęciem, odnosi się do życia wewnątrz-trynitarnego, do odwiecznego rodzenia Syna, jak i wszelkiego ojcostwa względem stworzenia. W akcie wyłącznego jednorodzenia Ojciec rodzi swego Syna-Boga w doskonałej boskiej jedności. Ojciec jest jedynym i własnym ojcem dla Syna w równości natur i bóstwa.
Ojciec, rodząc Syna, powierza Mu wszystko kim jest, w miłości niewypowiedzianej. Syn wszystko co posiada otrzymuje w tajemniczym rodzeniu. Bój Ojciec wyprowadza ze swego ojcowskiego serca dzieło Miłości Trzech – życie stworzeń i miłującą troskę – Opatrzność. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który [jest i działa] ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich (Ef 4,6). Z łona Rodziciela zostaje wyprowadzone stworzenie.
Stwarza On światłość i w tej światłości człowieka. Stworzeni zaś, wpatrując się w Ojca, budzą się do życia: w Tobie jest źródło życia i w Twej światłości oglądamy światłość (Ps 36,10). Ojciec jeszcze przed stworzeniem przeznaczył nas dla siebie, jako przybranych synów (Ef 1,4). Jedynym Źródłem życia i Nauczycielem jest Ojciec. Słowa Chrystusa są jednoznaczne: Napisane jest u Proroków: Oni wszyscy będą uczniami Boga. Każdy, kto od Ojca usłyszał i nauczył się, przyjdzie do Mnie (J 6,45). Ojciec i Syn i Duch pragną, aby wszyscy stanowili jedno (J 17,21), aby byli złączeni ze stworzeniem tymi samymi Boskimi więzami, które wiążą ich Boskość, stając się ten sposób wszystkim we wszystkich (1Kor 15,28). Głębokie uświadomienie sobie tej prawdy jest otwarciem oczu dla nowego świata. To stworzenie jest dziełem bardziej Ducha Świętego, którego przywołujemy jako Creator Spiritus: Stwarzasz je, gdy ślesz swego Ducha i odnawiasz oblicze ziemi (Ps 104,30). W narodzinach z Ducha znajdujemy jedyność i niepowtarzalność, absolutne jedyne odniesienie Ojca do każdego stworzenia.
K. Rahner dostrzega, że ojcostwo daje przystęp do samej istoty Boga, gdyż odkupienie człowieka dokonuje się poprzez Jezusa Chrystusa, prawdziwego Syna Bożego, dzięki czemu wszyscy ludzie stają się rzeczywiście synami Bożymi i mają przystęp do Boga (Ef 3,12)[4].
Ojciec jest źródłem, miarą i zmierzaniem, celem wszystkiego, co istnieje. Chrystus, Początek i Koniec, Logos, przez które wszystko się stało, oddaje wszystko Ojcu, powierzając Siebie w śmierci. Ale rodzenie poniekąd jest tajemnicą wychodzenia i powrotu. Ojciec rodząc w Synu stworzenie, jednocześnie oczekuje by wszystko powróciło do Niego. Nowe stworzenie nie jest już wyprowadzone z nicości, ex nihilo, jest wyprowadzone z Boga. Dlatego nie zawiera lęku nieistnienia, wypływając z głębi miłości Ojca do nowego świata.
Chrystus – brama Ojca
Nasze rozważania o rodzeniu z Ojca wzmacnia niezwykle zaproponowana przez Boskiego Nauczyciela metafora bramy. Wypowiedziane słowa: ja jestem bramą, rzucają wielobarwne światło na to szczególne miejsce: granicę pomiędzy nowym i starym światem.
Chrystus jest bramą stworzenia, gdyż jak stwierdza Mistrz Eckhart Ojciec z całą swoją mocą wypowiada Syna, a w Nim wszystkie rzeczy. Stworzenia są mową Bożą[5]. Mamy zatem wewnętrzne rodzenie Syna w tajemnicy Trójcy Przenajświętszej, oraz zewnętrzne rodzenie w Synu stworzenia. Dzięki Jezusowi stworzenie znajduje bramę wyjścia z nieistnienia.
W pierwszym znaczeniu Syn jest bramą Ojca. Ale Syn jeszcze w bardziej oczywisty sposób jest bramą do Ojca, dlatego, że to Ojciec sam pociąga w bramę-Syna. Przywołajmy dwa istotne teksty: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli mu to nie zostało dane przez Ojca (J 6,65). Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał (J 6,44). A zatem brama jest niejako dana przez Ojca. On staje w Chrystusie jako bramie i pociąga stworzenie.
Brama w swym pierwotnym znaczeniu wiąże się z możliwością wejścia, przejścia. To nie tylko możliwość wglądu, ale zasadniczo przejście od grzechu do łaski, i aż do głębi. Sytuuje się na granicy, na zetknięciu tego, co zewnętrzne i wewnętrzne, a zatem najbardziej eksponuje narodzeniową paschę. W bramie narodzin to, co cielesne, zmysłowe przekształca się w duchowe. W wysokiej bramie narodzin spotyka się Wysokiego, niewyrażalnego Boga. W bramie światów, starego i nowego, ogniskuje się idea przemiany. Tu najintensywniej objawia się Początek i Koniec – Król wszelkiego czasu. Zwłaszcza czasu rodzenia. W ścisłym kontekście rodzenia z Ojca może ona nabrać znaczenia bramy łona, przez które wyłania się człowiek do nowego świata.
Pan, który miłuje bramy (Ps 87,2), otwiera bramy nieba, by przeprowadzić gwałtowników. Otwiera je Duch Święty. Są to podwoje, wierzeje słowa (por. Kol 4,3), a właściwie tylko jedynego Słowa. Pojawia się jako Ten, który otwiera: Ten, co otwiera, a nikt nie zamknie, i Ten, co zamyka, a nikt nie otwiera (Ap 3,7), Stróż i Mistrz Bram.
Chrystus umiłował i zastrzegł dla siebie nazwę: brama owiec (J 10,7). Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony – wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę (J 10,9). Przez bramę nie tylko wprowadza tych, którzy znają jego głos, ale i wyprowadza On owce na zewnątrz. Wyprowadzenie na zewnątrz kojarzy się z wyrzuceniem: wyrzucaniem z synagogi, następnie poza domenę tego świata. Kiedyś rozwścieczeni Żydzi wyrzucili na zewnątrz uzdrowionego ślepca (por. J 9,34). Zbawienne wchodzenie i wychodzenie to również wolność przystępu do tajemnicy Boga: wchodzenie w kontemplację Boga i powracanie do siebie.
Novum duchowego życia
Nowe narodziny można zdecydowanie odróżnić od narodzin naturalnych, z ciała. Nowość życia ma dwa wymiary. Jeden zasadniczo sakramentalny, wiąże się z przyjęciem sakramentu chrztu św., drugi, bardziej duchowy, wskazuje na człowieka, który ciągle się odnawia w wierze. Dokonują się one poprzez Słowo (1P 1,22-25), Ducha Świętego (J 3,3nn) i noszą charakter nasienia, które Bóg składa w człowieku (1J 3,9)[6]. Można by zatem mówić precyzyjniej o narodzinach Boga w człowieku, idei tak drogiej dla Mistrza Eckharta. Bóg pragnie człowieka, chce przebywać w nim. Człowiek zaś staje się jeszcze bardziej sobą, jeszcze bardziej synem, w miarę jak siebie traci, by Bóg był wszystkim we wszystkich. Nie można narodzin z Boga zrozumieć poza modalnością tracenia siebie i odzyskiwania dla Boga. Utracony w ten sposób człowiek staje się najbardziej godny zbawienia.
Żeby jednak mieć pełną świadomość prawdy, należy stwierdzić, że nowe stworzenie, odnowienie w łasce, zrodzenie w Bogu, jest o wiele większym wydarzeniem, niż samo stworzenie. Dzięki tajemnicy chrztu następuje inicjacja do realizacji podstawowego ideału życia według Boga, doskonałego człowieka i przybranego synostwa[7]. Nowy człowiek zostaje odnowiony na podobieństwo Stwórcy, ponieważ został ochrzczony w imię Jezusa Chrystusa i odrzucił w chrzcie „starego człowieka”[8]. Nowość zatem wyraża fakt włączenia w życie Boga, jak i stawanie się odnowionym[9]. Siostra Z. Zdybicka zauważa:
Człowiek i świat poprzez tajemnicę Wcielenia i Odkupienia w nowy sposób istnieją w Bogu za sprawą Chrystusa – Odkupiciela Ducha Świętego. Powstaje nowa rzeczywistość, nowa sytuacja ontyczna – nowa relacja jako nowa jakość nabudowana na wolnym i świadomym podmiocie przez Ducha Świętego. Człowiek – podmiot osiąga nowy stan i stanowi źródło nowego działania, nowej postawy moralnej[10].
Człowiek w ten sposób odnowiony, stworzony jako nowy w Chrystusie jest wzywany do postępowania zgodnego z nową godnością[11]. J. Glinka zwraca uwagę na dwa wymiary nowości. Słowo νέος oznacza nowość w sensie czasowym, jak i istotowym. Oznacza młodość, świeżość, młodzieńczość, ale także i zupełnie nową jakość, która do tej pory nie istniała, a nawet coś niesłychanego, nieoczekiwanego. „Nowy” otrzymuje moc ku odnowieniu[12]. Nowość objawiona w Ewangelii, a także w Listach św. Pawła dotyczy procesu wzmacniania się życia łaski. W Ewangelii św. Łukasza znajdujemy trzy charakterystyki nowego człowieka: skrucha i nawrócenie (metanoia) jako powrót do Boga (3,8.10-14), następnie życie wiarą wyrażającą się w naśladowaniu Chrystusa (8,12-13; 24,25-26), oraz chrzest w Duchu (3,16), dopełniony w Dziejach Apostolskich[13].
Jedno z kluczowych wyrażeń – chrzest, domaga się jednak wyjaśnienia. Jak zauważa ks. J. Stępień w egzegezie św. Pawła[14], w tłumaczeniu nie oddano dokładnie myśli Apostoła Narodów: przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie (Rz 6,4). Greckie słowo peripathein – „wkroczyli” nie oznacza jednorazowego wejścia, ale wielokrotne powtarzanie, stałe wchodzenie, coś, co powinno trwać przez całe życie. Dotyczy to również wyrażenia nowe życie. Nie chodzi więc o służbę w „nowym duchu”, czyli w jakiejś bezosobowej postawie, ale chodzi o służbę w „nowości Ducha”…[15]
W sensie teologicznym nowość otrzymana i zadana jako dynamizm odnosi się do podobieństwa do Chrystusa, pierwszego pośród nowego stworzenia. Mamy do czynienia z przyobleczeniem w Chrystusa (por. Rz 13,14). Wyrażenie z Listu do Galatów – „ochrzczeni w Chrystusie”(w tekście oryginalnym greckim eis Christon ‘ebaptisthete) uwydatnia myśl o organicznym związku z Chrystusem przez chrzest (zastosowana przez św. Pawła metafora „szaty” ma tu sens ontologiczny, a nie moralny)[16]. Chrzest św. ogarnia całego człowieka, można mówić o imago recreationis[17].
Chrystus jako Jedyny Pośrednik pośredniczy w całym novum człowieczeństwa. On je określa i formułuje, oraz daje moc przemiany. Chrystus ze wszech miar jest Ikoną Ojca[18].W Nim, w Jego Krwi, dokonuje się odnawiające obmycie w Duchu Świętym (Tt 3,5). W Nim sytuuje się odnawiające odrodzenie natury człowieka[19]. Narodziny z Boga są narodzinami z łaski, z ściślej z tajemnicy chrztu św. Chrzest jest bramą łaski skutecznej. Staropolska nazwa chrztu „christ-iti” określa „znaczyć imieniem Chrystusa”[20]. Św. Benedykta od Krzyża tłumaczy naturę łaski otrzymanej w tajemnicy tego sakramentu:
Łaska jest tym, co zespala w jedno Boga i stworzenie. Jeśli rozpatrujemy ją, jako to, czym jest w Bogu, to jest ona boską miłością, boskim tchnieniem, będącym bonum effusivum sui, dobrem, które siebie udziela, rozlewa i daje (nie ulegając przy tym zmniejszeniu). Wzięta tak, jak występuje w stworzeniu, łaska jest tym, co stworzenie w siebie przyjmuje, jako udzielone mu boskie istnienie, jako
Dzięki działaniu łaski, zrodzony w sprawiedliwości i świętości (Ef 4,24) przyobleka się mocnym, stanowczym dobrem, które wypływa z Boga. W sensie ogólnym łaska wyraża wszystkie dobrodziejstwa pochodzące od Syna Bożego[22]. Łaska przyczynia się do podnoszenia ludzkiego życia do stanu życia Bożego[23]. Św. Leon Wielki mówi o ustawicznym zrzucaniu z siebie rdzy śmiertelności, a że wśród stopni duchowego postępu nie istnieje nigdy taki, którego by już nie można było przekroczyć, trzeba sobie zadać trud, by w dniu odkupienia nikt z nas nie znalazł się obarczony grzechami starego człowieka[24].
Narodzeni z Boga rodzą się w mieście umiłowanym (Ap 20,9), ponownie do życia powołani z niezniszczalnego [nasienia], dzięki słowu Boga, które jest żywe i trwa (1P 1,23). Niezniszczalność Boskiego nasienia stanowi źródło zarówno nowości, jak i sposobu trwania. Ojciec Rodziciel zrodził nas przez słowo prawdy, byśmy byli jakby pierwocinami Jego stworzeń (Jk 1,18). Odnowiony staje się zaczynem, początkiem nowej rzeczywistości, odkupionej i przeznaczonej do zbawienia. Spełnia się w mistyczny sposób rodzenie nowych drzew dla ogrodu Pana: nad brzegami potoku mają rosnąć po obu stronach różnego rodzaju drzewa owocowe, których liście nie więdną, których owoce się nie wyczerpują; każdego miesiąca będą rodzić nowe, ponieważ woda dla nich przychodzi z przybytku. Ich owoce będą służyć za pokarm, a ich liście za lekarstwo (Ez 47,12). Niewiędnące drzewa umocnienia i uzdrowienia; ludzie o nowych sercach i nowym duchu (por. Ez 36,26). W tym kontekście padają również ożywiające słowa o nowym czasie: Posiejcie sobie sprawiedliwość, a zbierzecie miłość; karczujcie nowe ziemie! Nadszedł czas, by szukać Pana, aż przyjdzie, by sprawiedliwości was nauczyć (Oz 10,12).
Zrodzony z Boga musi być ukształtowany na Jego wzór. Powinniśmy w naszych rozważaniach być świadomi niejako podwójnego, a raczej zdwojonego ideału. Pierwszy to naśladowanie Chrystusa, drugi, to naśladowanie Ojca. Chrystus to rozróżnia wystarczająco klarownie. Mówiąc: przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie (J 13,34), stawia siebie za wzór. Natomiast stwierdzając: Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski (Mt 5,48), przedłuża perspektywę ideału w Ojca. Chrześcijanin zatem nie tylko wpatruje się w Chrystusa, ale nade wszystko w niewidzialnego Ojca. Taki rodzaj oglądu wnosi świadomość boskiego dzieła, dzieła łaski: Twe ręce mnie uczyniły i ukształtowały (Ps 119,73). Ów początek rzeczy winien towarzyszyć nowej świadomości. Świadomość początku wzmocniona jest obecnością duchowej przestrzeni wypełnionej stosownymi środkami: Boska Jego wszechmoc udzieliła nam tego wszystkiego, co się odnosi do życia i pobożności (2P 1,3). Dane jest nam życie pośród boskich scenariuszy. Wystarczy uchylić zasłony. Człowiek jest zrodzony, odrodzony, formowany na kształt Trójcy Przenajświętszej. Otrzymuje w łasce blask boskiego piękna, odzyskuje światło umysłu, w nowy sposób Bóg zamieszkuje w strukturach ludzkich (por. J 14,23). Człowiek rozumie głębiej co znaczy być odkupiony, uczy się zrębów nowej religijności.
Kształtowanie nowego stworzenia dokonuje się według określonego boskiego wzoru. Już w widzeniu boskiego tronu prorok Ezechiel widzi Święte jako zarys postaci człowieka (Ez 1,26). Jak kiedyś Mojżesz misternie budował namiot spotkania i arkę, zgodnie z wzorem danym z wysoka, również człowiek duchowy winien uważnie wpatrywać się, by być posłuszny słowom: Patrz zaś, abyś uczynił wszystko według wzoru, jaki ci został ukazany na górze (Hbr 8,5). Słowa te wyjaśniają, że nie ma wzorów z dołu, czy też równoległych, pochodzących z doczesności. Ojciec osobiście zadbał, by wszystko było przygotowane… od założenia świata (Mt 25,34). Co więcej: wszystko jest gotowe (Mt 22,4). A zatem nie tylko początek, ale i kształt oczekuje na synów ludzkich. W tym niezwykłym promieniowaniu eschatonu, gdzie wszystko się wypełnia, również kształt nowego stworzenia osiąga pełnię Chrystusa. Zupełnie nowego znaczenia nabierają słowa wypowiedziane do Jeremiasza: Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię (Jer 1,5). Kształtujący zna nowe człowieczeństwo, Stwórca stwarza nowy kształt, wypowiada Logos. Tym samym pojawia się tu ożywiająca rola Syna. W tym objawiła się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu (1J 4,9). Słowa te brzemienne miłością i broczące krwią ukazują doniosłość misji Jezusa, obdarzającego ludzkość życiem Bożym.
Bóg Ojciec z niewypowiedzianą miłością odradza stworzenie, znajdując radość przy synach ludzkich (Prz 8,31). W przedziwny sposób potwierdza, iż jest Ojcem nowego stworzenia, przygotowując mieszkań wiele. Nowe bowiem stworzenie jest niezwykłym znakiem obecności Ojca, który wypowiada się w Synu i wszystko w Synu posiada. Dzięki temu św. Jan mógł stwierdzić z dumą: Ten, kto ma Syna, ma życie (1J 5,12). W nowym człowieku dojrzewa Chrystus. Jest to kształtowanie człowieczeństwa przez Wcielonego Boga; a zatem Wcielony poszukuje i kształtuje wcielenie. Jest to również wspólne, eklezjalne kształtowanie. Św. Paweł daje wykładnię dla takiego myślenia: oto ponownie w bólach was rodzę, aż Chrystus w was się ukształtuje (Ga 4,19). Owo kształtowanie zostało trafnie nazwane duchowością inkarnacyjną[25].
Wolność nowego stworzenia
Narodziny wiążą się z nową wolnością. Ta wolność pojawia się w bardzo jednoznacznym kontekście: narodziny wolności są możliwe tylko z wolności Syna. Ojciec rodząc Syna rodzi jednocześnie zrodzonych z łaski. Takie narodziny są jednoznaczne z wielkimi wyzwolinami: Jeżeli więc Syn was wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście wolni (J 8,36). Każdy inny typ wolności, wiąże się z popadaniem w jakąś niewolę czy też zależność. Droga wolności wyprowadza z niewoli świata, grzechu i samych siebie (dominacji ciała). Przywołajmy trzy kluczowe teksty:
Odnośnie do świata: Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu (Rz 12,2).
Odnośnie do grzechu: Albowiem grzech nie powinien nad wami panować, skoro nie jesteście poddani Prawu, lecz łasce (Rz 6,14) Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli (Ga 5,1)
Odnośnie do ciała: Wy zatem, bracia, powołani zostaliście do wolności. Tylko nie bierzcie tej wolności jako zachęty do hołdowania ciału (Ga 5,13).
Te trzy składowe tworzą korpus wolności nowego człowieka. W sensie negatywnym oznacza ona wyzwolenie z niewoli zepsucia, a w pozytywnym – uczestniczenie w wolności i chwale dzieci Bożych (Rz 8,21).
W tym kontekście winniśmy sobie uświadomić jeszcze jeden ważny spór o ojcostwo, pomiędzy Ojcem kłamstwa i Ojcem Prawdy. Każdy z nich pragnie rodzić swoje dzieci, dlatego zabiega o posłuch u człowieka. Znakomicie uświadamia nam to św. Paweł: Czyż nie wiecie, że jeśli oddajecie samych siebie jako niewolników pod posłuszeństwo, jesteście niewolnikami tego, komu dajecie posłuch: bądź [niewolnikami] grzechu, [co wiedzie] do śmierci, bądź posłuszeństwa, [co wiedzie] do sprawiedliwości? (Rz 6,16).
Ta duchowa walka o człowieka przyjmuje dziś formę pomiędzy pełnią a pustką, Sensem Odwiecznego Słowa i absurdem. Ten, który wszystko uczynił, wszystko przygotował i ogłasza: już wszystko jest gotowe (Łk 14,17) odnajduje sprzeciw demonicznej pustki, która woła: nic już nie istnieje. Ci, którzy wierzą i drżą (Jk 2,19), mówią Bogu w twarz: Twoje stworzenie jest zbiorem pustym. Nie ma już komu oddawać Ci chwały. Ta nicość jest przerażająca. Dlatego tak istotna jest oblubieńcza postawa poddania i oczekiwania na boskie zaproszenie do wolności, poddając się temu, co w górze.
Poddawać siebie nie znaczy tylko powierzyć się, ale i wywalczyć stałość przynależności, codziennie potwierdzając ją na nowo. Oddać siebie to znaczy już nie tkwić w sobie, wpatrzony w siebie, ale czuwać przy Boskich źródłach wolności. Jedynie wtedy, gdy poddajemy się Bogu, możemy przeżyć doniosłość słów: Prawda was wyzwoli (J 8,33).
Z tekstu wynika istotna sprawa poprzedzania wolności przez prawdę. Prawda zatem może być do niej kluczem i bramą. A czeka nas tutaj coś niezwykłego. Do czego bowiem prawda wyzwala nowego człowieka? Nowy człowiek zrodzony z wolności Boga, właśnie w wolności Boga odkrywa swą wolność. Tę wolność poprzedza prawda, z więc wiara. Dzięki wierze nowy człowiek wchodzi w nowy rodzaj wolności. Jest nie tylko wolność wydobywająca spod naporu ciała czy świata, jest to wolność rodzaju boskiego – wolność dzieci Bożych. Przyswoić sobie kształt tej wolności, znaczy uwierzyć, że dla Boga… nie ma nic niemożliwego (Łk 1,37). Wolność boską określa nadprzyrodzona wyobraźnia wiary, która wyprowadza poza sprzeczność możliwe/niemożliwe i ogarnia historię człowieka jednym oglądem boskiej wolności, aby to ostatecznie Bóg był sprawcą i chcenia, i działania zgodnie z [Jego] wolą (Flp 2,13). Zgodnie z Jego wolą stworzenie wychodzi i powraca do Stwórcy. Bądź wola Twoja staje się wewnętrzną treścią takiej wolności, sensem spraw, pragnień i poczynań. Ucząc się możliwości Boga, jednocześnie realnie przed nowym człowiekiem stają słowa Chrystusa: Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy (Mk 9,23). Wolność wyzwolona w prawdzie wiary staje się nową miarą rzeczy. Zrodzony z Boga, dzięki boskiemu oglądowi spraw, widzi nową możliwość bycia człowiekiem, nowy jego modus, w którym możliwy i prawdziwy się zrasta.
Dopiero w wierze nowy człowiek odkrywa jak bardzo wolność zależy od poznania, jak poznanie objawia przestrzeń wolności. Wolność dawnego człowieka jest zaciemniona grzechem. Wiara jest światłem wolności, wnosi w sobie bowiem boski ład, na którym wola się opiera. Wolność wtedy jest mocą dokonywania boskich dzieł. Człowiek nie chce już uczestniczyć w doczesnych scenariuszach, ale za pomocą wiary wpisuje się w magnalia Dei.
Kiedy bowiem byliście niewolnikami grzechu, byliście wolni od służby sprawiedliwości (Rz 6,20), mówi św. Paweł. A zatem służba sprawiedliwości staje się budowaniem Królestwa, wznoszeniem człowieka ku Bogu. Dopiero wtedy można smakować znaczenie słów: Wszystko wolno, ale nie wszystko buduje (1Kor 10,23). Nowa wolność posiada jeszcze jedną ważną cechę – jest wolnością dziękczynienia: W każdym położeniu dziękujcie (1Tes 5,18). Owo każde położenie jest sytuacją, w którą wprowadza Bóg i która ogarnięta jest przede wszystkim z tego powodu dziękczynieniem. Zatem w świadomości wolnego nie pojawia się nic innego jak czas i przestrzeń darowana przez Boga, zadana dziękczynieniu. Św. Faustyna pisze: jestem szczęśliwa ze wszystkiego, co mi dajesz (1049)[26].
Dopiero w wierze człowiek nowy uświadamia sobie wyrazistość dramatu, który przedtem lekceważył lub którego nie doceniał. Św. Paweł, nasz doskonały przewodnik, pisze o rodzaju naturalnego poznawania, który w istocie jest duchową nieprzytomnością, wrogim usposobieniem wobec Bożych rzeczy. Ma nadzieję, że łagodne nauczanie wobec tych nieszczęśników sprawi, że może oprzytomnieją i wyrwą się z sideł diabła, żywcem schwytani przez niego, zdani na wolę tamtego (2Tm 2,26). Schwytanie żywcem i zdanie na wolę Niegodziwca stanowi kwintesencję dramatu dawnego człowieka. Dzięki mocnemu światłu wiary ta sytuacja jest naświetlana i ujawnia się wieloraka zależność od nieprzyjaciela boskich dróg. Bóg w narodzinach rodzi nas przez słowo prawdy (Jk 1,18) do nowego odczytania tła i struktury ludzkiego życia już nie w planie doczesnym, ale nadprzyrodzonym. Wtedy wolność nie jest bynajmniej usprawiedliwieniem zła (1P 2,16), lecz rozpoczyna się walka o pozyskanie wszystkich warstw człowieczej struktury dla Boga. Świadomość, że komu… kto uległ, temu też służy jako niewolnik (2P 2,19) wspomaga, by uczyć się nowego ulegania jedynie Bogu. Wolność zatem przebiera formę odzyskania człowieka dla Boga, staje się wolnością stricte religijną, duchową.
Rodzenie na rzecz nowego świata
Rodząc się z Boga, człowiek rodzi się w odkupionym świecie. Odkupionym, a zatem, zupełnie należącym do Pana. Ponieważ jest to Jego świat, zatem nie ma już miejsca na potępienie. W swej istocie są to narodziny dla nieba. To niebo człowiek nosi w sobie. Ponieważ jest ono wspólnotą, zrodzonego z Boga ogarnia potrzeba dzielenia się darem rodzenia. Zrodzony pojawia się jako osobowość często ukryta, ale inspirująca do życia duchowego. Zapładnia niejako do nowego życia. Można to porównać do rzucania ognia (por. Łk 12,49). Żar rodzenia rozlewa się w pragnieniach, słowach, podejmowanych inicjatywach. Nowe stworzenie rzuca ziarna Ewangelii, ziarna miłości, ziarna nowego świata.
Ponieważ mówimy o nowym stworzeniu, duch, który je ożywia nakłania do rodzenia, jest inspirujący, zapładniający. Każde spotkanie może przyjąć formę nawiedzenia, jak za czasów Maryi. I owocuje darami Ducha, do których należy: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie (Ga 5,22-23). Przez czystość i umiejętność, przez wielkoduszność i łagodność, przez /objawy/ Ducha Świętego i miłość nieobłudną (2 Kor 6,6), przez wyrozumiałą łagodność (Flp 4,5) nowy człowiek pragnie służyć na rzecz nowego świata. Jeżeli upomina, to czyni to przez cichość i łagodność Chrystusa (2 Kor 10,1), uważając, by nikogo nie lżyć, unikać sporów, odznaczać się uprzejmością, okazywać każdemu człowiekowi wszelką łagodność (Tt 3,2). Jeżeli zdamy sobie sprawę, że istotą starego, dawnego człowieka jest swego rodzaju dzikość istnienia przejawiająca się w gniewie, buncie, zachłanności, konsumpcyjnym pożeraniu świata, dominacji, wyniosłości, uleganiu instynktom i jedynie biologicznym potrzebom, zrozumiemy linie podziału i geniuszu dla nowego i starego stworzenia. Każdorazowo, dzięki łagodnej miłości oderwanej od zmysłowej logiki tego świata, możemy świętować zwycięstwo Boga w historii. Nowy człowiek najłatwiej odnajduje się w świecie łagodności.
Duchowe rodzenie do świata łagodności wywodzi w naturalnego rodzicielstwa: ojcostwa i macierzyństwa, jest jego uduchowieniem. Wysiłek wychowawczy, ogarniający rodzinę rozszerza się na tajemnicę Kościoła. Rodzenie dusz dla Chrystusa, dla Boga staje się obowiązkiem, częścią duchowej walki, składową intensywnej miłości. Staje się misją.
Misja jest w swej pierwszej warstwie wyjściem. Duchowy exodus to rzeczywiste narodziny, wyjście z łona – potwierdzenie dla wszystkich duchowych wyjść i dróg, początków. W jakimś sensie wiąże się z opuszczeniem miejsca zamieszkiwanego przez martwych bogów, karykaturalnych form religijności, oznacza wyjście z terenów śmierci, oddziaływania i dominacji starego człowieka. Pomimo, że narodziny dzieją się najpierw wewnętrznie, nadchodzi jednak czas zaproszenia do wspólnego marszu w stronę Boga. Światło nowego pragnienia tak głęboko opanowuje struktury antropologiczne, że rozpala i oświetla drogi Boże dla innych.
Zrodzony z Ducha wsłuchuje się w słowa: tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych (Mt 5,45). Znając Ojca od tej strony nie dzieli już ludzi na dobrych i złych, sprawiedliwych i niesprawiedliwych, ale wszystkich postrzega w świetle woli Ojca stworzenia. Nie ma już wrogów, żyje pośród sióstr i braci, gdyż Ojciec jest Ojcem wielkiej ludzkiej rodziny. Wszystko zatem powraca do Ojca, zwłaszcza marnotrawni synowie, odkrywając bezwarunkową miłość. To ojcostwo Boga noszone w sercu przynagla do szerzenia świadomości wielkiej rodziny ludzkiej[27].
Płomienistość zrodzona z Boga nie potrafi już ukryć się za fasadą łona cichości, ale formułuje życie człowieka na kształt krzyku rodzenia. Otwarte usta wołające o miłość, o nowy świat, otwarte ręce, gdyż miłości nie można powstrzymać, otwierają niejako w doczesności, w obecnym świecie, łono Boga ku rodzeniu. Jest to typ doskonałego otwarcia chrześcijańskiego. Pozwala to również w niezwykły sposób świętować tajemnicę nowości, która rodzi wprowadza ciągle to, co nowe, świeże, nieutrudzone, ale pełne wigoru łaski. Jest to droga błogosławionego dziecięctwa, synów i córek łaski. Taka też jest droga mądrości: Jest bowiem w niej duch rozumny, święty, jedyny, wieloraki, subtelny, rączy, przenikliwy, nieskalany, jasny, niecierpiętliwy, miłujący dobro, bystry, niepowstrzymany, dobroczynny, ludzki, trwały, niezawodny, beztroski, wszechmogący i wszystkowidzący, przenikający wszelkie duchy rozumne, czyste i najsubtelniejsze (Mdr 7,22-23). Zrodzony na nowo niejako iskrzy się Bogiem, wydając siebie bezinteresownie.
Rodziciel również podejmuje odpowiedzialność za zrodzone. Objawia to typ wierności, który sięga głęboko w teraźniejszość i przyszłość. Aby zrodzone przetrwało, rodziciel musi się darować, dać swoje życie. Rodzi, umierając. Umiera zaś z miłości. Tu osiąga szczyt zjednoczenie z drogą Mistrza, ofiarującego siebie na Golgocie. Gwarantuje to jedność Ducha, otwieranie się na wspólnotę zrodzonych w Bogu i wspomagających się w dojrzewaniu do miary wielkości według Pełni Chrystusa (Ef 4,13). Wspomaga nowe widzenie rzeczy i ludzkich spraw, które w rzeczywistości są już tylko bożo-ludzkimi.
***
Ewidentnie przeżywamy czas rodzenia nowego czasu, nowej historii, nowego człowieka. W niezwykły sposób historia udowadnia, że wszystko zmierza ku Bogu, choćby temu oponował najbardziej sam człowiek. Sam bowiem czas posiada nieodwołalnie jeden kierunek – wszystkiemu pozwala orientować się i zbliżać do Boga. Od czasu do czasu winniśmy przeżywać ogromy ładunek tego przypomnienia, rodząc się na nowo, rodząc się w odnowionym przez siłę wiary nowym świecie.
O. Marian Zawada OCD
[1] M. Schulz, „Upadła” natura. Człowiek i stworzenie w mocy grzechu, w: Communio 128(2002), s. 39-40.
[2] Mistrz Eckhart, Kazania, tłum. W. Szymona OP, Poznań 1986, s. 425.
[3] K. Paczos, MIC, Narodzenie Syna w duszy według mistyków nadreńskich, w: Didascalos 4(2001), s. 82.
[4] K. Rahner, Theos nel Nuovo Testamento, w: Nuovi saggi I, Roma 1965, s. 525, za: A. Kilanowski, ks., Bóg Ojciec w teologii K. Rahnera, w: StElb, t. I, Elbląg 1999, s. 120.
[5] Tamże, s. 89.
[6] V. Truhlar, Lessico di spiritualita, Brescia 1973, s. 405.
[7] Por. B. Mokrzycki SI, Nowe narodzenie. Rozważania o misterium chrztu świętego, Warszawa 1987, s. 42n.
[8] T. Michalski, ks., „Nowy człowiek” na podstawie Listu do Kolosan (3,10-15), w: StWł, t. I, Włocławek 1998, s. 94.
[9] J. Kozyra, Nowe stworzenie – kaine ktisis, w: SSHT 11(1978), s. 30.
[10] Z. J. Zdybicka, Wiara w godność synów Bożych, w: Homo meditans VI, red. W. Słomka, Lublin 1991, s. 97.
[11] J. W. Gogola, OCD, Teologia komunii z Bogiem, Kraków 2001, s. 198.
[12] Za: J. Kozyra, Nowe stworzenie…, s. 95.
[13] G. Segalla, Spiritualita dei vangeli sinottici, w: La spiritualita del Nuovo Testamento, Bologna 1988, s. 215-216.
[14] J. Stępień, Teologia św. Pawła, Warszawa 1979, s. 132.
[15] R. Rak, ks., Chrzest – nowością życia, w: Homo meditans X, , red.A. J. Nowak OFM, Lublin 1992, s. 69.
[16] J. Misiurek, Chrzest – nowe stworzenie w Chrystusie, w: Homo meditans X, , red. A. J. Nowak OFM, Lublin 1992, s. 83.
[17] R. Spiazzi, Teologia Cattolica. L’uomo nuovo, Roma 1984, s. 836.
[18] Por. U. Luz, Obraz Boży w Chrystusie i w człowieku według Nowego Testamentu, w: Conc 6-10(1969), s. 289. T. Merton, Nowy człowiek, tłum. P. Ciesielski OP, Kraków 1996.
[19] J. K. Pytel, Człowiek obrazem Boga w Nowym Testamencie, w: ComP 2(1982) s. 22.
[20] Za: A. J. Nowak, OFM, Chrzest źródłem rozwoju sakramentalnej osobowości, w: Homo meditans X, , red.A. J. Nowak OFM, Lublin 1992, s. 107.
[21] E. Stein, Byt skończony a wieczny, tłum. I. Adamska OCD, Poznań 1995, s. 408.
[22] J. Witkowski, ks., Łaska Boża początkiem życia duchowego w człowieku, w: StWł t.2., 1999, s. 289. Por. J. Guillet, Łaska, w: Słownik teologii biblijnej, Poznań 1973, s. 436-441. Na temat teologii łaski patrz: R. Kostecki, Tajemnica życia nadprzyrodzonego, Warszawa 1957; W. Granat, O łasce Bożej udzielanej przez Chrystusa Odkupiciela, Lublin 1959.
[23] W. Słomka, Świętość na świeckiej drodze życia, Poznań 1981, s. 71-72.
[24] Sermo, 44; PL 54, 286, za: J. Misiurek, ks., Chrzest…, s. 88.
[25] S. Urbański, ks., Początek duchowości inkarnacyjnej – „gdy jednak nadeszła pełnia czasu (Ga 4,4), w: Homo meditans, XXII, red. A. J. Nowak OFM, Lublin 2001, s. 195-213.
[26] F. Kowalska, Dzienniczek. Miłosierdzie Boże w duszy mojej, Warszawa 1993, s. 302.
[27] P. Scarafoni, Objawienie tajemnicy Ojca, w: ComP 114(1999), s. 115.