Samotność św. Jana od Krzyża posiada dwa oblicza:
– jest drogą do wewnętrznej wolności oraz
– jest stróżem wyłączności w zjednoczeniu mistycznym.
Na początku życia duchowego jest ona ogołoceniem ze wszystkich rzeczy i dóbr tego świata, na końcu świętowaniem miłości. Bóg prowadzi duszę drogą coraz większej samotności, uciszenia i wolności ducha, by nie była skrępowana żadnym szczegółowym poznaniem, żadną rzeczą duchową, żadnym upodobaniem, żadnym wrażeniem, trwając w zupełnym ogołoceniu ducha ( por. PD 35,46)[1]. U celu drogi zaś, samotność staje się orzeźwieniem duszy, gdyż doskonale odnajduje ona odpoczynek w Bogu (por. PD 35,4).
Samotność – droga do duchowej wolności
Samotność św. Jana od Krzyża wywodzi się z konfliktu dawnego i nowego człowieka. Nowy człowiek pragnie spotkania z Bogiem, stary człowiek podąża śladem swoich pragnień. Konfliktowa obecność pierwiastka naturalnego i boskiego wnosi radykalny spór pomiędzy łaską i grzechem, rzeczywistość regularnej walki. Bóg wyprowadza człowieka z ograniczeń jego upadłej natury poprzez przyciąganie do Siebie. Ten rodzaj duchowej grawitacji wyprowadza, wyciąga, a nawet wyrywa spod brzemienia dotychczasowości. Bóg w upragnionej samotności odrywa od człowieka od stworzenia. Samotność jest jak miejsce uczynione Bogu, jest zapraszaniem Pana. W samotności człowiek musi odkrywać i rozeznawać prawdę o swej kondycji, niemożności sprostania duchowym zadaniom, wreszcie uczy się być sam na sam z Bogiem. W samotności pojawia się cały dramat tego, co znaczy być człowiekiem, jest ona drogą do własnej istoty. Samotność jest najbardziej zaangażowanym oczekiwaniem, gdzie tęsknota pojawia się niemal w stanie czystym. Jest dystansem potrzebnym do pogłębienia poznania i miłowania. Eremici Karmelu przez tyle wieków wychodzili na ustronia i pustynie, by jeszcze mocniej doświadczyć tajemnicy Boga i swej własnej. Natura wymaga wsłuchania. Nie można tego osiągnąć w szmerze ludzkiej obecności. Zasłuchania nade wszystko wymaga kontemplacyjny Bóg. Samotność jest jak świadectwo miłości wybranej, jedynej, konsekwentnej, oblubieńczej. Samotność taka jest najbardziej oczyszczająca, płodna, nie jest jakimś wyłamywaniem siebie z zasięgu miłości, ale odnajdywaniem człowieka. Samotność potrafi być jednym z najbardziej radykalnych form wzrastania, ponieważ dopiero przestrzeń samotności ujawnia człowieka <dla siebie>. Kiedy człowiek uwalnia się od zgiełku codzienności, od mnogości wrażeń i reakcji uczuciowych, kiedy przestaje zaspokajać swe głody i pragnienia, przestaje zadowalać siebie, a chce zadowolić Boga, samotność odsłania całą swą moc: staje się przestrzenią prawdy i miłowania.Przeżywana nie tyle w sposób dobry, co święty, potrafi również zabliźniać przeszłość, zamykać etapy życia, wyzwalać, odkrywać głębszy sens, odnaleźć harmonię. Pogłębia nade wszystko wrażliwość na człowieka.W ogołocenia zmysłów, w pustce wyobraźni, gorzkości woli, człowiek przemierza samotnie ciemność Bożej drogi. Ból i smutek duszy powiększa się na wskutek osamotnienia i opuszczenia jakie ogarniają ją pośród tej nocy (2N 7,3). Samotność nocy to wielka klęska wszystkich ludzkich projektów, to klęska człowieka i zwycięstwo Boga. Samotność i oderwanie od wszystkich rzeczy polega na oddaleniu od wszystkich poznań i pożądań natury, od wszelkich naturalnych działań (por. PD 16,10). Dusza musi się oddalić od wszystkiego i wyjść na zewnątrz, gdyż Umiłowanego można spotkać tylko w samotności (2N 14,1). Samotność jest więc przestrzenią spotkania. To dopiero z głębi samotności, z głębi oczekiwania na osobę, dochodzi do głosu cała doniosłość spotkania. Samotność więc wyprowadza zdolność do spotkania w wymiar absolutnego, wieczystego spotkania z Bogiem. Jest wytrwałością bycia i świadkiem nieprzekazywalności swej wewnętrznej prawdy. Samotność jest jednak czymś więcej, jest ukryciem – Bóg ukrywa duszę w sobie. Czasem bowiem pochłania ją w swej tajemniczej głębi, iż dusza widzi jasno, że jest całkowicie oderwana i oddalona od wszystkiego stworzenia. Czuje wtedy, jakby ją umieszczono w jakiejś najgłębszej i nieogarnionej samotności lub jakiejś bezbrzeżnej i niekończącej się pustyni, dokąd nie może dotrzeć żadne stworzenie ( por. 2N 17,6). Jest dojmująca aż tak bardzo, ponieważ człowiek zaczyna się uczyć się piękności i dobroci Boga. W jej blaskach dostrzega okrutną prawdę o stworzeniu, o własnej duchowej brzydocie i niezdolności do dobrego (por. 1DGK 4,4). Tej samotności nie jest na imię jedynie ziemia sucha i pusta. Do ogołoconej duszy przychodzi na sposób nadprzyrodzony Pan. Pośród tej nocy… sama miłość, która w tym czasie płonie i pobudza jej serce do miłości Umiłowanego, prowadzi ją, porusza i sprawia, że dusza wznosi się do swego Boga drogą samotną, choć sama nie wie jak się to dzieje (2N 25,4).Człowiek idzie poprzez samotność, by uczestniczyć w samotności Chrystusa, kiedy On zostaje sam w Ogrójcu i kiedy sam zstępuje do piekieł. Właśnie w naśladowaniu zstępowania Chrystusa do piekieł noce ciemne św. Jana od Krzyża znajdują swoje teologiczne wyjaśnienie. W takiej samotności rodzi się dar nowego życia, życia, które przynależy całkowicie do Boga.
Oblubieńcza samotność mistyczna
Samotność jest doświadczaniem szczególnego wybrania. Poznanie tajemnic bożych odbywa się w samotności i głębokim milczeniu, a w biernej uwadze miłosnej Bóg objawia swą miłość duszy, która trwa w zapomnieniu i nasłuchiwaniu duchowym (por. ŻPM 3,34-36). Św. Jan od Krzyża dla zobrazowania tego zagadnienia proponuje nam symbol samotnego ptaka i z analizy jego zachowań czyni piękny przyczynek do naszego tematu. Korzystając z psalmu 101 przytacza tekst o samotnym wróblu na dachu. Dach, zgodnie z duchową interpretacją oznacza: być ponad wszelkimi rzeczami stworzonymi.
Samotna dusza posiada właściwości samotnego ptaka:
· który spoczywa zwykle na najwyższych miejscach (tzn. duch wznosi się w kontemplacji na boskie wyżyny),
· który ma dziób zwrócony w stronę powiewu wiatru (tzn. duch zwraca się w tę stronę, skąd przybywa duch Bożej miłości),
· który przebywa zwykle sam i nie dopuszcza innego ptaka blisko siebie, a gdy się który zbliży natychmiast odlatuje (tzn. duch w kontemplacji oddala się od wszystkich rzeczy i nie chce niczego , jak tylko samotności w Bogu).
· który śpiewa głosem pełnym słodyczy (śpiew duszy dla Boga jest najmilszym darem).
· który nie ma określonego koloru (tzn. nie jest zabarwiony uczuciem zmysłowym czy miłości własnej i… nie może wypowiedzieć, ani określić swych przeżyć, a to, co posiada jest przepaścią wiedzy Bożej)(por. C 14-15,24).
Samotność zjednoczenia odsłania więc inną twarz. W samotności człowiek wznosi się ponad wszystko, ponad własne możliwości duchowe i zapodmiotowany bezpośrednio w Bogu, pragnie należeć do Niego doskonale. Bóg nie tylko uwalnia człowieka od udręczeń i pożądań, ale odnajdując w nim upodobanie, tym bardziej rozmiłowuje się w nim, dla tej właśnie samotności (por. PD 35,2). Dusza utwierdza się w jedynej i samotnej miłości, nie potrzebuje już żadnych środków ani mistrzów, bo sam Bóg jest dla niej przewodnikiem (por. PD 35,1). W 14 strofie Pieśni między duszą i Oblubieńcem (por. PD prolog) dusza upojona woła: Mój Ukochany jest…. jak samotność, w której brzmią organy. Komentując później te słowa Jan od Krzyża wyjaśnia, że znaczy to, iż w duszy rozbrzmiewają akordy najcudowniejszej boskiej muzyki i nazywa to ciszą przepojoną – słodycz muzyki i ukojenie ciszy zarazem (por. C 14-15,25). Samotność przemienia się w samotność rozśpiewaną miłością i wolnością, w której zadomawia się Duch.
Samotność Jana jest szaleństwem, wyprowadza na pustynię, by umarło wszystko co człowiek może mieć i co może kochać, a z umierających więzi rodzi się nowa obecność. Z głębi samotności dusza rozmiłowana zdaje się wołać: „Zabij mnie Twoją pięknością”. Sam Jan nosi w sobie tajemnicę tej samotności odkrytą w lochach klasztoru w Toledo i chce wyśpiewać poezją rozkoszną mękę wewnętrznych ran. Samotność staje się sakramentem: tajemnicą obecności Tego, który ukrywa pod skrzydłami. Człowiek w samotność przedłuża Boga, staje się ona tym samym ogniem, który wdziera się i wybucha istnieniem boskim. W jej scenerii pojawia się coś niezwykłego: duchowe posiadanie Boga. Samotność Jana jest daleka od nieobecności, co więcej, jest wieczystym płomieniem, Tego-Który-Jest. Dusza zerwawszy więzi krępujące wolność ducha, rozpłomienia się miłością jedyną, pełną, wyłączną. Samotność wypełnia Boża chwała. Człowiek całkowicie owładnięty szaloną miłością, nie ucieka w samotność, ale traktuje ją jak najlepszą przyjaciółkę, by kosztować i karmić się tym, co napełnia mocą. Przemieniona w miłość daje się pochłonąć przez Boży żar i jeszcze bardziej się rozpala. Duch Święty przepala duszę w najgłębszej substancji i rani ranami życia wiecznego. Samotność Jana jest tą samotnością wieczną i tą wspólnotą wieczną z Bogiem, a duszy uwolnionej w tej i dla tej samotności już nic nie może pokonać i już nic nie może związać, nic nie może dosięgnąć. Całkowicie wolna przemierza głębokości Boga, Jego Długość i Wysokość. Taka samotność jest pełna udzielania. W niej Bóg i człowiek wzajemnie się obdarzają. Tu człowiek i Bóg wzajemnie dla siebie znajdują potwierdzenie. Taka samotność jest w istocie bycie dla Boga, jest bożoczłowieczą wspólnotą.
o. Marian Zawada OCD