Opatrzność Boża a przewidywanie przyszłości

We współczesnym świecie dochodzi do takiej eskalacji poczucia zagrożenia, że wywołuje ono silną potrzebę uchronienia siebie, czy też swego świata. Jeżeli wiara słabnie przywołuje się środki zastępcze, jak magia, wróżbiarstwo czy przepowiadanie przyszłości. Wróżenie wnosi przekonanie, że ludzkim życiem i wydarzeniami rządzą: położenie gwiazd i planet, tajemnicze liczby, sny czy magiczne słowa. One nie tylko je zapowiadają ale i wymuszają. W konsekwencji źródłem dobra i zła są nieuniknione i nie do przezwyciężenia ruchy gwiazd. U jej podstaw tkwi zasada jedności całej rzeczywistości, a człowiek jest bezwolnym pionkiem w grze sił natury Nie może nic uczynić poza poddaniem się tajemnemu układowi kosmicznych sił. To stanowi o determinizmie, fatalizmie i pesymizmie wszelkich tego typu koncepcji. Astrologiczne odwoływanie się do powagi niebios wnosi niebezpieczne elementy: przebiegle ma wspierać ludzkie przedsięwzięcia oraz zwalniać z odpowiedzialności. W rzeczy samej uszlachetniało wolą niebios doczesne poczynania, a w razie porażki człowiek beztrosko zwalniał się odpowiedzialności za swe czyny. To jest podziemny nurt astrologii: nie odpowiadam za moje czyny. Kościół, który w swej wizji człowieka akcentuje wolną wolę, nie może zgodzić się na wykrętne umywanie rąk, dlatego konsekwentnie sprzeciwia się tego typu poglądom. Wbrew tym przekonaniom wierzy, że autorem historii jest Bóg i współpracujący z nim człowiek w dziele zbawienia. Gmatwa ją natomiast ojciec wszelkiego kłamstwa i ludzka bezmyślność. Ojcowie Wschodniego Kościoła uważali, że każde stworzenie nosi w sobie logoi – zamysł Boga, wewnętrzny sens i cel istnienia. Tu można znaleźć źródła radosnej prawdy o Bożej Opatrzności. Sobór Watykański I naucza: Wszystko zaś, co Bóg stworzył, to opatrznością swoją zachowuje i wszystkim rządzi, <dosięgając od końca do końca mocno i urządzając wszystko wdzięcznie> (Mdr 8, 1). Osobiście dla mnie źródłem wielkiego pocieszenia są słowa: Nie troszczcie się więc i nie mówcie: Co będziemy jeść? Co będziemy pić? Czym będziemy się przyodziewać?… Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie (Mt 6,31-32). A jeszcze bardziej o policzonych włosach: U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone (Mt 10,30). Troska Boga o człowieka sięga tak daleko, i tak jest delikatna, że aż przecieramy oczy z niedowierzaniem. Bóg liczy z szacunkiem każdy nasz włos naszych dobrych słów, uśmiechu, życzliwości serca i miłości niedostatniej. Wypatruje nas rozmiłowanymi oczyma. Tego typu świadomość wypełnia człowieka pokojem duchowym, tak, że każde wydarzenie interpretuje on jako dar pochodzący od Boga, mimo, że czasem jest trudny, niezrozumiały czy też wszystko tonie w niepewności. Miejscem, w którym najczęściej rodzi się potrzeba wróżenia, jest niepewność. Potrafi ona być tak dręcząca, że człowiek szuka sposobów, by uchylić rąbka tajemnicy i wyciszyć cierpienie. A wróżbita, do którego się zwraca, jest w istocie terapeutą pragnącym uspokoić klienta, oddalając groźne fatum – wieścić pomyślność. Inteligentny wróżbita nie zna przyszłości, ale jest mistrzem hipotez, mistrzem interpretacji. Ludzie zaś uganiają się za kojącymi mrzonkami. Jeżeli ktoś skupia się jedynie wokół znaczenia, jak obronić siebie, jak zachować dotychczasowy status życia, będzie podświadomie dążył do neutralizowania ewentualnych zagrożeń, nie pamiętając słów Pana: Kto będzie się starał zachować swoje życie, straci je; a kto je straci, zachowa je (Łk 17,33). Taki klient astrologicznych gabinetów szuka jedynie siebie, a nie Boga. Lecz pociąga to za sobą skutki. Przewidywanie przyszłości, zwłaszcza astrologia po pierwsze rodzi mentalność zdeterminowaną, uzależnioną, skłonną do otwierania się na zewnętrzne wpływy. Po drugie, takie mniemanie wzbudza destrukcyjne mechanizmy w psychice. Jest to zarazem proste źródło depresji: nie można zrobić nic, by wpłynąć na swój los. Poczynając od zaburzeń emocjonalnych, można popaść w formy opętania. Ulegając powabom mrocznej wiedzy człowiek jednocześnie poddaje się jej regułom, co doprowadza do otwarcia na nieznaną rzeczywistość nazywaną np. polem sit wibracyjnych (tarot), matematyczną zależnością od kosmicznych sił (numerologia) wpływem materialnych przedmiotów (psychometria), czy też zapatrzony w równinę marsjańską swych rąk (chiromancja) ufa mętnym, ogólnikowym słowom wróżbitów. To nieznane stanowi przedpola demoniczne. Należy tu przywołać znane słowa Chrystusa, iż nie można dwom panom służyć – człowiek oddaje się Bogu Ojcu lub ojcu kłamstwa. Nie ma terenów neutralnych. Wróżenie zniekształca wyobraźnię, podstawowe wyobrażenie o życiu, o jego istocie, o podmiotowości człowieka, potwierdza i wzmacnia mechanizmy uzależnień. Może to dotyczyć również religijnych „akcesoriów”: krzyżyków, obrazków, gdy traktuje się je jako talizmany. Dramat wróżenia polega na tym, że człowiek oddaje swój los w ręce człowieka lub też demona, usuwając się świadomie spod skrzydeł Pana. Symboliczna interpretacja życia czy przyszłości może rozszerzyć pole rażenia: nie tylko uzależniać od sytuacji czy osób, ale i ożywić podejrzliwość, a nawet nienawiść do ludzi, których postrzec można jako domniemanych sprawców naszych kłopotów.O przepowiadaniu przyszłości i wróżbitach Bóg wypowiedział wiele stanowczych słów: Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie i czary; nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni. Z powodu tych obrzydliwości wypędza ich Pan, Bóg twój, sprzed twego oblicza (Pwt 18,10-12). Katechizm Kościoła Katolickiego jasno stwierdza: Należy odrzucić wszelkie formy wróżbiarstwa, korzystania z astrologii, horoskopów, wróżb, wyjaśnień przepowiedni. Są one chęcią panowania nad czasem. Praktyki te są sprzeczne ze czcią i szacunkiem, które należy się jedynie samemu Bogu. (KKK 2116). Jak widzimy, w istocie chodzi o rodzaj oddawanej czci, o kult, o kreowanie bożyszcz. Biblia ostrzega: abyś, gdy podniesiesz swoje oczy ku niebu i ujrzysz słońce, księżyc i gwiazdy, cały zastęp niebieski, nie dał się zwieść i nie oddawał im pokłonu, i nie służył im… (Pwt 4,19). Dlaczego? Nie usłuchasz słów tego proroka albo wyjaśniacza snów, gdyż Pan, Bóg twój, doświadcza cię, chcąc poznać, czy miłujesz Pana, Boga swego, z całego swego serca i z całej duszy (Pwt 13,4). W takim kontekście każda życiowa zawierucha staje się szczególną łaską, by wybierać drogi Boże i opowiadać się po Jego stronie, konsekwentnie odmawiając nie bożym rozwiązaniom. Wierzący powinien kształtować swe życie zgodnie ze słowami: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego (Łk 23, 46). Takie zawierzenie staje się drogą błogosławionych. Oprócz religijnego kontekstu, istnieją jeszcze inne. Współczesne sybille internetowe czy osiedlowe straciły siłę sugestii, które zapewniały starożytne rytuały obmyć, siedzenia w ciemnościach po kilka dni, oczekując świętych słów, schodzenia w czeluści ziemi, by usłyszeć głos spoza świata żywych, jak to było w Didymie koło Miletu czy w Mani na Peloponezie, natomiast należy z uznaniem stwierdzić, że rozwinęli swe umiejętności usługowo-finansowe. Oczywiście nie trzeba nikogo przekonywać, że mamy do czynienia z wielkim oszustwem. Prostym dowodem na chybione aspiracje przepowiadaczy przyszłości są różne historie życia ludzi urodzonych w tym samym czasie, a bezsprzecznie już są nimi bliźniaki: skoro narodziły w tej samej konstelacji gwiazd, powinny mieć identyczne życie. Zakończmy krzepiącym tekstem św. Teresy od Jezusa:

Nie trwóż się, nie drżyj / Wśród życia dróg — / Tu wszystko mija, / Trwa tylko Bóg! / Cierpliwość przetrwa/ Dni ziemskich znój. / Kto Boga posiadł / Ma szczęścia zdrój! / Bóg sam wystarcza!… (Poezje, 30).

O. Marian Zawada OCD