Duchowość optymizmu i radości

Duchowość optymizmu i radości w pisamch św. U. Ledóchowskiej

Czy jest stosowne mówienie o radości w czas tak dramatyczny i posępny, gdzie we współczesnej myśli roi się od śmierci i absurdu, a historia tchnie nastrojami apokalipsy? Czyż aby nie jest to szydzenie z trudu życia człowieka umęczonego i zadręczanego, torturowanego pospolitością i miernotą?Po drugie, czy można przywoływać radość, gdy pretenduje ona do kanonów odsuwania w niepamięć dokuczliwej codzienności i wiąże się raczej z upajaniem względnością rzeczy. Jednym z neurotycznych wysiłków współczesności jest nie tylko poszukiwanie zapomnienia, ale i kwestionowanie tego, co oficjalne, poważne, religijne. Optymizm i radość może być posądzona o lekceważenie powagi rzeczywistości, co nieraz dawano do zrozumienia w koncepcjach świętości jako surowego, oddalonego i oderwanego od wszystkiego, zwłaszcza co ma posmak przyjemności i radości. Zdradza to dwuznaczność optymizmu i radości, a zatem i potrzebę rozróżnień. Przybliżmy najpierw te dwie wartości.

 

Miejsce radości w życiu duchowym

Optymizm (od łac. optimus – najlepszy z możliwych) wiążemy z postawą czy dyspozycją ducha wyrażającą się skłonnością do pozytywnej oceny rzeczywistości, dostrzegania dodatnich stron życia, przekonanie o osiągnięciu w nim szczęścia czy doskonałości, przewidywania pomyślnego zakończenia wydarzeń[1]. Przynależy do sfery intelektualnej, jest sposobem ujmowania i interpretacji rzeczywistości, wiernością dobru. Czy można mówić o Bożym optymizmie? Jeżeli wynika on z wierności dobrej, a nie złej nowinie, a zatem w najgłębszej warstwie logice zbawienia, a nie potępienia, gdy otwiera się na dobro, zwłaszcza na dobro najwyższe – Boga i wspomaga życie w tej konsekwentnie dobrej i życzliwej dla człowieka konwencji, może być uznany za postawę religijną i to bardzo wymagającą. O ile optymizm pojawia się jako element osądu czy światopoglądu, związany ze sferą intelektualną, tak bardziej z sercem i sferą uczuciowości związana jest radość. Uczucia to skłonność do przyjmowania, odczuwania i wyrażają stosunek do otoczenia. Należy je odróżnić od instynktów, które są skłonnością do działania[2], jak i od spostrzeżeń czy wrażeń, które odzwierciedlają w świadomości przedmioty istniejące w otoczeniu człowieka[3].Radość możemy za mistrzem analiz sfery uczuciowości, Maxem Schelerem, podzielić na radość zmysłową (peryferyjną, cielesną, niezależną od woli czy uwagi); witalną (doznania związane z pracą organizmu); duchową (wyrażającą podmiotowy stan ducha wobec świata, wobec ducha) oraz radość najgłębszą, rodząca się w zatraceniu świadomości odrębności, w szczęściu, w zachwycie[4]. Radość posiada oprócz wymiaru głębi, poziomu na którym się rozwija, również wymiar dynamiczny. Wynika ona zasadniczo, jak św. uważa Tomasz, z osiągania celu zakładanego przez naturę[5], lub też spodziewanej realizacji. Radość powstaje w konsekwencji idei lub sytuacji, wypływa ze stanu intelektualnego i jest reakcją na to, co napotykane. Istnieje jednak radość, która reaguje na nadchodzące stany intelektualne, związane z wyobrażeniem pełni, wyobrażeń do końca nie ukształtowanych, powiązana mocno z nadzieją. Taka radość pozostaje pobudzeniem duszy, a więc trwałym i głębokim stanem, który wypływa nie tyle z osiągania pewnych celów, co nadziei teleologalnej. W takim znaczeniu jest to uczucie polegające zasadniczo na afirmacji życia, zwłaszcza wiecznego. Aby uchwycić teologiczną doniosłość radości należy ją odczytywać w kluczu: nadzieja-pokój. Po tych wstępnych wyjaśnieniach przejdźmy do zasadniczych wypowiedzi Matki Urszuli Ledóchowskiej, które pozwolą nam dostrzec w niej geniusz chrześcijańskiej radości. Wiąże się on z połączenia dwóch wymiarów teologicznego, będącego źródłem radości, oraz doczesnego, ukierunkowanego na bliźniego i formułowanego jako apostolstwo uśmiechu.

Teologiczne aspekty radości

Radość jest czymś banalnym tylko wtedy, gdy traktujemy ją jako sytuacyjne, jako towarzyszące uczucie, rodzaj tryskania nadmiarem energii, co czasem nie licuje z powagą teologii czy konsekracji. W tradycji monastycznej nie cieszyła się ona wielkim poważaniem. W tradycji benedyktyńskiej składano ślub powagi monastycznej, a św. Bernard z Clairvaux zaliczał tzw. wesołość do trzeciego stopnia pychy. A na gruncie filozofii Max Scheler, zdając sobie sprawę z faktu, że radość ma złą markę, pozostawia rozważania Zdrada radości[6]. Dla odkrycia powagi problemu radości należałoby przywołać pierwszoplanową sytuację, w której pragnie odnajdywać siebie Kościół. Istnieją powszechnie znane słowa-klucze, którymi została sformułowana konstytutywnie postawa Kościoła wobec czasów nam bliskich i znajomych. Przywołajmy je:Radość i nadzieja, smutek i trwoga ludzi współczesnych, zwłaszcza ubogich i wszystkich cierpiących, są też radością i nadzieją, smutkiem i trwogą uczniów Chrystusowych (GS 1).To zarazem określenie ducha towarzyszącego światu, Europie, naszemu wnętrzu. Zatem poprzez poruszenie tematu radości trafiamy w tygiel najbardziej zasadniczych kwestii a antropologicznych i eklezjalnych: gaudium et spes.Radość staje się tematem najpoważniejszym, gdy uświadamiamy sobie, że dorastamy do wieczności, która w pełni radości, w szczęściu upatruje cel ludzkiej egzystencji. Jeżeli ta radość wypływa z Boga, to mamy do czynienia z radością teologalną.W warstwie językowej gaudium, co oznacza radość, uciechę, taniec, śmiech, albo też w formie czasownikowej gaudeo – cieszyć się, chętnie widzieć, lubić, odnajduje w warstwie semantycznej sąsiedztwo kilku innych wyrażeń typowych dla świata biblijnego: exultatio – radość, wesele, uniesienie; laetitia – radość, wesele, uradować, ale też wesołość, piękno, wdzięk. Dla zrozumienia tematu należałoby przywołać również: delectare – cieszyć się, uradować się, dać pociechę, laetificare – rozweselać, weselić się; consolare – pocieszać, być obroną; exhilare – weselić, rozpogadzać, które nakierowane są zarówno na Boga, jak i na bliźniego oraz dzielenie się radością. Do pełni obrazu należy zwrócić uwagę, że Pismo św. używa dla określenia radości greckich słów: chara, chairo, a zatem podobnej konstrukcji, co charis – łas­ka. Skojarzenie to bardzo wymownie pozwala otworzyć się na przestrzeń Boskiej łaskawości. Co więcej pozwala nam szukać źródeł radości nadprzyrodzonej. Głęboka biblijna radość jest darem nieba. Pojawia się w wolnym, wyswobodzonym z grzechu i zadufania w sobie, sercu. Każdy smutek, poza tym, który prowadzi do nawrócenia, rzuca cień na życie człowieka i wprowadza na drogę wątpienia, następnie grzechu. Radość chrześcijańska jest darem Ducha Świętego, Ducha w swej zasadniczej funkcji pocieszenia. Wypływa ona z czterech powodów:

· z ogarnięcia dziejów Boską opatrznością;

· z darmowej miłości ofiarowanej przez Ojca;

· z udzielenia Ducha Świętego;

· z oczekiwania błogosławionej nadziei. Charakterystyka radości

Radość wynika z jedności; nie tylko z połączenia, bliskości Boga, ale jest świętowaniem jedności. Komunia osób, komunia Kościoła, komunia z Bogiem jest nosicielem radości bliskiego i pełnego spotkania. W swej najwyższej formie, która spełnia się w historii jest radością połączenia tego, co ludzkie i boskie, radością hipostazy, wypływającą z wnętrza bytowania Chrystusa. Tajemnica Wcielenia zostaje przedłużona w tajemnicy zmartwychwstania, gdzie radość wypływa ze zwycięstwa nad dokuczliwością i upokorzeniem śmierci. Jest wtedy ona tchnieniem niebios, odnowieniem życia niepowstrzymanego, boskiego. Radość wynikająca z połączenia nieba i ziemi, rzuca snop światła na codzienność i przemienia życie w taniec stworzenia. Można by radość opisać jako muzykę bytu. Jest to o tyle ważne, że podkreśla muzyczną pasję Matki Ledóchowskiej. Muzyka bytu objawia wewnętrzną harmonię i piękno nadprzyrodzonego ładu i odnajduje w tonacjach pokoju swe wypełnienie. Radość wydobywa się z serca na zewnątrz w postaci uśmiechu miłującej twarzy. Ten wymiar radości jest tak istotny, że św. Urszula mówi o apostolacie uśmiechu. Wreszcie posiada ona charakterystykę eschatologiczną. Na zakończenie przypowieści o sługach i talentach czytamy: Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana! (Mt 25,21). Radość Pana obwieszcza zbawcze skąpanie w szczęściu.Te wszystkie wątki znajdują odzwierciedlenie w pismach pozostawionych przez Matkę Ledóchowską, postarajmy się je przywołać. Brat Roger z Taize stwierdza: Dobroć serca to umiejętność okazania za pomocą wyrazu twarzy, tonu głosu, że każda istota ludzka potrzebuje miłości[7].

Natura boskiej radości

Pragnąc budować prawdziwy obraz radości, należałoby mówić o Boskiej radości. Przy okazji refleksji nad treścią teologiczną Litanii Loretańskiej, a konkretnie wezwania Przyczyno naszej radości, święta Urszula kreśli dzieli się intuicją: Potrzeba nam świę­tej radości, wesela Bożego. Dusza bez radości to du­sza bez siły, bez odwagi, bez energii. Radość jest nam tak potrzebna, jak kwiatu promienie słoneczne. Bez niej nie ma właściwej pracy nad sobą. Ciągniemy na­sze jarzmo stękając, bez polotu, bez ochoty do walki. Ale czasem trudności, troski, kłopoty życia tak nas przygnębiają, że święta radość ucieka od nas i podda­jemy się niezdrowemu, szkodliwemu dla życia duszy smutkowi[8] Radość ufundowana na Bogu odwołuje się do dwóch sytuacji:Radości z nawrócenia jednego grzesznika niż ze sprawiedliwych (Łk 15,7), a więc z tego, że brat… umarły, znów ożył, zaginął a odnalazł się (Łk 15,32) Ufność. Uśmiech na twarzy pogodnej mówi o szczęściu wewnętrznym duszy złączonej z Bogiem, mówi o pokoju czystego sumienia, mówi o beztroskim oddaniu się w ręce Ojca niebieskiego, który nie zapomina o tych, co Mu bez granic ufają[9].Radość kojarzy się zasadniczo z postawą otwarcia na rzeczywistość, podstawową wolnością i miłością. Umiłowanie stworzenia – Bożego dzieła, umiłowanie człowieka, wreszcie zamiłowanie do Bożych dróg wplecionych w wielką i prozaiczną historię ludzi i narodów wyznacza jej miarę i wagę.

Pedagogia radości

Ledóchowska nie tylko wyznacza miarę ideału, ale i konkretne środki. Wskazuje na swoistą pedagogię wznoszenia, jako metodę pozbywania się smutku. Wiąże się to z zasadniczym nurtem duchowości – Sercem Chrystusa. Pisze w Rozmyślaniach o Maryi, która wyprowadza ze smutku poprzez:

– wskazanie otwartego Serca

– oderwanie się od ziemi płaczu;

– otwarcie oczu duszy na świat Boży, świat miłości i szczęścia[10].

Serce Chrystusa w tajemnicy przebicia włócznią pozostaje zawsze otwarte, jest ono miejscem ucieczki, rajem na ziemi. Jest to miejsce, gdzie urszulanka zamyka się, by żyć tylko Jezusem i rozpala swą twarz radością pochodzącą z głębi tej miłości. Pyta: Czym są troski, bie­dy i bóle ziemskie wobec tego szczęścia, w zachwy­cie miłości, u stóp Jezusa i Maryi?

Chrystologia uśmiechu

Dzieci najdroższe, Przenajświętszy Sakrament to słońce życia naszego, to nasz skarb, nasze szczęście, nasze wszystko na ziemi. (…) Kochajcie Go [Jezusa] w Sakramencie Miłości! Niech On będzie źródłem Waszej radości, Waszego pokoju…[11] Szukaj gdzie chcesz, nigdy nie znajdziesz więcej szczęścia, jak w tym błogim zachwycie duszy pogrążonej w cichej modlitwie u stóp Tabernaku­lum. Tam najpewniej znajdziesz siłę w słabości, pociechę w zmartwieniu, radę w wątpliwościach, szczęście w krzyżu – bylebyś z wiarą i miłością oczy swe ku Jezusowi podnieść umiała.[12] O Panie, niech będę jak promyk słoneczny, Co wszędzie pociechę i szczęście roznosi, Co wszędzie Twą chwałę i dobroć Twą głosi, Co jakby Twój uśmiech, o Panie przedwieczny[13].Przy Nim, z Nim nie odczujesz boleśnie braku dóbr ziemskich, bo mając Jezusa czuć się będziesz bogatą. Przy Nim nie odczujesz ciężaru pracy, bo pracować z Jezusem i dla Jezusa to dla duszy kochającej zaszczyt i radość[14]

Paschalny wymiar radości (serca konającego)

Jedną z najbardziej dojrzałych form radości jest radość paschalna, gdyż wywodzi się z największych tajemnic chrześcijaństwa. Matka Urszula wiąże prawdę krzyża z prawdą o radości i szczęściu: Szczęście zakonne rodzi się w miłości Bożej. Im więcej miłości, tym więcej szczęścia. A że chętne dźwiganie krzyża rodzi miłość, a miłość szczęście, więc dusza zakonna raduje się w tych krzyżykach, bo wie, że są dla niej źródłem miłości, a tym samym źródłem szczęścia[15].Zdarza się czasem, że człowiek opatrznie rozumie wezwanie paschalne Mistrza do noszenia krzyża i otacza się urojonymi krzyżami, skupia się na swoim świecie i czyni z życia pasmo udręczenia. Taki stan może owocować jedynie smutkiem, zniechęceniem czy przygnębieniem. Dopiero wtedy, gdy pojawia się świadomość, że życie zakonne podejmuje się z miłości ku Chrystusowi Ukrzyżowanemu, trudności, zmęczenie, cierpienie czy przykre okoliczności codziennego życia przybierają jak to nazywa św. Bonawentura formę pocałunku Zbawiciela i wyzwalają radość służenia[16]. W jednym z artykułów w Dzwonku św. Olafa pisze:w miarę jak dusza wnika w tajemnicę krzyża, im głę­biej zrozumie, że krzyż to ostatnie słowo miłości, im lepiej nauczy się ko­chać krzyż dla Ukrzyżowanego, tym szczęśliwsza będzie na tym padole, i już nie ona krzyż, ale krzyż ją dźwigać będzie coraz wyżej, coraz wyżej w jasne regiony przedwiecznej miłości[17]Matka Urszula pointuje: Ten krzyż bierz co dzień z radością na siebie, a wykonasz to, czego Pan Jezus sobie życzy, gdy mówi do ciebie: Jeśli chcesz iść za Mną…[18]Radosny stosunek do trudu codziennego jest postawą wywodzącą się w tradycji urszulańskiej z kontemplacji krzyża. To, co u progu trzeciego tysiąclecia rozbrzmiało najmocniejszym akordem – kontemplacja oblicza Chrystusa (por. NMI), towarzyszyło św. Urszuli w tajemnicy modlitwy, jak i posłudze słowa pisanego. Swoim córkom duchowym radzi:Wpatruj się w te oczy gasnące, wyraz niewypowiedzianego cierpienia, w rany pokrywające całe ciało. Wsłuchuj się w słowa bólu: „Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił!” a serce Twe rozpali się miłością do Jezusa Twego, zrozumiesz, że krzyż nawet może być źródłem szczęścia, nauczysz się powoli do krzyży życia swego wyciągać ręce i jak św. Andrzej wołać: Witaj Krzyżu św., jedyna moja nadziejo![19]W tradycji tej istnieje szczególnie uprzywilejowana sytuacja, z której św. Urszula uczyniła klucz do życia duchowego: Najsłodsze Serce Jezusa Konającego[20]. Ojciec ofiarował Serce Syna jako drogocennym największy skarb w życiu doczesnym – naszą pociechę, naszą radość, naszą miłość[21]. Jedną z praktyk jest pocieszanie Boskiego Serca. Jeżeli człowiek ma pocieszać, to sam nie może być pogrążony w smutku czy rozżaleniu. Wewnętrzna mobilizacja do radości posiada ogromną siłę przemieniającą serce. W sensie antropologicznym, psychologicznym jest drogą od odrywania się, dystansowania od własnych stanów uczuciowych, by w miejsce tych negatywnych, osadzać pokój i miłość. W Dyrektorium znajdujemy płomienne słowa, niemal wołanie z miłości:Serce Konające Jezusa, jakże Ciebie nie kochać za wszystko, coś dla nas uczyniło! Tyś konało, by stać się dla mnie źródłem słodyczy, świętej radości, nadziei i pokoju – i ja bym nie chciała ofiarować Ci mego życia jako ofiary całopalnej zadośćuczynienia?[22]Użyte w przytoczonym tekście wyrażenie święta radość, pojawia się w powiązaniu z ideą Serca Konającego, a zatem czymś kluczowym dla charyzmatu urszulańskiego. Radości, o której mowa Święta nadaje charakter ekspiacyjny. Można by zatem munus gaudiae nadać znaczenie chrystologiczne. Obowiązek pocieszenia Chrystusa rodzi się ze świadomości daru. Adorowanie konania powinno wyzwolić świadomość ogromu miłości Jezusa ku nam i uczyć płacić miłością za miłość, ofiarą za ofiarę, krwią za krew[23]. Urszula szuka dla swych sióstr rozwiązań głęboko teologalnych. Tak formuje ich wyobraźnię religijną, by Chrystus był dla nich i prawdziwym oparciem. Pisze w rozdziale O nabożeństwie do Serca Jezusa Konającego:Gdy ci ciężko, tak jak święty Jan wspieraj głowę na Boskim Sercu, które ciebie tak bardzo kocha – i przeminie smutek, bo w miłości Boskiego Serca znajdziesz radość i pocie­chę[24].Odwaga pocieszenia, zamieszkania w bliskości Miłującego Serca Zbawiciela staje się podstawą wzajemności radowania. Możemy przeczytać następujące wyjaśnienie: Jednego pragnę, bym mogła liczyć na was w chwilach trudnych, by byle przykrość was zaraz nie zniechęcała. Nie, dzieci moje, droga krzyżowa jest najbezpieczniejsza i chętnie po niej chciejmy kroczyć. Gdy się chętnie krzyż przyjmuje to daje on – mimo bólu, jaki sprawia – dziwną radość[25] Najbardziej dojrzała chrześcijańska radość oscyluje w kierunku tych wydarzeń, które stały się dowodem największej miłości i mocy: tajemnicy męki naszego Pana. Tu duchowość radości i optymizmu znajduje swe najbardziej uzasadnione źródło. W tajemnicy konającego Boga największa miłość tryska na ludzką historię i nadaje jej nowy odkupieńczy sens. Zatrzymanie się u wrót tego dramatu otwiera na Kościół, który jest zrodzony z tego konania. Agonia Chrystusa, picie kielicha cierpienia domaga się zdaniem Urszuli dwóch odpowiedzi: uczenia się miłowania Chrystusa za ogrom miłości, jakim ukochał[26] oraz rozumienia krzyża codziennego jako radości: Krzyżyki naszego życia to nasza pokuta na ziemi, to nasza radość, to miłość, miłość ku naszemu Bogu[27]. Konanie Chrystusa dowodzi niezbicie, że miłość jest mocniejsza niż śmierć.

Ascetyczny wymiar pogody ducha

Wywodząc radość z teologii konania, docieramy w sposób oczywisty do powagi i wymagań tego uzasadnienia. Przywołujemy zatem ascetyczny wymiar promienności serca. Św. Urszula pisząc swój testament, formułuje go w 18 próśb–zaleceń, pomiędzy którymi znajdujemy pogodę ducha. Ledóchowska poucza swe siostry:Zaparcie się siebie, umartwienie nieustanne swej natury, choćby w najdrobniejszych rzeczach, oto twój krzyż zakonny, który dobrowolnie wzięłaś na siebie, i dlatego radośnie, z miłością powinnaś go dźwigać – z miłości ku swemu Panu, który z miłości ku tobie skonał na krzyżu hańby i boleści[28].Jednak pokuta Matki Ledóchowskiej przybiera niespodziewany kształt. Wyznaje: prosić chcę Jezusa, bym rozumiała obowiązek pokuty, pokuty czystej miłości, jasnej, pogodnej… zrodzonej z miłości i do miłości prowadzącej. Z tego wynika uzasadnienie radosnego zwyciężania niedyspozycji czy negatywnych stanów uczuciowych. Nasza święta pisze:stała pogoda duszy jest największą pokutą, prawda to, bo niemało po­trzeba siły woli, przezwyciężania się, umartwienia, by stale – mimo trudności, przykrości, niepowo­dzeń, niepokojów, niezdrowia, cierpienia – być za­wsze pogodną, jasną, słoneczną, spokojną![29] …niemało hartu potrzeba duszy, by nie dać się wyprowadzić z tej jasnej pogody. Nie tak łatwo być „słoneczną”, gdy niepokój szarpie, gdy ludzie męczą i dręczą, gdy nawał pracy chwilki spokoju nam nie zostawia, gdy choroba podkopuje siły ciała i ból fizyczny i moralny nas szarpie, gdy dusza upa­da pod ciężarem krzyża! Niełatwe to! I tylko dusza zgodna z wolą Bożą, dusza szukająca szczęścia w woli Bożej, w jasnych regionach Bożych, potrafi mimo wszystko zachować w sobie tę świętą pogodę, to jasne, słoneczne, Boże szczęście[30].To obszerne przywołanie słów wydobywa ethos radości, który jest heroizmem świętej pogody, zwycięstwem nad ograniczeniami ludzkich odczuć i ciągów psychologicznych, jest zdecydowanym triumfem nad naturą skłonną do opieszałości i smutku, a ostatecznie wiernością odwzorowywania – swoistą maior similitudo – szukaniem radykalnego odwzorowywania postaw Chrystusa, który konsekwentnie wcielał dzieło Ojca. Przywołuje szczególnego rodzaju świadomość: Duch ludzki, który czuje się wyższym ponad materię, szuka przestworzy, szuka tego, co nie przemija i radością powtarza słowa Chrystusa Pana: Skarbcie sobie skarby w niebie[31]. Z wysokości nieba uczy się gromadzonej radości.Urszula przekonuje siostry: z radością wspominać będziemy u Boga o łzach i tęsknotach dzisiejszej chwili. Więc idźmy naprzód! Choć dziś we łzach siejemy z radością żąć będziemy[32].

Konsekracyjne fundamenty radości

Nasz Mistrz Jezus Chrystus przywołuje kilkakrotnie wyrażenie: pełnia radości. W najważniejszym momencie wydarzeń paschalnych mówi do apostołów: To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna (J 15,11). Radość rodząca się jak wiara ze słuchania i wypełniania się prawdy. Słuchanie Mistrza pozwala zdobyć boski rodzaj radości, która przemienia serce. Jest to radość dzieł nadprzyrodzonych, na którą zwraca uwagę św. Paweł: Z radością dziękujcie Ojcu, który was uzdolnił do uczestnictwa w dziale świętych w światłości (Kol 1,12). To uzdolnienie pojawia się praktycznie w możliwości podjęcia życia duchowego i wyboru życia konsekrowanego, a podobne jest do historii wytrawnego poszukiwacza pereł, który znalazłszy jedną, bardzo cenną, ukrył ją i z radości poszedł, sprzedał wszystko, co miał (Mt 13,44), by nabyć skarb. Istnieje radość, której nie da się wyzwolić poza horyzontem radykalizmu. Rozciąga się on na wspólnotę dążeń i ducha, jak na to zwraca uwagę przywoływany już Apostoł narodów: dopełnijcie mojej radości przez to, że będziecie mieli te same dążenia: tę samą miłość i wspólnego ducha, pragnąc tylko jednego… (Flp 2,2). Tym jednym jedynym mianownikiem jest tracenie z oczu siebie, by mieć udział w Duchu.

Radość czystości

Ślub czystości nie tylko strzeże niewinności serca, ale pozwala miłości się rozwijać i zamieniać ją na życie niebiańskie[33]. Czystość serca – według znakomitego stwierdzenia Ledóchowskiej – to serce stworzone dla nieba[34], w którym wszystko się wznosi w porywie miłości ku Bogu[35]. W Dyrektorium, w rozdziale o czystości, nasza święta zwraca uwagę na czuwanie nad sercem, by nie zwracało się ono ku stworzeniu, stwierdza, że lilia czystości musi być otoczona cierniem pokuty, by nie utraciła swego blasku[36]. Wysiłek powstrzymywania zmysłów, obfitując wolnością wewnętrzną, gdy stworzenie nie krępuje już duszy, pozwala być zawsze spokojnym, pogodnym, zawsze z uśmiechem na ustach, a nade wszystko być zadowolony z Boga[37].Biblijna radość nie dotyczy jedynie serca, mowa jest o radości ciała: Dusza moja pragnie i tęskni do przedsionków Pańskich. Moje serce i ciało radośnie wołają do Boga żywego (Ps 84,3). Owo wołanie radości, przejawiające się w ciele, w uśmiechu, jest drogą Urszuli.

Radość ubóstwa

Ślub ubóstwa poza wymaganiami ograniczenia materialnego w dziedzinie środków wnosi szczególny rodzaj wolności duchowej od tego co doczesne i przemijające oraz pozwala nade wszystko ufać Bogu, a nie naturalnym rozwiązaniom. Taki rodzaj ufności fundowany na boskich możliwościach pozwala przeżywać swoistą radość dzieci Bożych. Wiąże się to ze świętowaniem prawdy na wzór Maryi, która im bardziej jest uboga, bym bardziej Boża…[38]. Jakże to piękne – pisze Matka Urszula – iść uboga za ubogim Jezusem, cieszyć się z niedostatku, kochać go, kochać i niewygody, które z niego wypływają[39]. Gdy ubóstwo dokucza, radujcie się i śpiewajcie chwałę Panu, bo duch wasz mężnieje i staje się zdolniejszy do wszelkich ofiar i do wielkiej świętości. Wytrwajcie w radości, chwaląc Pana w swym ubóstwie[40].Ubóstwo związane jest wewnętrznie z nadzieją, z posiadaniem Boga – ostatecznego szczęścia w przyszłym świecie. Urszula wskazuje na piękno czystego posiadania. Pisze: Z Twoją Jezu mój przyjaźnią świat nigdy nie będzie smutny, a życie bez uroku. Obym umiała zrozumieć czyste szczęście posiadania Ciebie[41].

Otoczenie wolą Bożą (posłuszeństwo)

Posłuszeństwo konsekrowane – jak to formułuje Vita consecrata w numerze 21 – objawia wyzwalające piękno uległości synowskiej, … przenikniętej wzajemnym zaufaniem: to zaufanie jest doczesnym odblaskiem harmonii miłości (VC 21). W pismach naszej Świętej możemy odnaleźć podobny ładunek ufności i uległości. Mówi o radosnym poddaniu się woli Bożej, które prowadzi na szczyt świętości[42]. W tym świetle św. Urszula zachęca: Kochajcie wolę Bożą. Zgryźcie odważnie gorzką i twardą łupinę tego rajskiego orzecha, który Bóg Wam daje: wewnątrz słodkie, szczęścia pełne jądro woli Bożej znajdziecie[43]. Wewnętrzne otwarcie na wolę Boga daje pokój tak głęboki, że człowiek spoczywając w woli Pana, nie musi już walczyć z troskami, czy strachem. Dzięki temu mówi siostrze: będziesz zawsze szczęśliwa, i to szczęście zamieni Cię w sło­neczko dla innych, nawet w słoneczko dla Jezusa, otoczonego obojętnością, chłodem, ciemnością w tabernakulum[44].W liturgicznych pieśniach Starego Testamentu znajdujemy hebraizmy ukazujące miarę radości, jak napełnianie radością (Ps 21,6) czy radowanie się radością (Ps 106,7). Bardzo mocno na wyobraźnię religijną wpływa wyrażenie: opasałeś mnie radością (Ps 30,12), co można rozumieć jako: być posłusznym radości. W Testamencie Matki Urszuli znajdujemy słowa:Jeżeli… przyszłaś do zakonu, by szukać Boga, to musisz też w zakonie znaleźć szczę­ście, bo masz tu źródło szczęścia… otoczona jesteś wolą Bożą. Czego więcej do szczę­ścia Ci potrzeba? A jeżeli to szczęście zakonne uznajesz i rozumiesz, musisz być szczęśliwa, a to szczęście Boże, niezależne od zewnętrznych oko­liczności, musi świecić na zewnątrz i ciepło wyda­wać – i przez to staniesz się „słoneczna”.[45]Słoneczne, pełne ciepła posłuszeństwo, dzielne i konsekwentne staje się ideałem wierności. Tak wierność przemienia optykę widzenia i interpretowania, pozwala wszędzie dostrzegać wolę Oblubieńca: Wszędzie znajdę wolę Twoją – w radości i w cierpieniu, w upokorzeniu i w chwale, w zdrowiu i w chorobie, w jasnych pro­mieniach słonecznych i w czarnych, złowrogich chmurach gradowych, w śpiewie słowika i w huku grzmotów, w życiu i w śmierci.[46]

Apostolska słoneczność duszy

Wymiar chrystologiczny i konsekracyjny znajduje swą skuteczną realizację w apostolstwie. Współcześni filozofowie jak Heidegger, ostateczne rozumienie wolności formułują: pozwól rzeczom być, jakimi są. Pozwolić rzeczom być jakimi są, oznacza wielkie zaufanie do natury, do struktury świata. W istocie jest przerażające. Z duchowego punktu widzenia oznacza bowiem coś najbardziej przeciwnego chrześcijaństwu. Znaczy tyle, co: pozwól wszystkiemu zginąć. Święty całe swe życie poświęca, by wszystko należało do Boga. Matka Ledóchowska stwierdza; Tylu pracuje dziś ludzi, by dusze odciągnąć od Boga. Czy nie naszym to zadaniem trzymać wysoko sztandar wiary i to, cośmy darmo wzięli – ten najcenniejszy Boży dar wiarę świętą – darmo dawać innym tęskniącym do światła, do Boga[47].

Ideał duchowy promienna wesołość

Może największym aktem miłości bliźniego jest stała słoneczność duszy, rozsyłająca wszędzie pro­mienie swe jasne i ciepłe. Przechodzi taka dusza sło­neczna cichutko, jak ten promyk słoneczny, może nawet ubolewa nad tym, że nic dobrego nie robi, ale nie wie, ile wywoływała jej słoneczność na ustach uśmiechów jasnych, w ile serc wlewała balsam po­ciechy, jak często rozgrzewała serca zimne, obojęt­ne, ile rozpędzała chmur nieufności, nawet rozpa­czy, ile szczęścia rozsiewała bezwiednie naokoło siebie! Nie wie o tym, ale Bóg wie i policzy jej to szczęście, co daje innym, jako zasługę[48].

Apostolstwo uśmiechniętej twarzy

Mam być apostołką i mogę nią być przez miłość bliźniego, przez dobroć, przez pogodę ducha, bo to jest apostolstwo czynu, które czasem więcej działa aniżeli słowo[49]. A na innym miejscu: Twarz pogodna, uśmiechnięta jest prawdziwym apostołem czasem bardziej skutecznym niż ogniste kazanie, bo mówi o duszy szczęśliwej w Bogu[50].Jedną z zasadniczych wartości duchowości Urszuli Ledóchowskiej jest radość, pogoda ducha. Przynależy ona do narzędzi ewangelizacyjnych: „apo­stolstwo, które szczególnie dziś, w naszych czasach, bar­dzo jest pożądane, potrzebne i skuteczne”. W jednym ze swych artykułów pisze: Uśmiech na twarzy twej wywołuje uśmiech na innych twarzach, a z uśmie­chem wstępuje do duszy trochę radości, trochę ciepła, trochę ufności. Uśmiech rozprasza chmury nagromadzone w duszy. (…) Uśmiech na twarzy twej pozwała każdemu zbliżyć się bez obawy do ciebie, by cię o coś poprosić, o coś spytać, bo już z góry obiecuje twój uśmiech chętne spełnienie prośby, grzeczną odpowiedź. Nieraz uśmiech twój wlewa do duszy zniechęconej, smutnej, zbolałej, jakby nowe życie, nadzieję, że nastaną lepsze czasy, że nie wszystko stracone, że Bóg czuwa[51] Potrzeba nam dusz dobrej woli, wielkiej energii, Bożego zapału, z wielkim zapasem zdrowej wesołości, bo trzeba wiedzieć, że ta promienna i niezmienna wesołość – to wielki apostoł, który mówi skuteczne kazania bez słów, który bez oratorskiego talentu tłumaczy duszom, że do­bry jest Pan, że jarzmo jego słodkie i brzemię lekkie[52]. A jeszcze o tym pamiętaj: dusza słoneczna jest sama przez się apostołką – bezwiednie apostołuje, prowadzi do Boga, bo mówi ludziom bez słów, ale uśmiechem swym jasnym, że dobrze, bardzo dobrze Bogu służyć, że służyć Bogu to znaleźć szczęście i pokój, jakich świat dać nie może. Być w dobrym humorze, kiedy wszystko idzie według twej myśli – to nietrudno, to nie jest cnotą. Lecz mieć zawsze dobry uśmiech na ustach, zawsze być pogodną, zawsze w dobrym humorze, choć krzyż ciąży na twych barkach, smutek cię ogarnia, trudności piętrzą się naokoło ciebie, praca cię osła­bia – to jest cnota, to znak duszy ściśle złączonej z Jezusem Ukrzyżowanym, która się cieszy, że mo­że cierpieć z Jezusem, lecz która nie chce przyczy­nić cierpień innym; która chce cierpiąc dać szczę­ście innym. Mały promyczek słoneczny, który nigdy nie gaśnie, bo źródło jego światła w Sercu Jezusowym[53].

Radość jako źródło dobrego apostolatu

A jeszcze o tym pamiętaj: dusza słoneczna jest sama przez się apostołką, bezwiednie apostołuje, prowadzi do Boga, bo mówi ludziom bez słów, ale uśmiechem swym jasnym, że dobrze Bogu służyć, że służyć Bogu, to znaleźć szczęście i pokój[54].Pragnę dać wam wskazówkę płynącą ze szczerego serca, które pragnie widzieć was zawsze szczęśliwymi i dobrymi. Starajcie się przejść przez życie niosąc szczęście swoim bliźnim. Bądźcie jak jasny płomień słońca, który dla każdego stowrzenia ma ciepło i światło[55] W jednym z wierszy pisze:Warto całe życie przegnić wśród cierpienia, Warto całe życie nie mieć blasku słońca, By dźwignąć jedną duszą z przepaści zwątpienia W szczęście bez końca[56].

Radość jako objawienie dobra

Refleksję o radości możemy rozpocząć, bądź wysoko w niebie, szukając jej podstaw teologicznych, bądź zupełnie blisko, zakotwiczonej w codzienności, pośród zwykłych spraw. Św. Urszula dostrzega oba te wymiary. Dobroć okazywana, ofiarowana przybiera między innymi formę codziennego promyka słońca twarzy:Życie codzienne daje tobie tyle okazji czynienia dobrze, okazywania się dobrą! Uprzejme, serdeczne słowo pociechy, miły uśmiech, mała usługa oddana siostrze, która jej potrzebowała, lecz nie śmiała o nią prosić, pomoc ofiarowana siostrze zniechęconej, by na dobre nie opuściła rąk – to wszystko i tysiące innych, małych aktów dobroci czekają na ciebie w ciągu dnia. Musisz tylko mieć oczy otwarte i chwycić te okazje do aktów dobroci, jak tylko je widzisz. I dzień twój będzie dniem do­broci, dniem pokuty miłości, pociechą dla Najświęt­szego Serca Jezusa Konającego, małym promyczkiem słońca dla wszystkich sióstr, które ciebie ota­czają w życiu zakonnym[57].

Ludzka radość, radością Boga

Bądźcie więc słoneczne, Dzieci moje, jasne, pogodne, i ucieszycie tym Serce Boże, i będziecie pociechą dla przełożonych Waszych, dla sióstr Wa­szych, dla wszystkich, z którymi macie do czynie­nia, i co najważniejsze, spełniać będziecie ochoczo i wesoło wolę Bożą, która jest – jak mówi święty Paweł – Waszym uświęceniem. „Bo wolą Bożą – wasze uświęcenie”. Więc zawsze wesoło, pogod­nie, słonecznie, z ufnością do góry, do Boga![58]

Wspomaganie w krzyżu codzienności

Idźcie w świat z uśmiechem na ustach. Idźcie rozsiewać trochę szczęścia po tej łez dolinie uśmiechając się do wszystkich szczególnie do smutnych do zniechęconych życiem do upadających pod ciężarem krzyża uśmiechając się do nich tym jasnym uśmiechem, który mówi o dobroci Bożej[59].

Być jak słońce dla ziemi

Potrzeba nam dusz dobrej woli, wielkiej energii, Bożego zapału z wielkim zapasem zdrowej wesołości, bo trzeba wiedzieć, że ta promienna, niezmienna wesołość, to wielki apostoł, który mówi skutecznie kazania bez słów, że dobry jest Pan, że jarzmo jego słodkie, a brzemię lekkie[60]ta pogoda duszy, to szczęście duszy jest naj­dzielniejszą pomocą w pracy nad sobą, jest dla duszy tym, czym słońce dla ziemi. Jak pod działa­niem promieni słonecznych rozwijają się kwiaty, dojrzewają owoce, tak i w duszy pogodnej, słonecz­nej rozwija się cudny kwiat świętości, wydający najróżnorodniejsze owoce cnót.Słoneczko na niebie, dusza słoneczna na ziemi – ile szczęścia dają światu, ile błogosławieństwa przy­noszą ludziom, ile pociechy sercom![61]

Uśmiech szczęścia pośród umęczonego narodu

Za swą życiową misję uznała pomoc Polsce. W jednym z odczytów w Kopenhadze w 1917 roku stwierdza:będę szczęśliwa i wdzięczna, jeżeli zdołam w waszych sercach wzbudzić uczucie gorącej sympatii dla mego kraju i narodu, który bardziej niż jakikolwiek inny potrzebuje świadomości, że znajdą się na tym świecie serca, które serdecznie zatroszczą się o jego los[62].Nie cofam się przed żadnym wysiłkiem. Dałby Bóg, aby te moje próby rzeczywiście stały się dla cierpiącego narodu polskiego ogrzewającym, świecącym i przynoszącym pociechę promykiem słońca[63]. H. Sienkiewicz w cieniu jej wypowiedzi odkrywa najgłębszy, teologiczny sens jej wysiłków:Serce kobiety, pełne żaru i współczucia, woła o pomoc dla nieszczęśliwych, lecz serce Polki-patriotki sięga dalej: pragnie ujrzeć po dniach męczeństwa świt zmartwychwstania swego narodu[64]

Rola kobiet polskich

Jest to powołanie kobiety spieszyć tam, gdzie płyną łzy, gdzie panuje głód i nędza, aby cierpieć z tymi, co cierpią, aby płakać z tymi, co płaczą. Jest to zwłaszcza powołanie kobiety polskiej, bo ona należy do narodu, dla którego dawno zaszło słońce szczęścia. Cierpieć z cierpiącymi rodakami, głodować z głodnymi, wywoływać uśmiech szczęścia na twarzy nieszczęśliwego – to szczęście, do którego dąży[65]

Śpiew

W psalmie 105 znajdujemy religijne źródła radości: Szczyćcie się Jego świętym imieniem; niech się weseli serce szukających Pana! (Ps 105, 3). Przynależność do Boga, znajomość jego Imienia stanowi powód do wypowiedzenia stanu serca poprzez zastosowanie leksemów grać i śpiewać. Odzwierciedla to podziw, entuzjazm i wdzięczność, wyrażone w okrzykach, w muzyce i w gestach[66].

Radość eklezjalna

Z papieżaWczoraj wszystkie zapasy białego i żółtego materiału do flag papie­skich zostały wykupione. Aż oczom nie chce się wierzyć! Kochana flago papieska, pod którą walczyli dzielni Żuawi Ojca Św. wylewając krew swą, oddając swe życie w obronie papiestwa, wróciłaś nareszcie z długiego wygnania. O, jak głośno oznajmiasz całemu światu, że Kościół nieśmiertel­ny, że opoki Piotrowej bramy piekielne nie zwyciężą!Wszyscy, którzy tylko mogą, udają się do Św. Piotra na Mszę uroczy­stą, której wysłucha Ojciec Św. w bazylice swojej, na błogosławieństwo papieskie z loggi św. Piotra. Widziałam, jak wnoszono Ojca Św. do prze­pełnionej ludem bazyliki: biała postać -jasna, promienna, na sedii gestato-rii5; widziałam te tłumy rozentuzjazmowane, uszczęśliwione. „Eviva ii Papa Re”6 – rozlega się w bazylice głos ludu potężny, jak szum oceanu -coraz głośniej… powiedziałabyś, że cała bazylika przyłączyła się do tego wołania radości: „Eviva il Papa Re”.[67]Dzieci moje drogie, chciałabym w Was rozbudzić tę wielką, wielką miłość, to dziecięce przywiązanie do Ojca Św., Zastępcy Chrystusa Pana, Następcy Piotra św. Może my, tak daleko mieszkając od Stolicy Chrześci­jaństwa, nie dość rozumiemy, jakie to szczęście należeć do Kościoła św. katolickiego, jakie to szczęście mieć Ojca, który nas drogą Bożą prowadzi, który ma zapewnioną pomoc Ducha Prawdy, który wskazuje, jak dostać się do nieba![68]

Zakończenie

Duchowość św. Urszuli Ledóchowskiej pozostaje optymalną dla postawienia z całą powagą pytania o formację do radości: jak uczyć się radości, która jest świadectwem wewnętrznego ładu i formą służby człowiekowi uwikłanemu w smutek i rozpacz. Radość przeżywana z braćmi i siostrami, stawałaby się przygotowaniem do tego wiecznego, niekończącego się wymiaru przyszłego życia. Jak rozwinąć zdolność do radości, jak utrwalić ją i pogłębiać, by doskonale osiągnąć ją poza granicą doczesności? Moglibyśmy za Chrystusem, który przy bezradnych ludziach, zachowywał się szczególnie, powtórzyć scenariusz z Sydonu, znad Jeziora Galilejskiego. On, ujrzawszy głuchoniemego dotknął go, a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: Effatha, to znaczy: Otwórz się! (Mk 7,33-34). Owo otwieranie się jest dziś czymś zasadniczym. Otwórz się na radość. Nie dowierzaj smutkowi. Otwórz się człowieku! Otwórz się Europo! Współczesny krajobraz spustoszony przez wątpienie, destrukcję świata wartości, domaga się posługi zdrowej radości i to zupełnie innej od konwencji Ody do radości z IX symfonii D minor Ludwika van Beethovena. Jeżeli już zachwyt wielkimi postaciami, jeżeli już entuzjazm dla doniosłych wydarzeń, to można by powiedzieć, że życie Urszuli stanowiło uroczysty koncert opiewający dobroć Boga, a czysta radość posługi dla Ojczyzny i Kościoła staje się zwieńczeniem, źródłem, z którego winna pić Europa.

O. Marian Zawada OCD


[1] W szerokim ujęciu wychodzącym poza nasze rozważania można mówić o optymizmie antropologicznym, filozoficznym (Leibniz), historiozoficznym (akcentujący postęp, rozwój świata) [2] T. Nowacki, Elementy psychologii, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 19712, s. 259.[3] W. James, Psychologia, tłum. M. Zagrodzki, Warszawa 2002, s. 342.[4] Por. J. Pastuszka, ks., Psychologia ogólna, t. II, Lublin 1947, s. 168. Ogólny podział uczuć zaaplikowano konkretnie do radości.[5] Za: J. Pastuszka, ks., Psychologia ogólna, t. II, Lublin 1947, s. 167.[6] Max Scheler, Cierpienie, śmierć, dalsze życie, Warszawa 1993.[7] List do młodych 2004.[8] M. Urszula Ledóchowska, Rozmyślania dla Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego, t. I., Pniewy 2000, s. 567.[9] Matka Teresa Ledóchowska – czyli lekcja optymizmu, Roma 1983, s. 49.[10] M. Urszula Ledóchowska, Rozmyślania dla Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego, t. I., Pniewy 2000, s. 567.[11] M. Urszula Ledóchowska, Testament, Warszawa 2000, s. 51.54.[12] Dzwonek św. Olafa. Wypisy, t. I., Warszawa 2000, s. 51.[13] M. Urszula Ledóchowska, Testament, Warszawa 2000, s. 50.[14] Matka Teresa Ledóchowska – czyli lekcja optymizmu, Roma 1983, s. 75.[15] M. Urszula Ledóchowska, Pisma Zakonne, Pniewy 2000, s. 147.[16] Por. M. Urszula Ledóchowska, Pisma Zakonne, Pniewy 2000, s. 149.[17] Dzwonek św. Olafa. Wypisy, t. I., Warszawa 2000, s. 24.[18] M. Urszula Ledóchowska, Pisma Zakonne, Pniewy 2000, s. 150.[19] Dzwonek św. Olafa. Wypisy, t. I., Warszawa 2000, s. 24.[20] M. Urszula Ledóchowska, Pisma Zakonne, Pniewy 2000, s. 107. [21] M. Urszula Ledóchowska, Pisma Zakonne, Pniewy 2000, s. 107-108.[22] M. Urszula Ledóchowska, Pisma Zakonne, Pniewy 2000, s. 108.[23] M. Urszula Ledóchowska, Pisma Zakonne, Pniewy 2000, s. 108.[24] M. Urszula Ledóchowska, Pisma Zakonne, Pniewy 2000, s. 109.[25] Matka Teresa Ledóchowska – czyli lekcja optymizmu, Roma 1983, s. 80.[26] Dzwonek św. Olafa. Wypisy, t. I., Warszawa 2000, s. 45.[27] M. Urszula Ledóchowska, Rozmyślania dla Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego, t. I., Pniewy 2000, s. 479-480.[28] M. Urszula Ledóchowska, Pisma Zakonne, Pniewy 2000, s. 154.[29] M. Urszula Ledóchowska, Testament, Warszawa 2000, s. 48.[30] M. Urszula Ledóchowska, Testament, Warszawa 2000, s. 49.[31] Dzwonek św. Olafa. Wypisy, t. I., Warszawa 2000, s. 28-29.[32] Matka Teresa Ledóchowska – czyli lekcja optymizmu, Roma 1983, s. . [33] M. Urszula Ledóchowska, Pisma Zakonne, Pniewy 2000, s. 184.[34] M. Urszula Ledóchowska, Pisma Zakonne, Pniewy 2000, s. 123.[35] M. Urszula Ledóchowska, Pisma Zakonne, Pniewy 2000, s. 126.[36] M. Urszula Ledóchowska, Pisma Zakonne, Pniewy 2000, s. 124.[37] M. Urszula Ledóchowska, Pisma Zakonne, Pniewy 2000, s. 126.[38] M. Urszula Ledóchowska, Rozmyślania dla Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego, t. I., Pniewy 2000, s. 540.[39] M. Urszula Ledóchowska, Rozmyślania dla Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego, t. I., Pniewy 2000, s. 541.[40] Matka Teresa Ledóchowska – czyli lekcja optymizmu, Roma 1983, s. 56.[41] Matka Teresa Ledóchowska – czyli lekcja optymizmu, Roma 1983, s. 76.[42] M. Urszula Ledóchowska, Testament, Warszawa 2000, s. 47.[43] M. Urszula Ledóchowska, Testament, Warszawa 2000, s. 47.[44] M. Urszula Ledóchowska, Testament, Warszawa 2000, s. 50.[45] M. Urszula Ledóchowska, Testament, Warszawa 2000, s. 49.[46] M. Urszula Ledóchowska, Rozmyślania dla Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego, t. I., Pniewy 2000, s.452.[47] Matka Teresa Ledóchowska – czyli lekcja optymizmu, Roma 1983, s. 40.[48] M. Urszula Ledóchowska, Testament, Warszawa 2000, s. 48-49.[49] Matka Teresa Ledóchowska – czyli lekcja optymizmu, Roma 1983, s. 42.[50] Matka Teresa Ledóchowska – czyli lekcja optymizmu, Roma 1983, s. 46.[51] Za: M. Krupecka, Polka i Europejka, Ząbki 2003, s.147.[52] Za: M. Krupecka, Polka i Europejka, Ząbki 2003, s.147.[53] M. Urszula Ledóchowska, Pisma Zakonne, Pniewy 2000, s. 119.[54] Matka Teresa Ledóchowska – czyli lekcja optymizmu, Roma 1983, s. 50.[55] Matka Teresa Ledóchowska – czyli lekcja optymizmu, Roma 1983, s. 52.[56] Dzwonek św. Olafa. Wypisy, t. I., Warszawa 2000, s. 55.[57] M. Urszula Ledóchowska, Pisma Zakonne, Pniewy 2000, s. 114-115.[58] M. Urszula Ledóchowska, Testament, Warszawa 2000, s. 50.[59] Matka Teresa Ledóchowska – czyli lekcja optymizmu, Roma 1983, s. 68.[60] Matka Teresa Ledóchowska – czyli lekcja optymizmu, Roma 1983, s. 79.[61] M. Urszula Ledóchowska, Testament, Warszawa 2000, s. 48.[62] M. Urszula Ledóchowska, Jesteś nieśmiertelną Ojczyzno ukochana Polsko moja, Warszawa – Pniewy 1989, s. 11.[63] M. Urszula Ledóchowska, Jesteś nieśmiertelną Ojczyzno ukochana Polsko moja, Warszawa – Pniewy 1989, s. 11[64] Za: M. Urszula Ledóchowska, Jesteś nieśmiertelną Ojczyzno ukochana Polsko moja, Warszawa – Pniewy 1989, s. 6.[65] M. Urszula Ledóchowska, Jesteś nieśmiertelną Ojczyzno ukochana Polsko moja, Warszawa – Pniewy 1989, s. 9. [66] Wprowadzenie w myśl i wezwanie ksiąg biblijnych, tom 7 – Pieśni Izraela, opracowali ks. A. Strus SDB, ks. J. Warzecha SAC, ks. J. Frankowski, Warszawa 1988, s. 54.[67] Dzwonek św. Olafa. Wypisy, t. I., Warszawa 2000, s. 40.[68] Dzwonek św. Olafa. Wypisy, t. I., Warszawa 2000, s. 41.