Św. Grzegorz z Nyssy

Święty Grzegorz, brat św. Bazylego i św. Makryny, urodził się około 335 roku w Cezarei Kapadockiej, w pobożnej i zamożnej rodzinie. Otrzymał staranne wykształcenie retoryczne i filozoficzne. Najpierw pełnił funkcję lektora, później zdecydował się obrać zawód retora. Po śmierci żony Teosebii, postanawia prowadzić życie monastyczne w Poncie, w klasztorze założonym przez brata. Po przyjęciu święceń kapłańskich został mianowany w 371 roku biskupem Nyssy. Przez intrygi zwolenników arian został skazany na wygnanie, gdzie przebywał dwa lata. Po roku 378 zaangażował się głównie intelektualnie w spory teologiczne i rozpowszechnianie życia duchownego. Cesarz Teodozjusz Wielki, mianuje go w tym czasie na jednego ze swoich doradców. Kilka razy z polecenia cesarza wyjeżdża na specjalne misje do Arabii i Jerozolimy. W tym czasie powstały najważniejsze pisma dogmatyczne, jak Wielka katecheza, w której podał syntezę głównych prawd wiary. Napisał także życiorys swojej siostry pod tytułem Życie Makryny. Po śmierci Grzegorza z Nazjanzu od roku 390, stał się opiekunem środowisk mniszych Kapadocji. Publikuje znakomite dzieła: Życie Mojżesza, Komentarz do Pieśni nad Pieśniami, Pięć homilii o Modlitwie Pańskiej, czy zbiór ośmiu homilii pod tytułem O błogosławieństwach. Umiera w 394 roku.

Teksty

 

Człowiek jako nieskończone pragnienie

Tylko Dobro jest z pewnością słodkie, godne pragnienia i umiłowania; radowanie się nim staje się coraz bardziej impulsem do coraz większego pragnienia, ponieważ właśnie dzięki uczestniczeniu w rzeczach dobrych, radowanie wzmacnia nasze pragnienie. W ten sposób Mojżesz, który jest oblubienicą, miłował oblubieńca, naśladując dziewicę z Pieśni nad pieśniami, która mówi: Całuj mnie pocałunkami swoich ust. W ten sposób Mojżesz, dzięki darowi otrzymanemu przez Boga usta w usta, jak potwierdza Pismo, po tak ogromnej teofanii doświadczył w swym duchu jeszcze większego pragnienia owych pocałunków, do tego stopnia, że prosił o widzenie tego, którego pragnął, tak, jakby go jeszcze nie kontemplował. Podobnie wszyscy inni, w których pragnienie Boga złożone w głębi; ich pragnienie nie miało nigdy końca, ponieważ to wszystko, co otrzymywali od Boga, dzięki radowaniu się z tego, czego pragnęli, ono samo stawało się niczym innym, jak przedmiotem pobudzającym do jeszcze większego jego rozpłomienia.W ten sam zapewne sposób, także dusza, która jednoczy się z Bogiem, jest nie do zaspokojenia w swoim radowaniu: im obficiej zostaje wypełniona pięknem, tym mocniej płonie w swym pragnieniu.Ponieważ słowa oblubieńca są duchem i życiem, dlatego ktokolwiek jednoczy się z duchem, staje się duchem, i ten, kto jednoczy się z życiem przechodzi ze śmierci do życia, jak mówi Pan. Z tego powodu dziewica, tzn. dusza, pragnie przybliżenia się do źródła życia duchowego. Źródłem tym są usta oblubieńca, z których tryskają słowa życia wiecznego, wypełniając usta chłonących je, jak uczynił to prorok, kiedy poprzez swoje usta przekazywał ducha.Jeśli pragnie się zaczerpnąć ze źródła, należy zbliżyć usta do ust, a źródłem jest Pan mówiący: Jeśli ktoś jest spragniony niech przyjdzie do mnie i pije. Z tego powodu dusza stęskniona pragnie przybliżyć swe usta do tych, które są źródłem życia wiecznego i mówi: Pocałuj mnie pocałunkami swoich ust. Ten, który tryska życiem na wszystkich, chce by wszyscy się zbawili; aby nikt nie pozostał pozbawiony tego pocałunku, ponieważ ten pocałunek oczyszcza od wszelkiej zmazy. (…) Duszy oczyszczonej nie przeszkadza już żaden cielesny trąd i strzeże skarbca rzeczy dobrych, które nazywa się „sercem”, z którego pochodzi dar boskiego mleka żywiącego duszę: ona rzeczywiście ssie łaskę proporcjonalnie do swej wiary. (…) W każdym razie nie mylimy się, jeśli się poprzez wyrażenie „serce” rozumiemy ukrytą i niewyrażalną potęgę Boga; piersi (sutki) zaś możemy rozumieć jako dobre czyny, aktualizowane poprzez boską moc dla naszego dobra: przez tego typu działanie Bóg karmi każdego z nas mlekiem życia, darując każdemu odpowiednie dla niego pożywienie[1].

 

Błogosławieni czystego serca

Oto Bóg celem i przedmiotem oglądania dla tych, co mają serca oczyszczone! Ale ów wielki Jan twierdzi, że Boga nikt nigdy nie widział (J 1, 18); zdanie to potwierdza i on wzniosłego umysłu Paweł mówiąc, że Boga żaden z ludzi nie widział, ale i widzieć nie może (1 Tym 6, 16). To więc jest ową gładko przeciętą i oderwaną górą, która zdaje się nie mieć żadnego oparcia i podstawy dla rozumów ludzkich; o niej i Mojżesz oznajmia, że w swoich zamysłach jest niedostępną tak, że nigdy umysł ludzki nie może jej dojść, ani też cokolwiek z niej pojąć choćby z największym swym wysiłkiem; – bo wszystko to wykluczone przez owo zdanie Pisma św.: Nie będziesz mógł widzieć oblicza mego; nie może bowiem człowiek ujrzeć mnie i żyw pozostać (Wj 33, 20).Ponieważ tedy żywot wieczny i szczęście polega na widzeniu Boga; ponieważ możliwość tego widzenia Boga zgoła wykluczają takie filary wiary św. jak Jan, Paweł i Mojżesz – przeto możesz widzieć te przepaściste a zawrotne głębiny, w które może wciągnąć umysł ludzki rozważanie powyższych słów Chrystusa. Bóg jest Życiem, więc kto nie widzi Boga, nie widzi Żywota, nie żyje. Że zaś Boga widzieć nie można, twierdzą jednogłośnie i prorocy i apostołowie, Duchem Bożym natchnieni. Więc na czymże się wesprze upadająca ludzka nadzieja? Jedynie na Chrystusie, który ją podnosi i umacnia. Tak uczynił Chrystus z Piotrem, gdy go już tonącego znowu postawił na wodzie twardej i stopom opór stawiającej. Jeżeli więc i nas dotknie prawica Słowa Wcielonego, jeśli nas, którzy się chwiejemy w tym zamęcie prawd, umieści na pewnej podstawie – będziemy bezpieczni; bo silnie obejmiemy Odwieczne Słowo, wiodące nas za rękę. Ono to zapewnia nas, że błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.Powyższa obietnica Chrystusa jest tak wielka, że przewyższa i przechodzi ostateczne nawet krańce szczęśliwości. Czegoż bowiem innego może jeszcze człowiek pragnąć, kiedy wszystko będzie posiadał w Tym, którego zobaczy?! Oglądać w języku Pisma św. oznacza to samo, co posiadać, tak np. ten tekst: Oglądaj dobra Jeruzalem (Ps 127, 5), tyle znaczy co: znajdź te dobra i posiadaj je. I gdzie indziej mówi Prorok: Niechaj zginie bezbożny i nie ogląda chwały Pańskiej (Iz 26, 10), a przez to chce powiedzieć: niech bezbożny nie będzie uczestnikiem chwały Pańskiej. Kto więc Boga zobaczył, osiągnął wszystko, co tylko dobrym zwać się może, a więc: żywot bez końca, wieczystą nieskażoność, nieśmiertelną szczęśliwość, królestwo bez końca, ciągłe i ustawiczne wesele, prawdziwe światło, duchowy i słodki głos, chwałę niedostępną, ciągłe uniesienia i radość serca – krótko mówiąc wszelakie dobro.(…)Czyż więc Pan zachęca nas może do tego, co przewyższa nasze jestestwo, lub czy wzniosłość tego przykazania przechodzi siły ludzkie? Z pewnością nie! Bo nie rozkazał Bóg latać w powietrzu tym, którym nie użyczał skrzydeł, ani też przebywać we wodzie tym, dla których ziemię przeznaczył. Jeżeli więc we wszystkich innych rzeczach prawo jest zastosowane do sił tych, dla których je wydano, jeżeli dalej prawo nie może obowiązywać do tego, co przechodzi siły – to zaiste i tutaj pewnik ten zastosować możemy – a mianowicie, że nie należy nam tracić otuchy co do osiągnięcia obietnicy w błogosławieństwie powyższym złożonej. Podobnie sądzić należy, że i Jan, i Paweł, i Mojżesz, i inni im podobni osiągnęli wieczną szczęśliwość, polegającą na oglądaniu Boga. To Paweł mówi: Na ostatek odłożony mi jest wieniec sprawiedliwości, który mi odda Pan, sędzia sprawiedliwy w ów dzień (2 Tym 4, 8); a Jan spoczywał na piersiach Pana (Jan 21, 20); a do Mojżesza rzekł Bóg: Znalazłeś łaskę przede mną i ciebie znam po imieniu (Wj 33, 17).Jeżeli więc wątpić nie wolno, że ci, co powiadali, iż oglądanie Boga twarzą w twarz jest ponad siły ludzkie, mimo to są błogosławionymi, jeżeli po wtóre błogosławieństwo polega na widzeniu Boga, które znów tylko ludzie czystego serca pozyskać sobie mogą, to zaiste czystość serca, która nam umożliwia wieczną szczęśliwość – nie należy do rzeczy nam niedostępnych i niemożliwych. Jakżeż więc można twierdzić, że mówią prawdę Jan i Mojżesz, którzy wraz z Pawłem twierdzą, iż oglądanie Boga przechodzi siły ludzkie – a że z drugiej strony nie sprzeciwia się ich twierdzeniu głos Chrystusa, który czystym obiecuje oglądanie Boga? (…)Natura Boska, czymkolwiek jest ona sama w sobie, według swej istoty, z pewnością przechodzi wszelkie pojęcie i wszelkie wysiłki rozumu stworzonego. Ona to nie dopuszcza do siebie żadnych przypuszczeń i podobieństw, odrzuca i odtrąca takowe od siebie. Dotychczas nie posiadają ludzie żadnej władzy do zrozumienia i zgłębienia rzeczy nie dających się zgłębić – dotychczas nie wymyślono żadnego sposobu, żadnej drogi, żadnego (że się tak wyrażę) instrumentu do pojmowania rzeczy niepojętych. Dlatego wielki Apostoł narodów po prostu nazywa drogi Pańskie niedościgłymi, a sądy jego nieogarnionymi (Rz 11, 33), oznaczając przez to, że droga wiodąca do poznania Natury Boskiej jest dla umysłów ludzkich wprost niedostępna. Stąd to nikt z ludzi (ani przed nim, ani po nim żyjących) śladu jakiejkolwiek próby lub poznania nie uczynił, by zbadać rzecz przechodzącą nasze pojęcie. Bóg więc będąc z natury ponad wszelką naturą – będąc niewidzialnym i nie dającym się bliżej określić – innym sposobem musi być widziany i pojęty.Sposobów takiego poznania jest wiele. I tak z mądrości, która ujawnia się w całym wszechświecie, możemy przez rozumowanie poznawać Tego, który wszystko z mądrością uczyni. Podobnie i w dziełach ludzkich możemy pod pewnym względem duchowo upatrywać sztukmistrza w jego dziełach, bo ten sztukę swą w dziele ukrył. Ale jak nie widzimy natury artysty w jego arcydziele, lecz tylko jego artystyczną wiedzę, którą on tam wcielił i uwydatnił, podobnie gdy spoglądamy na piękność rozlaną w stworzeniu, rodzi się w umyśle naszym pewne pojęcie Stworzyciela, bo poznajemy jego mądrość, z którą wszechświat stworzył – ale nie poznajemy jego istoty ani jestestwa.Podobnie badając przyczynę naszego istnienia widzimy, że nie z konieczności, ale z dobrej wolnej woli Bóg człowieka stworzył, przez. to zaś oglądamy Boga, i to w jego dobroci, ale znów nie w jego jestestwie. Podobnie i wszystkie inne rzeczy myśl naszą podnoszą do poznawania tego Bytu, który ponad wszystkim góruje i wyższy jest od wszystkiego. Takie tedy rozumowanie zwykliśmy nazywać poznawaniem i patrzeniem na Boga – bo każda wznioślejsza myśl przywodzi nam w ten sposób Boga na pamięć. Albowiem i potęga, i czystość, i niezależność, i inne podobne przymioty rodzą w duszach naszych pewne pojęcie jakiejś wyższej Boskiej Istoty. Stąd więc wynika, że Bóg prawdę mówi, obiecując, że się da oglądać człowiekowi czystego serca, i że Paweł nie zmyśla twierdząc w swych listach, że Boga żaden z ludzi nie widział, ale i widzieć nie może (1 Tym 6, 16). W ten sposób Istotę z natury swej niewidzialną można poznawać z otaczających ją rzeczy, które tworzy i w których działa.Ale obietnica naszego błogosławieństwa nie odnosi się tylko do tego, że z potęgi i działania możemy poznawać Tego, który to zdziałał; tak bowiem mogą mądrzy tego świata, z celowości i z porządku we wszechświecie panującego wnioskować o istnieniu Bytu potężnego i mądrego. Wzniosłe błogosławieństwo Chrystusowe obiecuje coś więcej tym, którzy mogą zdobyć się na czystość. (…)Nie zdaje mi się rzeczą stosowną, aby Bóg miał być tylko przedmiotem oglądania dla tych, którzy swe serce oczyścili z brudów grzechu, ale wzniosła ta obietnica Chrystusowa nasuwa mi myśl, którą Pan gdzie indziej jasno przedłożył, gdy rzekł: Oto Królestwo Boże w was jest (Łk 17, 21). Przez to chciał nas Chrystus nauczyć, że człowiek, który serce swoje oczyścił z wszelkiego wadliwego uczucia i skłonności do stworzeń, ogląda obraz Bożej Natury w swej własnej piękności.Zdaje mi się przeto, że Bóg Wcielony w tych krótkich słowach które wyrzekł, taką nam podał radę i zachętę: O ludzie, obdarzeni żądzą oglądania rzeczy istotnie dobrych! Gdy usłyszycie, że Boży Majestat wznosi się ponad niebiosa, że chwała jego jest niepojęta, a piękność niewymowna, że jego Istoty pojąć i zgłębić nie możecie, nie popadajcie w zwątpienie, iż nie możecie oglądać tego, czego pragniecie. Bo na tyle, ile możecie zrozumieć i pojąć, macie sami w sobie moc i sposób. Bóg, który was stworzył, dobro to równocześnie w naturze waszej złożył i jakby w nią wcielił. Bóg przy stwarzaniu cię złożył w tobie pierwiastki i obrazy swych doskonałości i dóbr, jakby wosk ugniatając we formie. Ale błędy otaczające ten znak podobieństwa Bożego dobro to zakryły zupełną osłoną i sprawiły, że ono stało się dla ciebie nieużyteczne. Jeśli więc pilnym i doskonałym życiem brudy nagromadzone w sercu obmyjesz, zajaśnieje w tobie piękność iście Boska. Jak żelazo z początku nieco rudawe i ciemne po oczyszczeniu z rdzy blaskami w słońcu sieje – tak, jeśli człowiek oczyści wnętrze swoje, które Pismo nazywa sercem, z rdzy błędów, które zrodziło niestosowne postępowanie człowieka, na nowo odzyska pierwotny kształt i podobieństwo Boże i stanie się dobrym, bo rzecz podobna dobru, sama w sobie jest dobra. Kto więc siebie widzi, ogląda w sobie to, czego pragnie. Człowiek czystego serca, wskutek tego staje się błogosławionym, że spoglądając na swoją czystość, widzi w niej odblask pierwszorzędnej piękności Bożej. Jako bowiem ci, którzy patrzą na słońce odbite w zwierciadle, chociaż nie spoglądają na samo słońce na niebie – mimo to widzą w zwierciadle słońce, tak samo jak i ci, którzy wprost na samo słońce spoglądają – tak (mówi Chrystus do nas) i wy, chociaż sił wam nie starczy do kontemplacji światła niedostępnego, jeśli jednak powrócicie do stanu pierwotnej swej czystej piękności i łaski, będziecie mieli w sobie to, czego szukacie. Albowiem czystość i wolność od błędnych przywiązań i wstręt do wszelakiego zła jest Bóstwem. Jeśli to masz w sobie, Bóg jest całkowicie w tobie. A przeto jeśli będziesz posiadał rozum wolny od wszelkiego błędu, oczyszczony od wszelkiego brudu i niestosownego przywiązania – zaiste błogosławionym jesteś dla bystrości i jasności twojego wzroku, bo ty, mając wzrok oczyszczony, widzisz to, czego inni nie widzą, i zrzuciwszy z oczu materialną łuskę ciemnoty, spoglądasz przy czystej pogodzie twego serca na błogosławione widowisko. A na czymże ono polega? Na świętości, czystości i prostocie; one to są jasnym odblaskiem Bożej Natury, w którym Boga samego oglądać możemy. Z tego, co powiedziałem, jasno wynika prawdziwość mego twierdzenia. Ale mowa moja obraca się jeszcze koło pewnej niejasnej wątpliwości, którą z początku poruszyłem. Kto dotarł do nieba, ten cieszy się uczestnictwem niebieskich cudów i może nam o nich opowiadać. Ponieważ atoli droga do nieba pełna przeszkód, dlatego te najpewniejsze wiadomości o niebie żadnej nam korzyści nie przynoszą. Podobnie tedy po tym, co powiedziałem, nie możemy już więcej wątpić o istnieniu szczęśliwości i o tym, że ją przez czystość serca zdobyć sobie możemy, ale pozostaje nam jeszcze jedna trudność do rozwiązania, trudność zupełnie podobna do odbywania drogi prowadzącej do nieba, tj. należy wskazać sposób oczyszczenia serca z brudów i naleciałości. Cóż tu więc jest dla nas Jakubową drabiną? Cóż będzie ognistym wozem, który by, podobnie jak proroka Eliasza do nieba, tak i nas porwał i zawiózł na oglądanie górnych owych cudów? Innymi słowy – cóż oczyści serce nasze i usunie ziemskie ciężary?Jeśli kto myślą obejmie i dokładnie rozważy wrodzone ducha skłonności i błędy, gotów sądzić, że żadną miarą, żadnym sposobem, żadną sztuką złego tego wyrugować i usunąć nie można. Już przy samym naszym urodzeniu kiełkuje namiętność i złe skłonności, a z biegiem lat wzrastają one i dopiero z naszą śmiercią ustają.(…)Ale mimo to toż samo Pismo św. twierdzi, że można prowadzić życie wzniosłe i święte; toż Pismo na swych świętych kartach opowiada nam o cudownych czynach tylu świętych mężów.Jak widzieliśmy podwójny jest sposób oglądania Boga; pierwszy: oglądanie Stwórcy na wysokościach zasiadającego w jego istocie i jestestwie; drugi zaś: połączenie się z Bogiem przez czystość życia. Zgodna nauka świętych poucza nas, że pierwszy sposób przez oglądanie twarzą w twarz jest dla nas niedostępny; drugi zaś sposób obiecuje ludzkości Chrystus Pan w obecnym błogosławieństwie, gdy mówi: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą”.Cała prawie Ewangelia poucza cię, w jaki sposób możesz stać się czystym. Jeżeli po porządku przejdziesz przepisy Boże, w Ewangelii świętej podane, znajdziesz w nich jasny a prosty środek oczyszczenia serca. Chrystus dzieli błędy i nieprawości na dwie klasy: pierwsza objawia się w uczynkach, druga obejmuje myśli. Przeciw złym czynom wystąpił Pan i karał je już w Starym Zakonie; przeciwko myślom i pragnieniom obecnie stawia swe prawo, które nie tyle już karze i karci złe czyny, ile raczej przestrzega i ochrania, by zło wcale, o ile to możliwe, nie istniało. Albowiem kto z woli swej stanowczo zło usuwa, ten nadobficie sprawia, że życie jego wolne jest od występków. A ponieważ zło na wiele rozpada się gałęzi i rodzajów, przeto Chrystus na każdy z nich podaje środek i lekarstwo przez poszczególne przykazania, które zabraniają złego.I tak ponieważ choroba gniewu zwyczajnie przez całe życie jest jakby na zawołanie, przeto Pan zaczyna leczenie od tego, co więcej się uwydatnia i więcej grasuje, piętnując przede wszystkim bezpodstawny gniew. – Nauczyłeś się, mówi, w starym Prawie (Ex 20, 3), że nie należy zabijać, teraz zaś naucz się, że gniew przeciw bliźniemu należy z duszy wykorzenić (Mt 5, 22). Nie zakazał Chrystus gniewać się wszędzie i zawsze; niekiedy bowiem w dobrym celu można się gniewać, ale swoim przykazaniem znosi i zabrania Chrystus gniewać się na brata swego bez żadnej poważnej przyczyny. Mówi bowiem: Każdy, kto się gniewa na brata swego bez powodu, bez rozwagi, bez poważnej przyczyny, tego czeka sąd (Mt 5, 22). Dodanie tych słów: bez poważnej przyczyny okazuje, iż niekiedy gniew jest dozwolony i na miejscu, np. gdy wybuchasz gniewem, aby ukarać grzech bliźniego twego (z miłości ku Bogu obrażonemu). Tak to gniewał się Finees, według świadectwa Pisma św., który gniew Boży przeciw ludowi izraelskiemu ubłagał tym, że zamordował jawnogrzeszników (Liczb 25, 11).Następnie podaje Pan środki zaradcze przeciw grzechom zmysłowości i przez swój zakaz usuwa ze serca obrzydliwą żądzę cudzołóstwa. – Tak znajdziesz w Piśmie św. szczegółowe środki lecznicze i przepisy na każde zboczenie. Chrystus zabrania wyzywać krzywdą drugich do walki a nawet pomagać do tego przez to, że się człowiek broni przed krzywdą. Chrystus usuwa błąd chciwości przez to, że nie tylko rozkazuje, abyśmy dozwalali się pozbawiać rzeczy nam potrzebnych, ale że nakazuje, abyśmy nawet dobrowolnie ustępowali i ofiarowywali przeciwnikom to, co nam jeszcze pozostawiono. Chrystus leczy tchórzostwo polecając nam gardzić śmiercią. W ogóle w każdym nakazie lub zakazie Chrystusa znajdziesz jakby żeleźce pługa, które przecina korzenie grzechów w głębi serca naszego; po ich odcięciu łatwo już oczyścić pole serca z chwastów. (…)Poznaliśmy, w jaki sposób powstaje życie cnotliwe, a w jaki sposób zbrodnicze i czym się one odznaczają. Mamy nadto w wolnej woli naszej moc i władzę wyboru jednego lub drugiego; przeto uciekajmy od kształtu diabelskiego, zrzućmy szpetną maskę, wdziejmy na powrót na siebie wizerunek Boży, bądźmy czystego serca, abyśmy byli błogosławieni. Obraz Boży będzie w nas wyryty przez czyste prowadzenie się w Jezusie Chrystusie Panu naszym, któremu chwała na wieki wieków. Amen[2].


[1] Gregorio di Nissa, Omelie sul cantico dei cantici, Roma 1996, s. 47-49.

[2] Grzegorz z Nyssy, O błogosławieństwach, homilia 6, w: A. Bober, Antologia patrystyczna, Kraków 1965, s. 128-134.