Pokora modlitwy

Pokora posiada kilka imion, także takie, które pojawiają się na modlitwie. Pokora jest wtajemniczeniem wstępowania oraz zstępowania. Aby wstąpić wysoko, należy zejść na samo dno, w czeluść bycia człowiekiem, w czeluść historii. By zdobyć miejsce najwyższe, należy zagospodarować ostatnie. Modlitwa, która pragnie sięgać Boga, musi być pokorna, tzn. uczynić z siebie drożny kanał zstępowania, by Bóg mógł zejść i osiąść w ludzkich sprawach. Dzięki pokorze zstępowanie Boga pozwala człowiekowi być wyniesionym w niebiosa. To pierwszy wymiar pokory. Pokorny jest człowiekiem, który nie potrafi zajmować się sobą, nie potrafi na sobie skupiać uwagi, ponieważ pokora jest niejako świętą nieobecnością, takim istnieniem, które wydało się innym. Dlatego w sposób doskonały może zajmować się Bogiem. Nie zagłusza już sobą, nie zniekształca prawdy swą zakłamaną obecnością. Ponieważ zbudowana jest z prawdy, w jej przestrzeni objawia się Prawda w sposób czysty, bezpośredni. Św. Katarzyny ze Sieny woła: Obyś Ty był, a mnie oby nie było. Czysta pokora oddaje całą przestrzeń obecności, życia Bogu. By modlić się mądrze, należy najpierw powstrzymać siebie, wyrwać z tendencji ciążenia ku sobie, wtedy możemy lepiej przyjmować Pana i wchodzić w relacje z Miłością. Możemy być Jej posłuszni. Ponieważ pokora jest postawą służebną, a nie wyniosłą, kieruje się zasadą posłuszeństwa. Najpierw pragnie słuchać. Pokora wydaje się jedyną postawą, która do głębi potrafi słuchać. Poważna część modlitwy polega na słuchaniu, a nie na zagadywaniu Pana. Kto jest z Boga, słów Bożych słucha (J 8,47). Kolejnym imieniem pokory jest pochylanie się. Dlatego, że Bóg pochyla się nad człowiekiem, jest doskonale pokorny. Czy pochylanie się nad Bogiem nie byłoby jakimś ryzykownym zachowaniem, maskowaną wielkością? Jest sytuacja, która wszystko wyjaśnia: pochylenie się nad Bogiem, którego odrzucono, oskarżono, sponiewierano, zabijano. Pokora wchodzi w samo centrum misterium Paschy i jednoczy się z Chrystusem w Jego najtrudniejszym czasie, niedoli grzechu, który ostatecznie zabija to, co święte. Razem z Nim schodzi na samo dno, aż do otchłani piekieł, gdzie króluje zło. Taka modlitwa jest pokornym towarzyszeniem Bogu. Pokora jest naczyniem Bożych tajemnic. Najlepiej widzimy to u Maryi, w której pokorze największego znaczenia nabiera słowo zachowywać. Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu (Łk 2,19). Pokora jest przede wszystkim postawą zachowywania. „Zachowywanie” należy do najgłębszych postaw religijnych. Ostatecznie sięga słów św. Pawła: który zachęca, by nienaruszony duch wasz, dusza i ciało bez zarzutu zachowały się na przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa (1Tes 5,23). Modlitwa zachowując to, o Boże, przedziwnie zachowuje całego człowieka dla Niego. Dzieje się tak, gdyż modlitwa żyje przychodzeniem Pana. Aby pogłębić postawę zachowywania, winno to iść przez pogłębienie zdolności do przyjmowania. A dane nam to jest jedynie w duchowym ubóstwo. Od św. Jana Chrzciciela wiemy, że im mniej człowieka, tym więcej Boga. Co więcej, jak ujawnia struktura słowa: u-bogi, u-boga, to ludzie pragnący być blisko Stwórcy. Być zaś pobożnym, znaczy szukać ubóstwa, w znaczeniu pokory: zostawię pośród ciebie lud pokorny i biedny, a szukać będą schronienia w imieniu Pana (Sof 3,12). Pokora nosi w sobie świadomość schronienia, którą kojarzymy nie tyle z bezbronnością, czy brakiem materialnych środków, co z człowiekiem, cierpliwym, spokojnym, dlatego, że jest mocny Bogiem. Pokorne ubóstwo wnosi z sobą zasadniczo doniosłą wolność, rodzaj nieobciążenia, nieobciążonego istnienia. Tylko wtedy modlitwa szybuje wysoko w Boga, jest wolna, gdyż nie kieruje się do siebie. Człowiek uczy się wolności tkwiąc pomiędzy przestrzenią ducha i ciała. Obie te sfery nawołują, zapraszają, wciągają, słowem oddziałują na duszę tak, by związała z którąś z nich swą wolność. Zależnie od tego, z jaką sferą się zwiąże, z niej czerpie siłę (myślenie, przekonania, motywacje, dokonania). Według niej formuje się modlitwa: bądź cała zanurzona w doczesności, bądź unosi ją Boski Zefir, który wieje kędy chce. Nasze myślenie o wolności może wspomóc wyjaśnienie Chrystusa: Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda (J 6,63). Mimo, że pokora oparta jest o ziemię (łacińskie humilis znaczy niski, ziemski, bez znaczenia, niemal – dziecko ziemi), to nie odnosi się do fałszu zawartego w człowieku, lecz do istotnej prawdy, że jest prochem ziemi. To pozwala odnaleźć modlitewne usytuowanie wobec Boga, u podnóżka Jego stóp. Pokora na niskości wnosi niegasnącą tęsknotę za utraconym światem pierwotnej dziewiczości raju, wnosi dar powrotu, dar prawdziwego stawania przed Panem. Bez pokory grzeszność szybko nasącza się rozpaczą. W pokorze o wiele ważniejsza staje się obecność Boga niż własna kondycja. Bóg pokory nie odrzuca: Moją ofiarą, Boże, duch skruszony, nie gardzisz, Boże, sercem pokornym i skruszonym (Ps 51,19). W modlitewnej pokorze człowiek nie tyle stara się ocalić swą wartość, ale powierza się Bogu, który nie potrafi skruszonego odrzucić. W ten sposób człowiek doznaje ocalenia, nie ze względu na siebie, ale na dobroć Boga. Bez pokory nie ma prawdy o człowieku, dlatego kłamstwo zamyka go w narcystycznym usidleniu. Wolność typu duchowego nie poszukuje siebie, nie wybiera ze względu na siebie, jest wolnością wydania siebie, tracenia siebie. Również modlitwa staje się rozdaniem siebie. Dlatego najbardziej uprzywilejowanym miejsce dla modlitwy jest Ogrójec. Pokora bardzo szybko napełnia serce modlącego się pokojem. Ponieważ człowiek nie musi już walczyć o siebie, o swój prestiż, powagę, uznanie, opada kurz na polu boju i nastaje wewnętrzny pokój. Ważny staje się Bóg i człowiek nie traci pokoju, ponieważ dzięki pokorze nie ma już nic do stracenia. Każda sytuacja go syci, napełnia przekonaniem, że prowadzi go Pan. Jest to najbardziej zaskakujące w pokornej mentalności, iż słabość, różne perypetie losu stają się źródłem otuchy i ufności. Modlitwa pokora powiązana jest z codziennością. Pokorny z natury ją szanuje, bierze z całą powagą i przemienia ją w piękno – szlachetność zwykłego dnia. Podczas, gdy inni szukają niezwykłości, szczególnego kolorytu w bogactwie możliwości i form, pokorny odnajduje bogactwo tam, gdzie dumny umysł wietrzy jedynie pospolitość i trywialność. Pokorny wszystko traktuje jako dar zstępujący od Ojca: Każde dobro, jakie otrzymujemy, i wszelki dar doskonały zstępują z góry, od Ojca świateł, u którego nie ma przemiany ani cienia zmienności (Jk 1,17). Dlatego wszelkie uznanie kierowane do pokornego jest niejako przekazywane, transmitowane do Boga, autora wszelkiego dobra. Pokorny pragnie odpowiadać na cały nowy świat, który przychodzi w Bogu, na zstępujące nowe miasto Jeruzalem, pragnie uczestniczyć w tym odnowieniu. Dlatego schodzi ze sceny odpowiedzi starego świata, ponieważ zajmuje się nowym, nadchodzącym. Można stwierdzić, że pokora w sposób najczystszy żyje wielkością Boga. A to dzięki temu, że wielkość własna jej nie przesłania. Pokora podejmuje trud porządkowania chwały. Jest czystym kultem – oddaje ją w całości Bogu. Pokora jest rdzeniem modlitwy. Pokorny pragnie być wierny wielkości Pana. Jest on świadomy głębi słów naszego Pana: Wy jesteście z niskości, a Ja jestem z wysoka (J 8,23). Pragnie zachować prawdę tych słów, a nawet ją ocalić. Jak mówi św. Paweł: Przez to wartość waszej wiary okaże się o wiele cenniejsza od zniszczalnego złota, które przecież próbuje się w ogniu, na sławę, chwałę i cześć przy objawieniu Jezusa Chrystusa (1P 1,7).

O. Marian Zawada OCD