Boska rozrzutność

Cugle i boska rozrzutność, czyli o męstwie modlitwy

Męstwo należy do postaw modlitewnych, ponieważ po części modlitwa jest zmaganiem. Męstwo nie musi być tęgie, wytrzymałe, „nierdzewne”. Wystarczy, że jest stabilne, a swym taktem wystukuje pewność codziennego zmierzania. Niebezpieczna jest kiepska bohaterszczyzna, co spala się w płomieniach własnych obietnic i żyje rodzajem donkiszoterii. Męstwo ma swe imię szlachetne: sprostać, być „na miarę”. Objawia się ono najpierw w niedopuszczaniu do osuwania się poniżej sytuacji, poniżej wyzwania. Znaczy swą drogę wyrywając z paraliżu niezdecydowania, albo w odwlekaniu rezygnacji. Męstwo mówi: powstrzymaj się od kapitulacji. A jak można sprostać modlitwie? Męstwo modlitwy znaczy: nie ulec zmęczeniu. Zniechęcenie nie jest podstawą wspólnoty z Bogiem. Biblia mówi: módl się i nie ustawaj (Łk 18,1). Męstwo trwania – to imię własne modlitwy stanowczej. Innym, jest męstwo milczenia. Można łatwo modlitwę zamienić w salon biadolenia. A to jest trybuna starych bogiń niespełnienia – zazdrości i chciwości, z której krzyczą w niebo. One najmniej zdają sobie sprawę z otrzymywanych darów. Apostoł Jakub cierpliwie tłuczmy: Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz (Jk 4,3). Te niełaskawe siostry przywołują czeredę swoich krewnych – resztę grzechów głównych – szukając biesiady. Wyciszenie rozwrzeszczanych dzieci, kąśliwych i nienasyconych, które żerują na naszych życiowych/duchowych siłach, to część modlitewnej kampanii. W słynnym uciszeniu burzy na morzu, Chrystus karcąc wicher, rzekł Milcz, ucisz się!, a on się uspokoił i nastała głęboka cisza (Mk 4,39). W języku greckim rozkaz „ucisz się” znaczy tyle co: „nałóż sobie kaganiec”. Częścią modlitewnego męstwa jest takie właśnie powstrzymywanie lawiny pretensji i użalań. Aby uczynić miejsce w sercu na modlitwie należy wziąć w cugle rozwydrzone pragnienia. Należy im przeciwdziałać dziękczynieniem – świadomością tego, co otrzymuję, a nie tego, czego jeszcze nie mam.Współcześnie mamy jeszcze inne biedy wymagające duchowej dzielności. Chociażby pustka. Opustoszało doświadczenie Boga, jest czasem bez treści, męczy to nas, niepokoi. Pusta modlitwa? Owszem, to bardzo zdrowa kuracja! Chrystus tłumaczy entuzjastom soczystego doświadczenia: Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości (J 6,26). Duchowy post, brak psychologicznej satysfakcji nasycenia, czasem jest znakiem z dziedziny Ducha (gdy nie wynika z świadomego oddalenia), który oczyszcza nasze motywacje, pytając, czy modlimy się, by jedynie czerpać, czy też – by ofiarować siebie (a przynajmniej swój czas) Bogu. Miara pustki staje się miarą nagiego pragnienia, które wypala złogi naszej nieufności i niewierności. Męstwo przepaści.Innym dokuczliwym stanem jest lęk. Niektórzy są mistrzami mnożenia obaw. Żyjąc pośród jego stert, nawarstwień tworzą wokół siebie histeryczny świat, najeżony i zdziczały, generujący jedynie zagrożenia. Również modlitwa, zamiast Bożą przystanią, staje się potwierdzeniem wszystkich obaw, boską pieczęcią „słusznego” lęku. Siostra Faustyna usłyszała kiedyś słowa: Najboleśniej ranią Mnie grzechy nieufności (Dz 1076). A zatem – następnym rodzajem istotnego męstwa jest męstwo ufności. Lecz jest jeszcze inny jego kształt. Ma na imię hojność. Ona sama w tych coraz bardziej skąpych czasach (nie tylko czasu, ale i miłości mamy coraz mniej), jest już wielkim dziełem. Hojność, wbrew wszystkim potrzebom gromadzenia i przywiazań do dóbr duchowych czy doczesnych, jest rozdawaniem. Odwaga hojności musi pokonać nie tylko cień interesowności rzucany w interpretacjach przez innych, ale i wewnętrzny krzyk „rozsądku” natury, która nie jest skłonna do rozrzutności. Hojny żyje, by rozdać siebie i rozdaje siebie, by żyć. Dopiero wtedy poznaje się smak słów: Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu (Dz 20,35). Im więcej daję, tym bardziej jestem. W tajemnicy Trójcy osiąga to doskonałość. Hojność modlitwy polega na rozdaniu swej modlitwy. Jak to zrobić? Oto odwaga myślenia i miłowania!o.

Marian Zawada OCD