Kontemplacja wg św. Edyty Stein
W rozwoju życiu modlitwy, po okresie praktykowania modlitwy myślnej, często następuje punkt zwrotny. Człowiek napotyka na nieznane mu przeszkody. Modlitwa staje się dla niego ciemnością. Zmysły, wyobraźnia, pamięć, rozum, wola odmawiają mu posłuszeństwa.
Ćwiczenia duchowe stają się dla niego nieznośną męką i bezowocną pustynią. Człowiek nie ma jednak ochoty do zajmowania się sprawami światowymi. Dusza najchętniej pozostawałaby w zupełnym spokoju, nieporuszona, bez posługiwania się swoimi siłami, co wydaje się jej
bezczynnością i stratą. Bóg w taki sposób wprowadza duszę na drogę kontemplacji.
Zgodnie z Katechizmem Kościoła katolickiego kontemplacja jest prostą formą wyrażania modlitwy. Jest spojrzeniem wiary utkwionym w Jezusa, słuchaniem słowa Bożego, milczącą miłością.
Edyta Stein natomiast definiując to pojęcie, ukazała relację miłości między duszą a Bogiem. Ujęła ją jako ogólne, miłujące poznanie, w którym dusza w swej głębi zostaje wewnętrznie dotknięta. To miłosne poznanie jest z reguły owocem wielu poprzednich rozmyślań, które wskutek długiego ćwiczenia przeszło w stan trwały. Niektóre jednak dusze Pan powołuje do tego stanu bez wcześniejszych ćwiczeń, wprowadzając je od razu w kontemplację. Dusza taka zaledwie rozpocznie modlitwę, stając przed Bogiem, od razu wchodzi w akt poznania ciemnego, miłosnego, uszczęśliwiającego i uspokajającego. Święta wyróżniła zatem dwa rodzaje kontemplacji. Pierwszym jest kontemplacja nabyta, która stanowi owoc rozmyślań. Nie różni się ona od pochodzącego z wiary miłosnego wejścia w Boga. Natomiast drugi rodzaj stanowi kontemplacja wlana. Określiła nią udzielanie duszy przez Boga ciemnego, miłosnego poznania. Bóg obdarza taką duszę nadzwyczajnym światłem, a także wypróbowuje przez cierpienie, aby doprowadzić do trwałego zjednoczenia ze sobą.
Punktem dojścia w kontemplacji wlanej, według Stein, jest zjednoczenie z życiem samej Trójcy Świętej. Stwierdziła, że życie Boga będące troistym życiem Bóstwa rozwija się w miłującej Go duszy. Ona bowiem oddaje się Trójjedynemu. Poddaje się woli Boga, który w niej rodzi Syna. Jednoczy się z Bożym Synem i pragnęłaby się w Nim zatracić, aby Ojciec nie widział w niej nic oprócz Syna. Jej życie zespala się także z Duchem Świętym, przekształcając się w boski wylew miłości.
Edyta Stein była zainteresowana człowiekiem uzdolnionym do kontemplacji, zarówno w wymiarze życia duchowego, jak i strukturalnego.
W swoich pismach ukazała możliwości zjednoczenia duszy z Bogiem, opierając się przede wszystkim na doktrynie Teresy Wielkiej i Jana od Krzyża. W Kreuzeswissenschaft wskazała, że podczas kontemplacji dusza odczuwa obecność Boga albo doświadcza bolesnej rany miłości
i ogromnej tęsknoty z powodu ukrycia się Boga. Jedno i drugie jest dla duszy doświadczeniem mistycznym, gdyż w jej wnętrzu dokonuje się spotkanie Osoby z osobą. Kontemplacja jest zatem sprawą serca, wnętrza duszy, a stąd wszystkich jej sił. Obecność lub pozorne oddalenie się Boga jest odczuwalne sercem jako uszczęśliwienie albo bolesna tęsknota.
Dusza w swoim wnętrzu odczuwa, że tęsknota jest przeciwieństwem przeżywanej świętości obecnego w niej Boga. W kontemplacji bowiem spotyka samego Boga, który ją ogarnia. Bóg rozpala w niej miłość, która jest dla duszy ogniem pożerającym dla wszystkiego, co przemija.
W kontemplacji zatem doświadcza ona przejścia przez ogień ekspiacyjny do szczęśliwego zjednoczenia w miłości.
Do szczytów kontemplacji, jak zauważyła Edyta Stein, prowadzą różne szczeble i przejścia. Na każdym wyższym szczeblu Bóg coraz głębiej objawia siebie i oddaje się duszy, udzielając się jej stopniowo. Dusza zaś coraz bardziej wnika w Boga i poznaje Go. Wchodzi ona w pełną
uciszenia działalność boskiego życia i nie zna już niczego innego poza Bożą miłością, która ją przepełnia i promieniuje na innych. Taka dusza zjednoczona z Bogiem jest prawdziwym sercem Kościoła.
Edyta Stein nie tylko pisała o modlitwie kontemplacyjnej, ale sama jej doświadczyła. Choć nie kroczyła klasyczną drogą do zjednoczenia z Bogiem, to można z pewnością powiedzieć, że odkrywała samą istotę modlitwy mistycznej. Święta nie uważała mistyki za coś nadzwyczajnego. Napisała, że wszyscy chrześcijanie powołani są do zjednoczenia z Bogiem.
Uważała, że nie jest czymś nadzwyczajnym zjednoczenie z Bogiem, ale towarzyszące mu często wizje, ekstazy, itp.
Dusza, która nie zna niczego poza Bożą miłością, która ją przepełnia i promieniuje na innych,
osiągnęła najwyższy stopień życia modlitwy.
W dziele Kreuzeswissenschaft Edyta Stein opisała działanie łaski dokonujące się w jej życiu modlitwy, w którym coraz bardziej miłowała Chrystusa aż do złożenia ofiary. Dała w nim świadectwo o własnym przeżyciu mistycznym. Napisała, że ciemna noc kontemplacji obejmuje
w sobie boskie światło i boską miłość. Dlatego może się zdarzyć, że miłosne światło raz bardziej dotyka woli, rozpalając ją miłością, a rozum zostawiając w ciemnościach. Innym razem dotyka rozumu, napełniając go miłością, gdy wola pozostaje oschła. Pan bowiem nie
jest związany naturalnymi prawami duszy, według których nie można kochać tego, czego się wcześniej nie poznało. Natomiast, jeśli chodzi o porządek nadprzyrodzony, to Bóg może wlewać miłość i ją pomnażać, nie dając rozumowi jakiegoś szczególnego poznania, ani go nie zwiększając. Zdaniem Świętej, wiele osób duchowych tego doświadcza. Niektóre nie otrzymują wielkiego poznania Boga, lecz wiele mocy w woli. Zamiast wiedzy wystarcza im wiara, przez którą Bóg wlewa miłość i pozwala jej wzrastać, nie zwiększając jednak poznania.
Poniżej prześledzę rozwój modlitwy mistycznej w życiu Edyty Stein. Według Świętej, jądro mistycznego doświadczenia stanowi poczucie obecności Boga. Człowiek w swoim najgłębszym wnętrzu czuje się dotknięty przez Niego. Zwróciła ona uwagę, że kiedy człowiek
zostaje dotknięty w najbardziej intymnym miejscu, odczuwa realność Bożego istnienia, ma pewność, że Bóg jest. Sama Święta doświadczyła Bożej obecności w swoim wnętrzu. Wskazuje na to świadectwo z jej życia, kiedy po rozmowie ze Zbawicielem otrzymała wewnętrzne zrozumienie powierzonej jej misji od Pana.
Kilka lat później podczas pisania dzieła Endliches und ewiges Sein, Stein miała coraz wyraźniejszą świadomość obecności Boga w swoim życiu. Zawarła w nim również osobiste świadectwo. Napisała, że odkryła pełną łaskawości i dobroci boską opatrzność, która kierowała całym jej życiem. Zrozumiała, że to Boży plan leżał u podstaw jej decyzji i zamierzeń.
Po wstąpieniu do Karmelu Edyta Stein coraz intensywniej kroczyła ku spotkaniu z Bogiem. Otrzymała tam dogodne warunki do kontynuowania rozpoczętej już wcześniej drogi mistycznego poznawania i doświadczania Boga. Nosiła w sobie głębokie pragnienie zjednoczenia z Bogiem, będącym Dobrem Najwyższym i celem wszelkiego stworzenia. Praca nad Kreuzeswissenschaft miała ogromne znaczenie dla jej wewnętrznego życia. W ukazywaniu procesu zjednoczenia opartego na nauce Jana od Krzyża wyszła daleko poza czysty opis i ukazała własne przeżycia dokonujące się dzięki Bożej łasce. Pracując nad tym dziełem,
podążała za Chrystusem drogą mistycznej transformacji. Chrystus dał jej udział w swoim cierpieniu i bolesnej akceptacji krzyża.
Napisała, że wzrastające zjednoczenie z Chrystusem jest coraz bogatszym udziałem w życiu Boga. Jeśli ktoś pragnie dzielić życie z Chrystusem, musi wraz z Nim przejść śmierć krzyżową. Podobnie jak On musi ukrzyżować swoją naturę przez umartwienie, zaparcie się siebie oraz
przyjąć cierpienie i śmierć, tak jak je Bóg ześle czy dopuści. Stwierdziła również, że krzyż jest drogą, która z ziemi prowadzi do nieba. Każdy, kto obejmuje go z wiarą, nadzieją i miłością, zostaje uniesiony wzwyż, na łono Trójcy Przenajświętszej. Jak Baranek musiał być zabity, aby być podwyższony na tronie chwały, tak przez cierpienie i krzyż wiedzie droga chwały dla tych, którzy są powołani i wybrani na gody Baranka. Uważała, że iść za Chrystusem oznacza coraz wierniej Go naśladować. Kto pragnie być poślubiony Barankowi, musi pozwolić się dać wraz z Nim przybić do krzyża. Kogo Bóg wezwie i odłączy go dla siebie, wyzwalając ze wszystkich naturalnych powiązań, by przylgnął do Niego samego, tego pragnie głębiej ze sobą zjednoczyć i doprowadzić do mistycznych zaślubin. Im ktoś ochotniej rozciągnie się na krzyżu i wytrzyma ciosy młota, tym głębiej doświadczy zjednoczenia z Chrystusem. Oblubieńcze zjednoczenie z Bogiem jest celem, dla którego dusza została stworzona, odkupiona przez krzyż, na krzyżu osiągnęła swoje wypełnienie i na wieczność jest opieczętowana krzyżem. Można zauważyć,
że charakterystyczną cechą mistyki Świętej było nieustanne pragnienie jak najściślejszego zjednoczenia z Jezusem Ukrzyżowanym.
Edyta Stein poszła za Chrystusem aż po dobrowolne przyjęcie krzyża. Realizowała wiedzę krzyża w praktyce. Doświadczenie krzyża leżało u podstaw jej mistyki.
Jan Paweł II stwierdził, że cała droga Edyty Stein była rozświetlona błogosławieństwem krzyża Chrystusowego. Kiedy Święta wstąpiła do Karmelu w Kolonii wiedziała, że została zaślubiona
Panu w znaku krzyża. Była przekonana, że Chrystus wprowadzi ją głęboko w tajemnicę krzyża. Jej pragnieniem było mieć udział w cierpieniu Chrystusa. Pozwalała się Panu coraz głębiej wciągać w tajemnicę Odkupienia. Jako Teresa Benedykta od Krzyża chciała wraz z Chrystusem nieść krzyż za zbawienie swojego narodu, Kościoła i całego świata.
Wiedza krzyża, o której pisała w swoim ostatnim dziele, nie była dla niej czystą teorią, ale żywą i rzeczywistą prawdą. Kiedy śmiertelne zagrożenie żydowskiego narodu coraz bardziej się przybliżało także do niej, nie uciekała przed krzyżem, ale objęła go w duchu chrześcijańskiej nadziei z bezgraniczną miłością i oddaniem.
Edyta Stein napisała, że tym głębiej się człowiek zjednoczy z Bogiem, im więcej się dla Niego wyniszczy w tym, co zmysłowe i duchowe. Zrozumiała, że zjednoczenie z Bogiem, najwyższy stan osiągany w tym życiu, polega nie na wewnętrznych pokrzepieniach, radościach i odczuciach, ale na prawdziwej śmierci krzyżowej w zmysłach i duchu, zewnętrznie i wewnętrznie. Święta swoim życiem zaświadczyła o tej prawdzie. Doświadczyła obecności krzyża Jezusa Chrystusa aż do zupełnego zjednoczenia z Ukrzyżowanym w komorze gazowej hitlerowskiego obozu koncentracyjnego w Auschwitz.
Po wstąpieniu Edyty Stein do Karmelu w jej twórczości zauważalny jest wyraźny zwrot w kierunku mistyki, który korespondował z jej życiem. Na początku pisała drobne dzieła z duchowości Karmelu.
Na ostatnim etapie swojego życia sięgnęła po prace Pseudo-Dionizego Areopagity, które przetłumaczyła i opracowała. Ostatnie jej dzieło stanowił komentarz do życia i nauki Jana od Krzyża. Poniżej ukażę ewolucję modlitwy kontemplacyjnej w nauczaniu Stein.
A. Modlitwa odpocznienia
Edyta Stein za Teresą Wielką ukazała duszę jako twierdzę złożoną z rozmaitych komnat. Wskazała, że dopiero w czwartym mieszkaniu, kiedy dusza doświadczy Bożej obecności, rozpoczyna się w niej nadzwyczajne życie łaski. Zwróciła uwagę, że zasadą wszelkiego doświadczenia mistycznego jest poczucie obecności Bożej. Dzięki niemu możliwe jest intymne poznanie, które jest żywe, pozapojęciowe i pozanaukowe.
Pragnienie poznania Boga milknie, przeobrażając się w równie milczące pragnienie miłującego zjednoczenia z Nim. Miejsce pociech zajmuje wówczas słodycz pochodząca wprost od Boga. Święta Teresa nazwała ją modlitwą uciszenia, powstaje ona bowiem bez ludzkiego wysiłku.
Edyta Stein napisała, że modlitwa odpocznienia jest dziełem Boga i sam człowiek nie jest w stanie się w nią wprowadzić. Dusza trwa całkowicie pogrążona w czymś, co ją nieodparcie obejmuje. W tej modlitwie uciszenia czerpie ona wodę bezpośrednio ze źródła, którym jest sam Bóg. Boża dobroć udziela duszy tej łaski nadprzyrodzonej.
Działanie Boże sprawia, że te smaki z niewypowiedzianym pokojem, cichością i słodkością przenikają duszę aż do jej istoty. Na początku dusza ich nie odczuwa. Słodycz ta bowiem i pociecha rozpoczynają się w Bogu, a kończą w człowieku. Woda początkowo nurtuje po wszystkich mieszkaniach, po wszystkich władzach duszy, aż w końcu dochodzi do ciała. Teresa Wielka, co podkreśliła Święta, zastosowała do opisu tych rzeczy wyższych także inny obraz. Dusza czuje w sobie nie do opisania słodką wonność, jakby w jej głębi tliło się ognisko, z którego unosi się dym od położonego na nim kadzidła. Dusza nie dostrzega ani ognia, ani światła, ani nie wie, gdzie jest to ognisko, ale ciepło i dym przenikają ją całą. Władze duszy nie są jeszcze zjednoczone z Bogiem, ale są jakby upojone i zdumione tym stanem. Nie da się tego stanu osiągnąć własnymi siłami. Przygotowaniem do takiej modlitwy jest pewien stan wewnętrznego skupienia, które też jest nadprzyrodzone.
Nie można go osiągnąć przez takie zewnętrzne działanie, jak zamykanie oczu i chronienie się w ciemnym miejscu. W takim nadprzyrodzonym działaniu oczy niejako zamykają się same, a dusza poszukuje samotności.
Dusza w takim skupieniu wchodzi sama w siebie, w modlitwie uciszenia, według Stein, dusza szuka Boga. Tego skupienia nie osiąga się rozumem, gdy człowiek stara się myśleć o Bogu, ani
nie osiąga się go przez wyobraźnię, kiedy człowiek stara się Go przedstawić w sobie. W tym skupieniu często nim dusza zacznie myśleć o Bogu zmysły już stawiają się na głos wezwań Pana. Tylko od Boga zależy, kiedy duszę wprowadzi w modlitwę uciszenia. Dusza, kiedy jej doświadczy, powinna zaprzestać czynności umysłu i wyobraźni. Władze duchowe powinny zajmować się Bogiem tak długo, jak długo czynią to swobodnie. W przeciwnym bowiem razie duszy grozi wpadnięcie w oschłość.
Napięcie pobudzające usilnie do modlitwy wyobraźnię i rozum może spowodować, że dusza straci to, co istotne. Chodzi tu o szukanie chwały Boga z zapomnieniem o sobie, o własnym sądzie, pociechach i przyjemnościach. Pan pragnie, aby rozum zawiesił swoje działanie i wówczas oświeca umysł światłością przewyższającą wszelkie poznanie, jakie sam z siebie byłby zdolny osiągnąć.
B. Modlitwa zjednoczenia prostego
W piątym mieszkaniu dusza doświadcza modlitwy zjednoczenia prostego. Dusza, według Stein, jest cała czuwająca, zwrócona ku Bogu, a uśpiona dla rzeczy tego świata i dla siebie samej. Święta wydobyła wszystko, co jest właściwe dla człowieka jako „tworu cielesno-psychiczno–duchowego” na tym etapie rozwoju kontemplacji.
Podczas tej modlitwy, która nie trwa dłużej niż pół godziny, dusza pozostaje jakby bez zmysłów i choćby chciała nie może myśleć o niczym. Nie potrzebuje sztucznymi sposobami zawieszać myśli. Rozum pozostaje w całkowitym zawieszeniu. Dusza choć miłuje, nie rozumie jak i co miłuje ani czego pragnie. W ten sposób dusza umiera dla rzeczy tego świata, aby mogła swobodnie żyć w Bogu. Ciało jest jakby nieżywe, a siły duszy pozostają w spoczynku. Rozum chciałby przeniknąć tę tajemnicę i pojąć, choć w części, co się dzieje w duszy, jednak widząc
bezskuteczność swoich działań, staje strapiony i wtedy albo odchodzi od siebie, albo pozostaje w głębokim omdleniu. Zły duch nie ma dostępu do duszy, aby jej szkodzić. Nie może on dotrzeć do wnętrza tej tajemnicy, gdyż sam Bóg przenika wnętrze duszy. Dusza odnosi wielki zysk, gdy tak sam Bóg działa w niej.
Dusza podczas tej modlitwy sama nie wie, co się z nią dzieje. Natomiast Bóg tak głęboko przenika wnętrze duszy, że kiedy powraca ona do siebie, nie może wątpić, że była w Bogu, a Bóg w niej. Ta prawda pozostaje w niej tak mocno wyryta, że nawet po wielu latach nie jest
w stanie jej zapomnieć. W czasie trwania tego zjednoczenia dusza nie dostrzega, co się w niej dzieje. Po nim jednak jasno widzi, co się w niej dokonało, otrzymuje wewnętrzne przeświadczenie i niewzruszoną pewność pochodzącą od Boga.
Zdaniem Edyty Stein nie jest możliwe osiągnięcie takiego stopnia modlitwy wysiłkiem ludzkim. Tylko Bóg może wprowadzić człowieka do tego ośrodka duszy, w której sam zamieszkuje. Dusza jednak może się do takiego spotkania przygotować. Stein przypomniała, że Teresa Wielka użyła porównania z jedwabnikiem budującym kokon, w którym obumiera, aby po jakimś czasie wylecieć jako piękny motyl. Podobnie ożywia się dusza, kiedy pod działaniem Ducha Świętego korzysta z łask, jakich udziela Bóg, i używa środków dostępnych w Kościele. Dusza ćwiczy się przez rozmyślanie, częstą spowiedź, słuchanie kazań; w nich
dusza znajduje pokarm potrzebny do wzrostu. W ten sposób ma siły, aby zbudować dom, w którym musi obumrzeć. Tym domem jest Chrystus. Obumiera się, jak zaakcentowała Stein, wyrzucając z siebie miłość własną, własną wolę i ziemskie przywiązania, a oddając się ćwiczeniom pokutnym, modlitwie, umartwieniu, posłuszeństwu i praktyce cnót.
Bóg widząc taką pracę duszy, która sama z siebie jest niczym, w swoim miłosierdziu łączy się z jej wysiłkami i staje się jej nagrodą. Jak z kokona poczwarki jedwabnika wylatuje motyl, tak dzieje się z duszą, która w modlitwie zjednoczenia staje się umarłą dla świata i wychodzi z niej
przemieniona.
Dusza, która doświadczyła modlitwy zjednoczenia prostego, czuje w sobie tak ogromne pragnienie chwalenia Pana, że chciałaby umrzeć dla Niego. Jest w niej nieugaszona żądza przyjmowania na siebie jak najcięższych cierpień oraz zapał do pokuty i samotności. Nosi w sobie także pragnienie, aby wszyscy znali i miłowali Boga oraz ogromny ból na widok Jego obrazy. Cieszy się pokojem i wewnętrzną ciszą pochodzącą od Boga. Znika przywiązanie do krewnych, przyjaciół i dóbr doczesnych. Wszystko co ziemskie jej ciąży, bo doświadczyła, że żadna rzecz stworzona nie może przynieść prawdziwego pokoju.
Bóg w modlitwie zjednoczenia prostego, zdaniem Stein, wyciska na duszy swoją pieczęć, aby wiedziała, że należy do Niego. Owocem takiej modlitwy jest zjednoczenie woli z wolą Boga. To zjednoczenie z Panem, choć z początku trwa krótko, przechodzi jednak wszelkie pojęcie.
Do osiągnięcia zjednoczenia z Bogiem, zdaniem Świętej, prowadzą dwie drogi. Jedną jest mozolna wspinaczka o własnych siłach, z pomocą łaski. Druga wymaga mniej pracy. Dusza na tej drodze jest podnoszona przez Boga i przygotowywana do zjednoczenia z wolą Boga.
C. Modlitwa ekstatyczna
W ujęciu Świętej życie duszy jest procesem jej rozwoju. Modlitwa ekstatyczna stanowi kolejny etap w rozwoju modlitwy kontemplacyjnej. Tej modlitwie towarzyszą ekstazy i wizje. Nadprzyrodzone działanie Boże do tego stopnia ogarnia duszę, że jej niższe władze i zmysły zawieszają swoje działanie, nie widzą ani nie słyszą. Ciało przy zranieniu nie odczuwa bólu i często sztywnieje. Dusza natomiast prowadzi jakby poza ciałem nowe życie. Nierzadko ogląda Boga, Maryję, aniołów i świętych. Dokonuje się to w widzeniu zmysłowym, w wyobraźni lub przez nadprzyrodzone oświecenie rozumu, które daje mu wgląd w zakryte
dla natury prawdy. Nie trwa ono długo, ale nawet kiedy minie, wola pozostaje niejako upojona, a umysł pogrążony w tym, co dane mu było oglądać. Ani wola, ani umysł nie mogą się zająć niczym innym, jak tylko tym, aby duszę pobudzać do większej miłości. Dusza natomiast wobec stworzeń jest jakby drzemiąca i uśpiona. Trwa to zazwyczaj dzień, choć
może utrzymywać się dłużej.
Edyta Stein podkreśliła, że objawienia prywatne mają na celu sublimację duszy albo pouczenie innych, jednak nie należą do istoty świętości. Zwróciła także uwagę, że występują one najczęściej na pewnym etapie dojrzewania wewnętrznego i potem zanikają.
Dusza, która doświadczyła takiej modlitwy, pragnęłaby uciec od ludzi, a jednocześnie rzucić się w sam wir świata, aby skłonić samą siebie do wierniejszego służenia Bogu i chwalenia Go. Czasami Bóg udziela takiej duszy niepojętego dla niej rozradowania. Opiera się ono na szczególnym bliskim zjednoczeniu władz duszy z Bogiem i na pozostawieniu zmysłom swobody, aby mogły się cieszyć tym szczęściem, choć nie są w stanie go pojąć. W duszy rodzi się coraz większa tęsknota za Panem. Na myśl, że śmierć się opóźnia, czuje w sobie jakby grot ognisty przeszywający jej wnętrzności. Męka tęsknoty przybliża ją do śmierci.
Jest to ostatnie przygotowanie do podniesienia na najwyższy możliwy na ziemi stopień życia łaski.
Edyta Stein zwróciła uwagę, że duszom podniesionym do wyższego stopnia widzenia sprawia trudność rozumowe rozważanie tajemnic życia Chrystusa. Za Teresą Wielką ostrzegała jednak przed całkowitym porzuceniem tych rozważań.
D. Kontemplacja nocy wiary
Edyta Stein była pod ogromnym wpływem teologii mistycznej Jana od Krzyża. Nauka tego mistyka miała szczególne znaczenie w kształtowaniu się spojrzenia na rozwój modlitwy kontemplacyjnej. Jak wskazała Święta za Janem od Krzyża, noc wiary musi być przewodniczką w osiągnięciu czystej kontemplacji i zjednoczenia. Bóg w ten sposób pragnie pochwycić duszę, aby ją uwolnić z tego wszystkiego co stworzone i przyciągnąć do siebie. To pochwycenie jest ciemną kontemplacją mistyczną, związaną z odebraniem duszy tego, co dawało jej światło, oparcie i pociechę.
Dusza, zdaniem Edyty Stein, aby mogła się całkowicie oddać Bogu, musi zupełnie wyzbyć się stworzenia i samej siebie. Dusza jest prowadzona stopniowo do kontemplacji ciemnej. Przed wejściem w noc ducha, oprócz oschłości i pustki dusza przeżywa próby strasznych pokus.
Wyobraźnię nęka duch nieczystości i bluźnierstwa. Duch przewrotności wtrąca duszę w skrupuły, zamieszanie i bezradność. Te próby mają zahartować i wypróbować duszę. Nie wszystkie jednak dusze są doświadczane równie ciężko. Jednak im wyższy stopień miłosnego zjednoczenia, do jakiego Bóg chce człowieka doprowadzić, tym oczyszczenie jest bardziej gruntowne i dłuższe.
Oczyszczenie, jak zauważyła Święta, jest nie tylko nocą dla duszy, ale także bólem i udręką. Spowodowane to jest dwoma czynnikami:
wzniosłością mądrości Bożej przekraczającej pojęcia rozumu, który wtedy pogrąża się w ciemnościach oraz małością i nieczystością duszy, żadnym aktem umysłu mającym początek w pojmowaniu zmysłowym. Myśl tę rozwijał we wszystkich swoich dziełach, rozpatrując ją głęboko od strony czynnych i biernych oczyszczeń duszy, czy też rozważając szczęście płynące z małżeństwa duchowego.
Kiedy te dwie krańcowości się spotykają, wtedy Bóg rozbija i niszczy duchową substancję duszy oraz zanurza ją w głębokiej i gęstej ciemności tak, że dusza przeżywa jakby unicestwienie. Największą dla niej mękę stanowi myśl, że Bóg ją opuścił, a odrzuciwszy, wtrącił w ciemności.
Wzniosłość ciemnej kontemplacji sprawia, że dusza uświadamia sobie swoje najgłębsze ubóstwo i ostateczną nędzę. W tym stanie Bóg bardzo upokarza duszę, aby ją później wyżej podnieść. Dusza doświadcza potężnego wyniszczenia w swojej substancji, a także ostatecznego ubóstwa. Czasami tak żywo widzi, że zasługuje na odrzucenie, jakby oglądała otwartą otchłań. Do tego ucisku dołącza się wspomnienie wcześniejszego szczęścia. Dusza pogrąża się w tak wielkiej samotności i opuszczeniu, że nie może znaleźć oparcia w żadnym kierowniku duchowym ani w żadnej nauce. Nic bowiem nie jest w stanie uśmierzyć
cierpień, dopóki sam Bóg nie dokona oczyszczeń tak, jak sam chce. Trwają one tak długo, aż dusza stanie się łagodna, pokorna i oczyszczona w duchu i na tyle subtelna, aby mogła stać się jednym z Duchem Bożym.
Według Edyty Stein kontemplacja oznacza ciemne, ogólne poznanie. Pochłania ona duszę wraz ze wszystkimi jej władzami, aby ogołocić ją z wszelkich przywiązań i pojęć dotyczących stworzeń. Im bardziej wnikliwie światło Boże przenika duszę, tym więcej ją zaciemnia i wyniszcza, a zarazem i rozjaśnia. Dusza jednak nie zdaje sobie sprawy, że wchłania boskie światło. Ta noc zaciemniająca ducha, jak zauważyła Edyta Stein, ma na celu oświecić go w odniesieniu do wszystkich rzeczy.
Opróżnia go z wszelkiego posiadania i odczucia naturalnego, aby mógł się rozprzestrzenić na sposób boski dla kosztowania i radowania się rzeczami w wolności duchowej.
W nocy wiary dusza cieszy się ukrytą kontemplacją, która jest obca i niezrozumiała dla jej części zmysłowej. Duchowe mroki tej nocy zaciemniają wszystkie siły wyższej części duszy. Dusza nie może się oddać nikomu i niczemu innemu, tylko Bogu. Zostaje uwolniona od wszelkich form, obrazów i spostrzeżeń, które stanowią przeszkodę do trwałego zjednoczenia. Nie znajduje pociechy płynącej ze światła rozumu. Podczas ciemnej nocy kontemplacji, wraz z ujarzmieniem sił naturalnych w człowieku, pojawia się coraz więcej miejsca dla życia boskiego. Dla Świętej jest to wiedza krzyża oznaczająca otwarcie się na Boga i skierowanie wzroku na cierpiącego Chrystusa.
Oczyszczenie duszy w płonącym miłością ciemnym ogniu duchowym, zdaniem Stein, odpowiada oczyszczeniu duszy w ogniu czyśćca.
Dusza w ten sposób zdobywa czystość, która jest łaską Bożą i Jego miłością. W czasie ciemnej kontemplacji Mądrość Boża oczyszcza i rozjaśnia duszę. To boskie światło przyjmuje ona w stopniu ograniczonym i wśród cierpienia, gdyż nie jest czystym duchem. Stan ten sprawiający ból i udręczenie w duszy trwa tak długo, aż ogień miłości poprzez
oczyszczenie nie uduchowi jej i nie wysubtelni.
Dusza w procesie oczyszczenia przyzwyczaja się stopniowo do nadmiaru boskiego światła i rozpoznaje je jako świt zapowiadający wyjątkowe spotkanie z Bogiem, który oświeca i rozpala duszę.
E. Modlitwa zjednoczenia przeobrażającego
Święta napisała, że miłosne zjednoczenie jest czymś duchowym, oznacza bycie jednego w drugim. Jest ono możliwe tylko dla istot duchowych i wymaga, aby dwie osoby wzajemnie obdarzały się sobą i wzajemnie przyjmowały ten dar. Człowiek, aby mógł obdarzać sobą Boga, musi być wolną istotą duchową. Dlatego istotne jest, aby człowiek przed osiągnięciem ostatecznego zjednoczenia w darze miłości oddał swoją wolę Bożej woli. Edyta Stein nazwała tę ideę zjednoczenia „ewangelią”, którą głosił Jan od Krzyża.
Bóg, który wybrał sobie duszę za oblubienicę, nim dopełni duchowych zaślubin, wprowadza ją do siódmego mieszkania, które jest Jego własnym mieszkaniem. Ostatni pokój twierdzy to ten, w którym nie żałuje się ani cierpienia, ani śmierci, która jest powrotem do Boga. Dusza doznaje tu wysokiego widzenia umysłowego. Ukazują jej się razem trzy Osoby Boskie i każda oddzielnie. Dusza poznaje, jak te trzy Osoby Boskie są jedną istotnością, jedną wszechmocnością, jedną mądrością, jednym Bogiem. Dusza poznaje to przez nadprzyrodzone widzenie i w nim każda z Osób Boskich udziela siebie duszy. Od tego momentu Trójca Święta nie opuszcza duszy. Dusza nie widzi Trójjedynego z taką jasnością jak za pierwszym razem, gdyż w takim stanie nie mogłaby spełniać swoich obowiązków. Oddaje się ona ze swobodą i zapałem wszystkiemu, co odnosi się do służby Bożej. Ośrodek duszy nie wychodzi
z tego wewnętrznego z Bogiem mieszkania nawet wobec największych strapień. Wolna od zajęć przestaje sam na sam ze słodkim towarzyszem.
Jak zauważyła Edyta Stein, kiedy wyższa część duszy, podobnie jak niższa, została uciszona w swych pożądaniach i władzach, wtedy dusza wyszła ku boskiemu zjednoczeniu w miłości. Obie części duszy przeszły przez ciemną noc i osiągnęły pokój. Taka oczyszczona i uspokojona dusza wkroczyła w zjednoczenie, które jest jej zaślubinami z Synem Bożym. Mądrość Boża łączy się bezpośrednio z duszą i wiąże ją z sobą nowym węzłem posiadania przez miłość.
Zarówno Jan od Krzyża, jak i Teresa Wielka, na co wskazała Edyta Stein, podają, że zaślubiny dokonują się w ekstazie. Bóg z tak wielką mocą przyciąga do siebie duszę, że jej natura niemal od tego umiera. Dlatego potrzeba wielkiej odwagi, aby wejść w te zaślubiny.
Zaślubinom mistycznym towarzyszy widzenie wyobraźni. Tak było u św. Teresy, przed którą Pan stanął z wielką jasnością, wdziękiem i majestatem. Zaślubiny mistyczne dokonują się w najgłębszym wnętrzu duszy.
W miejscu, gdzie mieszka sam Bóg, dlatego nie potrzeba drzwi, aby Pan wszedł do niego. Teresa użyła określenia „drzwi”, gdyż do tej pory Pan przez zmysły i władze jakby drzwiami wnikał do dusz. Zawarcie duchowego małżeństwa dokonuje się inaczej. Pan pojawia się we wnętrzu duszy nie w widzeniu przez wyobraźnię, ale w widzeniu umysłowym.
Jest ono subtelniejsze od poprzednich. Pan wchodzi drzwiami zamkniętymi, jak wszedł do apostołów i pozdrowił ich słowami: „Pokój wam”
(J 20, 19). Jest to nie do opisania głęboka tajemnica, wysoka łaska, niewypowiedziana rozkosz. Pan objawia duszy chwałę, która ją czeka w niebie. Dusza, to jest sam duch tej duszy, staje się jedno z Bogiem. Bóg będąc najczystszym i najwyższym duchem, jednoczy z sobą ducha ludzkiego, aby okazać, do jak niepojętego stopnia dochodzi Jego miłość. Bóg łączy się ze swoim stworzeniem nierozerwalnym węzłem na podobieństwo małżonka. Bóg nigdy nie opuści tej duszy, którą poślubił. Dusza jasno odczuwa, że jest w niej Słońce, od którego rozchodzi się światło i opromienia jej władze. Sama zaś trwa w tym ognisku i nic nie jest w stanie zakłócić jej spokoju. Dusza taka postępuje z jeszcze większą bojaźnią i strzeże się wszelkiej najmniejszej nawet obrazy Boga.
Edyta Stein wskazała także na skutki zaślubin mistycznych. Pierwszym jest to, iż dusza zapomina o sobie w takim stopniu jakby nie istniała, i cała jest oddana i poświęcona szerzeniu chwały Bożej. Drugi skutek to wielkie pragnienie cierpienia, ale nie takie jak wcześniej, które
odbierałoby jej wewnętrzny pokój. W duszy tkwi nieustanna żądza, by spełniła się w niej wola Boża. Jeśli wcześniej pragnęła umrzeć, tak teraz pragnie służyć Panu, przymnożyć Mu chwały i być pożyteczna dla innych. Nie pragnie pociech i smaków wewnętrznych, ale oderwania się od wszystkiego. Jej myśli są ciągle złączone z Bogiem. Dusza nie pragnie
niczego innego tylko chwalić Pana. Natomiast, kiedy opuści na chwilę Pana, On sam ją budzi. Dusza dostrzega z zupełną jasnością, że ten impuls pochodzi z głębi samego jej wnętrza. Dokonuje się to wszystko w najgłębszym pokoju i ciszy. Na tym etapie prawie całkowicie ustają zachwyty. Celem, do którego zmierza całe życie łaski, jest przebóstwienie duszy. Jest to kres modlitwy i do tego ma służyć małżeństwo duchowe.
Na tym stopniu doskonałości dusza jest całkowicie spokojna i nie ma pragnień ani próśb, jednak żyje w nadziei, a nie w posiadaniu dziedzictwa synów Bożych. Tęskni za tym dopełnieniem tym bardziej, że poznała już jego przedsmak i słodycz. To poznanie jest tak wielkie, że wydaje się rozsadzać naturę, bo niższa część duszy nie jest w stanie znieść tak
silnego i wzniosłego ognia. Rzeczywiście rozprysłaby się, gdyby Bóg nie wspomógł jej słabości i nie podtrzymał. Doskonałe zjednoczenie może się dokonać, kiedy zostaje zerwana zasłona oddzielająca duszę od Boga.
Zasłona ta jest potrójna: doczesna odnosząca się do stworzeń; naturalna obejmująca wszystkie czysto naturalne czynności i skłonności; a wreszcie zmysłowa dotycząca złączenia duszy z ciałem, czyli życia zmysłów i niższej części człowieka. Dwie pierwsze zasłony musiały odpaść, gdyż inaczej nie mogłoby dojść do zjednoczenia. Pozostaje zerwać już tylko trzecią zasłonę życia zmysłowego. Dzięki zjednoczeniu z Bogiem stała się ona cienka i delikatna jak welon. Kiedy Bóg ją zerwie, będzie można mówić o słodkim spotkaniu. Moc zerwania zasłony ma siłę poruszenia miłości. Dusza czuje się na progu pełni szczęścia. Mękę sprawia jej biedne, słabe życie, które wstrzymuje ją od życia nieprzemijającego. Siła miłości jest tak wielka, że dusza prosi o zerwanie tego życia. Taka śmierć jest łagodna i słodka, jak życie duchowe tych osób.
Edyta Stein stwierdziła, że świadomość zjednoczenia nie zostaje dodana zjednoczeniu jako coś z zewnątrz, ale należy wprost do niego. Święta Teresa nawoływała, aby jej duchowe córki wszystkimi siłami starały się o ten najwyższy stopień życia łaski, osiągany przez wierną
z nią współpracę, zjednoczenie woli ludzkiej z wolą Bożą, a także przez doskonałe praktykowanie miłości Boga i bliźniego. Równocześnie stanowczo podkreślała, że takiego zjednoczenia może udzielić tylko sam Bóg. Nigdy bowiem własnym wysiłkiem, nawet wspomaganym przez łaskę, dusza nie dojdzie do tego, aby wyczuwać obecność Bożą i jedność z Nim jako żywą oczywistość. Praca woli nigdy nie osiągnie tego cudownego działania, które dokonuje się w czasie modlitwy zjednoczenia.
Dusza zostaje tak przemieniona, że sama może z trudem siebie poznać.
Pewne nowe światło na modlitwę zjednoczenia przeobrażającego dają refleksje Stein na temat trzeciego stopnia zamieszkiwania Boga w duszy, zwanego mistycznym. Pan udziela wtedy duszy osobistego spotkania przez dotknięcie wewnętrzne. Bóg, jej zdaniem, otwiera duszy swoje własne wnętrze przez szczególne oświecenia co do swojej natury i tajemnych postanowień. W modlitwie zjednoczenia daje najpierw swoje serce jakby w chwilowym uniesieniu, później w zaślubinach i małżeństwie mistycznym w trwałym posiadaniu. Jednak nie jest to jeszcze widzenie twarzą w twarz. Ośrodek życia Bożego wchodzi w kontakt z ośrodkiem życia ludzko-duchowego, a to powoduje, że Boża obecność staje się wyczuwalna. Jednakże ośrodek życia Bożego jest jeszcze zamknięty.
W oświeceniach boskich tajemnic otwiera się wnętrze Boga. Kiedy w tym łaskawym udzieleniu dusza doświadcza przepływu boskiego bytu w swój byt jako podniesienie własnego bytu, wtedy wchodzi w Boga.
W takim zespoleniu formuje się jedność osobowego ośrodka życia poprzez wzajemne, osobowe oddanie. Zjednoczenie jako dar wzajemny nie może dokonać się bez wiary i miłości, to znaczy bez łaski uświęcającej.
Kiedy Bóg oddaje się duszy w małżeństwie mistycznym, wtedy dusza poznaje Go ze swojej własnej głębi. Jest to najwyższy stan łask mistycznych. Ustają w nim stany nadzwyczajne, dusza jest trwale zjednoczona z Bogiem i nawet wśród wielu zajęć nic nie przeszkadza jej w cieszeniu się Jego obecnością.
Małżeństwo mistyczne, według Stein, jest czymś odmiennym w odniesieniu do woli. Święta podkreśliła, że dotyczy to celu, ponieważ oddanie woli jest nastawione na zjednoczenie własnej woli z wolą Bożą.
W punkcie wyjściowym jest to także czymś innym, bo dopiero teraz dusza osiągnęła najgłębszy ośrodek i wola obejmuje całą osobę z głębi własnego osobowego ośrodka. Istnieje także różnica w wypełnieniu, ponieważ w miłosnym oddaniu wola własna nie zostaje tylko poddana i podporządkowana woli Bożej. Bóg bowiem również oddaje się duszy.
W ten sposób oddanie własnej osoby Bogu jest jednocześnie najśmielszym, przechodzącym wszelkie pojęcie wzięciem Go w posiadanie. Edyta Stein zwróciła uwagę, że jest to najgłębsze wejście w Boży byt, które przebóstwia duszę. Jest to jedność osób, która nie toleruje ich odrębności, lecz ją zakłada. Nad takie przeniknięcie wyższe jest jedynie wzajemne przenikanie Osób Boskich. Małżeństwo mistyczne to stanie się jedno
z Trójcą Świętą. Przez doskonałe zjednoczenie dusza zostaje całkowicie wciągnięta w życie trójosobowe oraz wchodzi w kontakt z każdą z trzech Osób Boskich. Edyta Stein poprzez swoje pisma chciała przybliżyć naukę mistyków karmelitańskich, ale też sama wniosła bardzo znaczący wkład w mistykę.
Jej refleksje psychologiczne zawarte w Kreuzeswissenschaft odsłoniły praktyczne problemy powstające w modlitwie kontemplacyjnej. Są one szczególnie istotne dla tych, którzy idą samotną drogą kontemplacji, aby mogli upewnić się, że tej drogi nie zgubili. Natomiast jej refleksje teologiczne dały dowód prawdziwości eksponowanej doktryny, gdyż Stein potwierdziła je nie subiektywnym doświadczeniem mistycznym, ale obiektywną treścią Objawienia 290 . Warto podkreślić na koniec, że najbardziej zadziwiającą właściwością jej mistycyzmu jest spotkanie zwyczajności i niezwykłości.
[w] s. Katarzyna Feduś,
Modlitwa w życiu i pismach Edyty Stein
Kraków 2019