Jestem światłością świata (J 9,5)
Jestem światłem Pierwszym i Jedynym, Przejrzyście Jasnym i nieznośnym dla stworzeń zmąconych ciemnością. Oddzieliłem na początku światło od ciemności i związałem życie i błogosławieństwo ze zorzą poranka. Z kryształowych słów czyniłem to, co pierwsze. Umieściłem Cię w ogrodzie nieznanych tęcz. A kiedy posłyszysz Głos – smudze światła się powierz… Imię Twe: Promienny!
W świetle pozwalam jaśnieć niewygasłym prawdom. Moja wspaniałość podobna do światła (Ha 3, 4) i przyozdabiam splendorem zrodzone z nicości.
Jestem światłem Ojcem świateł (Jak 1, 17), początkiem jasności, i blasku, i żaru. Rozświetlam sklepienia świateł, otaczam blaskiem znakomite i rozpłomieniam płonące. Uczyniłem światło, byś niedostępność pokochał i pragnął płomieniem rozświetlającym noce.
Jestem światłem, pełen światła (Ps 76, 5), uczyniłem je językiem piękna i w jasności się przechadzam i w jasności spotykam.
Tobie, światłości moich źrenic, dałem dar niewyczerpany – zbratałem Cię ze światłem. W Twoich oczach wszystko wyłania się ze światła. A zwłaszcza światłem promieniuje od wewnątrz twarz Twoja.
Jestem światłem, byś żył w olśnieniu i oczy podnosił z podziwu, a nie zamierzam go umniejszać. Otom odziany w majestat i piękno, światłem okryty jak płaszczem (Ps 104, 1-2), a chętnie okrywam rozmiłowanych w jasności. Stworzonyś, byś wyczekiwał światła (Jer 13, 16) i rozjaśniał znużone. Nie wierz odbiciom i anielskim gwiazdom, boś sam światłem niepowstrzymanym… Dałem Ci światłe oczy serca (Ef 1, 18), skłonne ku mądrości, ale podlegasz czasom szaleństwa i marniejesz w cieniach mroku.
Kiedy przechadzasz się w świetle, mnożysz Mą miłość, gdy spoczywasz w świetle, budzisz Me upodobanie.
Jestem światłem by cieszyć i rozkoszą napawać. Jestem czystym światłem dla czystych i smugami kolorów szukającym.
Jestem światłem, byś z promiennym wdziękiem wierzył i głosił miłość, dniom i nocom opowiadał świetność moich dzieł.
Jestem światłem miłującym, co życiu sprzyja i ciepłem radosnym ogrzewa, rozpłomieniam świetlistość miłowania.
Jestem światłem olśniewającym, co rozświetla i przenika piękno czasów i wieczności, i w zachwyceniu trzymam aniołów.
Jestem światłem, by obrazy i podobieństwa świeciły blaskiem, byś żył w sposób uroczysty.
Czy widziałeś, jak światło się zlewa, jednoczy w uwielbieniu i tańczy? Oto bramy wieczności! Stworzyłem Cię, jak bryzę świetlną, wydobywającą się zza uchylonych drzwi, byś porwany powierzył się promiennej przyszłości.
Lecz boleję od wieków nad zaślepionym spojrzeniem tych, co umiłowali ciemności (J 3, 19), nie rozumiejącym niczego, nad zbłąkanym wypatrywaniem czegoś trwałego, pośród świata w tonięciu zadanym. Co zaczyna się w dotykaniu ciemności? Czyż nie gęstość przerażenia? Niegdyś byliście ciemnością, ponurą, bez świateł i cieni, bez przebłysku (Iz 50, 10), synami pogrążenia. Byliście zmęczeni mrokiem i śmiercią, spowici smutkiem i niespełnieniem, stęsknieni ścieżki świateł. Życie wasze było życiem zasłon – okryte draperią wątpienia, więzione pomroką.
Oto daję Wam światło siedmiu dni (Iz 30, 26)! Godni jesteście nowych oczu, godni jesteście zrodzenia do Światła. Na imię Wam: odblask wieczności, mądrością Waszą – władza rozróżniania. Synom skwapliwej ciemności należy powtarzać słowa świetliste, jasne i stanowcze, a synom dnia – dokładać żagwi, gdyż nie zapala się świateł i nie skrywa…
Daj się olśnić i olśniewaj, a ogorzałym od słońc opowiadaj opowieść o Jedynym Prawdziwym, które nie zachodzi i nie przestaje dawać.
o. M. Zawada OCD