Duch przewrotności

Duch przewrotności czyli przyczynek do postmodernizmu

O, synu diabelski, pełny wszelkiej zdrady i wszelkiej przewrotności, wrogu wszelkiej sprawiedliwości, czyż nie zaprzestaniesz wykrzywiać prostych dróg Pańskich? (Dz 13,10).Czasy obecne doczekały się przeróżnych, mniej lub bardziej celnych interpretacji, wielu autorów często po prostu pastwi się nad nimi, oddając się swoistej kontemplacji ohydy. Postmodernie, a więc sprzyjaniu powszechnemu umieraniu, nadawano różne etykiety, trzaskają w imadłach słów pojęcia, no cóż skoro człowiek stał się pasją niepotrzebną…Czas postmoderny jest czasem triumfalnego niszczenia umysłu, triumfu sadowiącego się z uznaniem przy okazałych ruinach. Tylko świeży zapach dymów i kurz wojenny ciągle wzniecany na nowych teatrach bitew, potrafi jeszcze uzasadnić życie i ochotę robienia czegokolwiek. Umieranie doprawdy stało się dziś rzemiosłem. Przyglądając się postmodernie, a więc tej najbardziej narzucającej się sferze współczesnego świata, zaproponowałbym inne, duchowe spojrzenie na obecną rzeczywistość – odwołanie się do – wydaje mi się najbardziej wspólnego mianownika – wymiaru tego, co narodziło się w wieku totalitaryzmów. Tym mianownikiem tłumaczącym wiele zjawisk w kulturze i wiele postaw współczesnych ludzi jest przewrotność. Posiada ona wiele twarzy, oblicz ubóstwianych i nadętych. Tkwi to gdzieś we wspólnej podświadomości, jakby cień rzeczy.

Policzkowanie sprawiedliwości

Przewrotność jest zimną cyniczną niewiernością, odchodzeniem w dalekie strony od sprawiedliwości. Właśnie sprawiedliwość jest tutaj najbardziej zakwestionowana. Przewrotność to maskowana niegodziwość. Jest ona skandalem, kłamstwem, grzechem najbardziej perfidnym. Polega na zasadniczym odwróceniu prawdy, postawieniu jej na głowie. To ona zasiada na tronie wszelkich manipulacji, niedomówień, przeinaczeń.W przewrotności najbardziej kwestionuje się prawdę i sprawiedliwość. Interpretacje historii, jakichkolwiek faktów utraciło związek z poczciwą prawdą, stało się materiałem wtórnym, materiałem do wykorzystania dla własnych celów. Utrata bezpośredniości historii, a zwłaszcza jej ocen jest klęską całego myślenia wyrastającego na faktach. Myślenie nie potrzebuje dzisiaj historii, ono potrzebuje przyszłości, a raczej pewnych określonych w przyszłości zjawisk i opinii. Urabianie przyszłości stało się dziś przemysłem – nie tylko dla speców od marketingu i reklamy. Jak się rozpowszechnia? Nie tylko poprzez wewnętrzne zepsucie, ale wiąże ręce najstarszą z metod: pochlebstwem (por. Dn 11,32). Przewrotność najpierw żmudnie wypracowuje kanony uznania, całą filozofię uznania, potem zaczyna taniec uwodzenia. To przewrotności zawdzięczamy dziś utratę wspólnoty historycznej – wspólnego poczucia przeżytego czasu. Dziś każdy ma niejako swoją wersję historii, wersję równoprawną z innymi, niezależnie od rzetelności patrzenia. Możliwe jest to dlatego, iż w przewrotności słów umiera dochodzenie prawdy. Słowo staje się już nie więzią, czy wyjaśnieniem, nośnikiem prawdy, ale pułapką, zastawionym sidłem. Stanowi dymną zasłonę nie dopuszczającą do uczciwego stawiania kwestii. Jest bronią – służy do utrzymania własnych stanowisk, do zepchnięcia przeciwnika, zasypania go pustym produktem pustego myślenia. Czas sprawnych szermierzy. Niby łuk napinają swój język; kłamstwo, a nie prawda panuje w kraju. Albowiem kroczą od przewrotności do przewrotności (Jer 9,2).

Tyrania zepsucia

Niegodziwość nie potrzebuje wspólnoty, bo nie wie co to jest, potrzebuje natomiast zmowy, wspólnoty szyderców, a ona spontanicznie łączy się w zwalczaniu dobra. Jest jak przyjaźń Piłata i Heroda zawarta po długiej niechęci przy krzyżowaniu Boga. Wspólnota zepsucia wynika z zaślepienia własnym pomysłem na życie, przekraczaniem granic. Myślą bowiem: Bóg nie widzi naszych dróg (Jer 12,4). Co więcej, Bóg musi zniknąć, przeszkadza, psuje dobre samopoczucie. Przewrotność jest pojętna w sztuce zatwardziałości, twardnieje jak spiż. Ona najbardziej wysusza duszę (Syr 14,9). Przewrotność serca, myśli i słów objawia się w niezwykły sposób – w ukrytych rękach noszących nieprawość (por. Syr 38,10). Przychodzi niejawnie, szydzi niejawnie, miłuje kokieterię maskowania.Przewrotność jest najbardziej nieekologiczna, najbardziej szkodliwa na ziemi: Na skutek przewrotności jej mieszkańców wyginęły zwierzęta i ptaki (Jer 12,4). Przewrotność jest źródłem jadowitej radości. Przewrotność rodzi swe dzieci – zgliszcza, dymiące pustkowia i rośliny owocujące o niezwykłej porze (Mdr 10,7).

Odwracanie ról

Przewrotność rozpoczyna się od stosowania różnych miar wobec tego samego faktu, zwłaszcza negatywnego; od skłonności usprawiedliwiania jednych i potępiania, karania drugich w tym samym kontekście spraw; poczyna się w zacieraniu konturów.Przewrotność przede wszystkim odwraca role. Czyni z katów ofiary, z kłamców heroldów prawdy, z oszukujących oszukanych, tchórzom wystawia pomniki chwały, czcząc ich wymyślone bezprzykładne bohaterstwo. Przewrotność gani dobro i szlachetność, zamyka im usta, skazuje na banicję, wymazuje z historii przez siebie pisanej, w końcu – zabija, a zło gloryfikuje. Najbardziej jaskrawa przewrotność ujawnia się wobec jaskrawego dobra, a zwłaszcza wobec Dobra Najwyższego. Ten, który dobrze uczynił wszystko (Mk 7,37), został oskarżony, że działa mocą Belzebuba. Wystarczy, jeśli uczeń będzie jak jego nauczyciel, a sługa jak pan jego. Jeśli pana domu przezwali Belzebubem, o ileż bardziej jego domowników tak nazwą (Mt 10,25). Belzebub w jednej z pierwotnych form znaczy: Pan miejsc zamieszkałych. Zamieszkać w przewrotności znaczy nie chcieć dostrzec dobra, zawzięcie mu zaprzeczać, nawet dobru boskiemu, czystej świętości. Przewrotność właśnie w zetknięciu z żywą prawdą – szczerą świętością, wpada w furię. Nie ma już dla niej zatrzymania – musi ją zdławić, stłamsić, gdyż cena jej znoszenia jest zbyt wielka.Przewrotność najpierw legalizuje kłamstwo. Oswaja z nim. Następnie ogłasza śmierć prawdy jako bezużytecznej, nieopłacalnej, nienowoczesnej, rudymentarnej. Tradycyjni powiernicy prawdy są odstawiani do kąta, ośmieszani, szczuci dystyngowanym lub niewybrednym oszczerstwem. Rodzą się nowi, już „właściciele” prawdy, z nowym „przystosowanym” językiem do nowych czasów, budują własne trybunały, gdzie solidarnie dokonują egzekucji na wszelkich przejawach obskurantyzmu. To oni, a nie Bóg, będą decydować co jest dobre, a co złe, co jest chamstwem, a co pięknem, co może istnieć, a co skazuje się na śmierć. Przewrotność nie zna umiaru, nie przeszkadza jej sprzeczność, nieciągłość myślenia, wykoślawianie faktów. Ważny jest aplauz. Sama stałość poglądów jest przecież czymś całkowicie niepożądanym. Straszliwa jest ta jej „elastyczność”. Nowy dzień tworzy nowe horyzonty, wczorajsze przecież umarło bezpowrotnie. Nie ma do czego wracać. Gwiazdy już nie świecą, spadają z nieba. W totalnej ciemności najlepiej czuje się duch przebiegły. W ciemnościach słychać coraz bardziej czytelny chichot. Wiernym prawdzie, tym niepoprawnym marzycielom, bez poczucia „rzeczywistości”, toczącym samotną walkę, ukazuje bezmiar wątpienia, przepaście rozpaczy.Czas ducha przewrotnego poznać w upokarzaniu tego, co wzniosłe, a wywyższaniu – godnego pogardy. Gloryfikacja tego, co dla człowieka upokarzające, uwłaczające, ordynarne, by zgnieść poczucie godności; gloryfikacja tego, co pozbawione sensu, absurdalne, by zdławić myślenie i upokorzyć umysł; karmić go coraz perfidniejszą brzydotą, by upokorzyć uczucia; budowanie przewrotnych konstrukcji, zmuszanie do bezowocnych wysiłków, by uwięzić działanie człowieka, oto zestawy z menu przewrotności. Cel jest jeden – odrzeć człowieka z czci, z godności, z sensowności życia.

Posiew niszczenia

Przewrotność ma swój związek z przyspieszeniem czasu. Dość odwołać się do Jeremiasza: Nikt nie żałuje swej przewrotności, mówiąc: Co uczyniłem? Każdy biegnie dalej swoją drogą niby koń cwałujący do bitwy (Jer 8,6). Zabieganie jest formą przetrwania, ustawicznego usprawiedliwienia. Zabieganie nie tylko usprawiedliwia, ono ma wyjaśnić człowieka – musimy żyć coraz szybciej, nie ma czasu na oceny. Życie się wymknęło, wymknął się czas. Może najbardziej wymknął się czas pokoju. Współczesne zabieganie rzeczywiście przypomina cwałowanie do bitwy. Rozpędzony człowiek nie ma już potrzeby się spotkać, bo spotkań już nie ma; nie ma, gdyż nie potrzeba żadnych relacji, są tylko przewidywane konflikty, potyczki, wyzwania – cwałowanie do bitwy. Tempo wyznacza czas opuszczenia kopii słów, rzucanie nerwowo rękawic… Gdy wszystko staje się walką, zwierzęceje myślący. Bliźni staje się wrogiem, zdrajcą, haniebnym zaprzeczeniem mojego świata. Jedyne co znamy to antropologia podejrzenia. Drugi nie podchodzi, by porozmawiać, ale podstępnie chce wyprzedzić w drodze do nikąd. Nie mogę się dać ubiec. Nadszedł czas żniw dla przewrotności. Staje się dziś panią, damą dworu, bywa w najlepszych towarzystwach, gości chętnie na antenach, ściele sobie dywany drukiem, elokwentnie sadowi się na piedestałach kręgów opiniotwórczych. W tle ogłasza jednak, z właściwym sobie rubasznym chichotem czasy szyderców, tryska wszędobylską ironią. Postmoderna pojawia się jak szydzenie z człowieka, zwłaszcza gdy rozsiewa absurdalność jako kanon istnienia. Tu zaczyna niszczyć rdzeń antropologiczny. Ale sięga o wiele dalej. Jak studnia tryska wodą, tak tryska jej przewrotność. Gwałt i ucisk – dają się w niej słyszeć, choroba i rany – oto, co jest stale przed moim obliczem (Jer 6,7). Tryskająca przewrotność to nie tylko jakaś propozycja czy napór. Tryskanie znaczy obfitość form, obfitość ucisku. W takiej przestrzeni coraz mniej pozostaje miejsca dla człowieka. Coraz bardziej wygnany uciśniony, poobijany, zatruwa się, zaczadza się jej powietrzem. Nie ma w tym przesady, gdyż wielu żyje według doczesnego sposobu tego świata, według sposobu Władcy mocarstwa powietrza, to jest ducha, który działa teraz w synach buntu (Ef 2,2). Buntosfera narasta jest bowiem sprzyjającym środowiskiem synów buntu. Przewrotność rodzi się z buntu wobec dobra. Pragnie je osłabić, wymarginalizować, zepchnąć w cień, zniszczyć. Gwałt wieków, zadawanie ran, zniewalanie całych narodów to tylko niektóre z rzesz dzieci rodzonych z przewrotności, która najchętniej zamieniłaby świat w łagry dla zuchwałych – wiernych dobru. Taka wierność jest niewybaczalna.

Triumf umierania

Duch przewrotny pragnie jeszcze jednego – obudzić w człowieku to, co najbardziej ciemne, mętne, zwierzęce, bestialskie. Wprowadza nowy rodzaj smakowania, rozkoszowania się – ludzkim nieszczęściem. Żywi się pożerając ludzi, bawi się pożerając ich, zasypia pośród zapachu świeżej krwi. Przewrotność zna tylko jeden świat – świat do „przewracania”; wie najlepiej, jak z bliźniego uczynić wroga, niszczyciela. Wie, bo w jej rękach obraca się karta historii, obraca się szybko, jak tylko przewrotność może być gibka i wciągnąć wszystko w swój zwariowany taniec, taniec coraz szybszy. W tańcu, na oczach innych wywraca znowu wszystko i z tego, czemu pozwalała wczoraj żyć, wyciska dzisiaj soki.Ludzie spod znaku przewrotności nie mają litości, nawet dla siebie. Księga Syracha wiąże przewrotność ze skąpstwem: Nie ma gorszego człowieka niż ten, który jest sknerą dla siebie samego, i to jest odpłatą za jego przewrotność (Syr 14,6). Sknerstwo istnienia: bulwersujące chwytanie za szyję, nie dopuszczenie do życia, skazywanie na powolne konanie historii. Przewrotność polega na zakręcaniu wszelkich możliwości, przy jednoczesnym głoszeniu enigmatycznej wolności życia, przejawów inicjatyw. Przewrotność jest jeszcze bardziej dosadna: pozoruje życie temu, co umarłe. Ogłasza powszechność śmierci, powszechność umierania. Żyjący nie mają innego wyjścia poza bezsensowną śmiercią. Człowiek jako taki skazany jest na umieranie. Nie ma prawa już nic żyć, tylko śmierć. Rzeczywistość jest rytem, ko-rytem śmierci. Królowanie śmierci jest powszechne, gdyż jedyną zasadą jest śmierć. Jedyne co można w głębi swej stłamszonej wolności, to umrzeć. Absolutna przewrotność wobec życia.

Przewrotność przeciw Duchowi Świętemu

Przewrotność znana z historii Chrystusa, przewija się jak rajski wąż Jego drogami. W rzeczy samej kwestionuje ona wszystko, co z sobą przyniósł i co miał do zaoferowania: miłosierdzie uzdrowień i cudów, pocieszenie, delikatność Ojca, królestwo nieba. Przewrotność w swej najczystszej formie jest ideologią nie-zbawienia, z całą swą siłą wykreśla Jego dzieło z historii człowieka. Jest uporczywe, zaślepiające, ale nie tylko dlatego, że nie chce dopuścić ewangelicznego zaczynu do ludzkich dziejów. Przewrotność jest taktyką, by całkowicie obronić i utrzymać w nienaruszalnym stanie dominium szatana. A zgłasza on pretensję do całego stworzenia. Ten, który przyszedł, aby zniszczyć dzieła diabła (1 J 3,8), nie może się ostać. Musi być zdławiony. Przewrotność nie cofnie się przed niczym, by ocalić swoje terytorium. Ma ono swoje małe dzieci: władza, przywileje, pieniądze, „możliwości”, „wyłączność racji”, itd.Zajadłość przewrotności zostaje przez Chrystusa zakwalifikowana do grzechów przeciw Duchowi Świętemu, gdy Izraelici nieprzejednanie wykręcają fakty i nadają im złowieszczy ton: czynisz to mocą Belzebuba (por. Mk 3,22). W wojnie słów i podejrzeń pada bluźnierstwo za bluźnierstwem. Chrystus z całą powagą zastrzega piekłu sytuację, gdy ktoś świadomie preparuje kłamstwa, „montuje scenariusze”, które są wymierzone przeciw Niemu i jego Królestwu; gdy to, co święte zostaje znieważone, okrzyknięte bluźnierczym. A sądzę, że i na odwrót – to, co demoniczne i do cna złe – kreowane jest na błogosławione i wystawiane do publicznej czci. Istnieje przewrotność, która chce odwracać znaczenia ostatecznie, każe się obwieszać aureolami i szuka piedestału, jak ohyda spustoszenia. Nie respektuje żadnego dobra, żadnej inności, odrębności, niezależności, nic, oprócz niekwestionowanego poddania.

Epilog

Zwrócenie uwagi na społeczny wymiar przewrotności jest zarazem pytaniem o własne wnętrze, o stałość, wierność pośród aksjologicznego rozchwiania. Jest pytaniem o straż serca i jasność wspólnej drogi. Wnosi o nazywanie rzeczy po imieniu. Do katalogów grzechów, oprócz lekkich i ciężkich, należy dodać grzech wieczysty: Zaprawdę, powiadam wam: wszystkie grzechy i bluźnierstwa, których by się ludzie dopuścili, będą im odpuszczone. Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego (Mk 3,28-29).

O. Marian Zawada OCD