Katarzyna Benincasa przyszła na świat 25 marca 1347 roku jako przedostatnie spośród 25 dzieci, w rodzinie zamożnego farbiarza wełny. Już w wieku 6 lat przeżywa wizję Chrystusa, która nakłania ją do złożenia ślubu dziewictwa, a pod wpływem intryg matki oszpeca swą twarz. Wiąże się z tercjarkami dominikańskimi. W wieku dwudziestu lat przeżywa mistyczne zaślubiny z Chrystusem. Gromadzi wokół siebie grono przyjaciół, prowadząc działalność charytatywną. Wiosną 1374 roku Katarzyna udaje się do Florencji, gdzie spotyka Rajmunda z Kapui, który służy jej kierownictwem duchowym, a w przyszłości będzie najlepszym biografem. W rok później odwiedza Pizę, gdzie spotyka się z problemem krucjat, do których się zapala. Z tego czasu nosi niewidzialne stygmaty. Po eskalacji konfliktu pomiędzy Florencją a papiestwem, pełni rolę mediatora, a przy okazji nakłania Grzegorza XI do powrotu z Avinionu do Rzymu. Osiadłszy we Sienie dyktuje świadectwa swoich ekstaz zebranych w dziele: Dialog o Bożej Opatrzności czyli Księga Boskiej Nauki. Przeżywszy 33 lata umiera 29 kwietnia 1380 roku w Rzymie. Kanonizacji dokonano w 1461 roku. Papież Paweł VI 4 października 1970 roku ogłasza ją Doktorem Kościoła, a 2 października 1999 roku, Jan Paweł II ustanawia ją współpatronką Europy..
Teksty
Bóg szalonej miłości
O niewysłowiona, najsłodsza miłości! Któż nie zapłonie od tak wielkiego żaru? Któreż serce może obronić się, aby nie omdleć? O przepaści miłości! Więc oszalałeś dla stworzeń twoich; jak gdybyś bez nich nie mógł żyć, choć jesteś Bogiem naszym i niczego Ci od nas nie trzeba. Dobro nasze nie dodaje nic twojej wielkości, bo jesteś niezmienny. Złość nasza nie może Ci szkodzić, bo jesteś najwyższą i wieczną dobrocią! Cóż Cię skłania do tak wielkiego miłosierdzia? Miłość, a nie zobowiązanie, jakie masz względem nas, ani pożytek, jaki masz z nas, bo jesteśmy zbrodniarzami i złymi dłużnikami.Jeśli dobrze rozumiem, najwyższa i wieczna Prawdo, ja jestem winna, a Ty zostałeś ukarany za mnie. Widzę Słowo, Syna twego, przybite i przygwożdżone do krzyża; i z krzyża tego uczyniłeś most, jak to objawiłeś mnie, nędznej twej słudze. Przeto serce pęka i pęknąć nie może z głodu i pragnienia Ciebie[1].
Boski most
Most ten, którym jest Jednorodzony Syn mój, ma trzy stopnie: dwa zostały zrobione na drzewie najświętszego krzyża, a trzeci wtedy, kiedy uczuł wielką gorycz, kiedy Mu dano do picia żółć i ocet. W tych trzech stopniach poznasz trzy stany duszy, które wyjaśnię ci poniżej.Pierwszym stopniem są stopy, które oznaczają uczucie: bo jak stopy noszą ciało, tak uczucia noszą duszę. Stopy przybite stanowią dla ciebie stopień, abyś mogła dosięgnąć boku, który objawia ci tajemnicę serca. Tak wznosząc się na stopach uczuć dusza zaczyna kosztować miłości serca, utkwiwszy oko intelektu w otwartym sercu Syna mojego, gdzie znajduje doskonałą, niewysłowioną miłość. Doskonałą, mówię, bo nie kocha was dla własnej korzyści. Jakąż z was korzyść może mieć On, który jest jednym ze Mną? Wtedy dusza napełnia się miłością, widząc, że jest tak bardzo kochana. Wstąpiwszy na drugi stopień, wznosi się do trzeciego, to jest do ust, gdzie znajduje pokój po długiej wojnie, którą rozpętały jej grzechy.Na pierwszym stopniu, odrywając stopy upodobania ziemi, wyzuła się z grzechu, na drugim przyodziała się w miłość i cnotę, a na trzecim zakosztowała pokoju.Tak most ma trzy stopnie i trzeba przejść dwa pierwsze, aby dojść do ostatniego. Jest wzniesiony w górę, tak że prąd wody nie dotyka go, bo nie było w Nim jadu grzechu (por. 1 J 3, 5). Most ten wzniesiony w górę nie stracił jednak związku z ziemią. Wiesz kiedy się wzniósł? Gdy Go wzniesiono na drzewie najświętszego krzyża; lecz nie oddzieliła się przez to natura boska od ziemskiej niskości waszego człowieczeństwa. Przeto ci rzekłem, że wznosząc się nie oddzielił się od ziemi, gdyż obie natury są zjednoczone i związane z sobą. Nikt nie mógł przejść przez ten most, zanim nie był wzniesiony. Przeto On rzekł: „Jeśli będę podwyższony, pociągnę wszystko do siebie” (J 12, 32). Dobroć moja, widząc, że w inny sposób nie możecie być pociągnięci, posłała Go, aby został wzniesiony na drzewie krzyża. (…) Drugi sposób rozumienia jest ten, że wszystkie rzeczy są stworzone na użytek człowieka: więc uczynione są na to, aby służyły i zaradzały potrzebom stworzeń rozumnych. Stworzenie obdarzone rozumem stworzone zostało nie dla tych rzeczy, lecz dla Mnie, aby Mi służyło całym sercem i całą duszą swoją. Widzisz więc, że jeśli człowiek pociągnięty jest ku Synowi memu, pociągnięte doń jest wszystko, gdyż wszystko jest stworzone dla człowieka. Trzeba więc było, aby most byt podwyższony i miał stopnie, iżby można łatwiej wstępować.Most ten zbudowany jest z kamieni, aby deszcz, który może nadejść, nie wstrzymał podróżnego. Czy wiesz, jakie to kamienie? Są to kamienie prawdziwych i rzetelnych cnót. Kamienie te nie wchodziły w budowę przed męką Syna mojego; przeto ludzie doznawali przeszkody, bo nikt nie mógł dojść do celu swego, choć starał się iść drogą cnoty, bo niebo nie było jeszcze otworzone kluczem krwi. Deszcz sprawiedliwości nie pozwalał przejść.(…) Przeszedłszy przez most, dochodzi się do bramy, którą się most kończy i przez tę bramę wszyscy musimy przejść. Przeto Pan rzekł: „Jam jest droga i prawda, i żywot, kto idzie przeze Mnie, nie idzie w ciemności, lecz w świetle” (J 14, 6; 8, 12). W innym miejscu mówi moja Prawda, że „nikt nie może przyjść do Mnie, tylko przez Niego” (J 6, 44). I to jest prawda. Jeśli dobrze pamiętasz, to rzekłem ci i oznajmiłem to samo, chcąc ci wskazać drogę. Przeto, jeśli On mówi, że jest drogą, mówi prawdę, i już ci wyjaśniłem, że droga ta jest w kształcie mostu. Rzekł też, że jest prawdą, i tak jest, bo jest jednym ze Mną, który jestem Prawdą najwyższą. Kto za Nim idzie, idzie drogą prawdy i życia. Kto idzie za tą Prawdą, otrzymuje życie łaski i nie może zginąć z głodu, gdyż prawda staje się jego pokarmem. Nie może też upaść w ciemności, bo On jest światłem, wolnym od kłamstwa. Co więcej, prawdą zawstydził i zniszczył kłamstwo, którym diabeł uwiódł Ewę. Kłamstwo to odcięło drogę do nieba, którą Prawda naprawiła i umocniła krwią.Ci, którzy idą tą drogą, są dziećmi prawdy, bo idą za Prawdą; i przechodzą przez bramę prawdy i znajdują się zjednoczeni we Mnie z tym, który jest drogą i bramą, Synem moim, Prawdą wieczną, oceanem pokoju[2].
Radość zjednoczenia
Odsłonię ci teraz, jakiej słodyczy kosztuje dusza we Mnie mieszkając jeszcze w ciele śmiertelnym. Doszedłszy do stanu trzeciego, zdobywa w tym stanie, jak ci rzekłem, stan czwarty, który nie jest oddzielony od trzeciego, lecz jest z nim tak ściśle zjednoczony, że jest odeń nieodłączny, podobnie jak miłość ku Mnie nie mogłaby istnieć bez miłości bliźniego. Jest to owoc zrodzony przez trzeci stan doskonałego zjednoczenia duszy ze Mną, gdzie otrzymuje ona moją Siłę. Odtąd nie cierpi już cierpliwie, lecz pragnie gwałtownie znosić męki i udręczenia ku czci i chwale imienia mojego.Wtedy chlubi się z hańb Jednorodzonego Syna mojego, jak to rzekł chwalebny mój piewca, Paweł: „Chlubię się z hańb i udręczeń Chrystusa ukrzyżowanego” (2 Kor 12, 9– 10), i w innym miejscu: „Znamiona Chrystusa ukrzyżowanego na ciele swoim noszę” (Ga 6, 17). Tak ci, którzy płoną miłością ku Mnie i łakną zbawienia dusz, biegną do stołu najświętszego krzyża. Chcą jedynie cierpieć i znosić tysiące udręczeń, służyć bliźniemu, zdobywać i zachowywać cnoty, nosząc na ciele swym stygmaty Chrystusa. Gdyż udręczona miłość, która ich pali, przepala ciało, objawia się pogardą samych siebie, radością z hańb, znoszeniem mąk i udręczeń, skądkolwiek przyjdą i w jakikolwiek sposób je im zsyłam. (…)Jest to skutek prawdziwej pokory, która wynika z świętej nienawiści i jest strażniczką i żywicielką miłości zdobytej przez prawdziwe poznanie siebie i Mnie. Toteż widzisz, że pokora i stygmaty Chrystusa ukrzyżowanego lśnią w ich ciałach i duchach. (…)Na pierwszym stopniu zzuwają ze stóp uczucia, przywiązanie do grzechu. Na drugim kosztują tajemnicy kochającego serca, przez co poczynają miłość cnoty. Na trzecim, który jest stopniem pokoju i spoczynku duszy, doświadczają w sobie cnoty i wznosząc się nad miłość niedoskonałą, dochodzą do wielkiej doskonałości. Tam znajdują wreszcie spoczynek w nauce mej Prawdy. Tam znajdują stół, pokarm i służebnika, i kosztują tego pokarmu za pośrednictwem nauki Chrystusa ukrzyżowanego, Jednorodzonego Syna mojego.Ja jestem im łożem i stołem; pokarmem jest moje Słowo miłości. W tym chwalebnym Słowie kosztują dusz, które są ich pokarmem, i On sam jest pokarmem, który wam dałem: Ciało i Krew Jego, prawdziwego Boga i prawdziwego Człowieka. Pokarm ten otrzymujecie w sakramencie ołtarza, ustanowionym przeze Mnie i danym wam przez moją dobroć na czas, póki jesteście pielgrzymami i podróżnymi, abyście nie padli w drodze z wyczerpania i nie zapomnieli o dobrodziejstwie krwi przelanej za was z tak płomienną miłością. Aby was krzepić i pocieszać w drodze. Duch Święty, który jest moją miłością, użycza wam mych darów i łask. (…)Jakoż ci doskonali mają zawsze w duszy odczucie mej obecności. Im bardziej gardzili radością i pragnęli cierpienia, tym bardziej są wolni od cierpienia i obfitują w radość. Czemu? Bo płoną ogniem miłości mojej, w czym spala się ich wola. Więc diabeł boi się kija ich miłości. Z daleka ciska na nich strzały i nie ma odwagi się zbliżyć. Świat bije w korę ich ciała, sądząc, że ich rani, a rani sam siebie, bo strzała, nie mogąc utkwić w celu, wraca do tego, kto ją wysłał. Świat zasypuje najdoskonalsze sługi moje strzałami prześladowań, obelg i zniewag, lecz nie może ich znikąd dosięgnąć, bo ogród ich duszy jest zamknięty i strzały wracają do tego, który je wyrzucił, zatrute jadem jego własnej winy.Widzisz, że są nietknięci, bo źli ludzie godząc w ciało, nie mogą ugodzić duszy, która trwa szczęśliwa i smutna; smutna z powodu grzechu bliźniego, szczęśliwa przez zjednoczenie miłości, którą otrzymała. Ci idą za nieskalanym Barankiem, Synem moim, który na krzyżu był szczęśliwy i smutny. Smutny był, kiedy dźwigał krzyż cielesny, znosząc męki, i krzyż pragnienia, aby odkupić winę rodzaju ludzkiego; i był szczęśliwy, gdyż natura boska, zjednoczona z naturą ludzką, nie była zdolna cierpieć i zawsze czyniła Jego duszę szczęśliwą, ukazując się jej bez zasłony. Tak był zarazem szczęśliwy i smutny. Cierpiał w swym ciele, lecz boskość Jego cierpieć nie mogła, ani też nie mogła cierpieć ta część Jego duszy, która jest ponad intelektem.Podobnież ci najmilsi synowie, doszedłszy do trzeciego stopnia, są smutni dźwigając krzyż zewnętrzny i krzyż wewnętrzny, to jest cierpienia ciała, które dopuszczam i krzyż pragnienia, którym obciąża ich boleść z powodu obrazy mojej i nieszczęścia bliźniego. I mówią też, że są szczęśliwi, gdyż rozkosz miłości, którą posiedli, nie może im być odebrana i z niej czerpią wesele i szczęście. Boleść ta zwie się boleścią, lecz nie jest to boleść przygnębiająca, która wysusza duszę; przeciwnie użyźnia ją ona, rozwijając w niej miłość, gdyż cierpienia wzmagają, umacniają i hartują cnoty[3].
Nauka o łzach
Mówiłem ci o łzach doskonałych i niedoskonałych i rzekłem ci, że wszystkie pochodzą z serca. Z tego źródła płyną wszystkie łzy, jakiekolwiek by były ich przyczyny i przeto wszystkie mogą być nazwane „łzami serdecznymi”. Różnią się tylko tym, że pochodzą z miłości uporządkowanej lub nieuporządkowanej, z miłości doskonałej lub niedoskonałej, jak ci to wyłożyłem.Pozostaje Mi teraz dla zaspokojenia prośby twojej, opowiedzieć ci o niektórych, co pragnęli doskonałości łez, a zda się, nie mogą jej posiąść. Czy są łzy innego rodzaju, niż te, co płyną z oczu? Tak. Jest płacz ognisty, to jest prawdziwe i święte pragnienie, które spala się w miłości. Niektórzy chcieliby roztopić swe życie w łzach z nienawiści do siebie i dla zbawienia dusz, i zda się, nie mogą tego osiągnąć.Ci mają łzy ogniste, którymi płacze Duch Święty przede Mną, za nich i za ich bliźnich. Powiadam, że miłość moja płomieniem swym zapala serce, które ofiaruje Mi gorące pragnienia, bez łzy w oku. Powiadam, że są to łzy ogniste i powtarzam, że łzami tymi płacze Duch Święty. Ci nie mogąc płakać oczami, ofiarują Mi pragnienia, płynące z woli płaczu, dla miłości mojej. Jeśli otworzą oko intelektu ujrzą, że ilekroć słudzy moi ślą ku Mnie woń świętego pragnienia w swych pokornych i ciągłych modlitwach, Duch Święty płacze przez nich. To snadź chciał rzec chwalebny apostoł Paweł, mówiąc, że „sam Duch Święty prosi Mnie, Ojca, za was, wzdychaniem niewymownym” (Rz 8, 26). Widzisz więc, że owoc łez ognistych nie jest mniejszy, niż owoc łez z wody; niekiedy nawet jest większy, zależnie od miary miłości. Dusza więc nie powinna ulegać zmąceniu ducha ani bać się, że będzie pozbawiona mej obecności dlatego, że łez, których pragnęła, nie może mieć w sposób pożądany. Powinna pragnąć ich tylko wolą zgodną z moją wolą, gotową przyjąć pokornie wszelkie Tak lub Nie, wedle tego, co podoba się mojej dobroci. Niekiedy nie życzę sobie udzielić jej łez cielesnych, aby trwała bez przerwy przede Mną w pokornej i ciągłej modlitwie, i pragnieniu kosztowania Mnie. Otrzymanie tego, o co prosi, nie byłoby dla niej tak wielką korzyścią, jak mniema. Byłaby zadowolona z posiadania tego, czego pragnęła i opuściłaby się w upodobaniu i pragnieniu, które kazało jej o to prosić. Nie dla jej umniejszenia, lecz dla jej rozwoju odmawiam udzielenia jej łez zewnętrznych, które by chciały wylewać oczy. Użyczam jej tylko łez wewnętrznych, które płyną z serca, zapalonego ogniem mej boskiej miłości. Zresztą w każdym miejscu i w każdym czasie łzy będą Mi miłe, byle oko intelektu, z światłem wiary i uczuciem miłości nie zamknęło się nigdy przed przedmiotem mej Prawdy wiecznej. Jam jest lekarz, wy jesteście chorzy: daję każdemu z was to, co jest mu konieczne i potrzebne do zbawienia i wzrostu doskonałości w duszach waszych.Oto jest prawda i wykład pięciu stanów łez, wyjaśnionych przeze Mnie, Prawdę wieczną, dla ciebie, najmilsza córko moja. Kąp się więc we krwi Chrystusa ukrzyżowanego, pokornego, cierpiącego, nieskalanego Baranka, Jednorodzonego Syna mojego. Postępuj zawsze w cnocie, aby żywić w sobie ogień mej boskiej miłości[4].
Boski ogień
Boże Wiekuisty, Najwyższy i Wiekuisty Boże, Ojcze Przedwieczny, Ogniu, co wiecznie płoniesz! Boże Wiekuisty, Najwyższa Trójco, Ty jesteś ogniem miłości, co nigdy nie gaśnie. Boże, Boże, co objawia Twą dobroć i wielkość? Dar, jaki dałeś człowiekowi, A cóż to za dar? Oto dałeś całego siebie, całego Boga, całą Trójcę Wiekuistą. Gdzie dałeś siebie człowiekowi? W stajence naszego człowieczeństwa. Było ono rzeczywiście stajnią pełną zwierząt, czyli grzechów śmiertelnych. A uczyniłeś to, aby pokazać jak nisko upadł człowiek przez grzech. Boże Wielki, przyjąwszy postać człowieka, upodobniłeś się do nas i dałeś nam całego siebie.Boże, Boże Wiekuisty, mówisz mi, abym przyjrzała się Tobie, Najwyższy Boże. Pragniesz bowiem, abym przyglądając się Tobie lepiej poznała siebie, czyli lepiej poznała własną małość przez Twoją wielkość i Twoją wielkość przez moją małość. Widzę jednak, że nie mogę Cię zobaczyć, jeśli najpierw nie ogołocę się z siebie, nie zrzucę szaty mej przewrotnej woli. Dlatego to pouczyłeś mnie, abym obnażywszy się z własnej woli poznawała siebie, bo w tym poznaniu znajduję i poznaję Ciebie. Dzięki takiemu poznaniu Ciebie dusza jeszcze chętniej obnaża się z siebie i przyodziewa się w Twoją wolę. Boże, Ty chcesz, aby dusza ze światłem zaczęła poznawać siebie w Tobie.O, Ogniu, co wiecznie płoniesz, dusza, która w Tobie poznaje siebie, gdziekolwiek się zwróci, wszędzie, nawet na najmniejszych rzeczach, widzi Twoją wielkość. We wszystkich stworzeniach rozumnych i we wszystkich rzeczach widzi Twą potęgę, mądrość i miłosierdzie. Boże, gdybyś nie mógł, nie potrafił i nie chciał, to nie stworzyłbyś niczego. Ty jednak mogłeś, umiałeś i chciałeś, więc stworzyłeś każdą rzecz i każdego człowieka. Ach, nędzna i ślepa duszo moja, nigdy nie poznałaś siebie w Bogu, gdyż nie obnażyłaś się z szaty twej przewrotnej woli i nie przyodziałaś się w wolę Bożą.O, Miłości najsłodsza, jak mam przyglądać się sobie w Tobie? Ty chcesz, abym tak się przyglądała, żeby dostrzec, że zostałam stworzona na Twój obraz i podobieństwo, że Ty, Najwyższa i Wieczna Czystość, zmuszona żarliwą miłością do nas, złączyłaś się z błotem naszego człowieczeństwa. Z tą samą miłością zostawiłaś nam siebie jako pokarm. A cóż to za pokarm? Jest to pokarm aniołów. O, Największa i Wiekuista Czystości, żądasz jednak, aby dusza, która przyjmuje Ciebie w Najświętszym Sakramencie, oczyściła się dokładnie i stała się, jak natura anielska, co nie potrzebuje już żadnego oczyszczenia. Jak oczyszcza się dusza? Spalając swe nieczystości w ogniu Twej miłości i obmywając swą twarz w Krwi Jednorodzonego Syna twego. Nędzna moja duszo, ośmielasz się zbliżać do tak wielkiej tajemnicy bez oczyszczenia się? Wstydź się, ach wstydź, zasłużyłaś sobie na to, by przebywać z dzikimi zwierzętami i z demonami, bo zawsze zachowywałaś się jak zwierzę i byłaś posłuszna woli szatana.Dobroci Wiekuista, Ty chcesz, abym przyjrzała się Tobie i dojrzała, że miłujesz mnie bezinteresownie. Chcesz także, abym taką samą miłością pokochała każde rozumne stworzenie, abym bezinteresownie miłowała bliźniego mego, czyli wspierała go, jak tylko potrafię, duchowo i cieleśnie. Chcesz, abym służyła mu nie licząc na jakikolwiek zysk czy przyjemność i nie zniechęcając się z powodu niewdzięczności, prześladowania czy oszczerstw, jakie mnie spotkają. Co mam zrobić, Boże, aby ujrzeć to wszystko? Zrzucić z siebie cuchnące odzienie mej woli i przyodziawszy się w Twą wiekuistą wolę, przyglądać się Tobie w świetle najświętszej wiary. W świetle tym zobaczę, że Ty, Trójco Przedwieczna jesteś moim stołem, pokarmem i sługą. Ojcze Wiekuisty, Ty jesteś stołem, na którym podajesz nam jako pokarm Baranka, Jednorodzonego Syna Twego. On jest miłym i przyjemnym pokarmem zarówno w postaci nauki, którą nas karmi z Twojej woli, jak i w postaci chleba i wina, który nam podaje w sakramencie Komunii świętej, aby nas pożywić i umocnić w ziemskiej wędrówce, w doczesnej pielgrzymce na tym świecie. Duch Święty jest sługą, który podaje nam ową naukę, oświecając oko naszego intelektu i zachęcając nas do jej przestrzegania. Rodzi on w nas miłość bliźniego i wzbudza pragnienie zbawienia dusz i całego świata na Twoją, Ojcze, cześć i chwałę. Widzimy, Boże, iż człowiek oświecony przez Ciebie prawdziwym światłem w każdej chwili spożywa ów przyjemny pokarm na Twoją cześć.O, Miłości niewysłowiona, Ty pokazujesz potrzeby całego świata, a szczególnie potrzeby Kościoła i Twoją miłość do niego. Miłujesz Kościół, bo jest on zbudowany na fundamencie Krwi Syna Twego i w nim owa Krew jest przechowywana. Okazujesz też miłość do Twego namiestnika na ziemi, szafarza i sługi Chrystusowej Krwi. Boże, Boże, będę się przyglądać sobie w Tobie, abym stała się czysta. Tak oczyszczona będę wołać do Ciebie i błagać, abyś raczył skierować wzrok miłosierdzia na potrzeby Twej oblubienicy. Błagam Cię, Boże, oświeć i umocnij Twego namiestnika. Oświeć też w doskonały sposób Twoje sługi, aby szczerze i chętnie wspierali radą owego namiestnika. Jego zaś skłoń do tego, by poszedł za światłymi radami, jakimi ich Ty natchniesz.Największa i Przedwieczna Mądrości, Ty nie zostawiłaś duszy samej, lecz dałaś jej do pomocy trzy władze – pamięć, intelekt i wolę – które są tak ze sobą złączone, że gdy człowiek wybierze jedną, pozostałe idą od razu za nią. Tak więc, gdy tylko pamięć ukaże nam Twe liczne dobrodziejstwa i niezmierzoną Twą dobroć, natychmiast intelekt chce Ciebie pojąć, a wola – Ciebie pokochać i pełnić Twą wolę. Nie zostawiłeś człowieka samego, przeto nie chcesz, aby żył on bez miłości do Ciebie i do bliźniego swego. Dzięki miłości człowiek stanowi jedno z Tobą i ze swym bliźnim. Święty Paweł powiedział: „wszyscy [zawodnicy] biegną, lecz tylko jeden otrzymuje nagrodę” (1 Kor 9, 24), a tym jednym jest miłość. Gdy człowiek porzuca miłość i żyje w towarzystwie grzechu, wtedy jest sam, bo oddala się od Ciebie, Boże, który jesteś wszelką miłością i dobrem. Oddaliwszy się od Ciebie, nie miłuje już bliźniego swego i żyje sam ze swym grzechem, który jest niczym. Ty, Prawdo Wiekuista, pokazujesz, jak wtedy człowiek jest bardzo samotny. Zgrzeszyłam Panie, zmiłuj się nade mną. Nigdy nie umiałam poznać siebie w Tobie. Ale Twoje światło oświetla ciągle dobro, jakie winnam poznać.W Twojej naturze, Boże Wiekuisty, poznam moją naturę. A jaka jest moja natura, Miłości nieogarniona? Jest ogniem, bowiem Ty, Boże, jesteś ogniem miłości i udzieliłeś swej natury człowiekowi, gdy stworzyłeś go z ogniem miłości. Z miłości uczyniłeś także wszystkie inne stworzenia i wszystkie rzeczy stworzone. Ach, niewdzięczny człowieku, jaką naturę dał ci Twój Bóg i Stwórca? Swoją naturę. A ty, nędzniku, nie wstydzisz się niszczyć w sobie tak szlachetnej rzeczy przez grzech śmiertelny?Trójco Wiekuista, o słodka Miłości moja! Ty, co jesteś światłością, udziel nam światła. Ty, co jesteś mądrością, obdarz nas mądrością. O, mocy największa, umacniaj nas. Boże Przedwieczny, spraw, aby dzisiaj rozproszyły się chmury naszej miłości własnej, żebyśmy doskonale ujrzeli, poznali i naśladowali w prawdzie, sercem szczerym i wolnym, Twoją Wiekuistą Prawdę. Boże, przybądź nam ku pomocy. Panie, pośpiesz nam z pomocą. Amen.[5]
[1] Katarzyna ze Sieny, Dialog o Bożej Opatrzności czyli Księga Boskiej Nauki, tłum. L. Staff, Poznań 1987, s. 58.
[2] Tamże, s. 59-63.
[3] Tamże, s. 134-137.
[4] Tamże, s. 157-158.
[5] Katarzyna ze Sieny, Modlitwy …, s. 85-88.