Orygenes

Ojca Orygenesa, Leonidasa, wymienia Euzebiusz jako jednego z męczenników ofiar prześladowania Septemiusza Sewera. Orygenes, urodzony prawdopodobnie w Aleksandrii około 185 roku, otrzymał od swego ojca podwójne wykształcenie: helleńskie i biblijne. Niezwykle utalentowany w wieku osiemnastu lat, na prośbę biskupa Demetriusza, stanął na czele szkoły katechetycznej. Związał się ze środowiskiem teologicznym Aleksandrii, zyskując przydomek adamatios – człowiek z diamentu, nie dający się oswoić. Na wskutek prześladowań cesarza Karakalla, usuwa się do Cezarei w Palestynie. W 233 roku podczas podróży do Grecji, przyjmuje święcenia kapłańskie, przez co wdał się w otwarty spór z Demetriuszem i zamyka sobie drogę do Aleksandrii. Angażuje się w życie lokalnych kościołów, uczestnicząc w synodach. Za Decjusza zostaje aresztowany i parokrotnie poddany torturom. Niektórzy historycy opowiadają się za tym, że umarł w sześćdziesiątym dziewiątym roku życia i został pochowany w Tyrze. Pozostawił po sobie komentarze do Pisma św. zwłaszcza Pieśń nad pieśniami, O zasadach, O modlitwie, Zachętę do męczeństwa, przeciw Celsusowi, O święcie Paschy.

Teksty

 

Żar duszy

Niektórzy ludzie (…) uznali, że z samego znaczenia greckiej nazwy „dusza” (psyche) można wyciągnąć wcale niebłahy wniosek. Otóż Pismo święte stwierdza, że Bóg jest ogniem: „Bóg nasz jest ogniem trawiącym”, a o substancji aniołów powiada tak: „Który uczynił aniołów swych duchami, a sługi swoje ogniem palącym”, i w innym miejscu: „Ukazał się anioł Boży w krza­ku, w płomieniu ognia”. Co więcej, otrzymaliśmy również przykazanie, abyśmy „płonęli duchem”; wskazuje to bez wątpienia, iż Słowo Boże jest ogniste i gorące. Również prorok Jeremiasz usłyszał od Pana, który udzielał mu wskazówek, zdanie następujące: „Oto włożyłem w twe usta słowa moje niczym ogień”. Jeśli więc „Bóg jest ogniem”, „aniołowie zaś płomieniem ognia”, a wszyscy święci „płoną duchem”, to można powiedzieć, że i na odwrót – ci, którzy oderwali się od miłości Boga, oziębli niewątpliwie w miłości ku Niemu i stali się zimni. Pan przecież powiedział: „Ponieważ rozmnożyła się niegodziwość, miłość wielu oziębnie”. Zresztą można stwierdzić, że wszystko, co Pismo święte porównuje z wrogą mocą, zawsze jest zimne: oto diabła Pismo nazywa wężem i smokiem, a jaka istota jest zimniejsza od nich? Powiedziano również, że smok panuje w wodach – a to przecież odnosi się do któregoś ze złych duchów – wedle zaś słów proroka przebywa on w morzu; jeszcze w innym ustępie prorok stwierdza: „Wyciągnę święty miecz na smoka, węża płochliwego, na smoka, węża krętego, i on go zabije”, oraz: „Choćby zeszli z oczu moich i zstąpili w głębiny morskie, rozkażę tam smokowi, i on ich pożre”. Również Hiob powiada: „On jest królem wszystkich stworzeń, które żyją w wodach”. Prorok ogłasza poza tym, iż „od strony Boreasza rozpala się zło na wszystkich mieszkańców ziemi”, a wedle słów Pisma Boreasz to zimny wiatr, tak jak napisano w Księdze Mądrości: „Zimny wiatr Boreasz”. To samo należy myśleć bez wątpienia o diable.Jeżeli więc to, co święte, nazywa się ogniem, płomieniem i żarem, a wszelkie przeciwieństwo świętości jest określane jako coś zimnego, i powiedziano przy tym, że miłość grzeszników „ziębnie”, to trzeba się zastanowić, czy przypadkiem nazwa „dusza”, po grecku psyche, nie pochodzi od „oziębienia” lepszego, boskiego stanu, a to dlatego, iż dusza oziębła w naturalnym boskim żarze, i z tego właśnie powodu posiada taką istotę i nazwę.Zresztą niełatwo jest znaleźć w Piśmie świętym chwalebne określenie duszy, gdy tymczasem określenia naganne spotykamy dość często, choćby na przykład w takich zdaniach: „Zła dusza gubi tego, kto ją posiada”, „Dusza, która grzeszy, sama umrze”. Przecież po słowach: „Wszystkie dusze są moje, tak dusza ojca, jak dusza syna”, słusznie mógłby powie­dzieć: Dusza, która czyni sprawiedliwość, będzie zbawiona, a „dusza, która grzeszy, umrze”. Tymczasem widzimy, iż połączono z duszą to, co jest godne nagany, a przemilczano to, co chwalebne.Stwierdziliśmy przeto, iż psyche, czyli dusza, wywodzi swoją nazwę stąd, iż oziębła w żarliwości sprawiedliwych i uczestnictwie w Boskim ogniu; trzeba się więc zastanowić, czy może nie utraciła ona możliwości powrotu do swej pierwotnej żarliwości. Zdaje mi się, iż wskazuje na to prorok w słowach następujących: „Wróć, duszo moja, do spokoju swego”. Wszystko to, jak sądzę, oznacza, że rozum utraciwszy swą godność stał się duszą i otrzymał takie nazwanie; dusza natomiast po odnowieniu i poprawie ponownie stanie się rozumem[1].

 

Wyjątkowość mistyczna Pieśni nad pieśniami

Teraz zastanówmy się najpierw, czym są owe pieśni, o których powiedziano, że ta nasza pieśń jest pieśnią nad nimi. Moim zdaniem są to te pieśni, które wcześniej śpiewali prorocy i aniołowie; powiedziano bowiem: <Prawo zostało przygotowane przez aniołów w ręku Pośrednika> (por. Gal 3, 19). Wszystko więc, co głosili aniołowie, było wcześniejszymi pieśniami śpiewanymi przez przyjaciół Oblubieńca; ta zaś jedyna pieśń jest tą, którą jako hymn weselny powinien zaśpiewać już sam Oblubieniec przed poślubieniem Oblubienicy. Oblubienica już nie chce, aby tę pieśń śpiewali przyjaciele Oblubieńca, lecz pragnie usłyszeć słowa samego Oblubieńca, obecnego przy niej, i dlatego mówi: <Niech mnie ucałuje pocałunkami ust swoich> (Pnp 1, 2). Dlatego pieśń ta słusznie stawiana jest ponad wszystkimi pieśniami. Inne pieśni, które śpiewało Prawo i prorocy, w oczach Oblubienicy uchodzą za mizerne, a śpiewane jej były, zanim wkroczyła do przedsionków dojrzałego wieku; ta pieśń natomiast jest śpiewana wówczas, gdy ona stała się już dorosła i dojrzała oraz zdolna do przyjęcia władzy męża i doskonałej tajemnicy. e względu na to powiedziano o niej, że jest <jedyną doskonałą gołąbką> (Pnp 6, 9). Będąc więc doskonałą Oblubienicą doskonałego męża przyjęła słowa doskonałej nauki.Jako pierwszy zatem <zaśpiewał Bogu pieśń Mojżesz i synowie Izraela> (Wj 15, 1), kiedy <ujrzeli Egipcjan na brzegu morza> (Wj 14, 30) oraz <zobaczyli potężną dłoń i wyniosłe ramię Pana, i uwierzyli Bogu i Jego słudze, Mojżeszowi> (por. Wj 14, 31). Wtedy to zaśpiewali: <Śpiewajmy Panu, bo chwalebnie został otoczony chwałą> (Wj 15, 1). Ja zaś uważam, że do tej doskonałej pieśni nie może się zbliżyć ani tej doskonałości Oblubienicy, o której mówi analizowana Księga, nie może osiągnąć nikt, kto przedtem nie <stąpał po suchym dnie morskim mając mur wody po prawej i po lewej stronie> (por. Wj 14, 29), kto nie wyrwał się z rąk Egipcjan i nie widział ich zwłok na brzegu morza, a ujrzawszy potężną dłoń Pana, którą Pan ukazał nad Egipcjanami, nie uwierzył Panu i jego słudze Mojżeszowi (por. Wj 14, 30 – 31); Mojżeszowi – to znaczy Prawu, Ewangelii i całemu Pismu Bożemu. Wówczas bowiem będzie mógł słusznie zaśpiewać: <Śpiewajmy Panu, bo chwalebnie został otoczony chwałą> (Wj 15, 1). Pieśń tę zaśpiewa człowiek, skoro tylko zostanie wyzwolony z niewoli egipskiej. Później zaś, gdy przejdzie przez to wszystko, co opisano w Księdze Wyjścia i w Księdze Kapłańskiej, i będzie zaliczony do liczb Bożych, zaśpiewa drugą pieśń: gdy wyjdzie z doliny Zared (por. Lb 21, 13), co znaczy Obce zejście, i przystąpi do studni, o której napisano: <I rzekł Pan do Mojżesza: Zgromadź lud, a ja mu dam pić wodę ze studni> (Lb 21, 16). Tam więc będzie śpiewał: <Poświęćcie Mu studni; kopali ją książęta, królowie ludu drążyli ją w swoim królestwie, kiedy panowali nad nim> (Lb 21, 17–18).Trzeba zatem zbliżyć się do studni, którą wykopali książęta i wydrążyli królowie; w pracy tej nie uczestniczył żaden człowiek niskiego rodu, lecz wykonali ją wszyscy książęta i wszyscy królowie, to znaczy królewskie i książęce dusze, które zanurzają się w głębie studni zawierającej żywą wodę[2].

 

Duchowe piękno Kościoła

<Powstań i pójdź, przyjaciółko moja, gołąbko moja, bo oto minęła już zima, deszcz ustał i poszedł sobie, na ziemi widać już kwiaty, nadszedł czas przycinania winnic i głos synogarlicy słychać w naszej krainie, drzewo figowe wydało zawiązki owoców, a winne krzewy kwitnące wonieją swoim zapachem> (Pnp 2, 10–13).(…) teraz zastanówmy się nad sensem tych słów, tak jak Słowo Boże wypowiada je do godnej Go zwilżanej z Nim duszy, lub też jak Chrystus wygłasza je pod adresem Kościoła.Uznajmy naprzód, że to Słowo Boże przemawia do owej pięknej i przystojnej duszy, której jak gdyby przez okna ukazało się ono w cielesnych zmysłach, to znaczy dzięki temu, że przypatrywała się tekstowi i wsłuchiwała się w naukę; objawiło jej swoją wielkość, a opierając się wysoko przemawiało do niej i wzywało ją, żeby wyszła na zewnątrz, żeby znalazłszy się poza cielesnymi zmysłami przestała już przebywać w ciele i żeby mogła zgodnie z prawdą usłyszeć: <Wy zaś nie jesteście w ciele, lecz w duchu> (Rz 8, 9). Otóż Słowo Boże nie nazwałoby jej swoją przyjaciółką, gdyby ona się z Nim nie połączyła i gdyby nie stała się z Nim <jednym duchem> (por. Ef 4, 4), nie nazwałoby jej piękną, gdyby nie wiedziało, że jej <jej obraz odnawia się z dnia na dzień> (por. 2 Kor 4, 16); nie powiedziałoby do niej: Gołąbko moja, gdyby nie widziało, że ona jest zdolna do przyjęcia Ducha Świętego, który nad Jordanem zstąpił na Jezusa <pod postacią gołębicy> (por. Mt 3, 16). Wzbudziła bowiem w sobie miłość do Słowa Bożego i zapragnęła przybyć do Niego w szybkim locie; mówi więc: <Któż mi da skrzydła gołębicy, a ulecę i spocznę?> (Ps 55, 7). Ulecę zmysłami, ulecę duchowymi myślami, a spocznę, gdy pojmę <skarby Jego mądrości i wiedzy> (por. Kol 2, 3)[3].

Zastanówmy się teraz, w jakim sensie przytoczony tekst Chrystus wypowiada do Kościoła, który jest Jego przyjaciółką i jest piękny – piękny zaś tylko dla Niego i dla nikogo innego. To bowiem oznaczają słowa: Piękna moja. Chrystus zatem budzi Kościół i głosi mu dobrą nowinę zmartwychwstania – dlatego mówi: Powstań i pójdź, przyjaciółko moja, piękna moja. Daje mu też skrzydła gołębicy, gdy zasnął między powołaniami; Kościół wszak powołany został pomiędzy dwoma powołaniami Izraela – bo najpierw Izrael został powołany, a potem, gdy potknął się i upadł, powołany został Kościół pogan; skoro zaś pełnia pogan wejdzie do środka, wówczas ponownie powołany i zbawiony zostanie cały Izrael (por. Rz 11, 11. 25–26). Tak więc pośrodku tych dwóch powołań spoczywa Kościół, i dlatego Chrystus dał mu posrebrzane skrzydła gołębicy – to znaczy duchowe skrzydła wśród darów Ducha Świętego. <A tył jej grzbietu połyskuje zielonkawym odcieniem złota> (por. Ps 68, 14) – jak czytają niektórzy wydawcy, albo, jak mamy w innych wydaniach – połyskuje matowym złotem. Oznaczać to może, iż to drugie powołanie Izraela, o którym mówi Apostoł, nie będzie dotyczyć przestrzegania Prawa, lecz wartości wiary, albowiem wiara kwitnąca cnotami ma postać srebrzyście błyszczącego złota.Być może to stwierdzenie, że Kościół śpi albo spoczywa pośrodku powołań oznacza, iż leży on pomiędzy dwoma Testamentami, a jego posrebrzane skrzydła symbolizują sens Prawa, natomiast złoto na tyle jej grzbietu oznacza dar ewangelicznego zadania. Do tego więc Kościoła mówi Chrystus: Pójdź, moja gołąbko, pójdź pod osłoną skały. Poucza go, by szedł zasłonięty, aby nie doznał przykrości ze strony napadających na niego pokus, żeby kroczył ukryty pod osłoną skały i mówił: <Tchnieniem oblicza naszego Chrystus Pan, któremu powiedzieliśmy: W Twoim cieniu żyć będziemy pośród narodów> (Lam 4, 20). Kroczy zaś zakryty i zasłonięty, bo <powinien mieć moc na głowie ze względu na aniołów> (1 Kor 11, 10). Skoro zaś przyszedł do przedmurza, to jest osiągnął stan przyszłego wieku, Chrystus mówi do niego: Ukaż mi swą twarz i pozwól mi usłyszeć twój głos, bo głos twój jest miły. Chce usłyszeć głos swego Kościoła, ponieważ kto przyzna się do Niego przed ludźmi, do tego i On się przyzna przed swym Ojcem, który jest w niebie (por. Mt 10, 32)[4].

 

Zmysły duchowe

Jak w ciele różnymi zmysłami są smak i wzrok, tak samo wśród zmysłów, które Salomon nazywa zmysłami Bożymi (por. Mdr 9, 13), istnieje jakaś moc duszy, zdolna do patrzenia i oglądania, oraz inna moc, która próbuje pokarmów duchowych. Pan, jako karmiący duszę żywy chleb, który zstąpił z nieba (por. J 6, 51), jest odczuwany smakiem; dostrzegalny dla wzroku jest natomiast jako Mądrość; miłośnikiem jej piękna głosi się ten, który powiada: <Stałem się miłośnikiem jej piękna> (Mdr 8, 2), i nakazuje nam: <Kochaj mądrość, a ona cię zachowa> (Prz 4, 6). Dlatego też w Psalmach powiedziano: <Skosztujcie i zobaczcie, że dobry jest Pan> (Ps 34, 9).A jak Pan jest dostępny dla smaku i wzroku, tak też dostępny dla smaku i wzroku jest jego nieprzyjaciel – śmierć. Tego, że śmierć jest dostępna dla smaku dowodzi zdanie: <Niektórzy z tych, co tu stoją, nie skosztują śmierci> (por. Mt 16, 28), na to zaś, że jest dostrzegalna, wskazują słowa: <Jeśli kto zachowa naukę moją, nie ujrzy śmierci na wieki> (J 8, 52)… Pomyśl, czy nie ma woni śmierci w ranach wywodzących się z grzechu w tych, o których powiedziano: <Cuchnęły i ropiały rany moje> (Ps 38, 6); może woń śmierci była w Łazarzu.Jak w śmierci cielesnej giną zmysły, a człowiek nie ma już doznań cielesnych, nie ma słuchu, węchu, smaku ani dotyku, tak samo ten, kto utracił duchowe zmysły w duszy i nie widzi Boga, nie słyszy Słowa Bożego, a jego ręce nie dotykają Słowa życia, słusznie nazywa się umarłym. Takimi właśnie zastało nas przyjście Chrystusa, lecz Chrystus ożywił nas swoją łaską[5].

Wzrok, który dostrzega Boga, nie jest wzrokiem ciała, lecz wzro­kiem umysłu i ducha. Sam Zbawiciel zwrócił uwagę na to rozróżnienie w Ewangelii; nie powiedział: „Nikt nie zobaczył Ojca, tylko Syn”, lecz: Nikt nie zna Ojca, tylko Syn (Mt 11, 27). Ponadto tym, którym pozwala wi­dzieć Ojca, daje ducha wiedzy (Mdr 7, 22) i ducha mądrości (Iz 11, 2), aby dzięki temu duchowi mogli oglądać Boga. Dlatego mówił do uczniów: Kto Mnie zobaczył, zobaczył również Ojca (J 14, 9). Oczywiście nie będziemy tak głupi, iżbyśmy mieli sądzić, że ten, kto zobaczył Jezusa w ciele, zobaczył również Ojca; okazałoby się bowiem wówczas, że Boga Ojca zobaczyli rów­nież uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, a nawet Piłat, który kazał ubiczować Jezusa, oraz cały lud, który wołał: Ukrzyżuj, ukrzyżuj Go (J 19, 1), bo wszyscy oni przecież widzieli Jezusa w ciele. Taki zaś pogląd wydaje się nie tylko niedorzeczny, ale i bezbożny. Choć bowiem tłumy napierały na Niego, gdy szedł z uczniami, o żadnym z tych, którzy się wokół Niego tłoczyli i napierali na Niego, nie powiedziano, że „Go dotknął”: tak powiedziano jedynie o „kobiecie cierpiącej na krwotok, która przyszła i dotknęła się frędzli u Jego szaty”, i tylko o niej Jezus złożył świadectwo: Ktoś Mnie dotknął, bo poczułem, że moc wyszła ze Mnie (Łk 8, 43); tak samo – choć wielu było takich, którzy Go widzieli, o nikim nie powiedziano, że Go zobaczył, tylko o tym, który poznał, że On jest Słowem Bożym i Synem Bożym (por. J 1, 34). Tu powiedziano jednocześnie, że Ojciec jest widziany i poznawany. A zatem jedynie apostołowie ujrzeli Słowo – nie dlatego, że widzieli ciało Pana Jezusa, ale dlatego, że widzieli Słowo Boże[6].

Trzeba jednak wiedzieć, że w głębi ludzkiego serca istnieje głos, który nie pochodzi z ciała; czasami człowiek, skupiony w sobie, wszedłszy do swej izdebki, zamknąwszy drzwi zmysłów i będąc zupełnie poza ciałem wysyła ów głos do Tego jedynego, który może ten głos usłyszeć.Tymczasem Mojżesz głośno woła do Pana. W jaki sposób woła? Nie słychać żadnego wołania w jego głosie, a jednak Bóg mówi mu: Czemu wołasz do Mnie? (Wj 14, 15). Chciałbym wiedzieć, w jaki sposób święci bezgłośnie wołają do Boga. Apostoł poucza: Bóg dał Ducha Syna swego, który woła w sercach naszych: „Abba, Ojcze” (Ga 4, 6). I dodaje: Sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić sło­wami (Rz 8, 26). I dalej: Ten zaś, który przenika serca, wie, czego pragnie Duch, wie, że zgodnie z wolą Bożą prosi za świętymi (Rz 8, 27). Tak więc dzięki wstawiennictwu Ducha Świętego u Boga w milczeniu słychać wo­łanie świętych. Wierz Bogu i poświęć się Jemu. Choćbyś miał słaby głos i drętwy język, poddaj się Słowu Bożemu; później powiesz: Otworzyłem usta i nabrałem tchu (Ps 119/118, 131). Jeżeli definiujemy głos ludzki jako „wstrząśnięte powietrze”, czyli powietrze poruszone językiem, to również głos Boga można określić jako powietrze wstrząśnięte siłą albo wolą Bożą. Stąd też, jeśli kiedy pojawia się głos od Boga pochodzący, nie dociera on do uszu wszystkich, lecz tylko do uszu tych, dla których jest przeznaczony; chodzi o to, byś zrozumiał, iż ów dźwięk nie powstaje przez poruszenie – języka – bo wówczas byłby ogólnie słyszalny – lecz kierowany jest działaniem niebiańskiej woli. Zresztą wedle przekazów Słowo Boże często było kierowane do proro­ków, patriarchów i innych świętych bez dźwięku głosu… W takim wy­padku – że powiem skrótowo – umysł oświecony przez Ducha Bożego układa się w słowa. Dlatego też mówimy, iż Bóg przemawia wówczas, gdy… objawia swą wolę[7].

Każdy, kto ich dotknie, będzie uświęcony (Kpł 6, 18)… Otóż Chry­stus został złożony w ofierze (por. l Kor 5, 7), On jest naszą ofiarą, którą tamte wszystkie ofiary poprzedzały jako jej symbol i wyobraże­nie. Skoro ktoś dotknie ciała tej ofiary, natychmiast, jeśli jest nieczysty, zostaje uświęcony, a jeśli doznaje dolegliwości, zostaje uzdrowiony. Tak myślała przecież owa kobieta, o której mówiłem niedawno, owa kobieta, „która cierpiała na upływ krwi”; zrozumiała, iż On jest ciałem ofiary, że jest ciałem najświętszym… Przeto zbliżyła się: wprawdzie nie ośmieliła się dotknąć bezpośrednio świętego ciała…, lecz „dotknęła frędzli u płaszcza”, którym było okryte święte ciało, i tym pełnym wiary dotknięciem wywabiła z ciała ową moc, która ją uświęciła, oczyściła i uleczyła jej dolegliwość (por. Mt 5, 22nn)… Przecież tego ciała, o którym mówiliśmy, dotknęli wszyscy wierni pochodzący z pogan (por. Dz 15, 19). Tego ciała dotknął również ten, który mówił: Niegdyś i my byliśmy nierozumni, niewierni, błądzący, słu­żyliśmy różnym żądzom… Gdy zaś ukazała się dobroć i miłość Zbawiciela, naszego Boga, do ludzi, zbawił nas przez odradzające i odnawiające obmy­cie Ducha Świętego (Tt 3, 3–5), i w innym miejscu: Takimi byliście, lecz zostaliście uświęceni i usprawiedliwieni w imię Pana naszego Jezusa Chry­stusa, i w Duchu Boga naszego (l Kor 6, 11). Jeśli bowiem, jak stwierdzi­liśmy, ktoś dotyka ciała Jezusa, jeśli z całą wiarą i z pełnym posłuszeństwem przychodzi do Jezusa jako do Słowa, „które się ciałem stało” (por. J 1, 14), to taki człowiek dotyka ciała ofiary i zostaje uświęcony[8].

Mój nard wydał woń swoją, albo jego woń (Pnp 1, 12). Jak się wydaje, tekst nasz w formie dramatu wskazuje tutaj, że wypowiedziaw­szy te słowa Oblubienica weszła do Oblubieńca i namaściła Go swoimi olejkami; i stało się coś niezwykłego: nard, który nie pachniał przedtem, kiedy był w posiadaniu Oblubienicy, zaczął pachnieć wówczas, gdy dotknął Oblubieńca, okazuje się zatem, że to nie nard udzielił zapachu Oblubień­cowi, lecz raczej sam od niego przyjął zapach. Jeśli zaś czytamy ten tekst przyjmując lekcję innych wydań: „Nard mój wydał jego woń”, to wynika z niego coś jeszcze bardziej niezwykłego: że olejek nardowy, którym namaszczony został Oblubieniec, nie pachniał własną wonią, charakterys­tyczną dla nardu, lecz przyjął zapach samego Oblubieńca, i jego to woń nard na powrót przyniósł do Oblubienicy… Słowa jej mają więc sens następujący: Mój nard, którym namaściłam Oblubieńca, powrócił do mnie i przyniósł mi jego zapach; przezwyciężywszy swą naturalną woń sprawił mi rozkosz, jaką niesie zapach samego Oblubieńca[9].


[1] Orygenes, O zasadach, tłum. S. Kalinkowski, Kraków 1996, s. 190.192.

[2] Orygenes, Komentarz do Pieśni nad pieśniami, tłum. Stanisław Kalinkowski, Kraków 1994, s. 27–29.

[3] Tamże, s. 172-173.

[4] Tamże, s.182-183.

[5] Balthasar Urs von H., Duch i ogień. Wybór tekstów Orygenesa i wprowadzenie, tłum. W. Myszor, S. Kalinkowski, K. Augustyniak, Kraków 1995, s. 221-222.

[6] Tamże, s.237.

[7] Tamże, s. s. 233.

[8] Tamże, s. 250-251.[9] Tamże, s. 255.