B.Stanowska-Cichoń, Zachwyt na pustyni (recenzja)

 

ZACHWYT NA PUSTNI, o. Bartłomiej Kucharski OCD,

Wydawnictwo Karmelitów Bosych

„Zachwyt na pustyni” to już drugi tomik poetycki Ojca Kucharskiego. Poprzedził go „Notes grecki” wydany dwa lata temu. Ten wybór zawiera wiersze ułożone według podtytułów: spacer ze świętymi, tryptyk paschalny, litewskie divertimento, podróż sentymentalna, nocna medytacja o zakonnych ślubach, Izrael, pielgrzymka na Górę Przemienienia, tryptyk czerneński, kilka wierszy pisanych w Ameryce.Zatem tematyka ukazująca rozmaitość miejsc, do których podróżował Autor. Wprawdzie w jednym z wierszy przekomarza się z czytelnikiem twierdząc, że nie pisze wierszy okolicznościowych, jednak kto zna Ojca Bartłomieja, wie, że nie umie on poznawać świata bez swego szkicownika poetyckiego. W zasadzie Ojciec pisze swoistą kronikę klasztorną na wzór dawnych skrybów kronikarzy albo też romantycznych podróżników, którzy nie rozstawali się z akwarelami peregrynując przez świat i zatrzymując w swej teczce obrazki pełne zachwytu nad nowo poznawanymi miejscami. Do takich wierszy należą pełne liryki wspomnienia z Wilna, nasycone frazą miłoszowską i uwielbieniem iście romantycznym. Ojciec Bartłomiej jest mistrzem obrazu, który maluje z finezją humanisty i konesera sztuki. I ten klimat zachwytu nad sarmacką przeszłością, na utraconą arkadią romantyków daje się odczuć w wierszach – i sonecie, gdzie bawi się motywem mickiewiczowskim ze Stepów akermańskich – i ukazuje ponadczasowość doświadczenia samotności twórcy, samotności egzystencjalnej. Tu dodajmy doświadczenie utraconej świątyni – Ostrej Bramy – do której nadal przynależy każdy karmelita, choć dziś tamtejszy dom klasztorny to już jedynie litewski budynek hotelowy. Zachwyt poetycki nad wizerunkiem Matki Miłosierdzia to jedna z piękniejszych modlitw tego tomiku. Tej podróży egzystencjalnej, jaką jest pisanie poezji, zakonnik tak surowej reguły nie może nie odbywać bez towarzyszących mu świętych karmelitańskich i świętych najbliższych sercu poety. Zatem wiedzie dialog ze św. Augustynem, który prowadzi go wzdłuż brzegu morza i za wielkim poprzednikiem uczy się, jak pisać traktat o nieskończonym Bogu – bo jest to poetycki traktat będący odzwierciedleniem doświadczenia Boga. U stóp pustelni Br. Alberta uczy się wsłuchiwać w wieczną Ciszę, natomiast święci reformatorzy Karmelu uczą karkołomnej ścieżki „na dno zdziwienia i wchodzenia w bezmiar MILCZENIA ( św. Teresa od Jezusa)” a także ufności i dziecięcego zawierzenia Bogu. To właśnie św. Teresa z Lisieux ukazuje szansę dla tych, którzy w nocy ciemnej cierpią z powodu oddalenia od Boga – wystarczy tylko odkryć cnotę nadziei i ubóstwa, aby na powrót stać się dzieckiem Boga, który podtrzymuje w trudnych chwilach oczyszczeń. I tym cnotom Ojciec Bartłomiej poświęca także swoje wiersze. Jednocześnie wiersze te są zapisem oczekiwania na Miłość, która wlana w duszę przekształca i jednoczy – jak uczy św. Jan od Krzyża – i tęsknoty za poznaniem siódmej komnaty, w której przeżycie mistyczne kończy się wymianą darów między oblubienicą i Oblubieńcem. Ważnym elementem doświadczenia Boga ukrywającego się jest miłosierdzie – jednoczące Stare i Nowe Przymierze – co wraca wciąż w strofach tej poezji zarówno w kontekstach wspomnień z Ziemi Świętej jak w przypadku tematów inspirowanych innymi kulturami i religiami. Miłosierdzie to bardzo ważny temat tej poezji. Szczególnie wzruszającym zapisem tej fascynacji tematem miłosierdzia jest kilkuwersowy wiersz pt. Pierwsza nieudana próba namalowania miłosierdzia. Warto przypomnieć, że nasze spotkanie ma miejsce prawie w rocznicę pierwszego objawienia Jezusa Miłosiernego, które miało miejsce w Płocku 22 lutego 1931 roku. Podmiot liryczny tych poezji nie daje nam spocząć – wciąż prowadzi w nowe miejsca – tym razem do Ziemi Świętej – zatem kontemplujemy najpiękniejsze zaułki Jerozolimy, stajemy pod Ścianą Płaczu zanurzamy się w wodach Jordanie, wstępujemy na Górę Tabor. Ojciec Bartłomiej wciąż wraca do najgłębszych tradycji duchowych. Świadectwem tego jest wzruszający zapis doświadczenia grzesznika i analiza dramatu grzechu w wierszu Spowiedź Judasza oraz doświadczenie kenozy krzyża w Tryptyku Paschalnym. Tylko że krzyżem doczesnym staje się poczucie samotności i tęsknota za niezrealizowaną przyjaźnią: zabierz kielich tęsknoty za przyjaźnią, o której marzą czasamipoeci na nieistniejących planetach niemożliwej miłości.O zanurzeniu tej poezji w charyzmat karmelitański świadczy jej maryjność i poetyckie modlitwy skierowane do Matki Bożej.

Mario, Matko mojej Pielgrzymki,  mojego tułaczego życia, spraw,  abym szedł po Ziemi Obiecanejstopami pokornej ufności w to,  że nadszedł dla mnie czas przemiany (Pielgrzymka na Górę Przemienienia)  Ta poezja to także niezwykle sugestywny zapis przeżyć mistycznych odzwierciedlających wrażliwość wyobraźni Autora, która nie tyle kreuje nowe sytuacje ile raczej wsłuchuje się w doświadczenia towarzyszące głębokiemu przeżyciu religijnemu. Mówi o tym wiersz: Spacer po Krakowie w styczniowe południe  Na ulicy Wenecja usłyszałem głos Baranka,  który wzywał mnie na siedmioimienne wzgórzeCiszy,  na wędrówkę po świecie jasności promienistych,  o których pisał Poeta u kresu swych dni.

Mimo, iż większość z tych wierszy dotyczy przeżyć wewnętrznych, dla których niejednokrotnie źródłem staje się kalendarz liturgiczny, to jednak te wiersze tętnią życiem. To jest poezja kapłańska odzwierciedlająca prawdę spotkania z Chrystusem i ze świętymi w drodze. Przy okazji pielgrzymek, dni skupienia, rekolekcji, które prowadził Ojciec Bartłomiej. Jednak daleka jest od okolicznościowego patosu, które mogłyby sugerować miejsca nawiedzane – sanktuaria, Obrazy szczególnej czci i kultu. To raczej zapis niezwykle intymnej rozmowy , w której podmiot liryczny powierza Bogu, Matce Bożej i świętym soje wątpliwości, rozstrzygnięcia wewnętrzne w końcu czyni rachunek sumienia. Dialog z Eliaszem – za którym podąża strudzony cierpieniem egzystencjalnym nasz pielgrzym, kontemplacja Oblicza Maryi w czerneńskim sanktuarium, która osłania swą modlitwą zwracającego się do Niej kapłana

Budzę się w środku nocy i słyszę szept. To Ona modli się  za ścianą moich myśli o to, bym przestał uciekać w iluzję  szczęścia w krainie odległej od Jezusa pustki, gdzie rośnie tylko jedno uschłe drzewo nieczystości…

Zstępuję dzięki Niej do swojego serca, które osłonięte przez Jej szept wypełnia się jasnością, w której widzę Boga. rozmowa o swych upadkach ze świętym z Czernej Ojcem Rafałem Kalinowskim staje się okazją do kontemplacji Boskiego porządku i harmonii natury, która najpiękniejszego otacza najpiękniejsze sanktuarium – klasztor w Czernej. Świat uporządkowany w przestrzeni tej poezji to świat Boga – dlatego może tak łatwo Go usłyszeć w takich cudownych miejscach jak Czerna…

Ojcze Rafale, z ciszą wpisaną w rysy swojej twarzy  i w kształty swojej duszy, przychodzę do Ciebie z ciężarem  słów. Jest ich wiele. Próżnych, łatwych i przyjemnych, oskarżających innych i usprawiedliwiających siebie,słów pożądliwych i zuchwałych, słów, które nie rodzą życia, tylko pustkę i zmęczenie. A Ty, milcząc, mój wzrok  kierujesz ku drzewom dostojnie królującym w krajobrazie Czernej…

Będę i ja ich uczniem. Zasłuchany w cichy wzrost ich koron i korzeni, zamieszkam, jak one, w świetle.

Jednocześnie Jest to poezja pisana przez kapłana, albo z perspektywy podmiotu lirycznego jak chcą literaci, który wtapia się w tętno dnia codziennego, czuje i, zachwyca się i cierpi jak każdy zwykły człowiek. Rozmowa z Edith Piaf, spacery głośnymi ulicami Chicago czy Hollywood staja się okazją do głębokich refleksji egzystencjalnych. Poeta kapłan w Muzeum Sztuki kontemplujący piękno dzieł artystycznych to kapłan żyjący na miarę współczesnych czasów, lecz jakże bliski mnichom kontemplującym piękno architektury średniowiecznej czy renesansowej. Ta poezja nie ucieka od Świata lecz jednocześnie każde miejsce, które opisuje Autor staje się okazją do ucieczki w głąb. Ucieczki w wybrany przez siebie świat modlitwy i dialogu z Bogiem. Nawet gdy wdrapuje się na najwyższą wieżę w Chicago – natychmiast wzorem romantycznych poetów snuje refleksje nad sensem przypadku, że stało się to 11 września. Jest w tej poezji klimat prawdziwej pustyni – klasztornej, wielkopostnej i tej, która towarzyszy oczekiwaniu na spotkanie. Spotkanie, które zapowiada psalmista. Nieodmiennie także towarzyszy tej poezji klimat kontemplacji – ciszy tego oczekiwania, momentu, gdy zamiera przyroda, milkną odgłosy współczesności – pozostaje jedynie podmiot liryczny i Bóg który jest – i wtedy z pięknych metafor wyłania się świat pełen zachwytu, światła, majestatu rozpoznawanego w reliktach wielkich kultur – greckiej, biblijnej, czy wydobytej z prastarych dziejów Polski. Ten zamierzchły świat harmonijnego piękna, światła, jasności jest prawdą o Bogu, która towarzyszy naszemu peregrynującemu nieustannie autorowi. Ale ten tomik bardziej niż poprzedni odkrywa czytelnikowi świat utraconego Bogu, który ukrywa się pod zasłoną nocy . Ta poezja nie jest jednak wiwisekcją doświadczenia świata nieuporządkowanego, zaskakującego bezładem i dysharmonią, świeckością postrzegania – metaforą jakby spoza rzeczywistości rozpoznawanej na nowo w kategoriach pozareligijnych. Owszem, poprzez głębokie zaprzeczenie lirycznemu, klasycznemu czy wręcz rafaelickiemu porządkowi, poprzez dramatyczne poszukiwanie Boga ukrytego – który wyprowadza na pustynię samotności, poprzez doświadczenie bolesnego czuwania aż po jutrznię i niekończące się cierpienie oczekiwania tego, co miało się do niedawna w zasięgu ręki, serca, spojrzenia – ta poezja jest z samej swej głębi zapisem doświadczenia trwania przy Bogu nie inaczej jak na wzór reformatorów Karmelu. Jest świadectwem trwania przy Krzyżu – nawet gdy nie ma się już siły trwać… Zapisem dialogu z Bogiem, który milczy, który wyprowadził w świat totalnej destrukcji i zaprzeczenia i przeistacza w milczeniu pustyni. W tajemnicę takiej relacji z Bogiem wprowadza wiersz Autor sam sobie wybrał taką drogę – jego pełne imię to Bartłomiej od Krzyża.

Bogusława Stanowska-Cichoń